Komentarz do artykułu 4 powody dla których bieganie po śniegu nie jest super
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ćwiczę ostro siłowo nogi, biegam po nierównym ile tylko się da ale nie uważam, żeby odwalanie 'gwiazdy tańczą na lodzie' na oblodzonym chodniku poprawiało w jakikolwiek sposób moje bieganie albo coś mi wzmacniało poza prawdopodobieństwem gleby.
I pomimo tego, że ćwiczeniami na stabilizację katuję nogi wyraźnie ponad przeciętnie to po kilku tygodniach prób nie zabicia się (pozdrawiam Burmistrza Gminy Białołęka odśnieżanej metodą naturalną tzn. przez odwilż) czuję, że mięśnie odpowiedzialne za utrzymanie mnie w pionie mocno dostają nadplanowo w kość. Teraz już nie nazwałbym tego przeciążeniem ale 2-3 sezony temu miałem zimą przeciążenia mięśni piszczelowych np.
I pomimo tego, że ćwiczeniami na stabilizację katuję nogi wyraźnie ponad przeciętnie to po kilku tygodniach prób nie zabicia się (pozdrawiam Burmistrza Gminy Białołęka odśnieżanej metodą naturalną tzn. przez odwilż) czuję, że mięśnie odpowiedzialne za utrzymanie mnie w pionie mocno dostają nadplanowo w kość. Teraz już nie nazwałbym tego przeciążeniem ale 2-3 sezony temu miałem zimą przeciążenia mięśni piszczelowych np.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1374
- Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32
Cenię artykuły napisane przez Bartka. Z perspektywy sześciu zim które biegałem na wschodzie Polski (biegun zimna – ) popieram jego tezy zawarte w niniejszym artykule i nie rozumiem oburzenia kolegów na forum. Pozwoliłem sobie zatem na dodanie kilku elementów.
Wychodząc na śnieg mam od razu zblokowaną psychikę; jest ślisko; nie ma mowy o rozluźnieniu się; jestem spięty i tyle; bieganie czegoś szybszego jest chore; kaleczymy technikę i wprowadzamy powielanie kalekich torów ruchowych, przykurczy.
Wychodząc na trening mam świadomość że jest zimno. Minusowa temperatura i potęgujący odczucie chłodu już niewielki wiaterek wprowadza kolejną blokadę. I niestety, nawet szybszy bieg nie gwarantuje ogrzania organizmu, a wręcz szybciej go wychładza.
Ilość ciuchów (warstw odzieży) które mam na sobie skutecznie utrudniają ruchy i czuję się jak rycerz w pancerzu a nie biegacz na treningu.
Teraz odezwą się wszyscy twardziele. Gdzież tam; ależ z niego mięczak. Przez pierwsze trzy zimy też byłem w waszej grupie – twardziele. Teraz po 6-ciu sezonach oceniam w kategorii zysków i strat. Bieganie normalnego cyklu treningowego po śniegu (minusowa temperatura) to głupota.
Pewnie każdy myśli że odpuszczam bieganie zimą. Nie. Dwa typy treningów biegowych pozostają: trucht 30'-40' dla zwykłej radochy z biegania i siła biegowa robiona w zaspach (normalnie robione skipy to pikuś jeśli zestawić je z bieganiem w śniegu po kolana, czasami pas). Trzeba jedynie zachować zdrowy rozsądek i umiar (nie przeginać) a zabawa jest przednia.
Jest wiele rzeczy które można teraz robić bo jest więcej czasu a które to rzeczy przyniosą o wiele większe zyski wiosną. Rozciąganie, stabilizacja, ogólnorozwojówka, zasłużony odpoczynek po całym sezonie itp.
Pozdrawiam Bartka i dziękuję za ciekawe artykuły.
Wychodząc na śnieg mam od razu zblokowaną psychikę; jest ślisko; nie ma mowy o rozluźnieniu się; jestem spięty i tyle; bieganie czegoś szybszego jest chore; kaleczymy technikę i wprowadzamy powielanie kalekich torów ruchowych, przykurczy.
Wychodząc na trening mam świadomość że jest zimno. Minusowa temperatura i potęgujący odczucie chłodu już niewielki wiaterek wprowadza kolejną blokadę. I niestety, nawet szybszy bieg nie gwarantuje ogrzania organizmu, a wręcz szybciej go wychładza.
Ilość ciuchów (warstw odzieży) które mam na sobie skutecznie utrudniają ruchy i czuję się jak rycerz w pancerzu a nie biegacz na treningu.
Teraz odezwą się wszyscy twardziele. Gdzież tam; ależ z niego mięczak. Przez pierwsze trzy zimy też byłem w waszej grupie – twardziele. Teraz po 6-ciu sezonach oceniam w kategorii zysków i strat. Bieganie normalnego cyklu treningowego po śniegu (minusowa temperatura) to głupota.
Pewnie każdy myśli że odpuszczam bieganie zimą. Nie. Dwa typy treningów biegowych pozostają: trucht 30'-40' dla zwykłej radochy z biegania i siła biegowa robiona w zaspach (normalnie robione skipy to pikuś jeśli zestawić je z bieganiem w śniegu po kolana, czasami pas). Trzeba jedynie zachować zdrowy rozsądek i umiar (nie przeginać) a zabawa jest przednia.
Jest wiele rzeczy które można teraz robić bo jest więcej czasu a które to rzeczy przyniosą o wiele większe zyski wiosną. Rozciąganie, stabilizacja, ogólnorozwojówka, zasłużony odpoczynek po całym sezonie itp.
Pozdrawiam Bartka i dziękuję za ciekawe artykuły.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 251
- Rejestracja: 13 paź 2008, 17:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Ja się zgadzam tylko z pkt. 2. Jest problem z szybkością.
napieraj.pl
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
A ja się nie zgadzam, ale nie chce mi się polemizować.
W każdym razie, z perspektywy ponad 20 przebieganych zim, tak na niżu, jak i na obozach z w górach, uważam, że nic tak nie hartuje ducha oraz ciała, jak trening na mrozie i na śniegu.
A luz, jaki się czuje po solidnie przepracowanej zimie w ciężkich warunkach - niezastąpiony.
Inna sprawa, że nie ma się co napinać i ściśle, z aptekarską dokładnością, realizować jakieś karkołomne plany - czasami rzeczywiście trening typu "n" km w "xx" minut nie ma sensu, lepiej zrobić (np.) 3km mniej i o 10s wolniej na km, niż się szarpać na granicy ryzyka. Tym niemniej naprawdę, da się robić i biegi ciągłe, i tempa, i jakieś odcinki i rytmy i nie ma co z tego rezygnować.
W każdym razie, z perspektywy ponad 20 przebieganych zim, tak na niżu, jak i na obozach z w górach, uważam, że nic tak nie hartuje ducha oraz ciała, jak trening na mrozie i na śniegu.
A luz, jaki się czuje po solidnie przepracowanej zimie w ciężkich warunkach - niezastąpiony.
Inna sprawa, że nie ma się co napinać i ściśle, z aptekarską dokładnością, realizować jakieś karkołomne plany - czasami rzeczywiście trening typu "n" km w "xx" minut nie ma sensu, lepiej zrobić (np.) 3km mniej i o 10s wolniej na km, niż się szarpać na granicy ryzyka. Tym niemniej naprawdę, da się robić i biegi ciągłe, i tempa, i jakieś odcinki i rytmy i nie ma co z tego rezygnować.
- radslo1
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 731
- Rejestracja: 29 mar 2012, 17:28
- Życiówka na 10k: 39:53
- Życiówka w maratonie: 3:21:47
- Lokalizacja: Żelechów/Warszawa
Mimo, że to moja dopiero trzecia zima, i gdzie mi tam do Beaty czy Jurka, to dorzucając swoje trzy grosze powiem, że nie wyobrażam sobie, aby nie przepracować ostro zimy. Oczywiście, tak jak tu już padło wcześniej, rozsądek zawsze jest wskazany. Po dobrze przepracowanej zimie niewiele jest mnie w stanie złamać. W tym co powiedział Jurek jest dużo prawdy. Konkretnie chodzi mi o część traktującą o przesunięciu akcentów. Mam plan wg którego biegam ale np jak widzę, że nie ma sensu robić ciągłego to robię kros po leśnych zaspach. Jak widzę, że nie dam rady zrobić wybiegania 25 km to robię 16 ale BNP. Przy szacowaniu tempa biorę oczywiście poprawkę na warunki. Każdy jednak biega wg swoich założeń i coś co dla jednego będzie pogodą typową dla wykorzystania bieżni, dla innego będzie okazją do sprawienia sobie frajdy biegając po lesie.
- cichy70
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4209
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zewszont.
bieganie zimą można porównać do jeżdzenia autem zimną, da się..ale rozpędzić się ciężko, trzeba skrobać szyby, o wypadek bardzo łatwo.
niemniej wzmaga czujność, uczy równowagi, aczkolwiek zerwałem torebkę stawowa, na lodzie pod śniegiem.
więcej minusów niż plusów, ale biegam bo nie mam innego wyjścia, a wyjść trzeba.
a im teraz gorzej tym później lepiej.
taką mam nadzieję.
lubię zimno, śniegu nie cierpię.
ale w życiu nie pójdę na bieżnie mechaniczną choćby śnieg miał leżeć do końca świata.
niemniej wzmaga czujność, uczy równowagi, aczkolwiek zerwałem torebkę stawowa, na lodzie pod śniegiem.
więcej minusów niż plusów, ale biegam bo nie mam innego wyjścia, a wyjść trzeba.
a im teraz gorzej tym później lepiej.
taką mam nadzieję.
lubię zimno, śniegu nie cierpię.
ale w życiu nie pójdę na bieżnie mechaniczną choćby śnieg miał leżeć do końca świata.
komenty : viewtopic.php?f=28&t=64974
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
wyjątkowo celnie napisanecichy70 pisze:bieganie zimą można porównać do jeżdzenia autem zimną, da się..ale rozpędzić się ciężko, trzeba skrobać szyby, o wypadek bardzo łatwo.
niemniej wzmaga czujność, uczy równowagi, aczkolwiek zerwałem torebkę stawowa, na lodzie pod śniegiem.
więcej minusów niż plusów, ale biegam bo nie mam innego wyjścia, a wyjść trzeba.
a im teraz gorzej tym później lepiej.
taką mam nadzieję.
lubię zimno, śniegu nie cierpię.
ale w życiu nie pójdę na bieżnie mechaniczną choćby śnieg miał leżeć do końca świata.
Krzysiek
- Polman Jersey
- Wyga
- Posty: 111
- Rejestracja: 19 gru 2009, 13:45
- Życiówka na 10k: 36:15
- Życiówka w maratonie: 2:56:21
Ja z kolei unikam pobocza jak ognia. Z poboczem jest jak z dziurawym asfaltem. Nie wiesz w co wdepniesz A i rów jakby nieco bliżejFX SQUASH pisze:Czyli idąc tym tropem: bieganie poboczem po miękkiej trawie jest bardziej szkodliwe niż po asfalcie ?
Na trawie też stopa delikatnie "ucieka" na boki, nie jest idealnie równo, nie da się biec na takim rozluźnieniu jak na asfalcie...
Naczytałem się o szkodliwości asfaltu więc jak mogę to zmykam na pobocze [jak jest w miarę równo...] a tu taki zonk !
A idąc tym tropem, to góry jakie są szkodliwe. Tam jest dopiero nierówno, luźne kamienie, skały, gałęzie (oko można stracić nieraz )
A poważnie autor zwraca słusznie uwagę na parę istotnych spraw. Czasem o tym zapominamy. Mam świadomość zagrożeń podczas biegania po śniegu, ale, no kurcze, me gusta i to bardzo. Ja uwielbiam. Mam wrażenie, że moje nogi odpoczywają na miękkim i męczą się jakby mniej.
P.
- Polman Jersey
- Wyga
- Posty: 111
- Rejestracja: 19 gru 2009, 13:45
- Życiówka na 10k: 36:15
- Życiówka w maratonie: 2:56:21
Dokładnie, uważam tak samo. Nie rezygnuję z drugiego zakresu zimą. Można.beata pisze:A ja się nie zgadzam, ale nie chce mi się polemizować.
W każdym razie, z perspektywy ponad 20 przebieganych zim, tak na niżu, jak i na obozach z w górach, uważam, że nic tak nie hartuje ducha oraz ciała, jak trening na mrozie i na śniegu.
A luz, jaki się czuje po solidnie przepracowanej zimie w ciężkich warunkach - niezastąpiony.
Inna sprawa, że nie ma się co napinać i ściśle, z aptekarską dokładnością, realizować jakieś karkołomne plany - czasami rzeczywiście trening typu "n" km w "xx" minut nie ma sensu, lepiej zrobić (np.) 3km mniej i o 10s wolniej na km, niż się szarpać na granicy ryzyka. Tym niemniej naprawdę, da się robić i biegi ciągłe, i tempa, i jakieś odcinki i rytmy i nie ma co z tego rezygnować.
P.
- małymiś
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1527
- Rejestracja: 09 paź 2013, 11:26
- Życiówka na 10k: 0:53:02
- Życiówka w maratonie: brak
a to moja pierwsza "regularna" zima i może głowa gorąca, ale biega mi się po śniegu super, nawet jakieś tempówki. fakt, faktem, że jak wywinąłem orła, to myślałem o powrocie do domu taksówką, ale mogłem sobie tylko pomyśleć bo byłem nie wiadomo gdzie i bez telefonu natomiast muszę powiedzieć, że władze osiedla zarządzają sprawnie budżetem i chodniki są odsnieżone. także nawet przy minus 15 mogę sobie poszaleć. w piecu gorąco! hehe
- malvina-pe.pl
- Stary Wyga
- Posty: 217
- Rejestracja: 08 lut 2013, 20:17
- Życiówka na 10k: 00:46:40
- Życiówka w maratonie: 03:55:47
- Kontakt:
W tym roku jeszcze mi się nie udało wywinąć orła, ale zeszłej zimy uprawiałam istne chodziarstwo figurowe na lodzie. A przed samą metą na Biegu Wedla zaliczyłam spektakularny fuck up, ryjąc twarzą o glebę i plując śniegiem. Siniaki na kolanach miałam przez ponad miesiąc
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Najlepiej aby snieg traktowac jako trening alternatywny (obozy, zbaczanie z dobrze przetartych szlakow)
Kiedys mialem ten komfort biegajac po 2 km zuzlu opodal elektrocieplowni (zero sniegu w najsniezniejsze zimy).
Mialem tez sporo radochy z brnieciu po pas (doslownie) po gorskich szlakach na obozach kondycyjnych.
O ile zrzucicie z oczu klapki nakazujace rezim zawodowego biegacza, radosc ze sniegu bedzie bardzo wielka a i korzysci treningowe wcale takie nie male.
Kiedys czytalem w ksiazce Piotra Bolotnikowa o jego obozie w Moldawii. Facet zaliczal obledne ilosci kilemetrow w trampkach po sniegu. Na wydolnosc nie przekladalo sie to nazbyt efektywnie, za to psycha byla jak z pamietnego filmu Rocky'iego.
Kiedys mialem ten komfort biegajac po 2 km zuzlu opodal elektrocieplowni (zero sniegu w najsniezniejsze zimy).
Mialem tez sporo radochy z brnieciu po pas (doslownie) po gorskich szlakach na obozach kondycyjnych.
O ile zrzucicie z oczu klapki nakazujace rezim zawodowego biegacza, radosc ze sniegu bedzie bardzo wielka a i korzysci treningowe wcale takie nie male.
Kiedys czytalem w ksiazce Piotra Bolotnikowa o jego obozie w Moldawii. Facet zaliczal obledne ilosci kilemetrow w trampkach po sniegu. Na wydolnosc nie przekladalo sie to nazbyt efektywnie, za to psycha byla jak z pamietnego filmu Rocky'iego.
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- Bartek Olszewski
- Wyga
- Posty: 104
- Rejestracja: 30 maja 2012, 15:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 2:25:16
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Hej Kuba, podoba mi się Twój tekst, poważnie Ale muszę się ustosunkować do kilku kwestii.
1) Wczoraj założyłem dwie pary skarpet i buty z membraną shield. W stopy było cieplutko, zwracam honor
2) Co do punktu z szybkością. Ja osobiście nie pisałem nic o intensywności tylko o konkretnych prędkościach. Intesnywny trening oczywiście można zrobić, ale nie zawsze intensywność jest miarą sukcesu. Czasem potrzebny jest trening w którym biegniemy z prędkością docelową lub szybszą. Po weekendowych biegach jednak muszę trochę złagodzić swoje zdanie w ty temacie. Rzeczywiście jak ktoś biega szybki trening w granicach 4:40 min/km i wolniej to śnieg za bardzo nie przeszkodzi. Noga się jakoś trzyma. Więc ten punkt dotyczył tych szybszych biegaczy.
3) Z tymi kontuzjami i wzmacnianiem to ja się nie zgodzę. Ja sobie jeszcze nic nie wzmocniłem podczas biegania po śniegu. Dalej uważam, że nagłe uślizgi, słaba przyczepność, krzywe stawianie stopy itd. prowadzi do wielu kontuzji i przeważnie zanim cokolwiek wzmocnimy to już zaczynamy przerwę spowodowaną urazem biodra, kolana itd. Jak dla mnie to ktoś kiedyś wymyślił tą całą teorię z robieniem siły biegowej w śniegu i wzmacnianiem mięśni i teraz to jest cały czas przekazywane z jednego biegacza na drugiego. Taka moja mała teoria spiskowa.
Do tyle. Pozdrawia Kuba, naprawdę fajny artykuł. A ja tymczasem wracam do pracy
1) Wczoraj założyłem dwie pary skarpet i buty z membraną shield. W stopy było cieplutko, zwracam honor
2) Co do punktu z szybkością. Ja osobiście nie pisałem nic o intensywności tylko o konkretnych prędkościach. Intesnywny trening oczywiście można zrobić, ale nie zawsze intensywność jest miarą sukcesu. Czasem potrzebny jest trening w którym biegniemy z prędkością docelową lub szybszą. Po weekendowych biegach jednak muszę trochę złagodzić swoje zdanie w ty temacie. Rzeczywiście jak ktoś biega szybki trening w granicach 4:40 min/km i wolniej to śnieg za bardzo nie przeszkodzi. Noga się jakoś trzyma. Więc ten punkt dotyczył tych szybszych biegaczy.
3) Z tymi kontuzjami i wzmacnianiem to ja się nie zgodzę. Ja sobie jeszcze nic nie wzmocniłem podczas biegania po śniegu. Dalej uważam, że nagłe uślizgi, słaba przyczepność, krzywe stawianie stopy itd. prowadzi do wielu kontuzji i przeważnie zanim cokolwiek wzmocnimy to już zaczynamy przerwę spowodowaną urazem biodra, kolana itd. Jak dla mnie to ktoś kiedyś wymyślił tą całą teorię z robieniem siły biegowej w śniegu i wzmacnianiem mięśni i teraz to jest cały czas przekazywane z jednego biegacza na drugiego. Taka moja mała teoria spiskowa.
Do tyle. Pozdrawia Kuba, naprawdę fajny artykuł. A ja tymczasem wracam do pracy
- RBB
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 29 paź 2012, 13:02
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Tatry
- Kontakt:
Bieganie po śniegu traktuje, jako dobre ćwiczenia propriocepcji (czucia głębokiego).
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 744
- Rejestracja: 30 wrz 2011, 13:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Maków
Mi jest bliżej do stwierdzeń Bartka. Nie zgodzę się jednak z tym, że jeśli szybsze treningi biega się w okolicach 4'40"/ km to śnieg za bardzo nie przeszkadza. Ja biegam mniej więcej w takim tempie i mam spory kłopot z utrzymaniem równej intensywności i szybkości. Nawierzchnia jest niejednolita i niestabilna, co jakiś czas noga odjeżdża, co bardzo wybija z rytmu i sprawia, że intensywność wzrasta. Trening staje się mordęgą. Jedyny sposób to znaleźć odcinek w miarę odśnieżony, a teraz o taki trudno.
Z kontuzjami podtrzymuję swoje zdanie. Zimą, taką jaką mamy teraz o wiele, o nie łatwiej. Zgoda, że gdybym wykonywał więcej ćwiczeń stabilizacyjnych, wzmacniających mięśnie, to pewnie ograniczyłbym ryzyko ich wystąpienia. Nie zmienia to jednak faktu, że śnieg i niestabilna nawierzchnia zwiększają szanse na pojawienie się urazu.
Z kontuzjami podtrzymuję swoje zdanie. Zimą, taką jaką mamy teraz o wiele, o nie łatwiej. Zgoda, że gdybym wykonywał więcej ćwiczeń stabilizacyjnych, wzmacniających mięśnie, to pewnie ograniczyłbym ryzyko ich wystąpienia. Nie zmienia to jednak faktu, że śnieg i niestabilna nawierzchnia zwiększają szanse na pojawienie się urazu.