Nie jest to prawdą chyba. Należy tak biegać żeby z siebie wycisnąć maksymalne czasy w dłuższym okresie czasu (tzn kilku<nastu> lat), przy założeniu, że biega się tylko maratony, a nie coś dłuższego, bądź różno-terenowego (jak biegi górskie, pustynne etc). Trzeba sobie jednak odpowiedzieć na pytanie, czy chcesz sie na chama cisnąć w czasy na maraton, jechać na krawędzi. Znam dwa podejścia: właśnie a la zawodowe , 2 w roku, na maksa itd. oraz po 15 w roku, żeby pobiec. Przy czym ci drudzy zdecydowanie większą mają frajdę z biegania, niż ci pierwsi :P. Mam kolegę, który w 4 lata zrobił ponad 50 maratonów, a zaczynał z nadwagą i grubo po 40tce. (biega w granicach 3.30h, tak od 3.03 do 3.50 w zależności od terenu, biega też ultra - te sie nie wliczaja w te 50tke). Poza tym niektórym pomaga właśnie objętość. Ja bym sie nie ograniczała, ale myślę, że panowie mają rację: wybierać musisz.Adrian26 pisze:Generalnie nie powinno się biegać więcej niż dwa maratony rocznie. Moim zdaniem jeden to i tak spory wysiłek dla organizmu. Chyba, że ktoś chce go sobie "zaliczyć" czy przetruchtać itp.
Minimalny odstęp pomiędzy maratonami
- Uxmal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 349
- Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Meksyk
- Kontakt:
- klancyk3
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 539
- Rejestracja: 27 wrz 2007, 21:29
- Życiówka na 10k: 45,05
- Życiówka w maratonie: 3,42,42
- Lokalizacja: katowice
w jakiej 'walucie' płaciłeś i ile?Adrian26 pisze:... wyzwaniem jest przebiec ten maraton "na maksa"Swój ostatni maraton właśnie tak przebiegłem, dałem z siebie wszystko, a i cena za to była bardzo duża.
regeneracja jest tak samo ważna jak trening
NICe: https://www.facebook.com/Wskrzeszenie/ https://wskrzeszenie.blogspot.com/ 100ultramaratonow: https://klub100ultramaratonow.blogspot.com/
NICe: https://www.facebook.com/Wskrzeszenie/ https://wskrzeszenie.blogspot.com/ 100ultramaratonow: https://klub100ultramaratonow.blogspot.com/
- barcel
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1107
- Rejestracja: 16 wrz 2011, 10:58
Uxmal pisze: Nie jest to prawdą chyba. Należy tak biegać żeby z siebie wycisnąć maksymalne czasy w dłuższym okresie czasu (tzn kilku<nastu> lat), przy założeniu, że biega się tylko maratony, a nie coś dłuższego, bądź różno-terenowego (jak biegi górskie, pustynne etc). Trzeba sobie jednak odpowiedzieć na pytanie, czy chcesz sie na chama cisnąć w czasy na maraton, jechać na krawędzi. Znam dwa podejścia: właśnie a la zawodowe , 2 w roku, na maksa itd. oraz po 15 w roku, żeby pobiec. Przy czym ci drudzy zdecydowanie większą mają frajdę z biegania, niż ci pierwsi :P. Mam kolegę, który w 4 lata zrobił ponad 50 maratonów, a zaczynał z nadwagą i grubo po 40tce. (biega w granicach 3.30h, tak od 3.03 do 3.50 w zależności od terenu, biega też ultra - te sie nie wliczaja w te 50tke). Poza tym niektórym pomaga właśnie objętość. Ja bym sie nie ograniczała, ale myślę, że panowie mają rację: wybierać musisz.
Oj błądzisz :-p
to że biegam wszystkie starty na maksa, to wg Ciebie nie mam z tego frajdy? Mam i to przeogromną, nawet nie jesteś sobie w stanie tej wielkości wyobrazić. Więc dlaczego fundujesz takie "brednie". Po to są zawody, czyli rywalizacja, żeby biegać na maksa, żeby pokonywać własne bariery i rywalizować z innymi. Biegać z rezerwą to sobie mogę na treningu :-p
A jak staję na linii startu, to już jest sygnał, że w "trupa".
I to jest w tym najpiękniejsze :-D
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
@Uxmal, dlatego pisałem, że to zależy od podejścia danej osoby
Dla mnie start, w którym nie walczę o nic jest bez sensu, bo równie dobrze mógłbym pójść sobie na spokojnie rozbieganie do lasu (a daleko nie mam) i przebiec 42 km
Zaoszczędziłbym sporo pieniędzy (opłata startowa plus dojazd), czasu i nerwów, bo na zawodach jakaś adrenalina zawsze jest. Nie jestem fanem "turystyki biegowej" i nie czuję potrzeby kolekcjonowania medali, ale rozumiem, że niektórzy nie mają ciśnienia na wyniki i wypruwania się na zawodach - to jest ich sprawa
Jesteśmy różni i mamy odmienne podejścia
Jeden plus zauważam jednak po drugiej stronie - osoby o bardziej "swobodnym" podejściu do biegania nie mają takiego ciśnienia i nie muszą za wszelką cenę poprawiać życiówek. Sportowa złość jest czasami potrzebna, ale tylko wtedy,gdy nie przeradza się później we frustrację 





Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 05 wrz 2009, 22:48
- Życiówka na 10k: 33:59
- Życiówka w maratonie: 2:38:40
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Minimalny odstęp zależy od solidności przygotowania. W październiku ub. roku po 2 tygodniach w drugim starcie maratońskim byłem w pełni zregenerowany, a tylko przez własną brawurę nie udało mi się poprawić wyniku wcześniejszego maratonu.
- klancyk3
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 539
- Rejestracja: 27 wrz 2007, 21:29
- Życiówka na 10k: 45,05
- Życiówka w maratonie: 3,42,42
- Lokalizacja: katowice
mamy wybór postawić się w continuum między 2 maratonami w roku a czołówką w liście Bednarza... 

regeneracja jest tak samo ważna jak trening
NICe: https://www.facebook.com/Wskrzeszenie/ https://wskrzeszenie.blogspot.com/ 100ultramaratonow: https://klub100ultramaratonow.blogspot.com/
NICe: https://www.facebook.com/Wskrzeszenie/ https://wskrzeszenie.blogspot.com/ 100ultramaratonow: https://klub100ultramaratonow.blogspot.com/
- małymiś
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1527
- Rejestracja: 09 paź 2013, 11:26
- Życiówka na 10k: 0:53:02
- Życiówka w maratonie: brak
przepraszam za offtop: a trzy półmaratony w co tygodniowych odstępach jak widzicie - rozumiem, że też zależy od przygotowania? czy zniweczy to plan na ten środkowy (btw. chodzi mi o półmarton w sobótce, warszawski i poznański) - przy czym najbardziej zalezy mi na wyniku w warszawskim, a reszta wycieczkowo. pytam, bo w planie zamiast redukcji treningu przed warszawskim miałbym półmaraton / czy też zamiast odpoczynku po półmaratonie, półmaraton.
- barcel
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1107
- Rejestracja: 16 wrz 2011, 10:58
małymiś pisze:przepraszam za offtop: a trzy półmaratony w co tygodniowych odstępach jak widzicie - rozumiem, że też zależy od przygotowania? czy zniweczy to plan na ten środkowy (btw. chodzi mi o półmarton w sobótce, warszawski i poznański) - przy czym najbardziej zalezy mi na wyniku w warszawskim, a reszta wycieczkowo. pytam, bo w planie zamiast redukcji treningu przed warszawskim miałbym półmaraton / czy też zamiast odpoczynku po półmaratonie, półmaraton.
dziwne problemy

jeśli dwa chcesz zaliczyć dla zasady, to je przebiegasz w formie truchtu, jako dłuższe rozbieganie i nie ma problemu. Szarpiesz się jedynie w Warszawie :-D
- Bylon
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1613
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Półmaraton co tydzień będzie okej, jak co najmniej dwa potraktujesz jako długie wybiegania, a nie jako wyścig.
Zależy to też od Twojego przygotowania. Jeśli jesteś w stanie przebiec 20 km tak po prostu, nie będzie problemu. Jeśli to jest dla Ciebie wysiłek bardzo duży (tzn. nawet przy niskim tempie jest Ci ciężko osiągnąć te dwie dyszki), to problem będzie. Myślę jednak, że przy tej drugiej sytuacji nie porywałbyś się na 3 półmaratony w 3 tygodnie.
Zależy to też od Twojego przygotowania. Jeśli jesteś w stanie przebiec 20 km tak po prostu, nie będzie problemu. Jeśli to jest dla Ciebie wysiłek bardzo duży (tzn. nawet przy niskim tempie jest Ci ciężko osiągnąć te dwie dyszki), to problem będzie. Myślę jednak, że przy tej drugiej sytuacji nie porywałbyś się na 3 półmaratony w 3 tygodnie.

"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
- Uxmal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 349
- Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Meksyk
- Kontakt:
Ja tez tak biegam(-lam), ale troche nie doprecyzowalam. Nie chodzi mi o to, ze biega sie stary zachowawczo, tylko, ze przy tylu startach nawet w trupa nie pobiegniesz tak, jakbys mogl spokojnie przygotowujac sie do 2-3. Dlatego uwazam, ze im wiecej zawodow, tym wiecej frajdy, ale wyniki nie beda rosly az tak, jak w przypadku systematycznego treningu, wlasnie dlatego, ze sie biegnie w truposzabarcel pisze:Uxmal pisze: Nie jest to prawdą chyba. Należy tak biegać żeby z siebie wycisnąć maksymalne czasy w dłuższym okresie czasu (tzn kilku<nastu> lat), przy założeniu, że biega się tylko maratony, a nie coś dłuższego, bądź różno-terenowego (jak biegi górskie, pustynne etc). Trzeba sobie jednak odpowiedzieć na pytanie, czy chcesz sie na chama cisnąć w czasy na maraton, jechać na krawędzi. Znam dwa podejścia: właśnie a la zawodowe , 2 w roku, na maksa itd. oraz po 15 w roku, żeby pobiec. Przy czym ci drudzy zdecydowanie większą mają frajdę z biegania, niż ci pierwsi :P. Mam kolegę, który w 4 lata zrobił ponad 50 maratonów, a zaczynał z nadwagą i grubo po 40tce. (biega w granicach 3.30h, tak od 3.03 do 3.50 w zależności od terenu, biega też ultra - te sie nie wliczaja w te 50tke). Poza tym niektórym pomaga właśnie objętość. Ja bym sie nie ograniczała, ale myślę, że panowie mają rację: wybierać musisz.
Oj błądzisz :-p
to że biegam wszystkie starty na maksa, to wg Ciebie nie mam z tego frajdy? Mam i to przeogromną, nawet nie jesteś sobie w stanie tej wielkości wyobrazić. Więc dlaczego fundujesz takie "brednie". Po to są zawody, czyli rywalizacja, żeby biegać na maksa, żeby pokonywać własne bariery i rywalizować z innymi. Biegać z rezerwą to sobie mogę na treningu :-p
A jak staję na linii startu, to już jest sygnał, że w "trupa".
I to jest w tym najpiękniejsze :-D

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Mi wystarczy kilka startów w sezonie, najwięcej to było chyba 8
Z drugiej strony na częste starty też trzeba mieć czas w weekendy

Z drugiej strony na częste starty też trzeba mieć czas w weekendy

Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
- Uxmal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 349
- Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Meksyk
- Kontakt:
No i pieniadze. Ja traktowalam starty jak trening i mialam samozaparcie, zeby je biec tempem base, ale po ponad 30 w zeszlym roku stwierdzilam, ze za bardzo uszczuplaja moj budzet :PAdrian26 pisze:Mi wystarczy kilka startów w sezonie, najwięcej to było chyba 8![]()
Z drugiej strony na częste starty też trzeba mieć czas w weekendy
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
jeżeli biega się je na luzie to co to za problem?
- Uxmal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 349
- Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Meksyk
- Kontakt:
Nie no co ty :P. Chociaż wystartowałam chyba w z 6, bo robiłam na pozostałych 4 dystanse. Ale trzasnęłam tyle zawodów, a nie biegam raczej zbyt często na 10km (niżej praktycznie nigdy, może 3 były), wszystko 15km up. a nawet to nie jest dobrym pomysłem, jeśli się biegnie w truposza. Za mało wtedy wychodzi objętości i rozłożyć treningi, no chyba, że ktoś ma czas i chęć biegać 120 km w tygodniu (to nie ja). Część tych zawodów zawzięcie truchtałam, ale jest to wyczyn, bo ja też wole w trupa. Jeszcze na 10 czy 21km jestem w stanie się ograniczyć, ale na ponad 24km jadę po całości i już. Aczkolwiek myślę, że byłabym w stanie biec przynajmniej jeden maraton w miesiącu, tylko nie wiem, po co, te szosowe wszystkie są podobne, na maxa możliwości nie pobiegniesz, a samego ukończenia nie uważam za jakiś aj waj super wyczyn sam w sobie. Ja dla widoków biegam, tera się szykuje biegać eko maraton : [tu.małymiś pisze:30 maratonów?
W Monterrey dają statuetke Hemerodromos za ukończenie 100 maratonów. Ostatnio jakiś facet odbierał, 60 z tej setki zrobił na... Iron Manie.

Wracając do tematu wątku, do ilości startów nie ma limitu, nawet niektórych to motywuje.