
Psychicznie to ja ledwie płaski maraton z nudów wytrzymuje. Bieganie po pętli przez 12+ godzin to zupełnie nie dla mnie. A góry? Góry to najbliżej latania jak tylko się da

Dużo racji w tym co mówisz, ale coś bym dodał.TriSzerpa pisze:Z moich skromnych obserwacji najwięcej się zyskuje/traci na zbiegach.
Sam nie robię jakiś rewelacyjnych czasów (9:45 na Chudym 80, 11:30 sudecka Setka), ale widzę jedną prawidłowość:
to co ktoś na płaskim i na podbiegu nadrobi w stosunku do mnie, to straci to na pierwszym zbiegu.
Myślę,że jest to element, który biegacze nie mieszkający w górach zbyt mało ćwiczą.
Dużo kładzie się nacisku na podbiegi, siłę biegową, ale na zbiegi już nie.
A wg mnie wytrenowanie szybszego zbiegu o 1 min/km jest dużo mniej pracochłonne, niż wytrenowanie siły biegowej,która
da nam 1 min/km na podbiegu.
Jest nawet takie powiedzenie, że ultra wygrywa się zbiegami.
U mnie prosta odpowiedź - bo na górskim ultra się spotkały moje dwie pasje, z jednej strony wspinanie i łażenie po górach, a z drugiej bieganiejakub738 pisze:Przeczytalem watek od poczatku i mam takie pytanie:czemu wiekszosc z was pcha sie na gorskie ultra? bo tego jest najwiecej? czemu nie plaskie?
kamilv pisze:Dużo racji w tym co mówisz, ale coś bym dodał.TriSzerpa pisze:Z moich skromnych obserwacji najwięcej się zyskuje/traci na zbiegach.
Sam nie robię jakiś rewelacyjnych czasów (9:45 na Chudym 80, 11:30 sudecka Setka), ale widzę jedną prawidłowość:
to co ktoś na płaskim i na podbiegu nadrobi w stosunku do mnie, to straci to na pierwszym zbiegu.
Myślę,że jest to element, który biegacze nie mieszkający w górach zbyt mało ćwiczą.
Dużo kładzie się nacisku na podbiegi, siłę biegową, ale na zbiegi już nie.
A wg mnie wytrenowanie szybszego zbiegu o 1 min/km jest dużo mniej pracochłonne, niż wytrenowanie siły biegowej,która
da nam 1 min/km na podbiegu.
Jest nawet takie powiedzenie, że ultra wygrywa się zbiegami.
Dobrą techniką zbiegową sporo ugrywałem na krótszych biegach górskich, do półmaratonu. Wawrzyńca (długiego, 87k) też jakoś wytrzymałem do końca chociaż pod koniec było ciężko. Po 12h napierania sama technika to za mało. Trzeba jeszcze mieć cholernie wytrzymałe nogi, a szczególnie czworogłowe ud.
Technikę zbiegania mam naturalną, może dlatego że sporo chodzę po górach, często z ciężkim worem pełnym szpeju wspinaczkowego. Dlatego na BUT85 na pierwszej połowie dystansu zbiegi leciałem na złamanie karku samą techniką. Pod koniec za to łatwej mi było na podejściach, bo zbiegi ledwo człapałem wyjąc z bólu - czwórki powiedziały że mają dosyć. Nogi mam dosyć silne, ale tej wytrzymałości widać zabrakło.
Wytrenowanie wytrzymałości siłowej czwórek myślę że jest dość pracochłonne...
PS. Na Chudym Twój czas był rewelacyjny. Mi przynajmniej dołożyłeś 3 godziny. No ale ja tegoroczny debiutant w ultra
U mnie prosta odpowiedź - bo na górskim ultra się spotkały moje dwie pasje, z jednej strony wspinanie i łażenie po górach, a z drugiej bieganiejakub738 pisze:Przeczytalem watek od poczatku i mam takie pytanie:czemu wiekszosc z was pcha sie na gorskie ultra? bo tego jest najwiecej? czemu nie plaskie?
yyy...not right?TriSzerpa pisze: to co ktoś na płaskim i na podbiegu nadrobi w stosunku do mnie, to straci to na pierwszym zbiegu.
+1kamilv pisze:U mnie prosta odpowiedź - bo na górskim ultra się spotkały moje dwie pasje, z jednej strony wspinanie i łażenie po górach, a z drugiej bieganiePrzeczytalem watek od poczatku i mam takie pytanie:czemu wiekszosc z was pcha sie na gorskie ultra? bo tego jest najwiecej? czemu nie plaskie?
najlepsze, czy najłatwiejsze?jakub738 pisze:Moim zdaniem takiego typu biegi to najlepsze rozwiazanie dla debiutantow,dlaczego:
-mozesz zejsc,przerwac bieg w kazdej chwili
-nie niesiesz na plecach "calego dorobku"
-pkt odzywiania praktycznie co chwile
-nie czekasz na przepak zeby cos zmienic
Porywanie się z motyką na słońce? Bum na bycie ultrasem (i zachęcające do tego absurdalnie długie limity bardziej pasujące do rajdu turystycznego niż biegu)? Brak wymogów przy zapisach? 'o jejku jaka fajna ta Falenica, to jak dałem radę ją przeczłapać w godzinę to teraz zapisze się na Rzeźnika skoro mam już 'górskie' doświadczenie?jakub738 pisze: Pogoda,brak odpowiedniego przygotowania,kontuzje?
jakub738 pisze:Przeczytalem watek od poczatku i mam takie pytanie:czemu wiekszosc z was pcha sie na gorskie ultra? bo tego jest najwiecej? czemu nie plaskie?
Debiutowalem w ultra podczas Kaliskiej setki,przebieglem tylko 70km w 2009 roku a teraz zamierzam powrocic i na pierwszy start bieg 12-sto godzinny w rudzie slaskiej.Moim zdaniem takiego typu biegi to najlepsze rozwiazanie dla debiutantow,dlaczego:
-mozesz zejsc,przerwac bieg w kazdej chwili
-nie niesiesz na plecach "calego dorobku"
-pkt odzywiania praktycznie co chwile
-nie czekasz na przepak zeby cos zmienic
To tylko takie moje przemyslenia i porownania.Bieg biegowi nie rowny i spora w tym zasluga organizatorow.W tym roku musialem sam sie martwic o transport w czasie przerwanego biegu transjura i to mi sie nie bardzo podobalo,najpierw wybieram plaskie a pozniej pomysle o gorskich,pozdrawiam.
czy ja wiem. Spartathlon ma swoich fanów. Badwater też tak do końca (a przynajmniej w dużej części) chyba górski nie jest ...Qba Krause pisze:naprawdę nie rozumiem co w tym dziwnego. płaskie ultra jest dla ogromnej większości po prostu nudne i bezsensowne.
Ale każdy z tych biegów ma to "coś". W przypadku Badwater to szalone warunki atmosferyczne, a w przypadku Spartathlonu to przebycie biegiem legendarnej trasy. Oba nijak się mają do zapętlania 100 km po miejskich ulicach, więc nie rozumiem porównania...WojtekM pisze:czy ja wiem. Spartathlon ma swoich fanów. Badwater też tak do końca (a przynajmniej w dużej części) chyba górski nie jest ...Qba Krause pisze:naprawdę nie rozumiem co w tym dziwnego. płaskie ultra jest dla ogromnej większości po prostu nudne i bezsensowne.