Nie ze wszystkimi dzieciakami to działa. Niektórym to nie pasuje i się ich nie wyciągnie nawet czołgiem, ale choćby od czasu do czasu warto ich zabierać. Ja kilka razy zabierałem starszych, kiedy jeździli rowerem koło mnie, a ja biegałem. Z młodszym to jak robię kółka na stadionie. Przy zimowej pogodzie zostaje już samotne bieganie. Po jednym takim jazdo-bieganiu jeden z chłopaków przy jakieś okazji powiedział do mamy: "...a tata to się nigdy nie poddaje". I dla takich chwil warto się mordować przy każdej pogodzie. A kto jojczy, że nie ma czasu ... cóż tylko współczuć i postawić krzyżyk.cornn pisze:W te lato bardzo czesto biegałem z przyjacielem i jego 2 dzieciaków (1 i2 lata). Przyjaciel kupił przyczepkę biegowa dla dzieciaków i powiem ze zabawa była przednia. Dochodziło do tego ze gdy Maja (starsza) widziała mnie w niedziele rano w drzwiach sama leciała pędem do przyczepki krzycząc z radości i ciagnąc tatę . Moja żona była w ciąży ( w tej chwili mały ma 2 miesiące) nie moge sie doczekać kiedy podrośnie a pogoda zrobi sie bardziej przyjazna.
Komentarz do artykułu Skąd brać czas na bieganie?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- hotmas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 22 lis 2012, 11:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: CSW
Trochę za bardzo demonizujesz pracę zmianową. Pracuje w systemie zmianowym 4-brygadowym, więc praca piątek, świątek niedziela... Mój cykl wygląda mniej więcej w ten sposób: Rano,R, Popołudniu, P, Nocka, N, N, Wolne, W, z tym,że zmiana przypadająca w weekend trzy razy. Mój plan na najbliższy czas: Właśnie skończyłem cykl i zszedłem z ostatniej nocki pośpię sobie do 12, później kawa i ok 12:30 - 13:00 wychodzę na trening 11 km. Obiad mam dziś z głowy wyciągnięta jakaś mrożonka przygotowana wcześniej, popołudnie i wieczór mam dla rodziny, więc jakiś film i pewnie szklaneczka trunku dla rozluźnienia. Czwartek dzień wolny - rano długie wybieganie 25 km, reszta dnia prace domowe i popołudnie z rodziną. Następnie I R powrót z pracy ok 14:30 i ok 19 wyjście na trening 14 km, powrót ok 20:30 22 do łóżka. II R praca dzień regeneracji. III R żona biegnie rano zawody, aj jestem w pracy, więc wieczorem ok 18 żona jedzie do pracy odrobić zaległości ja robię trening 14 km. I P w planie siłownia. II P trening rano 13 km. I N rano wybieganie 20 km, później prace w domu konieczne, przed nocką pewnie jeszcze drzemka II N tutaj regeneracja I W podobnie jak dziś ok 12:30 lekki rozruch. II W Bieg Urodzinowy Gdyni i III W na pewno trening z moją grupą biegową + pewnie coś więcej (co oznacza dobiegnięcie na trening 6-12 km). znając życie , pewnie coś wpadnie przesunie się lub skróci, ale można takim sposobem na spokojnie wybiegać tygodniowo 40-60 km . Organizacja przede wszystkimrundek pisze:witam serdecznie.
Temat bardzo ciekawy, choć traktowany z pozycji marketingu, że niby jak się chce to można itd. Z większości Waszych komentarzy wychodzi, że pracę zaczynacie między 8 a 10, weekendy przeważnie wolne. Zazdroszczę Wam. Ja pracuję zmianowo. Wolne weekendy mam tylko wtedy gdy dostanę urlop wypoczynkowy. Zmianę dzienną rozpoczynam o 6 więc dojazd, przygotowanie do pracy to kolejna godzina wstecz. Po nieprzespanej nocy nie ma żadnych szans na jakikolwiek trening. Budzi się człowiek o 12 i jeszcze godzinę dochodzi do siebie.
Generalnie bieganie to sport dla ludzi o ustabilizowanym czasie pracy. Dla wszelkiej maści biuralistów siedzących za biurkami przez 8 godzin.
Wykazywanie w planie dziennym dwóch godzin wolnego na swoje potrzeby to jakieś przegięcie. Gdzie miejsce na Rodzinę, dzieci - pomoc w nauce, jakieś drobne prace naprawcze? No chyba, że poświęcamy to wszystko dla dziecinnego lansu wśród biegaczy na cyferki czasu w maratonie.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 27 maja 2008, 09:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja mam niestety tylko godzinkę na realizację treningu w trakcie pozaszkolnych zajęć córki (a to zdecydowanie za mało na cały trening), ale ostatni trening zoptymalizowałem tak, że rozgrzewkę (trucht, rozciąganie i odśnieżanie samochodu) wykonałem przed wyjazdem na zajęcia, a właściwą część treningu, czyli 10*1km, zrealizowałem w trakcie zajęć dziecka (czasu wystarczyło jeszcze na 5' roztruchtania).katekate pisze:to jest genialny sposóbI np. jak jedna miała zajęcia jednego dnia od 19,45 do 21.15, a druga drugiego dnia od 17 do 18.30, to zawoziłam już przebrana w ciuchy biegowe i biegałam w czasie zajęć dziecka.
Odpadało trwonienie czasu na zawieź- wróć+ pojedz-przywieź.
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
cornn pisze:W te lato bardzo czesto biegałem z przyjacielem i jego 2 dzieciaków (1 i2 lata). Przyjaciel kupił przyczepkę biegowa dla dzieciaków i powiem ze zabawa była przednia. Dochodziło do tego ze gdy Maja (starsza) widziała mnie w niedziele rano w drzwiach sama leciała pędem do przyczepki krzycząc z radości i ciagnąc tatę . Moja żona była w ciąży ( w tej chwili mały ma 2 miesiące) nie moge sie doczekać kiedy podrośnie a pogoda zrobi sie bardziej przyjazna.
Super pomysł, nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje (przyczepka taka).
Jak było cieplej, to czasami na bieganie do lasu zabierałam młodszą swoją (12 lat). Ja na nogach, ona rowerem, bardzo miło spędzony czas i jakoś dziecko rozmowne się robi, co przy nastolatkach to tak różnie wygląda .
Jak miała dość to podprowadzałam do osiedla i sobie sama wracała do domu a ja robiłam kolejne km.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mój mądry kolega powiedział mi ''w życiu jest najważniejsze-zdrowie, rodzina i praca''
A nasze bieganie to dla niektórych hobby, pasja, a nawet liczenie cyferek na maratonie
Ja jestem kawalerem, więc może mi łatwiej znaleźć czas na bieganie, ale słodko też nie jest, bo;
-trzeba uszykować drewno na zimę
-to samo trzeba zrobić u brata, który jest chory
-pomóc chorej Mamie w pracach domowych
-ostatnio robiłem remont w domu
-to samo u brata
nie wiem czy to dużo czy mało ale starałem się biegac i wychodziło mi to, skracałem czas wykonywanej pracy do minimum by tylko pobiegać.
Wam jeszcze dochodzą przede wszystkim dzieci przy których masa pracy i obowiązków, wiem bo mam młodszego brata.
Pracuję, też na zmiany i różne godziny snu do których nie idzie się przyzwyczaić są pewnym utrudnieniem ale przy odpowiedniej organizacji i determinacji jeśli naprawdę tego chcemy to da się pobiegać tą godzinkę czy półtorej
Oczywiście dochodzą do tego sytuacje nieprzewidziane-choroba itd. ale na to już niestaty nie mamy wpływu
pozdrawiam, życząc Wam wszystkim byście mieli jak najwięcej czasu na bieganie
A nasze bieganie to dla niektórych hobby, pasja, a nawet liczenie cyferek na maratonie
Ja jestem kawalerem, więc może mi łatwiej znaleźć czas na bieganie, ale słodko też nie jest, bo;
-trzeba uszykować drewno na zimę
-to samo trzeba zrobić u brata, który jest chory
-pomóc chorej Mamie w pracach domowych
-ostatnio robiłem remont w domu
-to samo u brata
nie wiem czy to dużo czy mało ale starałem się biegac i wychodziło mi to, skracałem czas wykonywanej pracy do minimum by tylko pobiegać.
Wam jeszcze dochodzą przede wszystkim dzieci przy których masa pracy i obowiązków, wiem bo mam młodszego brata.
Pracuję, też na zmiany i różne godziny snu do których nie idzie się przyzwyczaić są pewnym utrudnieniem ale przy odpowiedniej organizacji i determinacji jeśli naprawdę tego chcemy to da się pobiegać tą godzinkę czy półtorej
Oczywiście dochodzą do tego sytuacje nieprzewidziane-choroba itd. ale na to już niestaty nie mamy wpływu
pozdrawiam, życząc Wam wszystkim byście mieli jak najwięcej czasu na bieganie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1712
- Rejestracja: 24 lis 2011, 07:48
- Życiówka na 10k: 40:28
- Życiówka w maratonie: 03:24:00
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Rundek, czy Ty pracujesz 7 dni w tygodniu? Ja też pracuję zmianowo. Jak pracuję w weekend, to mam wolne na tygodniu, jak pracuję rano to biegam po południu, jak pracuję po południu to biegam rano. Powiem Ci że wolę ten swój system zmianowy, bo często mogę sobie biegać do południa, co mi bardzo odpowiada A jeżeli mam w weekend zawody to ustalam to sobie na miesiąc wcześniej z pracodawcą i nie zdarzyło się, żebym nie dostał wolnego na ten dzień. Chyba, że pracujesz na czarno i pracodawca nie patrzy na przepisy kodeksu pracy, no to wtedy rzeczywiście jest problem.
10km: 40:08, 08.03.2015 8 Bieg Kazików (bez atestu)
połówka: 1:30:01, 24.10.2015 2 PZU Cracovia Półmaraton
cały: 3:16:25, 26.04.2015 Orlen Warsaw Marathon
KOMENTARZE
- Uxmal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 349
- Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Meksyk
- Kontakt:
U mnie to jest krotka pilka: wracam do domu po 22.00, wstaje przed 6.00 rano. I juz mozna wszelkie wyliczenia uzyc do podtarcia rzyci. No co z tego, ze w ciagu dnia mam tyyyyyle czasu na trening, bo mam wolne, gdy czesto zasypiam? Drzemka to nie to samo, co solidny, nocny sen. Ja wiem, zaraz mi napiszecie, ze wy spicie 4h, mam takiego kolege, co uwaza, ze mozna spac 4h i trenowac 2 razy dziennie. No ok, ale jesli juz mowimy o zdrowiu, a sport to ma byc zdrowie, to dorosly czlowiek potrzebuje 8h snu i koniec kropka. To ze niektorzy moga funkcjonowac na pieciu nic nie zmienia. To samo jest jak czytam, ze niektorzy swietnie sobie radza z praca zmianowa. No i super, ale to nie jest naturalny sposob funkcjonowania organizmu ludzkiego (vide zdrowie) i nie wszystkim to wychodzi latwo niczym poobiedni pierd.
Zawsze jak czytam takie watki, to dochodze do w niosku, ze ludziom w Polsce zyje sie naprawde bardzo, bardzo latwo. Serio, w Meksyku na przyklad, nie znam zadnej osoby, ktora pracuje 8h dziennie. No nie ma takiej. Ewentualnie znam takie jak ja, co pracuja raz 4 h a raz 15h. Ale zeby o 15.00 podbijac karte i nara? To jakis raj jest. Kolejna kwestia to posiadanie samochodu. Jasne, ze mozna 'po drodze", " jak dzieci sa na angielskim", ale trzeba miec auto. No chyba, ze ktos biega z plecakiem wypakowanym ciuchami do pracy, pudelkami z lunchem itd.
Kolejna kwestia to dojazd. Dziekujcie bozi, ze nie dojezdzacie do pracy/szkoly dziecka 2h. Duzo osob tak dojezdza.
Reansumujac, to wszystko jest fajnie, jak sie ma prace do 15.00, blisko domu miejsce do biegania, samochod na dojazdy nie dluzsze nic 30 min itd. Inaczej moze byc ciezko. Jasne, ze czesto sie da, ale w sumie po co?
Zgadzam sie poza tym w calej rozciaglosci z Cava. I zawsze uwazam, ze 'pustelnicy' sa po prostu nudni. Mam takich znajomych. Fajnie sie z nimi gada o biegu po biegu, ale poza tym to juz, niestety nic. Tematy sie koncza.
Reansumujac, gadanie "ze zawsze sie da" jest glupie i pozbawione empatii. Zgadzam sie, ze tełoretycznie zawsze sie da, ale tez nie generalizujmy, bo jednak czasem sie nie da.
Zawsze jak czytam takie watki, to dochodze do w niosku, ze ludziom w Polsce zyje sie naprawde bardzo, bardzo latwo. Serio, w Meksyku na przyklad, nie znam zadnej osoby, ktora pracuje 8h dziennie. No nie ma takiej. Ewentualnie znam takie jak ja, co pracuja raz 4 h a raz 15h. Ale zeby o 15.00 podbijac karte i nara? To jakis raj jest. Kolejna kwestia to posiadanie samochodu. Jasne, ze mozna 'po drodze", " jak dzieci sa na angielskim", ale trzeba miec auto. No chyba, ze ktos biega z plecakiem wypakowanym ciuchami do pracy, pudelkami z lunchem itd.
Kolejna kwestia to dojazd. Dziekujcie bozi, ze nie dojezdzacie do pracy/szkoly dziecka 2h. Duzo osob tak dojezdza.
Reansumujac, to wszystko jest fajnie, jak sie ma prace do 15.00, blisko domu miejsce do biegania, samochod na dojazdy nie dluzsze nic 30 min itd. Inaczej moze byc ciezko. Jasne, ze czesto sie da, ale w sumie po co?
Zgadzam sie poza tym w calej rozciaglosci z Cava. I zawsze uwazam, ze 'pustelnicy' sa po prostu nudni. Mam takich znajomych. Fajnie sie z nimi gada o biegu po biegu, ale poza tym to juz, niestety nic. Tematy sie koncza.
Reansumujac, gadanie "ze zawsze sie da" jest glupie i pozbawione empatii. Zgadzam sie, ze tełoretycznie zawsze sie da, ale tez nie generalizujmy, bo jednak czasem sie nie da.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1712
- Rejestracja: 24 lis 2011, 07:48
- Życiówka na 10k: 40:28
- Życiówka w maratonie: 03:24:00
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
" to dochodze do w niosku, ze ludziom w Polsce zyje sie naprawde bardzo, bardzo latwo "
Bo w Polsce naprawdę żyje się łatwo, ale Polak zawsze musi ponarzekać, sorry, taki naród
" Fajnie sie z nimi gada o biegu po biegu, ale poza tym to juz, niestety nic. Tematy sie koncza. "
To można gadać jeszcze o czym innym? A po co?
Bo w Polsce naprawdę żyje się łatwo, ale Polak zawsze musi ponarzekać, sorry, taki naród
" Fajnie sie z nimi gada o biegu po biegu, ale poza tym to juz, niestety nic. Tematy sie koncza. "
To można gadać jeszcze o czym innym? A po co?
10km: 40:08, 08.03.2015 8 Bieg Kazików (bez atestu)
połówka: 1:30:01, 24.10.2015 2 PZU Cracovia Półmaraton
cały: 3:16:25, 26.04.2015 Orlen Warsaw Marathon
KOMENTARZE
- Johnny Żuberek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 783
- Rejestracja: 02 gru 2013, 15:47
- Życiówka na 10k: 49:18
- Życiówka w maratonie: DNF
- Lokalizacja: Mogilany
- Kontakt:
Ze znajomymi biegowymi gadam o bieganiu. Ze znajomymi z koncertów gadam o muzyce. Ze znajomymi ze studiów czy ogólniaka gadam o dawnych czasach. Ze znajomymi, którzy mają małe dzieci, gadam o wychowywaniu smyków.Uxmal pisze:Mam takich znajomych. Fajnie sie z nimi gada o biegu po biegu, ale poza tym to juz, niestety nic. Tematy sie koncza.
A o wszystkim - rozmawiam z przyjaciółmi. I tematów nie braknie. Taka subtelna, acz znaczna różnica między przyjaźnią, a znajomościami, stopą koleżeńską. Nie ma w tym nic dziwnego
PB: 1000m - 3:54,7 * 5k - 24:01 * 10k - 49:18 * HM - 2:02:26
ZCZASODYSTANSEMZMAGACTWO *** POCHWAŁOZJEBKOPORADNIA *** STARE_DZIEJE *** STARA_KOMENTOWNIA
ZCZASODYSTANSEMZMAGACTWO *** POCHWAŁOZJEBKOPORADNIA *** STARE_DZIEJE *** STARA_KOMENTOWNIA
- Pedro
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 275
- Rejestracja: 27 lis 2003, 11:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Według mnie człowiek zdeterminowany i gotowy do poświęceń dla swojej prawdziwej pasji zawsze znajdzie na nią czas. Potrzeba inwencji i pomysłowości. Życie nauczyło mnie wyciskać dzień ale to trochę trwało. Bardzo pomogły takie punkty jak brak TVpudła, wyleczenie sie z nałogowego netowania, imprezowania, bieganie do i z pracy, podczas wyjazdów służbowych, na siłowniach w hotelach, urządzenia do treningu w domu itp. Ogólnie to bardzo rzadko użytkuję samochód i komunikację miejską, gdybym był bez rodziny to blaszaka nie miałbym wcale. Ufam we własne nogi
Staram się oczywiście nie zaniedbywać innych powinności życiowych ale tez zdaję sobie sprawę, że zawsze można i więcej i lepiej. Poza tym to już nie mnie to oceniać...
A praca zawodowa to jednak mimo wszystko nie jest dla mnie najbardziej absorbująca, moje życie niesie większe wyzwania, którym należy podołać.
Niestety chęć wciśnięcia i zrobienia wszystkiego często kończy sie u mnie ograniczaniem snu i z tym na pewno muszę powalczyć na serio.
Staram się oczywiście nie zaniedbywać innych powinności życiowych ale tez zdaję sobie sprawę, że zawsze można i więcej i lepiej. Poza tym to już nie mnie to oceniać...
A praca zawodowa to jednak mimo wszystko nie jest dla mnie najbardziej absorbująca, moje życie niesie większe wyzwania, którym należy podołać.
Niestety chęć wciśnięcia i zrobienia wszystkiego często kończy sie u mnie ograniczaniem snu i z tym na pewno muszę powalczyć na serio.
Pedro
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 18
- Rejestracja: 24 lis 2012, 11:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Raz jeszcze witam i czuję się niejako wywołany do tablicy by odnieść się do artykułu i komentarzy.
Celowo poszedłem na lekką konfrontację by wywołać dyskusję.
Wiecie co mnie wkurzyło w pisaniu Pana Olszewskiego? Ten dolny przypis "...jednak można". To duży błąd. Powinno być "Ja jakoś mogłem". Autor zapomina, że nie wszyscy biegacze mają tak przyjazne warunki do treningu jak szanowny maratończyk. Nie każdy żyje z biegania.
By realizować plany biegowe na poziomie zaawansowanego maratończyka to albo trzeba z tego żyć, albo mieć lekką, biurową pracę, albo wyrozumiałą Rodzinę. Jeśli autor ma takie warunki to ok. Cieszę się bardzo. Tylko niech nie pisze dyrdymałów, że książki można czytać w autobusie, a trening biegowy zawsze można wpleść w system pracy. Radzę przepracować solidnie kilka nocek to zaraz się zmieni pogląd.
Nie chcę udowadniać swojej racji. Wiem, że wiele osób biega pracując zmianowo. Chcę jedynie obiektywności w takich artykułach.
Celowo poszedłem na lekką konfrontację by wywołać dyskusję.
Wiecie co mnie wkurzyło w pisaniu Pana Olszewskiego? Ten dolny przypis "...jednak można". To duży błąd. Powinno być "Ja jakoś mogłem". Autor zapomina, że nie wszyscy biegacze mają tak przyjazne warunki do treningu jak szanowny maratończyk. Nie każdy żyje z biegania.
By realizować plany biegowe na poziomie zaawansowanego maratończyka to albo trzeba z tego żyć, albo mieć lekką, biurową pracę, albo wyrozumiałą Rodzinę. Jeśli autor ma takie warunki to ok. Cieszę się bardzo. Tylko niech nie pisze dyrdymałów, że książki można czytać w autobusie, a trening biegowy zawsze można wpleść w system pracy. Radzę przepracować solidnie kilka nocek to zaraz się zmieni pogląd.
Nie chcę udowadniać swojej racji. Wiem, że wiele osób biega pracując zmianowo. Chcę jedynie obiektywności w takich artykułach.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 654
- Rejestracja: 23 lis 2012, 18:53
- Życiówka na 10k: 48
- Życiówka w maratonie: 4:50
- Lokalizacja: Piaseczno k/Warszawy
Zasadniczo zgodzę się z padającymi tu często stwierdzeniami, że jak się bardzo chce, to się da. Uważam jedynie, że artykuł o zarządzaniu czasem nie powinien być napisany przez osobę, która nie zna tego tematu z praktyki. Chyba, że to bylby tytuł "Zarządzanie czasem wolnym". Obowiązki Autora to praca i "pranie, gotowanie itp." do podziału z dziewczyną. No sorry, w takim układzie to ja bym nie wiedział, co z robić z nadmiarem czasu i jak go wytracić.
Chętnie bym przeczytam taki artykuł, ale napisany przez wypowiadające się w tym wątku osoby, które naprawdę muszą się nakombinować, żeby wygospodarować trochę czasu.
To trochę tak, jak ja zabrałbym się za przedstawianie recepty na zwycięstwo w Maratonie w Lozannie
Chętnie bym przeczytam taki artykuł, ale napisany przez wypowiadające się w tym wątku osoby, które naprawdę muszą się nakombinować, żeby wygospodarować trochę czasu.
To trochę tak, jak ja zabrałbym się za przedstawianie recepty na zwycięstwo w Maratonie w Lozannie