Pisałem powyżej, że to nie jest wysokotłuszczowa dieta, raczej okresowo bywa ekstremalnie wysoko węglowodanowaPetey pisze:Klanger bardzo ciekawe. Twoja dieta w dużej mierze opara jest o węglę.

Chodzi tobie o te w woreczkach? Nie, takich produktów nie kupuję. Gotowanie plastiku z jedzeniem jakoś mi się nie uśmiechaJeśli chodzi o kasze i ryże to nie kupujesz tych w saszetkach po 100 g? Myślisz że one są bardziej przetwarzane?

Nie sadzę, by pakowanie po 100g w worek wymagało dodatkowej obróbki kasz czy ziaren, ale nigdy nie wiadomo

Ale to tak jak koledzy "paleo", tylko że tam gdzie oni jedzą mięcho, ja jem pyry albo ryż albo kasze, albo makarony albo kluski :-DWidać że swoją dietę w dużej mierze opierasz na warzywach i owocach. Szacunek![]()
Nie bardzo rozumiem określenie "palące się mięśnie"... dymu nigdy nie widziałem wydostającego się z por ciała, jedynie para wodna, ale chyba nie o to chodziCo do treningów na czczo. Mięśnie się nie palą po tak częstych i długich treningach?

Nie zauważyłem problemów.
No właśnie to napisałem powyżej, że różnica jest w sumie mała.kfadam pisze:Klanger bardzo podobna dieta do mojej stosowanej do grudnia z tym że ja mniej fruktozy w owocach za to dokładałem miodem ( woda, mięta,, sok z cytryny i miód) No i podstawowa różnica ja trzy razy w tygodniu miałem chude mięso lub rybkę.
Miód czasami jadam, ale ostatnio mniej, cholernie słodki jest, no i skończył się słoik, i zapomniałem kupić kilka mięsięcy temu :-D
Demonizowanie fruktozy spożywanej w formie owoców jest dziwne - nie mam teraz czasu, ale temat chcę za jakiś czas zgłębić od strony naukowej.