neevle - setka w połówce

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Lecim dalej.

28.12 - 9.45km - 6:01 min/km - Wiatr w końcu przestał wariować, bardzo przyjemnie biegło mi się o mroźnym poranku. Szkoda mi było wracać do domu, ale pomyślałam, że wybiegam się następnego dnia.

29.12 - 20km - 6:12 min/km - ... i się nie udało. Jeden z bardziej fatalnych biegów jakie zaliczyłam kiedykolwiek. Wyszłam z domu z zamiarem zrobienia kółka wokół zalewu, kolega dołączył. Nie wiem, chyba na dłuższą metę źle mi się biega w towarzystwie (a to już trzeci raz w tym tygodniu nie biegłam sama), nie potrafię złapać rytmu. Zaczęło się od braku mocy, ale po jakichś 12km złapała mnie taka kolka, że praktycznie nie byłam w stanie biec. Dosłownie, trzy minuty truchtu, konieczna przerwa. było to tym bardziej irytujące, że nic poza tym brzuchem mnie nie bolało. Nogi w świetnym stanie, nawet niespecjalnie zmęczone. Doturlałam się do około piętnastego kilometra na przystanek autobusowy i pojechałam. Wysiadłam po dłuższej przerwie i pokonałam truchtem 600m od przystanku do domu. Ponieważ jakby się poprawiło, dobiłam do dwudziestki na pobliskiej dwukilometrowej pętli. Jakoś poszło. Licząc tempo brałam pod uwagę tylko czas ruchu, cała wycieczka wraz z przerwami zajęła mi 2,5h.
Tłumaczę tę sytuację niewyspaniem, zbyt dużą ilością płynów wypitych rano, wczorajszymi piwami, towarzystwem... Spróbuję wyciągnąć wnioski.

Obrazek
POGO4h - tydzień 2

Kilometraż: 59.5km (trzeba było dobiec te 500m!)
Średnie tempo: 6:09 min/km
Trochę ćwiczeń. Mimo niedzielnych problemów samopoczucie dobre, ciężkości w nogach nie stwierdzono.

Za mną porządna sesja rozciągania, a zaraz zafunduję sobie chyba kąpiel z solą. Jutro regeneracyjne łyżwy. :)
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

31.12 - 11.38km - 5:58 min/km
01.01 - 6.66km - 6:00 min/km - Niby nie było tego w planach, ale liczyłam, że czterdziestominutowa przebieżka trochę mnie przebudzi po niezbyt przespanej nocy i w sumie się udało. :)

W końcu mogę użyć tego obrazka!
Obrazek

Pierwszy biegowy rok z prawdziwego zdarzenia.
Dystans: 2077km
Czas: ponad 208 godzin (łosz kurna! Pierwsze co mi przyszło do głowy - "ależ życia zmarnowałam!". Ale potem pomyślałam, że po pierwsze, trudno nazywać marnowaniem czasu czynność, która sprawia przyjemność, a po drugie nie łudzę się - gdyby nie bieganie, spędziłabym większość tego czasu zapewne siedząc przed komputerem)

A dla tych, którzy już zajrzeli i czytają, samych życiówek w 2014. :oczko:

Nowy rok planuję otworzyć Parkrunem. Od niemal dwóch miesięcy nie biegałam szybciej, więc nie pogardzę takim przetarciem.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

02.01 - 12km - 5:55 min/km - podbiegi, tym razem krótsze (140m) z prawie takim samym przewyższeniem (troszkę zgodnie z sugestią rubin :oczko:). Jeszcze parę tygodni, i przechadzający się w okolicy policjanci zaczną myśleć, że szykuję zamach na ambasadora USA.

A dzisiaj... Znów będę narzekać. Parkrun stał pod znakiem zapytania. Obudziłam się o piątej z bólem brzucha. Babskie sprawy, że tak powiem. Kiedyś już wysmarowałam na ten temat dłuższą notkę. Ostatecznie koło ósmej poczułam się lepiej i poszłam, ale wiedziałam, że organizmu nie oszukam i mogę zapomnieć o ściganiu się w tym dniu. Koniec końców stwierdziłam, że trudno, akcent będzie, najwyżej dam sobie trochę fory i pobiegnę wolniej. I tak wyszło coś koło 25 minut (wyników jeszcze nie ma, a ja zapomniałam zatrzymać zegarek na mecie). Przycisnęłam tylko pod koniec, kiedy na ostatniej prostej próbowała mnie wyprzedzić jakaś kobieta. :hej:
Potem dobiłam niecałe 8km po kabackim już na luzie, czyli podsumowując:

04.01 - 5km (5:00 min/km) + 7.9 km (6:14 min/km)

Aha, zainspirowana dzisiejszymi wydarzeniami zerknęłam w kalendarz. Druga dycha w Lublinie jest za 4 tygodnie. Półmaraton warszawski za 12 tygodni. Zapowiada się więc równie cudnie jak dziś. Cieszy mnie tylko, że na szczęście maraton wypada lepiej.
Wybieganie przenoszę na poniedziałek ze względów zarówno fizjologicznych, jak i towarzyskich.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Dziś nie będę narzekać. :ble:

06.01 - 26.2km - 2:37h - 6:00 min/km

Oj, dobrze się dzisiaj biegło. Najlepiej świadczy o tym tempo, spodziewałam się, że będzie z 10-15s wolniej. Jak nietrudno się domyśleć, nie starałam się przyspieszać poza strefę komfortu, ale ponieważ celowo zwalniać też nie zamierzam, to wyszło właśnie tak. Trochę się bałam tego wybiegania, bo jednorazowo nie przebiegłam więcej niż połówki mniej więcej od maja. Podzieliłam więc trasę na trzy etapy: dobieg na Kabaty, pętla z kolegą po lesie, powrót do domu. Zeszły cztery żelki i pół izotonika. :P Nogi ciężkawe, ale nic niepokojącego.

Obrazek
POGO4h - tydzień 3

Tydzień trochę naciągany, bo taki od wtorku do poniedziałku, ale nieuwzględnienie dzisiejszego wybiegania byłoby trochę wbrew idei cyklu.

Kilometraż: 69.2km (znowu...)
Średnie tempo: 5:56 min/km (Parkrun lekko zawyża)
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Klepiem dalej. Dla porządku:

07.01 - 8.45km - klepanie regeneracyjne
08.01 - 9.83km - podbiegi
10.01 - 12.91km - klepanie + przebieżki
11.01 - tu już mi się klepanie znudziło i będąc w lesie zrobiłam sobie jakieś 40 minut żywszego biegu, nazwijmy go krosem półaktywnym :P górki, błoto, wiadomo, sama radość. Wyszło w sumie 5:50 min/km.

Nie ma o czym pisać. Parafrazując Stuhra - biegamy, nic się nie dzieje.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

Ja wiem, że nie zawsze może być idealna pogoda do biegania, ale czemu nie może się zepsuć na tygodniu, tylko koniecznie na samo długie wybieganie? :P Najgorzej było wyjść z domu, potem jakoś poszło. No bo jak to - skończyć 10km wcześniej tylko z powodu złej pogody? Silny, zatykający wiatr, deszcz, prószący śnieg, przez kilkadziesiąt minut nawet solidna śnieżyca. Ale teraz to już nic mnie nie złamie :sss: na ostatnich kilka kilometrów nawet trochę przyspieszyłam. Żeby szybciej być w domu, rzecz jasna.

12.01 - 30.67km - 3h5min - 6:02 min/km

Obrazek
POGO4h - tydzień 4

W sumie to 6 dni liczę.
Dystans: 72km
Średnie tempo: 5:59 min/km

Problemów z nogami nadal nie stwierdzono, ale czuję się nieco zmęczona (no straasznie dziwne :hej: ) i do tego dzisiaj doszedł jeszcze wkurw na pogodę. Dlatego też w przyszłym tygodniu trochę obniżę kilometraż, bo jednak strach, że zrobię sobie kuku. Zresztą za tydzień jest Chomiczówka, to nie będę już sztucznie kilometrów do tej piętnastki dokładać.

Obrazek
Aha, jeszcze piosenka na dziś
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

14.01 - 9.47km - średnio 5:35 min/km, czyli wprowadzamy odrobinę szybszego biegania. 3,16km + 2,47km po ok. 5:05-10 min/km z przerwą 450m/3min. Lubię to tempo. Żwawe, ale nie powodujące wypluwania płuc.
16.01 - 9.47km - 5:54 min/km - śniegu w Wawie napadało, więc miałam dodatkową porcję ćwiczeń stabilności na lodzie. :ble: mimo to udało się zrobić parę przebieżek na odśnieżonych fragmentach chodnika
17.01 - 8.45km - 6:04 min/km - ... a dzisiaj zaczęło lać i ze śniegu zrobiła się breja. Leje zresztą nadal. Skarpetki można było wyżąć. Ach, przypomniały mi się cudowne warunki poprzedniej zimy. :bum:

Jutro dzień lenia. Fizycznie, bo wypadałoby w końcu wziąć się za projekty/kolosy/sprawozdania/zerówki. Tym bardziej, że w niedzielę radość, emocje i zabawa - Chomiczówka :hej: cóż, jednego jestem pewna - jeśli tylko dobrnę do mety, to bez wątpienia zrobię w końcu oficjalną życiówkę na 15km ;)
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

XXXI Bieg Chomiczówki, Warszawa
Dystans: 15km, atest
Czas: 1:17:51
Średnie tempo: 5:11 min/km (czyżbym wspominała, że lubię to tempo? :hej:)
Miejsce K: 78/252
Miejsce K20: 27/53

Obudziłam się rano i jak zobaczyłam ten śnieg padający niemal poziomo z powodu silnego wiatru, to prawie odechciało mi się jechać. Z domu wygoniła mnie wątła nadzieja, że może na Bielanach - czyli dobre kilkanaście kilometrów dalej od mojego mokotowskiego bloku - pogoda jest trochę lepsza. Ty razem podróżowałam incognito - buty do biegania schowałam do plecaka.
Na miejscu byłam oczywiście za wcześnie, więc snułam się po korytarzach gimnazjum, próbując jakoś przywyknąć do smrodu wydobywającego się z zapchanej toalety w damskiej szatni. Czekać w stroju startowym na dworze, na mrozie i w padającym śniegu niepodobna. Czas mijał (chyba w pewnym momencie siedziałam na ławce obok Sylwka?). Około 10:35 wywiało mnie na rozgrzewkę, którą nawet udało mi się w pełni przeprowadzić, co się rzadko zdarza. :ble: Śnieg nadal prószył, ale wiatr był jakby słabszy, zresztą dość pokręcona, wiodąca między blokami trasa pozwalała wnioskować, że może człowiek nie będzie zbyt długo narażony na działanie wmordewindu. Tak było tak w istocie.
Zaczęłam wolno. Za wolno. Wyszło nieobycie z dystansem, właściwie pierwsze kółko biegłam bardziej, jakbym się szykowała na półmaraton. Biegło mi się super, ale matematyka nie kłamie - piętnastce bliżej do dyszki niż do połówki. W związku z tym wyszedł mi spory negative split... z lekkim poczuciem niedosytu. Warto nadmienić, że biegłam całkiem na czuja, bo trasa nie miała oznaczonych kilometrów. Każde kolejne kółko szło szybciej. Jedna rzecz jest fajna w takiej taktyce - wyprzedza się sporo ludzi ;) Niemniej, wynik jest mniej więcej taki, jak się spodziewałam - ani zaskakująco dobry, ani zaskakująco słaby. Na tym etapie przygotowań mi wystarczy. A, no i tego, życiówka jest! :hej:

Fajnie było. Dochodzę do wniosku, że wolę jednak takie bardziej kameralne imprezy, niż spędy na grube tysiące osób. I do tego ten niepowtarzalny klimat blokowiska z lat siedemdziesiątych. :oczko: z poprzednią epoką skojarzyła mi się tylko jeszcze jedna rzecz - herbata z baniaka była w wyniku centralnego planowania odgórnie posłodzona :hahaha:

Organizator twierdzi, że pomiar czasu był co 2,5km, ale wyniki mówią, że ten punkt w "połowie" pętli dzielił ją raczej na niezbyt równe "połowy". W każdym razie, cyferki:

Pierwsza pętla: 11:08 + 15:51
Druga pętla: 10:49 + 15:41
Trzecia pętla: 10:32 + 14:00

A na koniec...
Obrazek
POGO4h - tydzień 5

Dystans: 44,38km
Średnie tempo: 5:37 min/km

Czyli tydzień lekkiego luzowania i zawodów.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Nie chciało mi się pisać przez tydzień, no ale przydałoby się nadrobić.

21.01 - 9,47km - 2x3,1km po 5:15 min/km
22.01 - 10,49km - 6:02 - spokojny bieg + parę podbiegów
24.01 - 10,86km - bieg spokojny 5:56 min/km... i tu zaczynają się mrozy. Trochę mnie przerażało te -18 stopni temperatury odczuwalnej, ale biegało mi się generalnie zaskakująco dobrze. I chyba nie tylko mnie, bo mijałam sporo biegaczy. Na oko 60% trasy czyste, reszta z ubitym śniegiem pomieszanym z piaskiem, więc dało radę.
25.01 - 10,86km - 5:29 min/km - trasa ta sama co dzień wcześniej, piękne, czyste niebo, nogi niosły, to zrobiłam sobie BNP, jakkolwiek byłoby nierozważną decyzją przy tych temperaturach. :hej:

26.01...

Khem, wiadomo, jak ma się popsuć pogoda, to popsuje się na niedzielę, żeby człowiek dreptał dwie czy trzy godziny w jakichś psich warunkach. Nie inaczej było dzisiaj. Plany były konkretne i nawet ciekawe: planowałam pobiec nad Wisłę i udać się na południe Wałem Zawadowskim, zbiegając z powrotem do miasta gdzieś w okolicach pałacu w Wilanowie. Nigdy nie biegałam w tamtych okolicach, więc miała być przyjemna wycieczka trochę dalej od ruchliwych ulic. Ale oczywiście w nocy napadało znowu tego białego g... :lalala: w każdym razie ruszyłam mimo to i po jakichś 3km zawróciłam. Wschodni wiatr z drobnym śniegiem, a pod nogami kilkanaście centymetrów świeżego opadu. Wkurzyłam się solidnie i obraziłam na świat, ja w końcu asfaltowcem jestem :ble: Wróciłam inną trasą, w nadziei, że chodnik przy większej ulicy będzie lepiej odśnieżony. Nic z tego. 8,5km pętla zajęła mi blisko godzinę (6:39 min/km). Ale sumienie gryzło...
Robiliście kiedyś longa na 750m odcinku? Niektórzy pewnie mają za sobą podobne doświadczenia. Dla mnie był to pierwszy raz. Skorzystałam z kawałka chodnika, po którym najwyraźniej przejechał pług. Pozostawała tylko dająca po oczach śnieżna kurzawka, ale to był mniejszy problem. Dokręciłam około 13,5km po 6:12 min/km. Całość zajęła 2:20h, więc słuszny czas.

To jeszcze raz:
26.01 - 22,05km - 6:22 min/km

Obrazek
POGO4h - tydzień 6

Dystans: 63,7km
Średnie tempo: 5:58 min/km

Tydzień zimowy. Nienawidzę zimy. A szczególnie śniegu.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

28.01 - 10.86km - 6.02 min/km - przedzieranie się przez śnieg, wkurwienie over 9000. Nie wiem, dlaczego nie było wolniej, chyba chciałam szybciej znaleźć się w domu.
29.01 - 10.71km - rozgrzewka + 6.66km po 5:30 (intensywność na samopoczucie jak 5:10 po twardym asfalcie) + schłodzenie. Znalazłam sobie osiedlową pętlę, która co prawda nie jest odśnieżona, ale przynajmniej ubita, więc nie trzeba kopać w śniegu. I bieganie w pobliżu domu daje mi jakieś poczucie bezpieczeństwa, że mogę szybko wrócić w przypadku apokalipsy (dwie godziny przed treningiem miałam za oknem solidną śnieżycę). Nadal ślisko i jakimś cudem biegając po tej pętli miałam wiatr w gębę z trzech stron. Ciągi między budynkami, czy coś. Ale było całkiem nieźle.

A, i jeszcze #oświadczenie

Ostatnio odważyłam się zważyć. Przy 163cm wzrostu ważę 58kg. Zeszłam przez ostatnie miesiące z sześćdziesięciu. Ale jak na człowieka pobiegującego to nadal sporo. Najbardziej odczułam to przed biegiem Chomiczówki. Poszłam do szatni się przebrać i jak zobaczyłam żebra tych wszystkich lasek szykujących się do biegu, to poczułam się jak tłusta świnia. Czasem mam takie wizje, jak zarąbiście biegałabym ważąc 53kg. No normalnie 45min/10km jak nic. Tylko tego siedemdziesięciodekowego burrito w „The Mexican” żal, tego sznycla w Szwejku, tego Ciechana Miodowego!...
I mojego chłopaka też raczej wtedy byłoby żal. :P

Dobra, nie popadajmy w paranoję, w końcu to bieganie jest dodatkiem do życia, a nie odwrotnie.

Jutro jeszcze jakiś spokojny bieg + przebieżki jeśli nawierzchnia pozwoli, a w sobotę Trzecia Dycha Do Maratonu w Lublinie. Będzie fajnie. Będzie okazja do zrobienia mocniejszego treningu po czarnym asfalcie, no i... bieg startuje o 22:00, a w czymś takim jeszcze nie brałam udziału. :)
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Krótki post na podsumowanie minionego miesiąca.

30.01 - 10,86km - 6:00 min/km, czyli bieg spokojny. A zarazem ostatni w styczniu, także tego:

Obrazek

Dystans: 270km
Średnie tempo: 5:54 min/km
Dwa razy w tygodniu starałam się robić trochę ćwiczeń, jakichś przysiadów, wypadów, brzuszków itp., ale trochę u mnie z tym na bakier, bo generalnie machanie n powtórzeń jedną nogą mnie nudzi. ;)

Fizycznie dobrze, od niedawna psychicznie średnio, chyba jestem jakąś wyjątkowo wrażliwą meteopatką.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

Trzecia Dycha do Maratonu, Lublin

Dystans: 10km, atest
Czas: 51:24
Średnie tempo: 5:08 min/km
Przewyższenie: +80m/-80m
Miejsce K: 25/118
Miejsce K16+: 12/49

... czyli nocny bieg w samym sercu Lublina.
Chciałabym jak zwykle napisać jak najwięcej dobrego o imprezach w moim rodzinnym mieście, ale... tym razem nie mogę. Oczywiście nie chodzi o warunki, bo zarówno mróz, jak i profil trasy od razu raczej wykluczały bicie rekordów. W każdym razie... Ciemno. W wielu miejscach na trasie paliła się co druga latarnia, co było o tyle nieprzyjemne, że organizator wyraźnie zasugerował, żeby nie biec z czołówkami, bo podobno oślepiają samochody i w ogóle na drodze jest wystarczająco jasno. Otóż, nie było. W paru miejscach spotkałam się z jakimiś typami drącymi japę i wbiegającymi na ulicę między zawodników, żeby im trochę poprzeszkadzać i pokazać, jak potrafią zasuwać na dystansie 50m. Poza tym, mimo że od kilku dni śnieg nie padał, to na ulicach zostało go całkiem sporo, a na parkingu pod halą, przez który przebiegało się ostatnich kilkaset metrów grzęzło się w brei, więc jak na atest to trochę słabo.
Duży plus za zorganizowanie startu i mety na hali Globus - tak jak rok temu (i za zupę fasolową z mięsną wkładką!). Szkoda, że przed wbiegiem do hali było całkiem ciemno i można było wywinąć orła na lodzie. :lalala:

Jeśli chodzi o samopoczucie, to... biegłam sobie :hej: żwawo, ale starając się nie dopuścić do zbyt szybkiego oddechu. Do 8km równo po 5:00, a potem odpuściłam z powodu wspomnianej brei, no i na ten odcinek przypadała też znacząca część przewyższenia.
Szkoda, że czwarta dycha pokrywa się z maratonem, bo trasa nad zalewem jest akurat całkiem szybka, a poza tym chętnie wzięłabym udział w całym cyklu. Cóż, może w następnym sezonie. :)

No to teraz do PMW koniec ze startami. Przez 8 tygodni akurat powinnam zdążyć za tym zatęsknić.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Nocne bieganie nie dla mnie, nigdy więcej. Nie mogłam zasnąć, nie wyspałam się mimo zaliczenia odpowiedniej liczby godzin i większość następnego dnia czułam się jak na kacu. I pomyśleć, że odpuściłam imprezę dla tych zawodów - widać trzeba było postawić na piwo, forma w niedzielę byłaby podobna, a przynajmniej w sobotni wieczór może bawiłabym się lepiej. :P

02.02 - 12,93km - 6:22min/km. W ogóle miałam zamiar odpuścić bieganie, ale wydawało mi się, że poczułam się lepiej, wiec poszłam, ale nie było dobrze. Wróciłam wcześniej niż zakładałam, bo zaczynały mnie już boleć ścięgna w okolicach kostek od wykręcania stóp na śniegu.

Dzisiaj odpoczywam. W tym tygodniu sesja, więc... będę biegać, bo nic tak nie odpręża po egzaminie/w przerwie nauki, jak godzinka na powietrzu. Szczególnie, że podobno jakaś odwilż się zapowiada. I uciekłam znowu do centralnej Polski w poszukiwaniu cieplejszego klimatu. ;)

Obrazek
POGO 4h - tydzień 7
Dystans: 56,2km
Średnie tempo: 5:54 min/km

Dobra, jeszcze trochę beletrystyki.

Po nocnej dyszce w Lublinie na facebookowym profilu organizatora pojawiło się sporo niezadowolonych głosów mieszkańców. Można było z nich wnioskować, że sobota o 22 to niemalże godziny szczytu, kiedy to wszyscy ostatnimi autobusami wracają do domów. I że mamy biegać maraton na stadionie. Trasa nawet nie była zamknięta, tylko wyłączano z ruchu jeden pas na możliwie krótki czas, by przepuścić biegaczy. Narzekań było zdaje się więcej, niż można by znaleźć na profilach Fundacji MW, czy Biegnij Warszawo.
W ogóle takie coś przyszło mi do głowy... Przed pierwszym maratonem lubelskim, od września 2012 do kwietnia 2013 cykl "Cztery Dychy do Maratonu" odbywał się po raz pierwszy. Wówczas dwie "dychy" biegły w niedzielę o 11 przez miasto. W bieżącym cyklu brakuje klasycznych zawodów, w których można by pokazać kawałek Lublina. Obok dwóch "dych" odbywających się na przedmieściach (jak rok wcześniej), trzecią przeniesiono do lasu, a czwarta odbyła się w nocy. Oczywiście organizator pokazuje to jako uatrakcyjnienie, ale mnie nasuwa się wniosek, że ktoś nie chciał, by biegacze pojawili się w dzień w centrum miasta. Nie, to nie teoria spiskowa - po prostu odnoszę wrażenie, że władze nie są zainteresowane tą formą promocji.

"hurr durr ci se biegajo w obcisłych rajtkach a jelcz stoi i mie w tym czasie cało cebule na targu wykupio"

Smuci mnie trochę ta mentalność. W wielu większych miastach niejeden bieg uliczny odbywa się bez problemu. A Lublin niby pretenduje do miana nieco bardziej cywilizowanego miejsca, niż zaściankowej osady spod wschodniej granicy. Nie zdziwię się, jeśli maraton będziemy biec na jakichś podmiejskich drogach.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

04.02 - 12,32km - 5:52 min/km - trochę tempa maratońskiego w trakcie, ale chyba nie bardzo jest sens to w moim przypadku biegać, bo moje TM nie różni się znacząco od BS (15-30 sekund zależnie od dnia) - ani to męczące, ani całkiem luźne. Może spróbuję to włączyć do niedzielnych wybiegań, czy coś...
05.02 - 11,73km - średnio 5:30 min/km - tu już konkret, bo lekko ponad 7km po 5:10 min/km. W sam raz na odśnieżony chodnik w słoneczny dzień.
06.02 - 10,09km - 5:55 min/km - regeneracyjnie + 20s przebieżki na koniec.

Jutro spróbuję pobiec coś mocniejszego. Albo to samo, co w środę, albo może fartlek z głównej? :ble: a w niedzielę dłuuugo.

Trza zasuwać, bo matematyka goni. To znaczy... Do maratonu 9 tygodni z kawałkiem. od 16.02 wyjeżdżam na narty na prawie tydzień, więc trening w pełnym wymiarze odpadnie (niby mogłabym, ale znowu - szkoda chłopa :P). A jak wrócę, zostaną mi cztery tygodnie tak naprawdę, bo na trzy przed maratonem trzeba będzie powoli zacząć luzować - szczególnie, że połówka po drodze.

Na koniec akcent optymistyczny - sesja zaliczona. Teraz już górki - od początku twierdzę, że letnie semestry są przyjemniejsze od zimowych. ;)
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

08.02 - 11,73km - rozgrzewka 15min + fartlek T30 z głównej + coś między 10 a 15 minut schłodzenia. Miałam spory problem z dobraniem tempa, tym bardziej, że nie miałam możliwości kontrolowania go na bieżąco. Wyjątkowo wzięłam ze sobą telefon, w nadziei, że nie zeświruje i będę miała potem coś do analizy, no i GPS mówi, że na akcentach trzymałam tempo coś między 4:40-4:55. Tylko drugie 5min wyszło dużo słabiej, bo trafiłam na oblodzony kawałek. Chyba jednak było trochę za lekko, bo ostatnią minutę przyspieszenia poleciałam, jeśli wierzyć Navime po 4:30, więc para jeszcze była. Ale z dwojga złego - lepiej pomylić się w tę stronę.

09.02 - 34,27km - 5:58 min/km
Pogoda nie zepsuła się na niedzielę :hej: bieg zupełnie na luzie, trochę z muzyką, trochę z kolegą i 5km w tempie maratonu na dobicie. Właściwie w planach była tylko trzydziestka, ale jakoś dobrze się biegło. W sumie zeszło 3h24min - zupełnie poza wszelkimi popularnymi zaleceniami, ale... czemu mam sobie żałować tego, co lubię? ;)

Obrazek
POGO 4h - tydzień 8
Dystans: 80,1km ( :szok: )
Średnie tempo: 5:48 min/km
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
ODPOWIEDZ