O deregulacji zawodu trenera
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 14 gru 2013, 10:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jestem i rozumiem. Problem w tym, że to nie jest żadne rozwiązanie. Zobacz jak to wyglądało dotychczas. Kiedy robiłem specjalizacje LA na AWFie. Po pierwsze, by się tam dostać należało być studentem z zaliczonymi przedmiotami typu anatomia, fizjologia, biomechanika, biochemia, medycyna sportowa. Czy były to przedmioty gdzie wystarczyło chodzić? Absolutnie nie, każdy musiał przysiąść.Nie wszystko było na wysokim poziomie. Niektóre przedmioty typu dietetyka były zacofane o 20 lat, ale były. By dostac sie na specjalizacje trzeba bylo mieć za sobą przynajmniej epizod w klubie LA. Same zajęcia z LA trwały 3 lata a dwa lata w ramach specjalizacji gdzie część tych zajęć prowadzona była przez naprawdę dobrych trenerów. Specjalizacja trenerska była płatna i nieobowiązkowa! Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że trener LA to raczej nie jest sposób na zarobek. Większość z nas robiła to z pasji, nie zrażała nas niedoskonałość tego systemu. Doskonale wiedzieliśmy, że z pkt widzenia ekonomii to kretynstwo i zdecydowanie lepiej zainwestować w kursy instruktorskie na deske windsurfingowa, narty itd. Czy to znaczy, ze nie można było skończyć tego typu kursu będąc idiota? Niestety nie, część studentów nie powinna się tam znalezc ale mimo wszystko była to zdecydowana mniejszość i mam nadzieję, ze nawet Ci kretyni cos wyciągnęli z tych zajęć. Obawiam się, że uwolnienie zawodu trenera spowoduje tylko to, że w sporcie pojawia się Ci którzy nigdy nie przeszliby dotychczasowego sita, a Ci którzy dotąd z trudem kończyli kursy będą jeszcze większym zagrożeniem. Wróce do przykladu lekarzy. Przecież w tej grupie też kupa niedouczonych. Nie znaczy to przecież, że powinno się uwolnić ten zawód.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
widzisz, jest duża grupa, w ty ja, która uważa, że po pierwsze, mnóstwo osób kończy awf z trenerką bez odpowiedniej wiedzy, o pasji nie wspominając. sam mam wielu znajomych po awfie, o żenującej sprawności fizycznej, co moim zdanie przekreśla jakiekolwiek twierdzenia o wysokim poziomie abolwentow. niezliczoną ilośc razy przytaczane były idiotyzmy chociażby kwestii bycia trenerem LA - taka osoba ma się znać na wszystkich dyscyplinach jednoczesnie, i nawet jeśli interesują ją tylko biegi, musi znać parametry technicnze sprzętu i pól do konkurencji technicznych.
ja dla kontrastu uważam, że uwolnienie spowoduje, że do sportu popłyną ludzie z pasją i chęcią wiedzy, odstraszani przez abusrdalne wymogi uczelni i kursów.
ja dla kontrastu uważam, że uwolnienie spowoduje, że do sportu popłyną ludzie z pasją i chęcią wiedzy, odstraszani przez abusrdalne wymogi uczelni i kursów.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 14 gru 2013, 10:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ogólnie zgadzam się z Tobą tylko problemem jest nie tyle, jak zachęcić ludzi do trenerki tylko co zrobić, by osoby niedouczone za to się nie brały. To jest naprawdę poważna sprawa. W biegach często trenerzy kserują plany ze starego "Lekkoatlety" czy jakiegoś podrecznika i podsyłają zawodnikom widząc ich co najwyżej raz w tygodniu w zimie, podczas treningu stacyjnego na sali gimnastycznej. Zawodnik tak trenowany nigdy nie zrozumie jak ważną rzeczą jest trener który musi reagować na bieżąco. Ilu urazów udałoby się uniknąć i ile karier sportowych uratować gdyby trenerzy mieli większą wiedzę. To nie jest żadne demonizowanie problemu. W zasadzie to już ma miejsce tylko biegaczy nie dotyczy tak bardzo. Trener LA to trener od motorycznosci. Nie jest tak, że powinien znać się tylko na "swojej" konkurencji. W Polsce długo nie będzie tak, ze kluby będą mogły zatrudniać po kilku trenerów. Najczęściej jest tak, że jest trener od biegów średnich i drugi od całej reszty. Czy to dobrze? I tak i nie, to temat na inną dyskusję. Prawda jest taka, że jak dokładnie przyjrzeć się treningom sprintera, skoczka czy miotacza to poza ćwiczeniami technicznymi różnią się one głównie proporcjami. Nawet biegacze stosuja podobne formy w treningu takie jak wieloboje rzutowe, ćwiczenia skocznosciowe, szybkosciowe... Trener LA to człowiek który powinien poradzić sobie z każdym. Zgłosi się do Ciebie koszykarz, piłkarz czy tenisista i powinieneś mu umieć pomóc. Czy tak jest w praktyce? Niestety nie. Ja szczęśliwie jak dotąd pomoglem każdemu i nigdy nikt nie doznał poważnego urazu na moich treningach. Może miałem szczęście, bo wielu moich kolegów pomóc nie potrafi i na szczęście raczej nie potrafią tez zaszkodzić. Trochę odszedłem od tematu, więc się streszczam. Jako osoba która jest częstym bywalcem różnych siłowni od kilku lat obserwuje co może sprawic uwolnienie zawodu trenera. Już teraz przygotowaniem motorycznym sportowcow zajmują się często różnej maści koksiarze którzy w życiu nie przebiegli nawet 2km. Uczą ciężarowej techniki która poznali podczas jednego weekendu na śmiesznym kursie. Wmawiają ludziom, że bez inwestycji w odzywki czy bez "mocniejszego" wspomagania ani rusz. Zamiast ludzi z pasją większość to zwykli sciemniacze którzy chcą wyciągnąć jak najwięcej kasy od bogatych rodziców czy juz zarabiających zawodników. Im nie zależy na zdrowiu swoich podopiecznych. Ich nie interesuje co będzie za 5 lat. Trening ma być krótki, szybki i intensywny. Nie zastanowiło to nikogo? Dlaczego Justyna Kowalczyk trenuje po 8h dziennie, a Ci ciągle swoje o krótkich sesjach i regeneracji. Prosta sprawa. Gdyby ich podopieczni trenowali po 3h to zarobiliby mniej. Zobaczymy na ostatnio modny crossfit. Przecież są tam ćwiczenia, których trzeba się uczyć miesiącami, a tu nagle osoba po weekendzie nie dość, że je zna to jeszcze uczy innych. Gdyby Ci ludzie pracowali tylko z bogatymi to pół biedy jeszcze, ale ostatnio mamy wysyp (przynajmniej na południu Polski) przeróżne maści "fachowych" firm które zajmują się obróbka wszelkiej maści sportowców.
- fotman
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1738
- Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Twoja pasja budzi szacunek, ale to nie ma nic wspólnego z deregulacją.
Oprócz takich jak ty ambitnych, są tabuny absolwentów, którzy nawet nie próbowali się czegoś nauczyć.
Pewnie takich znasz? Na uczelnię dostali się za klasę sportową, potem przebujali się korzystając z "murzynów".
Osobiście znam gościa, który nawet się nie zapoznał z pracą magisterską, której bronił.
Kwit z AWFu nic nie znaczy.
A czy ktoś uczy jak być ojcem albo matką? Kwity ktoś daje na to? A przyznasz, że to jeszcze bardziej odpowiedzialne zajęcie?
Oprócz takich jak ty ambitnych, są tabuny absolwentów, którzy nawet nie próbowali się czegoś nauczyć.
Pewnie takich znasz? Na uczelnię dostali się za klasę sportową, potem przebujali się korzystając z "murzynów".
Osobiście znam gościa, który nawet się nie zapoznał z pracą magisterską, której bronił.
Kwit z AWFu nic nie znaczy.
A czy ktoś uczy jak być ojcem albo matką? Kwity ktoś daje na to? A przyznasz, że to jeszcze bardziej odpowiedzialne zajęcie?
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 14 gru 2013, 10:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Masz rację idiotów wśród absolwentów AWFow nie brakowało ale na szczęście specjalizacje trenerskie robili raczej Ci mądrzejszy. Uczciwie powiem, że nie wiem do końca jak to wygląda obecnie, bo w ostatnich latach nasze państwo zrobiło wszystko, by zniszczyć to co było dobre. 15-20 lat temu na uczelnie typu AWF było po kilku kandydatów na jedno miejsce. Obecnie dostanie się każdy, bo jak nie AWF to jego filia czy jakaś WSZ go przyjmie. Nie dość, że każdy, to poziom zarówno fizyczny jak i wiedza jaką dysponuje obecnie przeciętny maturzysta jest dużo niższy niż był te kilkanaście lat temu. Uczelnie miały po prostu lepszy materiał, a liczba studentów nie przekładała się tak bardzo na pieniądze. Łatwiej było kogoś wyrzucić, bo obecnie problemem jest to czy zgłosi się na tylu żeby w ogóle ruszać z kierunkiem. Tu nie chodzi o AWFy ale o całe kształcenie, mamy niski poziom na politechnice, AGHu itd. Tak niestety wygląda nasza edukacja. Problemem jest też fakt, że wielu pracowników AWF zwietrzyło dobry interes na wszelkiej maści płatnych kursach instruktorskich zmniejszając tym samym ich rangę, bo liczy się przecież zarobek. To nie winna jest komuna tylko niestety nasi politycy którzy od 1990 popisują się kolejnymi reformami. Doprowadzili edukacje i sport masowy do ruiny, po czym próbując to ratować wprowadzają deregulacje. Cóż to ma jednak dać w naszym przypadku? Przecież trener LA to prawie zawsze społecznik. Nie oszukujmy się, jaki procent ludzi z uprawnieniami trenerskimi pracuje w klubie, a ilu z nich ma więcej jak te 400-600zl? Państwo doprowadziło do upadku kluby sportowe, a w zamian daje prezent w postaci deregulacji. Nie zmienia to jednak mojego zdania, że to kolejny kretyński pomysł naszych władz. Nie wyobrażam sobie trenera podnoszenia ciężarów, gimnastyki, pływania który nie ma uprawnień. Kto chciałby sprawdzic czy trener wspinaczki sportowej był tylko dobrym zawodnikiem czy ma także pojęcie o asekuracji czy pracy z grupą? Ja sam chodziłem na ściankę podczas studiów, byłem na kilkudniowym wyjeździe w skały, nawet zajmowałem się przez kilka lat przygotowaniem motorycznym zawodników, często ich tez asekurowałem, regularnie odwiedzam Alpy. Czy się nadaje? Absolutnie nie. Pomimo mojego "doświadczenia" trenerzy którzy się tym zajmowali miażdżyli mnie w dziedzinie bezpieczeństwa, asekuracji itd. Widać było u nich, lata doświadczeń, widać było, ze kurs trenerski czy nawet instruktorski jest tam wyzwaniem. Czułeś jak wiele nie wiesz i jak dużo zagrożeń jest w tym sporcie. Rozumiem rynek weryfikuje, ale żeby rynek weryfikował musi on istnieć i musi być konkurencja, a najczęściej jest tak, że ludzie idą do danego klubu, bo to jedyny klub w okolicy. Osoba tam pracująca nigdy nie zrezygnuje i nie ustąpi miejsca, no chyba, ze zaczną się śmiertelne wypadki to może prokuratura odsunie go od pracy. Cofnąć uprawnień nie może, bo przecież ich nie ma;-)
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 14 gru 2013, 10:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Odniosę się jeszcze do przykładu który podałeś z zawodnikiem który skończył uczelnię "zaocznie". Na uczelniach które ja znam byłoby to raczej niemożliwe. Olimpijczycy często studiowali po 10 lat, bo na każdym roku trafiali na przedmioty i prowadzących którzy im nie odpuszczali. Załóżmy jednak, że faktycznie ktoś dostał się za wyniki na AWF i mając super układy dociągnął do końca. Taka osoba to musiał być zawodnik z co najmniej klasa mistrzowska. Co to znaczy dobrze wiesz. Ogrom startów, lata kariery liczone w tysiącach godzin, praca z najlepszymi trenerami na obozach kadry, dziesiątki czy nawet setki godzin spędzone z innymi olimpijczykami. Taka osoba wie co znaczy dieta, ma sobą kontuzje i wie jak sobie z radzić itd. On raczej nie będzie zagrożeniem dla nikogo. Zagrożeniem jest "Kowalski" któremu wydaje się, że ma odpowiednią wiedzę, by kogokolwiek trenowac bo przecież w szkole wystawiali go na zawody w biegach przełajowych.
- fotman
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1738
- Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Z moich informacji wynika, że w produkcji niedouczonych wyczynowców przodowały dwa AWFy: Poznań i Gdańsk.
Żeby być dobrym trenerem, trzeba mieć do tego smykałkę. Wiedza, wbrew pozorom, nie jest podstawą sukcesu w tym zawodzie. A szczególnie kwity na tę wiedzę są zbędne. Gdyby kwity decydowały, to najlepszymi trenerami byliby profesorowie z AWFów.
Wszyscy wiedzą, że jednym z niewielu wybitnych trenerów jest Sławomir Nowak. Przez całe zawodowe życie pracował na uczelni i nigdy nie dorobił się nawet doktoratu.
Poza tym, z tego co wiem, AWFy to wymysł dawnych demoludów. W cywilizowanym świecie nie istnieją uczelnie specjalizujące się w produkcji specjalistów od sprawności fizycznej. A jednak ludzie tam pracują w zawodzie trenera i o ofiarach w ludziach nie słychać.
Żeby być dobrym trenerem, trzeba mieć do tego smykałkę. Wiedza, wbrew pozorom, nie jest podstawą sukcesu w tym zawodzie. A szczególnie kwity na tę wiedzę są zbędne. Gdyby kwity decydowały, to najlepszymi trenerami byliby profesorowie z AWFów.

Wszyscy wiedzą, że jednym z niewielu wybitnych trenerów jest Sławomir Nowak. Przez całe zawodowe życie pracował na uczelni i nigdy nie dorobił się nawet doktoratu.

Poza tym, z tego co wiem, AWFy to wymysł dawnych demoludów. W cywilizowanym świecie nie istnieją uczelnie specjalizujące się w produkcji specjalistów od sprawności fizycznej. A jednak ludzie tam pracują w zawodzie trenera i o ofiarach w ludziach nie słychać.

Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 14 gru 2013, 10:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Tak naprawdę my rozpatrujemy tu różne aspekty problemu ale nie bierzemy pod uwagę najistotniejszej sprawy. Czy w Polsce w ogóle można mówić o zawodzie trenera LA? Jak deregulacja ma niby wpłynąć na poprawę sytuacji skoro obecnie jest wiele osób z uprawnieniami którzy mają za sobą kariery zawodnicze i ani myślą pracować w sporcie. Jak można myśleć o pracy w tym zawodzie skoro pracy nie ma a jeśli jest to za 400zl/mc. Przecież każdy wie, że nie da się być trenerem mając do dyspozycji trzy treningi po 2h w tygodniu. Chcąc mieć mocna grupę trzeba spotykać się z nimi częściej i nierzadko indywidualnie. Należy jeździć z nimi na zawody i obozy sportowe, musisz być menedżerem, masażystą i zebrakiem który chodzi po firmach i prosi o każdy grosz by zdobyć kilka zł na dofinansowanie. Problem jest ze wszystkim, ze stadionem, z siłownia, z zakupem sprzętu i wszystko na głowie trenera.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sorry, ale to jest myślenie z minionej epoki. co ci przeszkadza otworzyć działalność i zarabiać wielką forsę?
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3667
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
To akurat prawda.Poza tym, z tego co wiem, AWFy to wymysł dawnych demoludów.
Jeżeli ktoś chce być trenerem i się rozwijać w tym kierunku, to żaden papier nie jest mu do tego potrzebny i basta. Trzeba wyznawać naprawdę jakieś utopijne zasady, żeby dojść do wniosku, że to aparat państwowy (czyt urzędnik) za pomocą "regulowania" wszystkiego co możliwe, sprawi, że będzie sport na wyższym poziomie.
Ten, kto będzie chciał trenować pod okiem kogoś, kto ma papier AWF, ten tam pójdzie (albo rodzic zdecyduje). Natomiast jeżeli dana osoba stwierdzi, że wierzy w warsztat trenera bez tej całej biurokratycznej sieczki, to po prostu pośle tam swoje dziecko, czy sam pod nią zacznie trenować.
Człowiek ma swój rozum, żaden urzędas nie powinien mu się wpieprzać w życie. Na jakiej podstawie ktoś chce decydować za kogoś innego pod jakim trenerem ma dana osoba trenować?

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 14 gru 2013, 10:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie ma obaw ja sobie radzę i poradzę zawsze, pisałem tylko jak to wygląda w praktyce. A ile znasz grup LA w których trenerzy zarabiają wielką forsę? Wyobrażasz sobie trenera pływania, podnoszenia ciężarów czy gimnastyki którzy zarabiają kupę kasy? Żeby zarabiać pieniądze zawodnicy czy ich rodzice muszą dać tyle pieniędzy żeby starczyło na wynajem obiektów, zakup sprzętu, Twoja wypłatę itd. Nie oszukujmy ale nie mówimy tu o piłce nożnej i ta działalność to trochę fantastyka.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 14 gru 2013, 10:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jeszcze raz się powtórzę. Nigdy nie pozwoliłbym nikomu bez uprawnień na prowadzenie ze mną, a tym bardziej z moim dzieckiem jakichkolwiek zajęć zwłaszcza ze wspinaczki, podnoszenia ciężarów, sportów wodnych. Nie ma to dla mnie znaczenia, że dwóch kretynów skończyło kurs. Mam nadzieje, że mimo wszystko coś z niego wyciągnęli i wierzę w to, że dzięki kursom kolejnych dziesięciu nie trafi do sportu. Nie widzę też problemu w egzaminach państwowych. Prawda jest taka, że chcąc być dobrym trenerem musisz poświęcić setki a nawet tysiące godzin na naukę. Naprawdę czas poświęcony na kurs instruktorski jest niczym w porównaniu do tego ile go trzeba poświęcić, by dysponować wiedzą która pozwoli wytrenować zawodnika nawet i klasy drugiej. Mam wrażenie, że ludzie wierzą w to, iż deregulacja zawodu trenera spowoduje napływ jakiś wielkich nazwisk do sportu, że wśród nas ukryci są potencjalni trenerzy dla których jedyną przeszkodą jest jakiś kurs. Wybitni pasjonaci, którzy poświęcili tysiące godzin zrezygnowali z pracy w sporcie z powodu kilku egzaminów. Jeśli chodzi o AWF w Poznaniu czy Gdańsku, nie wiem jak to wygląda, bo to nie mój region, wiem jednak, że fakt iż dana uczelnia produkuje kretynów nie znaczy, że należy zlikwidować dany zawód czy specjalizacje. Co do tego, że AWF to wymysł demoludów, tez ciężko mi się odnieść. Nie wiem jak jest w innych państwach. Wiem, że te same kierunki są na innych uczelniach wiec cóż to za różnica czy ktoś robi wychowanie fizyczne na Pedagogicznej a fizjoterapie na AM czy AWFie. Wiem też, że sytuacja w sporcie, jego dostępność, obiekty są na nieporównywalnie wyższym poziomie jak u nas.