DYSKUSJA: Diety tłuszczowe, LCHF, paleo, primal w sporcie

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Dla mnie to jest w ogóle kosmos, takie ilości węgli przy treningu i jeszcze jakieś rotowanie tak minimalną ilością Przecież 30-50g węgli to się je całkowicie unikając wszystkich produktów posądzanych o węglowdanonosicielstwo ;). Może poza warzywami.
Więcej węgli ma np litr mleka.

Ciężkie nogi z początku to normalka, pamiętam że jak zaczynałem z paleo, to byłem na tyle uzależniony od spalania węgli, że po paru dniach treningów i jedzenia ~200g węgli dziennie podjazdy wjeżdżałem 10km/h, a nie 25km/h ;). Trochę trwało przestawienie się, zresztą i teraz maksuję węglowodany do 200, a nawet 300g dziennie, gdy mam ciężki trening. Tak samo zrobiłem przedwczoraj: po spokojnym długim treningu (115km ze średnią 28km/h, około 2500kcal spalone) walnąłem absolutnie nie lchf wielką michę kaszy jaglanej z suszonymi śliwkami i jogurtem greckim. Ze 300g węgli na raz. I tylko dlatego miałem dość glikogenu żeby następnego dnia zrobić bardzo mocny trening (102km, około 2800kcal spalone). Fakt że kontekst się liczy, i żaden biegacz tak nie trenuje.

Ale sam Kwaśniewski pisze, że węgli powinno być tyle, żeby nie być w ketozie. Otóż Peter Attia z EatingAcademy mierzył sobie ketony w dzień treningowy i wyszło mu, że nawet jedząc 150-200g węgli na treningu i zaraz po nim był w ketozie, bo w czasie wysiłku i w tzw oknie węglowodanowym po treningu praktycznie całość tych węglowodanów była zużywana na pracę mięśni i uzupełnianie glikogenu.

Trenujący i jedzący 50g węgli na bank będzie cały czas na diecie ketogenicznej. Nie żeby było to coś niepokojącego, ale Kwaśniewski nie zaleca :).
The faster you are, the slower life goes by.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Owszem Kwaśniewski pisze o trzech miesiącach ale młody organizm na bank da radę w miesiąc, dwa, te trzy to dla takich jak ja i tych po 40. U mnie co jakiś czas rano pojawia się ssanie ale wystarczy łyk wody i głód znika, czasem mam też ssanie około 18 dokładnie tak jak w czasach diety opartej na warzywach ( jakiś taki ala atawizm). Błyskawicznie też każda zwiększona podaż ww odbija się na mojej wadze ( przez weekend troszke sobie pofolgowałem piwo, lody i 1kg. przybyło)
Z tymi ciężkimi nogami to prawda ( gdybyś nie wspomniał pewnie by mi to uciekło bo u mnie mocno to było przysłonięte bólem ale odczuwalne) plus spadek energii i ciśnienia daje się odczuć i pewnie też dlatego Kwaśniewski przez pierwsze miesiące (czas zależy od stanu zdrowia i wieku) zaleca odstawienie wysiłku.
Jak wszędzie i z wszystkim najważniejsza jest adaptacja, im dłużej na diecie tym lepsze efekty w wykożystaniu tłuszczu w sporcie.
Osobiście wole ograniczyć węgle do minimum, organizm łatwo wyrówna braki i sam sobie je wytwoży chodźby z aminokwasów białka jajka ( te akurat są do tego idealne) Doświadczenia klosia moim zdaniem wyraźnie pokazuje że większa podaż ww ma sens u osób trenujących intensywnie ale u tych z preferencjami na gubienie sadełka to raczej pułapka.
Truchno nie ma jednoznacznej odpowiedzi kiedy, jestem przekonany że to tak jak z treningiem jedni szybciej osiągają jakiś pułap do którego inni dochodzą czasem dwa razy dłużej i tak jak w treningu oszukać się tego nie da bo gdzieś zaraz to się odbije.
Preferencje chcesz utrzymać wysoką intensywność treningu doładuj przynajmniej 10 godzin wcześniej ww, chcesz zgubić wagę pilnuj ww bo zwykły kubek kefiru to 20g. ww. Chcesz schudnąć i jesteś w stanie zapieprzać na bardzo wysokich obrotach to spalisz te nadnormatywne węgle (co potwierdza klosiu), ale gdy twój trening to truchtanie to 50g. styknie z oporami przez miesiąc czy trzy( np. ciężkie nogi) . Im tych węgli mniej tym szybciej dostosujesz organizm do wysiłku opartym na spalaniu tłuszczy.
Ostatnio zmieniony 10 lut 2014, 11:19 przez kfadam, łącznie zmieniany 1 raz.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

wczoraj zrobiłem deser wg propozycji kfadama. miałem 1 jajo więc: 1 żółtko, jakieś 120g śmietanki 30% i pół banana. MEGA PYCHA. dzisiaj powtórka z gruszką.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
Lisciasty
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 978
Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Panowie, mam pytanie odnośnie oliwek. Lubię i jem od dawna, ale teraz po odstawieniu
chlebka, podaż oliwek skoczyła znacznie ;) Na raz potrafię wrąbać pół dużego słoika
(czyli pi razy oko 200g), podlane oliwą dla smaku. Co prawda, o ile wierzyć tabelkom,
mają jakieś 4% węgli więc to nie problem, ale czy takie ilości oliwek mi nie zaszkodzą?
Złych objawów nie widzę, smak na oliwki w oliwie ciągle jest, ale pomyślałem że może
lepiej spytać :>
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

a ja zrobiłem te lody czekoladowe z chili, dałem mniej czekolady ( 5 żótek, 400ml. śmietaniki 36%, 150g. czekolady, dobra łycha masła, sporo chili i duży kieliszek brandy).
ODJAZD
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

O ile tych oliwek nie jesz do objadu to nie powinno to ci szkodzić. Większa ilość błonnika przyśpiesz przechodzenie pokarmu przez jelita a to niestety sprawia że trawienie jest niepełne.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Preferencje chcesz utrzymać wysoką intensywność treningu doładuj przynajmniej 10 godzin wcześniej ww, chcesz zgubić wagę pilnuj ww bo zwykły kubek kefiru to 20g. ww. Chcesz schudnąć i jesteś w stanie zapieprzać na bardzo wysokich obrotach to spalisz te nadnormatywne węgle (co potwierdza klosiu), ale gdy twój trening to truchtanie to 50g. styknie z oporami przez miesiąc czy trzy( np. ciężkie nogi) . Im tych węgli mniej tym szybciej dostosujesz organizm do wysiłku opartym na spalaniu tłuszczy.
Racja. Dlatego podałem jakie miałem treningi i ile plus minus spaliłem kalorii, żeby ktoś kto truchta 45 minut trzy razy na tydzień nie sugerował się że musi zjeść 300g węgli przed treningiem :).
Bo na węglowodanowym metaboliźmie przy intensywności drugiego treningu pewnie z 1600-1800kcal szłoby mi z glikogenu, więc i tak zjadłem znacznie mniej niż bym spalił w warunkach węglowodanowej diety.

A przy 45 minutach truchtania spala się 300-500kcal w zależności od wagi ciała, tak że...
U człowieka uprawiającego sport rekreacyjnie znacznie lepsze korzyści przyniesie trzymanie węgli w zakresie 50-100g dziennie.


Liściasty, bardziej bym się bał tej chemicznej zalewy z oliwek. Bo same oliwki, tak jak awokado, raczej nie zaszkodzą.
The faster you are, the slower life goes by.
trucho
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 373
Rejestracja: 26 mar 2013, 08:53
Życiówka na 10k: 43:37
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

klosiu wg jakie klucza rotujesz ww? jak jesteś po treningu i wiesz, że następnego dnia masz kolejną cieżką jednostkę to jak wyliczasz ilość ww, które zjadasz? Jak obliczasz ilość spalonych kcal na treningu?

Mam cztery treningi biegowe, z czego jeden to akcenty, jeden to ok 2h w I zakresie, dwa rozbiegania łącznie wychodzi 50+ km. Do tego są 2, a czasem 3 treningi typowo siłowe.
Po każdym treningu jadam trochę węgli z białkiem, ale nie wiem do końca jakie powinny to byc ilości.
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Wychodzi na to że podaż węgli trzeba brać indywidualnie i do intensywności treningu:
truchtasz - 50g. powinno styknąć byś robił postępy i chudł bez uczucia głodu i szkody dla zdrowia.
biegasz powyżej 50km./tyg. - musisz szukać swojej dawki powyżej 50g, może 100g albo więcej.
Chcesz jechać na Olimpiade to zdaj się na profesjonalnego dietetyka sportowego i swojego trenera.;)
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

trucho -> mocno na oko. Z reguły wiem dokładnie jaki trening będę robił następnego dnia ( no chyba że nie idzie, czasem po prostu nie ma się dnia i noga nie podaje :)), znam też pi razy oko spalanie kalorii przy danej intensywności (z pulsaka, wiadomo, że to mocno niedokładne, ale taka przybliżona wartość wystarcza) i z doświadczenia ilość węgli jaka mi do tego będzie potrzebna na godzinę.
Przy intensywnym treningu staram się w dniu poprzednim zjeść w węglach 50-60% wartości kalorycznej treningu. Czasem też daję trochę węgli przed wyjściem jak czuję że może być słabo.
Przy mało intensywnym mniej, ale dokładnie tego wtedy nie liczę co do grama. Generalnie między 100 a 200g. Bo przy intensywnym treningu chodzi mi głównie o ograniczenie "z góry", zjeść tyle żeby mieć siłę pocisnąć, ale też żeby niepotrzebnie nie zjeść za dużo.
Przy treningach tlenowych i regeneracji w ogóle sobie węglami nie zawracam głowy i jem wtedy poniżej 100g.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
Lisciasty
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 978
Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

klosiu pisze: Liściasty, bardziej bym się bał tej chemicznej zalewy z oliwek. Bo same oliwki, tak jak awokado, raczej nie zaszkodzą.
http://vitalia.pl/ch_add,245,0_Glukonian-zelazawy.html

Niby piszą że dobre, nawet anemię leczy ;)
Trzeba by się rozejrzeć za jakimiś oliwkami z wyższej półki, ale pewnie cena skoczy.
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Truchno dasz za dużo to szybko to doczujesz na wadze, zmniejszysz i dalej bedziesz dawał rade zrobić trening a waga nie bedzie rosła znaczy żeś już w ogródku, dalej zmniejszysz i nadal bedzie ok. a waga zacznie spadać toś już domu.
szczałka
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 17
Rejestracja: 07 lut 2013, 07:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

strasznie się cieszę że taki wątek powstał...i że jest coraz więcej osób stosujących dietę wysokotłuszczową :) Sama do nich należę, a tak dokładnie liczę każdy posiłek, każdego dnia od jakiś dwóch miesięcy. Ale szczególnie interesuje mnie jak modyfikujecie diete podczas intensywnego treningu...takze dziękuję za wszystkie informacje. U Kwaśniewskiego tego właśnie zabrakło. Ostatnio testuję wprowadzenie do jedzenia duuzo dodatkowego kolagenu ( nózki wieprzowe, skórki wieprzowe - ostatnie odkrycie w sklepie miesnym :bum: )... pozdrawiam
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

a ja dzisiaj odkryłem połączenie mango i mascarpone i myślałem, że się chyba popłaczę ze szczęcia. w ogóle mascarpone jest przepyszne. to cholerstwo jest sto pierdyliardów razy lepsze od wszystkich jogurtó smakowych i serków typu danio!
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Qba, ja kiedyś opierdoliłem półkilowe opakowanie na raz :bum: Fakt że wtedy dobre 6h siedziałem na rowerze :).
Mascarpone mogę jeść bez niczego i smakuje mi zawsze. Fajne jest to że nie ma w nim za dużo chemii.
The faster you are, the slower life goes by.
ODPOWIEDZ