Komentarz do artykułu Skąd brać czas na bieganie?
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Skąd brać czas na bieganie?
- Asiula
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1027
- Rejestracja: 29 maja 2012, 09:45
- Życiówka na 10k: 45:37
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Śląsk
Kompletnie bezsensu tekst i rady jak dla mnie...
Dla kogoś, gdzie jedynym obowiązkiem to praca... to co za problem znaleźć czas?!
A jeśli oprócz 15 godzinnej pracy dochodzą dzieci, rodzina, obowiązki domowe... 2 połówka także biegająca?!
Dla mnie jak pogodzić obowiązki, których większość z nas ma... to byłby konstruktywny tekst.
Dla kogoś, gdzie jedynym obowiązkiem to praca... to co za problem znaleźć czas?!
A jeśli oprócz 15 godzinnej pracy dochodzą dzieci, rodzina, obowiązki domowe... 2 połówka także biegająca?!
Dla mnie jak pogodzić obowiązki, których większość z nas ma... to byłby konstruktywny tekst.
- barcel
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1107
- Rejestracja: 16 wrz 2011, 10:58
Całkiem sensowna argumentowanie, ale parę zastrzeżeń się pojawia. Jeśli ktoś ma rodzinę (żona, dzieci), to już mu ciężko wykonać taki plan treningowy (6 dni w tygodniu). Oczywiście dochodzą inne obowiązku, np. dziury w ścianie nie będziesz wiercił po 21 bo Cię sąsiedzi zjedzą :-p
Osobiście staram się trenować 7 razy w tygodniu, ale jest strasznie ciężko (praca, rodzina, inne obowiązki). W zasadzie na pograniczu możliwości ale owszem da się, kwestia wyrzeczeń i własnych priorytetów.
Osobiście staram się trenować 7 razy w tygodniu, ale jest strasznie ciężko (praca, rodzina, inne obowiązki). W zasadzie na pograniczu możliwości ale owszem da się, kwestia wyrzeczeń i własnych priorytetów.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Bartek podal tylko swoj przyklad, przeciez nie kaze nikomu miec takiego samego dnia - czytajcie ludzie ze zrozumieniem. Wiadomo ze jak ktos ma rodzine i dzieci to jest w stanie pobiegac cos pomiedzy 50 a 80 km tygodniowo ale tezy o marnowaniu czasu sa jak najbardziej trafne. Z tym planowaniem to bym chyba zwariowal ale kazdy robi co uwaza. Ja wychodze z zalozenia zeby nie szukac latwych wymowek na rezygnacje z treningu. Wiadomo ze nie zawsze sie chce, ze cos boli, ze czlowiek nie wyspany itp ale dobrze jednak sobie nie odpuszczac bo potem coraz ciezej sie zebrac.
- barcel
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1107
- Rejestracja: 16 wrz 2011, 10:58
oj wypraszam sobie, czytam ze zrozumieniem :-p nie mam zamiaru powielać planu przedstawionego przez Pana Bartka, ale w artykule był mała wzmianka o osobach z rodziną i rodzinnymi obowiązkami, która przypisywała im (ta wzmianka) 3 treningi tygodniowo. To czysta dyskryminacja :-Dfantom pisze:Bartek podal tylko swoj przyklad, przeciez nie kaze nikomu miec takiego samego dnia - czytajcie ludzie ze zrozumieniem. Wiadomo ze jak ktos ma rodzine i dzieci to jest w stanie pobiegac cos pomiedzy 50 a 80 km tygodniowo ale tezy o marnowaniu czasu sa jak najbardziej trafne.
Niektórzy, nie marnują czasu i brakuje im czasu na trening, ale Autor także o tym wspomniał (trzy warianty). Niemniej, troszkę to ociera się o generalizowanie grupy ludzi, bo nie wszyscy marnują czas
Parę rad jednak jest bardzo trafnych jak np. planowanie dnia itp.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
15 godzinna praca? Chyba podajesz w wymiarze tygodniowymAsiula pisze: A jeśli oprócz 15 godzinnej pracy dochodzą dzieci, rodzina, obowiązki domowe... 2 połówka także biegająca?!
Dla mnie jak pogodzić obowiązki, których większość z nas ma... to byłby konstruktywny tekst.
Ja mam 2 miesięczne dziecko i musiałem się mocno przeorganizować, ale wstawanie rano to podstawa. Jak zaplanujesz bieg rano i coś nie wypali to zawsze wieczorem można nadrobić. W drugą stronę nie da rady
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
HAHAHAHAHA
Panie Bartku - pan ma KUPE czasu co widac po Pana planie tygodnia - wiec nawet nie ma Pan co sie brac za pisanie takich tekstow. Jak bedzie Pan mial dzieci to Pan sie dowie co to znaczy brak czasu. A poki co niech Pan korzysta i sie nawet nad takimi rzeczami nie zastanawia (nie mowiac o pisaniu artykulow na ten temat) - bo nie ma Pan po prostu pojecia o braku czasu .
Ktos kto jest w Pana sytuacji zyciowej i nie moze znalezc czasu na bieganie po prostu nie nadaje bieganiu wysokiego priorytetu, lub jest skonczonym bumelantem (to drugie implikuje zreszta pierwsze).
pozdrawiam
Panie Bartku - pan ma KUPE czasu co widac po Pana planie tygodnia - wiec nawet nie ma Pan co sie brac za pisanie takich tekstow. Jak bedzie Pan mial dzieci to Pan sie dowie co to znaczy brak czasu. A poki co niech Pan korzysta i sie nawet nad takimi rzeczami nie zastanawia (nie mowiac o pisaniu artykulow na ten temat) - bo nie ma Pan po prostu pojecia o braku czasu .
Ktos kto jest w Pana sytuacji zyciowej i nie moze znalezc czasu na bieganie po prostu nie nadaje bieganiu wysokiego priorytetu, lub jest skonczonym bumelantem (to drugie implikuje zreszta pierwsze).
pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 28 sty 2014, 09:59 przez saper, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1712
- Rejestracja: 24 lis 2011, 07:48
- Życiówka na 10k: 40:28
- Życiówka w maratonie: 03:24:00
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
W 100% zgadzam się z autorem, że brak czasu to tylko wymówka. Nie ma takiej opcji, żeby nie znaleźć czasu na trening. Jak ktoś nie ma ochoty biegać, to niech tego nie robi, a nie marudzi, że czasu nie ma. Nie mogę słuchać znajomych, którzy na propozycję pobiegania, odpowiadają: "zwariowałeś?! a niby kiedy??" Można bladym świtem, można nocą, zawsze ta godzinka się znajdzie. Ja właśnie zmarnowałem już dwie godzinki na siedzenie przed kompem, a mógłbym już ze 20km zrobić Ogólnie bardzo dobry tekst Też miałem dwoje małych dzieci, pracę (pracę mam nadal ), własny dom i kupę obowiązków. Zawsze miałem czas, tylko wtedy wykorzystywałem go głównie na imprezowanie i tym podobne pierdoły, czego zresztą żałuję do dzisiaj.
10km: 40:08, 08.03.2015 8 Bieg Kazików (bez atestu)
połówka: 1:30:01, 24.10.2015 2 PZU Cracovia Półmaraton
cały: 3:16:25, 26.04.2015 Orlen Warsaw Marathon
KOMENTARZE
- Johnny Żuberek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 783
- Rejestracja: 02 gru 2013, 15:47
- Życiówka na 10k: 49:18
- Życiówka w maratonie: DNF
- Lokalizacja: Mogilany
- Kontakt:
Możesz przygotować w pracy ubranie i zwyczajnie do niej pobiec. Możesz też pojechać do pracy z ciuchami biegowymi i wrócić biegiem do domu. Wydaje się abstrakcyjne, ale ile zyskujecie czasu!
Popieram. Biorąc pod uwagę korki w godzinach szczytu i w zimowych warunkach, takie bieganie to nie tylko wygospodarowywanie czasu na trening, ale nawet oszczędność czasu i to (zależnie od pory i dnia) rzędu pół godziny Oczywiście wszystko jest pięknie w moim przypadku, kiedy do pracy mam ok. 7km, żona jest na macierzyńskim, a przy maluchach pomaga babcia. Przy starszych dzieciach, które trzeba odwieźć do przedszkola/szkoły, ta opcja nie jest już tak opłacalna, a przy dystansach rzędu 20-30km, gdzie większość trasy to krajówki i drogi wojewódzkie, to choćbym pękł, na nogach szybciej tego dystansu nie pokonam
Również taką metodę czasami stosuję. Podstawa to prysznic - w mojej firmie na sport kładzie się duży nacisk, więc mamy zaplecze, które pozwala na taki tryb dojazdów.Możecie rano pojechać do pracy (omijając korki) i wyjść na trening z pracy. Robicie to bardzo rano, tak żaby skończyć trening i być gotowym do pracy. Sam stosuję tą metodę i bardzo ją sobie chwalę
Wiosną stosowałem jeszcze nieco inną metodę - do pracy rowerem, do domu truchtem. Następnego dnia rano bieg do pracy, powrót bicyklem. Metoda o tyle fajna, że spokojnie w pierwszy dzień cyklu można było w drodze do domu uskutecznić BS, a na drugi dzień rano wprowadzić progi, czy interwał, i w ten sposób dotrzeć do pracy - zmęczenie nie było problemem, bo wracałem rowerem.
PB: 1000m - 3:54,7 * 5k - 24:01 * 10k - 49:18 * HM - 2:02:26
ZCZASODYSTANSEMZMAGACTWO *** POCHWAŁOZJEBKOPORADNIA *** STARE_DZIEJE *** STARA_KOMENTOWNIA
ZCZASODYSTANSEMZMAGACTWO *** POCHWAŁOZJEBKOPORADNIA *** STARE_DZIEJE *** STARA_KOMENTOWNIA
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
tylko, dużo ludzi pracuje i nie ma dostępu w tej pracy do zwykłego prysznica np...
nie jest wszystko takie piękne jak w artykule...
ogólnie jakbym przyjął Bartka plan tygodnia, to po miesiącu nie miałbym do kogo się odezwać, byłbym sam...
jakbym był singlem to można biegać, aż kontuzja przerwie mega przebiegi... w związku, a jak jeszcze dochodzą dzieci jest problem
OCZYWIŚCIE MOŻNA BIEGAĆ, na to czas się znajdzie, ale dla przyjemności, nie na wynik...
nie jest wszystko takie piękne jak w artykule...
ogólnie jakbym przyjął Bartka plan tygodnia, to po miesiącu nie miałbym do kogo się odezwać, byłbym sam...
jakbym był singlem to można biegać, aż kontuzja przerwie mega przebiegi... w związku, a jak jeszcze dochodzą dzieci jest problem
OCZYWIŚCIE MOŻNA BIEGAĆ, na to czas się znajdzie, ale dla przyjemności, nie na wynik...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 763
- Rejestracja: 05 gru 2011, 14:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja tylko w jednej sprawie napiszę - telewizora. Każda minuta spędzona przed tym urządzeniem jest minutą zmarnowaną. Brzmi radykalnie? Tak. Bo dla mnie siedzenie przed tv to nałóg - tym niebezpieczniejszy że społecznie akceptowany.
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
ja cie...gocu pisze: nałóg - tym niebezpieczniejszy że społecznie akceptowany.
zupełnie jak bieganie
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
No właśnie, to generalizowanie mnie też razi.barcel pisze:Niemniej, troszkę to ociera się o generalizowanie grupy ludzi, bo nie wszyscy marnują czas
Brak czasu oczywiście zazwyczaj jest wymówką. Ale też, jeżeli ktoś mówi, że nie ma czasu, to nie oznacza, że spędza go przed TV czy w galerii handlowej. Ja nie mam TV od kilkunastu lat, a do galerii nie chodzę szkoda mi na to czasu . Zakupy spożywcze zajmują mi godzinę-półtorej maks raz w tygodniu. Do kina, na imprezy nie chodzę, w pracy spędzam 6h, a z czasem bywa różnie. Bo czasem trzeba popracować w domu, bo zdarzają się, różne, nieprzewidziane sytuacje i to praktycznie stale - a to hydraulik, a to ktoś chory w rodzinie, a to jakaś awaria, a to trzeba coś załatwić w urzędzie i tak można by wymieniać bez końca, wszyscy to znamy - życie.
Stąd też robienie planu na cały tydzień nie ma sensu, bo na co dzień jest za dużo zmiennych i wszystko się rozjeżdża a człowiek tylko tym zirytowany. Natomiast dorosłym ludziom też nie ma sensu radzić, żeby robić sobie plan dnia - to chyba oczywiste, że każdy jakiś tam plan, choćby ramowy, ma.
Nie ma sensu radzić, żeby biegać rano bo "wtedy jest więcej czasu" - jak ktoś ma taki organizm, że źle się czuje biegając rano, nic to nie da. Ja kiedyś biegałam o 5am, teraz wolę wyjść nawet o 21.
Jak jest się zrypanym po całym dniu, to też, pomimo tego, że czas może i by się znalazł, ale nie ma już zwyczajnie sił na trening. Bo trzeba pamiętać też o czasie na regenerację. I wtedy wg mnie lepiej wtedy zostać w domu i odpocząć. Bo czasem to właśnie nie chodzi o brak czasu na samo bieganie - może czas i by się znalazł, ale nie wyobrażam sobie robić treningu w trakcie pracy i później wracać i jeszcze pracować: chyba musiałabym mieć min. 3h przerwy.
A jak ktoś twierdzi, że jednak nie ma czasu - nie ma sensu go przekonywać i wymyślać mu rozwiązania problemu: jak nie chce, niech nie biega, nie musi, proste.
Ostatnio zmieniony 28 sty 2014, 11:01 przez beata, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Wyga
- Posty: 139
- Rejestracja: 20 wrz 2012, 13:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cześć Drużyna,
Fajny art. aczkolwiek dla Singli. Z rodziną to co innego, tydzień temu urodziło mi się pierwsze dziecko, na razie biegam bo żona w szpitalu jeszcze, ale wiadomo zaraz wróci. Oczywiście pomagam jej jak mogę, ale wiadomo uczymy się niemowlaka i człowiek nie jest jeszcze do końca ogarnięty z nową sytuacją. Zapewne nie da się uniknąć sytuacji w stylu: Kochanie mała śpi idę pobiegać. Teeeerazzz? Zaraz się obudzi, trzeba mi pomóc, też bym chciała pobiegać. itp. itd. Nie zostawiaj mnie samej (szkliste oczy)...wiecie o co chodzi. Może jakieś porady w takiej sytuacji? Żonę mam wyrozumiałą ale...No nic pozostaje ranne wstawanie.
Fajny art. aczkolwiek dla Singli. Z rodziną to co innego, tydzień temu urodziło mi się pierwsze dziecko, na razie biegam bo żona w szpitalu jeszcze, ale wiadomo zaraz wróci. Oczywiście pomagam jej jak mogę, ale wiadomo uczymy się niemowlaka i człowiek nie jest jeszcze do końca ogarnięty z nową sytuacją. Zapewne nie da się uniknąć sytuacji w stylu: Kochanie mała śpi idę pobiegać. Teeeerazzz? Zaraz się obudzi, trzeba mi pomóc, też bym chciała pobiegać. itp. itd. Nie zostawiaj mnie samej (szkliste oczy)...wiecie o co chodzi. Może jakieś porady w takiej sytuacji? Żonę mam wyrozumiałą ale...No nic pozostaje ranne wstawanie.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Moim zdaniem artykuł bardzo dobry, ale auto-przykład raczej nietrafiony, bo chyba dla niewielu z nas jedynym obowiązkiem dnia jest 8 godzin pracy. Ale faktem jest, że pierwszą rzeczą jest wywalić telewizor. Drugim, oderwać się od netu. I to co napisał autor - zaplanować sobie dzień/tydzień.
Jeśli np. wiem, że czytam pocztę elektroniczną dopiero wieczorem po treningu, to nic wielkiego się nie stanie, jeśli akurat po treningu jestem tak zmęczona, że mi się nawet nie chce wcisnąć przycisku "power". Jutro też jest dzień, poczta się nie ulotni. Internet też raczej nie zniknie do jutra.
Ja akurat ostatnio bardzo dużo czasu poświęcam na zakupy i przygotowanie posiłków (od kiedy jestem wege trwa to naprawdę długo, bo musi być urozmaicone ze względu na dzieci, sama mogłabym jeść cały tydzień to samo), ale znów wszystko to kwestia organizacji - wcześniej już namoczyć fasolę/ciecierzycę/groch/soczewicę oraz kasze/ryż, dzięki temu będą się gotowały krócej. Wieczorem zalać płatki owsiane wrzątkiem, rano będą tylko do lekkiego podgrzania i ograniczę się do wrzucenia bakalii oraz surowych owoców (starte jabłko, banan, konfitura z jagód...etc.). Kąpiąc się gotuję ziemniaki w mundurkach/kaszę/ryż i warzywa na parze, wystarczy wrzucić do pojemniczka/termosu polać olejem/oliwą i ruszać do pracy. Resztę zostawiam dla dzieci w gorącym garnku zawiniętym w "kołderkę" w styropianowym pudle (żeby trzymało ciepło), one potem samodzielnie sobie dosmaczą. Gotowanie gęstej zupy jeszcze prostsze, wystarczy wrzucić warzywa i jakiś zapełniacz i samo się gotuje, a potem "dochodzi" w ciepłym. Dużo czasu można oszczędzić robiąc np. ćwiczenia rozciągające w środkach komunikacji miejskiej. Zresztą nie tylko rozciągające. Jest to może spektakularne, ale oszczędza czas.
Jeśli np. wiem, że czytam pocztę elektroniczną dopiero wieczorem po treningu, to nic wielkiego się nie stanie, jeśli akurat po treningu jestem tak zmęczona, że mi się nawet nie chce wcisnąć przycisku "power". Jutro też jest dzień, poczta się nie ulotni. Internet też raczej nie zniknie do jutra.
Ja akurat ostatnio bardzo dużo czasu poświęcam na zakupy i przygotowanie posiłków (od kiedy jestem wege trwa to naprawdę długo, bo musi być urozmaicone ze względu na dzieci, sama mogłabym jeść cały tydzień to samo), ale znów wszystko to kwestia organizacji - wcześniej już namoczyć fasolę/ciecierzycę/groch/soczewicę oraz kasze/ryż, dzięki temu będą się gotowały krócej. Wieczorem zalać płatki owsiane wrzątkiem, rano będą tylko do lekkiego podgrzania i ograniczę się do wrzucenia bakalii oraz surowych owoców (starte jabłko, banan, konfitura z jagód...etc.). Kąpiąc się gotuję ziemniaki w mundurkach/kaszę/ryż i warzywa na parze, wystarczy wrzucić do pojemniczka/termosu polać olejem/oliwą i ruszać do pracy. Resztę zostawiam dla dzieci w gorącym garnku zawiniętym w "kołderkę" w styropianowym pudle (żeby trzymało ciepło), one potem samodzielnie sobie dosmaczą. Gotowanie gęstej zupy jeszcze prostsze, wystarczy wrzucić warzywa i jakiś zapełniacz i samo się gotuje, a potem "dochodzi" w ciepłym. Dużo czasu można oszczędzić robiąc np. ćwiczenia rozciągające w środkach komunikacji miejskiej. Zresztą nie tylko rozciągające. Jest to może spektakularne, ale oszczędza czas.