szymon - 37:xx na 10k na pełnym luzie
Moderator: infernal
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
29 I
2 E
zabawa: 2x(1'/'1'+2'/2'+3'/3'+2'/2'+1'/1') i na koniec dwie minutówki na 30-sekundowych przerwach
2 E
Warunki nad Rusałką zdecydowanie się poprawiły i można było machnąć coś żwawszego. Weszło bardzo dobrze. Zimowe zenki sprawują się zupełnie zadowalająco.
30 I
11 E
Do wczoraj myślałem, że dużo lepiej niż we wkręto-zenkach nie będzie, ale się myliłem. Yacool pożyczył mi do oblatania stuningowane kolce. Biegało się w nich wspaniale. Przebieżka po gładkim lodzie? Żaden problem! Do tego są zaskakująco elastyczne (biorąc pod uwagę uwarunkowania materiału). A trzeba pamiętać, że moja stopa jest przyzwyczajona do zakresu ruchu zapewnianego przez zenki i z niechęcią godzi się na jakiekolwiek ograniczenia. Gdyby jeszcze były w moim rozmiarze... No cóż, nie można mieć wszystkiego. W sobotę wezmę je na GP.
2 E
zabawa: 2x(1'/'1'+2'/2'+3'/3'+2'/2'+1'/1') i na koniec dwie minutówki na 30-sekundowych przerwach
2 E
Warunki nad Rusałką zdecydowanie się poprawiły i można było machnąć coś żwawszego. Weszło bardzo dobrze. Zimowe zenki sprawują się zupełnie zadowalająco.
30 I
11 E
Do wczoraj myślałem, że dużo lepiej niż we wkręto-zenkach nie będzie, ale się myliłem. Yacool pożyczył mi do oblatania stuningowane kolce. Biegało się w nich wspaniale. Przebieżka po gładkim lodzie? Żaden problem! Do tego są zaskakująco elastyczne (biorąc pod uwagę uwarunkowania materiału). A trzeba pamiętać, że moja stopa jest przyzwyczajona do zakresu ruchu zapewnianego przez zenki i z niechęcią godzi się na jakiekolwiek ograniczenia. Gdyby jeszcze były w moim rozmiarze... No cóż, nie można mieć wszystkiego. W sobotę wezmę je na GP.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
1 II
GP Poznania
18:46
Czas z pamięci, ale z grubsza tak samo jak miesiąc temu. Szału nie ma. Tragedii też nie ma.
Pogoda świetna. Zrobiło się dość ciepło, a śnieg i lód nie dawał się we znaki dzięki kolcom. Właściwie biegło się jak po suchym.
Tym razem nie zacząłem tak asekuracyjnie jak ostatnio. Biegliśmy we trzech z Mariuszem i Nikodemem. Nikodem swoją drogą niezły gość, bo leciał w halówkach praktycznie bez bieżnika. Tempo narzucał Mariusz. Po kilometrze chciałem dać mu zmianę, ale nie miałem siły, żeby go wyprzedzić. Po trzech kilometrach zostałem już z tyłu i skupiłem się na znalezieniu własnego tempa. Już do końca moja strata się powiększała, chociaż na finiszu zmniejszyłem trochę dystans. Na ostatnim kilometrze dałem się jeszcze wyprzedzić dwóm osobom. Jedną pozycję udało mi się odzyskać, ale drugi zawodnik nie dał się łyknąć na ostatnich metrach.
Z biegu jestem dość zadowolony, bo okazało się, że zacząłem odrobinę zbyt mocno, a mimo to udało mi się utrzymać swoje tempo do końca. Czas wciąż dość słaby. Do wiosny chciałbym jeszcze zejść z 30 sekund, ale nie wiem, czy mi się uda.
I przy okazji od dzisiaj zmieniłem kategorię wiekową na bardziej szacowną
GP Poznania
18:46
Czas z pamięci, ale z grubsza tak samo jak miesiąc temu. Szału nie ma. Tragedii też nie ma.
Pogoda świetna. Zrobiło się dość ciepło, a śnieg i lód nie dawał się we znaki dzięki kolcom. Właściwie biegło się jak po suchym.
Tym razem nie zacząłem tak asekuracyjnie jak ostatnio. Biegliśmy we trzech z Mariuszem i Nikodemem. Nikodem swoją drogą niezły gość, bo leciał w halówkach praktycznie bez bieżnika. Tempo narzucał Mariusz. Po kilometrze chciałem dać mu zmianę, ale nie miałem siły, żeby go wyprzedzić. Po trzech kilometrach zostałem już z tyłu i skupiłem się na znalezieniu własnego tempa. Już do końca moja strata się powiększała, chociaż na finiszu zmniejszyłem trochę dystans. Na ostatnim kilometrze dałem się jeszcze wyprzedzić dwóm osobom. Jedną pozycję udało mi się odzyskać, ale drugi zawodnik nie dał się łyknąć na ostatnich metrach.
Z biegu jestem dość zadowolony, bo okazało się, że zacząłem odrobinę zbyt mocno, a mimo to udało mi się utrzymać swoje tempo do końca. Czas wciąż dość słaby. Do wiosny chciałbym jeszcze zejść z 30 sekund, ale nie wiem, czy mi się uda.
I przy okazji od dzisiaj zmieniłem kategorię wiekową na bardziej szacowną
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
4 II
11 E
Pogoda obłędna. W lesie jeszcze sporo lodu i podłoże dość twarde, ale truchta się przemiło.
5 II
2 E
5x400 R p' 3' marsz
4 E
Wybrałem się na Olimpię z nadzieją, że tory są wolne od resztek śniegu. Warunki super. Prosta startowa trochę mokra cóż to jednak za utrudnienie na początku lutego?
Byłem ciekaw jak tam u mnie z szybkością. Liczyłem, że powinienem spokojnie polecieć jakieś 78" na odcinek. Po pierwszym powtórzeniu rzut oka na stoper, a tu 72". Aż sprawdziłem, czy startuję z dobrego miejsca Następne: 69", 70", 72", 73". Rok temu biegałem taki trening o te kilka sekund wolniej (a to spora różnica). Z drugiej strony rok temu biegałem GP 20 sekund szybciej przy mniejszym kilometrażu i zbliżonej wadze. Dobry materiał do przemyśleń
11 E
Pogoda obłędna. W lesie jeszcze sporo lodu i podłoże dość twarde, ale truchta się przemiło.
5 II
2 E
5x400 R p' 3' marsz
4 E
Wybrałem się na Olimpię z nadzieją, że tory są wolne od resztek śniegu. Warunki super. Prosta startowa trochę mokra cóż to jednak za utrudnienie na początku lutego?
Byłem ciekaw jak tam u mnie z szybkością. Liczyłem, że powinienem spokojnie polecieć jakieś 78" na odcinek. Po pierwszym powtórzeniu rzut oka na stoper, a tu 72". Aż sprawdziłem, czy startuję z dobrego miejsca Następne: 69", 70", 72", 73". Rok temu biegałem taki trening o te kilka sekund wolniej (a to spora różnica). Z drugiej strony rok temu biegałem GP 20 sekund szybciej przy mniejszym kilometrażu i zbliżonej wadze. Dobry materiał do przemyśleń
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
6 II
12 E
Pobiegłem nad Rusałkę i pokręciłem się po hipodromie, starając się wyznaczyć najlepszy przebieg pętli krosowej do treningów w tym miejscu. Na razie wypracowałem wariant średnio trudny z jednym dużym podbiegiem, w sumie 1,4 km. Sporo błota, trochę piachu, miejscami dość wąsko i kręto. Super. Co najważniejsze nie ma wyślizganego lodu, którego pełne są główne ścieżki nad jeziorem.
12 E
Pobiegłem nad Rusałkę i pokręciłem się po hipodromie, starając się wyznaczyć najlepszy przebieg pętli krosowej do treningów w tym miejscu. Na razie wypracowałem wariant średnio trudny z jednym dużym podbiegiem, w sumie 1,4 km. Sporo błota, trochę piachu, miejscami dość wąsko i kręto. Super. Co najważniejsze nie ma wyślizganego lodu, którego pełne są główne ścieżki nad jeziorem.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
8 II
3E
800m kros
2 km kros
2 km kros
3 E
Miałem dylemat, czy jechać rano na Browarną, czy zostać w swoich rejonach. Dylemat rozwiązał się samoistnie, gdyż wstałem na tyle późno, że nie byłoby sensu jechać za Maltę. W planie miałem 4 razy 1,4 km na krosowej pętli. Wyszło trochę inaczej.
Przy pierwszym podejściu całkowicie się spaliłem i za ostro próbowałem pociągnąć. Po ostrym podbiegu zupełnie mnie postawiło. Dotruchtałem do początku pętli i trochę się ogarnąłem. Nie ukrywam, że wymagało to ode mnie sporego samozaparcia. Zmieniłem przebieg pętli (zmierzyłem ją sobie potem w domu) i zrobiłem dwa powtórzenia z trzyminutową przerwą.
Tempa nie powalają, ale cały urok krosu polega na tym, że nie ma co patrzeć na zegarek i można skupić się na intensywności.
Ogólne wrażenia bardzo pozytywne. Piękna pogoda, dużo błota, konie patrzące na mnie jak na idiotę
Pierwsze koty za płoty.
3E
800m kros
2 km kros
2 km kros
3 E
Miałem dylemat, czy jechać rano na Browarną, czy zostać w swoich rejonach. Dylemat rozwiązał się samoistnie, gdyż wstałem na tyle późno, że nie byłoby sensu jechać za Maltę. W planie miałem 4 razy 1,4 km na krosowej pętli. Wyszło trochę inaczej.
Przy pierwszym podejściu całkowicie się spaliłem i za ostro próbowałem pociągnąć. Po ostrym podbiegu zupełnie mnie postawiło. Dotruchtałem do początku pętli i trochę się ogarnąłem. Nie ukrywam, że wymagało to ode mnie sporego samozaparcia. Zmieniłem przebieg pętli (zmierzyłem ją sobie potem w domu) i zrobiłem dwa powtórzenia z trzyminutową przerwą.
Tempa nie powalają, ale cały urok krosu polega na tym, że nie ma co patrzeć na zegarek i można skupić się na intensywności.
Ogólne wrażenia bardzo pozytywne. Piękna pogoda, dużo błota, konie patrzące na mnie jak na idiotę
Pierwsze koty za płoty.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
9 II
5 km E
60' pracy nad siłą biegową
5 km E
Dzisiaj zrobiliśmy kawał bardzo solidnej roboty pod okiem yacoola. Skipy, wieloskoki, przebieżki, w wszystko dynamicznie, z nerwem i technicznie.
W tej materii sporo do zrobienia, a i przyjemnie się pracuje pod okiem kogoś, kto spojrzy, oceni i skoryguje co trzeba. Samemu to nie robota.
Ciąg dalszy wiosennej pogody, w lesie kapitalne warunki.
5 km E
60' pracy nad siłą biegową
5 km E
Dzisiaj zrobiliśmy kawał bardzo solidnej roboty pod okiem yacoola. Skipy, wieloskoki, przebieżki, w wszystko dynamicznie, z nerwem i technicznie.
W tej materii sporo do zrobienia, a i przyjemnie się pracuje pod okiem kogoś, kto spojrzy, oceni i skoryguje co trzeba. Samemu to nie robota.
Ciąg dalszy wiosennej pogody, w lesie kapitalne warunki.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
11 II
11 E
Easy wieczorem na po chodnikach przy lotnisku. Po niedzieli czuję dość mocno partie mięśni, o których istnieniu zdążyłem zapomnieć. Miło.
12 II
2 E
15x200m R p' ~1:45 w marszu
2 E
Przed południem wybrałem się na stadion. Piękna pogoda i żywego ducha, więc żeby się nie nudzić mogłem sobie latać po różnych torach. Łatwiej wtedy liczyć powtórzenia.
Na początek zrobiłem jeszcze 15 minut rozgrzewki z lekkimi skipami i wymachami nóg, żeby zaktywizować odpowiednie mięśnie. Jak zwykle przy tego typu treningu priorytetem jest praca nad techniką i świadomością własnego ruchu. Po wskazówkach yacoola zwracałem dziś większą uwagę na pracę ramion i starałem się wydłużyć krok. Tym razem bawiłem się z "zostawianiem nogi z tyłu".
Tak mocno jeszcze nie udało mi się wyjechać na tego typu treningu. Po zakończeniu sesji siadłem na ławce i dobre pięć minut zbierałem siły, żeby ruszyć do domu.
Każde powtórzenie wychodziło minimalnie szybciej niż poprzednie. Pierwsze pięć po 35", potem cztery po 34" i reszta po 33" (z hakami).
11 E
Easy wieczorem na po chodnikach przy lotnisku. Po niedzieli czuję dość mocno partie mięśni, o których istnieniu zdążyłem zapomnieć. Miło.
12 II
2 E
15x200m R p' ~1:45 w marszu
2 E
Przed południem wybrałem się na stadion. Piękna pogoda i żywego ducha, więc żeby się nie nudzić mogłem sobie latać po różnych torach. Łatwiej wtedy liczyć powtórzenia.
Na początek zrobiłem jeszcze 15 minut rozgrzewki z lekkimi skipami i wymachami nóg, żeby zaktywizować odpowiednie mięśnie. Jak zwykle przy tego typu treningu priorytetem jest praca nad techniką i świadomością własnego ruchu. Po wskazówkach yacoola zwracałem dziś większą uwagę na pracę ramion i starałem się wydłużyć krok. Tym razem bawiłem się z "zostawianiem nogi z tyłu".
Tak mocno jeszcze nie udało mi się wyjechać na tego typu treningu. Po zakończeniu sesji siadłem na ławce i dobre pięć minut zbierałem siły, żeby ruszyć do domu.
Każde powtórzenie wychodziło minimalnie szybciej niż poprzednie. Pierwsze pięć po 35", potem cztery po 34" i reszta po 33" (z hakami).
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
13 II
11 E
Wróciłem po pracy, a w domu czekały na mnie nowe buty. Bardzo mocno mnie kusiło, żeby już dziś je wypróbować, ale najpierw musiałem wypruć z nich zapiętek (wyjątkowo sztywny skurczybyk) i z powrotem je skleić. W tak zwanym międzyczasie słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, a po ciemku w kolcach to mógłby sobie polatać po trawniku przed domem (gdybym taki miał). Dlatego z bólem serca zostawiłem sobie przyjemność przetestowania nowego obuwia na sobotni kros i poczłapałem w zenkach.
11 E
Wróciłem po pracy, a w domu czekały na mnie nowe buty. Bardzo mocno mnie kusiło, żeby już dziś je wypróbować, ale najpierw musiałem wypruć z nich zapiętek (wyjątkowo sztywny skurczybyk) i z powrotem je skleić. W tak zwanym międzyczasie słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, a po ciemku w kolcach to mógłby sobie polatać po trawniku przed domem (gdybym taki miał). Dlatego z bólem serca zostawiłem sobie przyjemność przetestowania nowego obuwia na sobotni kros i poczłapałem w zenkach.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
16 II
11 km
Zły pomysł.
Wczoraj czułem się fatalnie. Po pracy wskoczyłem pod kołdrę i przeprowadziłem kurację grzanym winem. Dzisiaj powinienem zostać w domu, ale pokusa oblatania nowych butów była zbyt silna. Dotruchtałem nad Rusałkę w zekach, potem wrzuciłem na nogi kolce. Uznałem że skoro już mam na nogach odblaskowe kolce to może machę jakiś ciągły. Okazało się jednak, że nie jestem w najlepszej dyspozycji. Po jakichś trzech kilometrach cały się zasmarkałem i zakaszlałem. Bez sensu. Wróciłem sobie truchcikiem i postanowiłem porządnie się wykurować.
W bytach biega mi się bardzo wygodnie. Są trochę kapciowate, czyli takie jak lubię. W terenie przy takiej pogodzie jakiejś wielkiej różnicy nie czuję. W tygodniu oblatam je na stadionie - tam powinienem poczuć różnicę.
11 km
Zły pomysł.
Wczoraj czułem się fatalnie. Po pracy wskoczyłem pod kołdrę i przeprowadziłem kurację grzanym winem. Dzisiaj powinienem zostać w domu, ale pokusa oblatania nowych butów była zbyt silna. Dotruchtałem nad Rusałkę w zekach, potem wrzuciłem na nogi kolce. Uznałem że skoro już mam na nogach odblaskowe kolce to może machę jakiś ciągły. Okazało się jednak, że nie jestem w najlepszej dyspozycji. Po jakichś trzech kilometrach cały się zasmarkałem i zakaszlałem. Bez sensu. Wróciłem sobie truchcikiem i postanowiłem porządnie się wykurować.
W bytach biega mi się bardzo wygodnie. Są trochę kapciowate, czyli takie jak lubię. W terenie przy takiej pogodzie jakiejś wielkiej różnicy nie czuję. W tygodniu oblatam je na stadionie - tam powinienem poczuć różnicę.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
18 II
3 E
8x300m p'1'
2 E
Choróbsko już chyba minęło, ale ciągle mam zawalone zatoki i kaszlę przez kilka minut po każdym treningu. Dzisiaj wybrałem wariant żwawy, i męczący, ale bez przesady. Po rozgrzewce wskoczyłem sobie w kolce, więc tym bardziej nie chciałem przeholować i czegoś sobie nadwyrężyć.
Czasy: 57, 58, 55, 57, 55, 55, 56, 56. Na krótszych przerwach brakowało mi nieco tlenu. Jakbym dał radę 1500 polecieć w takim tempie 56-55"/300m to wcale bym się nie obraził, ale chyba jeszcze czeka mnie trochę pracy.
W marcu nie zapisuję się raczej na żadną dychę i myślę, czy nie odpuścić najbliższego GP. Zrobię sobie zamiast niego jakiś tempo run ze swobodną głową, a wystartuję za miesiąc w ostatnim biegu. Zobaczymy
3 E
8x300m p'1'
2 E
Choróbsko już chyba minęło, ale ciągle mam zawalone zatoki i kaszlę przez kilka minut po każdym treningu. Dzisiaj wybrałem wariant żwawy, i męczący, ale bez przesady. Po rozgrzewce wskoczyłem sobie w kolce, więc tym bardziej nie chciałem przeholować i czegoś sobie nadwyrężyć.
Czasy: 57, 58, 55, 57, 55, 55, 56, 56. Na krótszych przerwach brakowało mi nieco tlenu. Jakbym dał radę 1500 polecieć w takim tempie 56-55"/300m to wcale bym się nie obraził, ale chyba jeszcze czeka mnie trochę pracy.
W marcu nie zapisuję się raczej na żadną dychę i myślę, czy nie odpuścić najbliższego GP. Zrobię sobie zamiast niego jakiś tempo run ze swobodną głową, a wystartuję za miesiąc w ostatnim biegu. Zobaczymy
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
19 II
11 E
Jednak trochę wczorajsze trzysetki weszły w łydki. Dobrze, że nie szarżowałem od razu z ilością powtórzeń.
W sobotę na pewno odpuszczam GP. Dzisiaj nawet przy bardzo spokojnym tempie biegło mi się bardzo ciężko. Zbieram siły na koniec marca na bieg zamknięcia.
11 E
Jednak trochę wczorajsze trzysetki weszły w łydki. Dobrze, że nie szarżowałem od razu z ilością powtórzeń.
W sobotę na pewno odpuszczam GP. Dzisiaj nawet przy bardzo spokojnym tempie biegło mi się bardzo ciężko. Zbieram siły na koniec marca na bieg zamknięcia.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
22 II
11 E
Jeszcze w sobotę wymęczyłem to easy, ale zupełnie bez sensu. Myślałem, że przeziębienie (czy co tam mnie tarmosi) samo przejdzie, ale jakoś nie przechodzi. Lepiej się wyleczę porządnie.
Przerwa doskwiera tym bardziej, że pogoda za oknem wspaniała. Trudno.
11 E
Jeszcze w sobotę wymęczyłem to easy, ale zupełnie bez sensu. Myślałem, że przeziębienie (czy co tam mnie tarmosi) samo przejdzie, ale jakoś nie przechodzi. Lepiej się wyleczę porządnie.
Przerwa doskwiera tym bardziej, że pogoda za oknem wspaniała. Trudno.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Leczę się, leczę i doleczyć nie mogę.
Wczoraj trochę potruchtałem, ale sensu w tym żadnego. Zakaszlałem się, zasmarkałem.
Dobrze, że na Maniacką się nie zdążyłem zapisać
Wczoraj trochę potruchtałem, ale sensu w tym żadnego. Zakaszlałem się, zasmarkałem.
Dobrze, że na Maniacką się nie zdążyłem zapisać
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
15 III
11 E
Udało mi się dziś przebiec bez zatrzymywania 11 km, co bardzo mnie ucieszyło. Jak dobrze pójdzie to na Kosynierów powinienem wrócić do jako takiej dyspozycji. Najważniejsze, że znowu mogę biegać. Już zdążyłem zapomnieć, jaka to radocha
11 E
Udało mi się dziś przebiec bez zatrzymywania 11 km, co bardzo mnie ucieszyło. Jak dobrze pójdzie to na Kosynierów powinienem wrócić do jako takiej dyspozycji. Najważniejsze, że znowu mogę biegać. Już zdążyłem zapomnieć, jaka to radocha
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
16 III
10 E
W dwóch ratach. Pobiegłem sobie na trening oregano, ale przez delikatne przesunięcie w czasoprzestrzeni rozminąłem się z grupą, a że nie biorę telefonu zazwyczaj, to odczytałem sms po powrocie. Kac, deszcz, nastrój ogólnie refleksyjny.
18 III
11 E
19 III
11 E
Zawsze po takiej przerwie w treningu po powrocie zmagam się z bólem łydek. Tym razem mnie to ominęło. Może zacząłem z pięty walić?
W tak zwanym międzyczasie sporo spadłem z formą, więc w sobotę GP bardziej treningowo.
Ależ znowu mam radość z biegania.
10 E
W dwóch ratach. Pobiegłem sobie na trening oregano, ale przez delikatne przesunięcie w czasoprzestrzeni rozminąłem się z grupą, a że nie biorę telefonu zazwyczaj, to odczytałem sms po powrocie. Kac, deszcz, nastrój ogólnie refleksyjny.
18 III
11 E
19 III
11 E
Zawsze po takiej przerwie w treningu po powrocie zmagam się z bólem łydek. Tym razem mnie to ominęło. Może zacząłem z pięty walić?
W tak zwanym międzyczasie sporo spadłem z formą, więc w sobotę GP bardziej treningowo.
Ależ znowu mam radość z biegania.