Jak poznać granićę. Mogę dalej ale zaczyna boleć.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 08 gru 2013, 18:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam
Mam taki problem. Wcześniej raczej nie biegałem, bo nie lubiłem. Dokładnie rok temu przestałem palić i zacząłem bardziej aktywnie spędzać czas wolny. Nigdy raczej nie miałem większych problemów z kondycją ale twierdziłem że jak palę to nie będę ćwiczył, to był swego rodzaju pretekst do rzucenia nałogu. Udało się. Mam 31 lat i paliłem 10 lat ok. 10 papierosów dziennie. Od miesiąca biegam na bieżni i robię treningi obwodowe z małym obciążeniem. Na początku biegałem na rozgrzewkę 10 min z prędkością 10 km/h, następnie 15 i 20 min. I tak przez ostatnie 2 tygodnie. W sumie kondycyjnie to na lajcie ale opór się pocę. Ostatnio spróbowałem 30 i 40 min z prędkością 9-11 km/h doszedłem do 6,4 km. Kondycyjnie jak na razie czuję że dam radę jeszcze 20-30 min. ale zaczyna boleć. Przede wszystkim łydki i piszczele. Nie są jakieś chude ale np. teraz, jestem po 6,4 km w 40 min. bolą mnie dosyć mocno. Nie biegłem dalej ponieważ wydawało mi się że zaraz połamie nogi, do tego dochodzi kolka. Co robić, jak poznać granicę wytrzymałości. Pod koniec biegu swobodnie rozmawiałem z osobą trenująca obok, czyli wydaje mi się że nie jest źle ale boje się że po prostu zrobię sobie krzywdę. Prosiłbym o poradę.
Mam taki problem. Wcześniej raczej nie biegałem, bo nie lubiłem. Dokładnie rok temu przestałem palić i zacząłem bardziej aktywnie spędzać czas wolny. Nigdy raczej nie miałem większych problemów z kondycją ale twierdziłem że jak palę to nie będę ćwiczył, to był swego rodzaju pretekst do rzucenia nałogu. Udało się. Mam 31 lat i paliłem 10 lat ok. 10 papierosów dziennie. Od miesiąca biegam na bieżni i robię treningi obwodowe z małym obciążeniem. Na początku biegałem na rozgrzewkę 10 min z prędkością 10 km/h, następnie 15 i 20 min. I tak przez ostatnie 2 tygodnie. W sumie kondycyjnie to na lajcie ale opór się pocę. Ostatnio spróbowałem 30 i 40 min z prędkością 9-11 km/h doszedłem do 6,4 km. Kondycyjnie jak na razie czuję że dam radę jeszcze 20-30 min. ale zaczyna boleć. Przede wszystkim łydki i piszczele. Nie są jakieś chude ale np. teraz, jestem po 6,4 km w 40 min. bolą mnie dosyć mocno. Nie biegłem dalej ponieważ wydawało mi się że zaraz połamie nogi, do tego dochodzi kolka. Co robić, jak poznać granicę wytrzymałości. Pod koniec biegu swobodnie rozmawiałem z osobą trenująca obok, czyli wydaje mi się że nie jest źle ale boje się że po prostu zrobię sobie krzywdę. Prosiłbym o poradę.
- jedz_budyn
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1881
- Rejestracja: 28 sie 2013, 12:09
- Życiówka na 10k: 46:45
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bieruń
Ja myślę że powoli i delikatnie z rozgrzewką przed i rozciaganiem po a bóle miną, daj czas organizmowi się zaadaptować.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1083
- Rejestracja: 10 lut 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To jest właśnie twoja granica wytrzymałościxxx pisze:jak poznać granicę wytrzymałości.

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 08 gru 2013, 18:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
jedz_budyn pisze:Ja myślę że powoli i delikatnie z rozgrzewką przed i rozciaganiem po a bóle miną, daj czas organizmowi się zaadaptować.
Ok. rozumiem że jak na razie dotarłem do swojej granicy. Zazwyczaj bieganie traktowałem jako rozgrzewkę, jednak chciałbym pociągnąć to dalej. Mam zamiar biegać co drugi dzień na przemian z treningiem obwodowym. Czy mam biegać mniejsze dystanse i co jakiś czas podchodzić do swojej granicy czy atakować co drugi dzień aż dobije do 10 km. Dystans 10 km to mój pierwszy cel. Po prostu godzinny ciągły bieg. W jakim czasie mogę przyzwyczaić swój organizm to takiego obciążenia?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1083
- Rejestracja: 10 lut 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Co 3-4 biegania wydłużaj dystans o np. 500 metrów. I tak aż dojdziesz do celu. Jeśli gdzieś pojawią się boleści to może okazać się, że 4-5 biegów trzeba zrobić na danym dystansie i dopiero wówczas dołożyć kolejne metry. Trzeba wsłuchać się w organizm
Jak nie boli to jest okej. Jak przekroczysz 10 km, to możesz wydłużać co jakiś czas dystans o 1-2 km.

-
- Dyskutant
- Posty: 34
- Rejestracja: 27 wrz 2013, 18:20
- Życiówka na 10k: 00:50:00
- Życiówka w maratonie: 04:22:00
nie warto sprawdzać swoich granic wytrzymałości w taki sposób, kontuzje to naprawdę niefajna sprawa - najlepiej wyznacz sobie jakiś cel, np. może w twojej okolicy będzie organizowany jakiś bieg w okolicach marca - tak na 5 albo 10 km. Spróbuj trenować pod ten cel. Pamiętaj ze wszelkie kontuzje oznaczają przerwę w treningach i w efekcie uniemożliwiają osiągniecie postawionych sobie celów.
Jeśli coś Cie boli, albo wyraźnie jesteś zmęczony to nie warto tego dnia robić treningu. Zadaj sobie zawsze pytanie jaki cel miałby mieć taki trening? Sprawdzenie siebie? Poprawienie własnego ego?
Sprawdzanie swoich granic, najlepiej robić na zawodach, albo np. raz na 1.5 miesiąca wykonywać taki bieg testowy, czyli np. 10km jak na zawodach. To jest akurat metoda z treningu Jacka Danielsa.
Jeśli coś Cie boli, albo wyraźnie jesteś zmęczony to nie warto tego dnia robić treningu. Zadaj sobie zawsze pytanie jaki cel miałby mieć taki trening? Sprawdzenie siebie? Poprawienie własnego ego?
Sprawdzanie swoich granic, najlepiej robić na zawodach, albo np. raz na 1.5 miesiąca wykonywać taki bieg testowy, czyli np. 10km jak na zawodach. To jest akurat metoda z treningu Jacka Danielsa.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 266
- Rejestracja: 05 paź 2013, 12:42
- Życiówka na 10k: 44,39
- Życiówka w maratonie: brak
Jak boli odpuść na tydzień może nawet dwa.Wprowadź ćwiczenia ogólnorozwojowe,siły biegowej i rozcięganie.
Oczywiście wszystkie ćwiczenia muszą być wykonywane w fazie bezbólowej.
Po zaniku bóli proponuję ci dwa treningi biegowe plus dwa treningi ogólnorozwojowe,lub dodatkowo rower i pływanie
W ten sposób masz conajmniej pięć dni treningowych w tygodniu.
Musisz organizmowi dać się zaadoptować do nowych obciążeń.ten układ stosuj przez zime,a na wiosnę gwarantuję ci,że będziesz
zadowolony ze swojego treningu,który cię wzmocni i będziesz się mógł cieszyć w bieganiem na powietrzu.
Tak jak napisał bosak.co tydzień dokładaj po 500m,to na marzec zrobisz ciągiem 12km.
W marcu dorzucisz trzeci dzień biegowy i nie więcej
Oczywiście wszystkie ćwiczenia muszą być wykonywane w fazie bezbólowej.
Po zaniku bóli proponuję ci dwa treningi biegowe plus dwa treningi ogólnorozwojowe,lub dodatkowo rower i pływanie
W ten sposób masz conajmniej pięć dni treningowych w tygodniu.
Musisz organizmowi dać się zaadoptować do nowych obciążeń.ten układ stosuj przez zime,a na wiosnę gwarantuję ci,że będziesz
zadowolony ze swojego treningu,który cię wzmocni i będziesz się mógł cieszyć w bieganiem na powietrzu.
Tak jak napisał bosak.co tydzień dokładaj po 500m,to na marzec zrobisz ciągiem 12km.
W marcu dorzucisz trzeci dzień biegowy i nie więcej
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 373
- Rejestracja: 26 mar 2013, 08:53
- Życiówka na 10k: 43:37
- Życiówka w maratonie: brak
Ja w swojej początkowej fazie biegania chcialem za dużo, za szybko co szybko objawiło się bólami miedzy innymi piszczeli. To, że wydolnośćiowo serce i płuca dadzą radę więcej nie oznacza, że inne części ciała są w stanie wytrzymać obciążenia.
Tak jak napisali koledzy wyżej dystans trzeba wydłużac stopniowo. Wg Danielsa powinno się dokładać maks 1 km do treningu raz na 3 tygodnie. Bardzodobrze, że robisz ćwiczenia obwodowe. Na pewno wpływają one na wzmocnienie mięśni i pozwolą uniknąć bólu piszczeli w przyszłości.
Tak jak napisali koledzy wyżej dystans trzeba wydłużac stopniowo. Wg Danielsa powinno się dokładać maks 1 km do treningu raz na 3 tygodnie. Bardzodobrze, że robisz ćwiczenia obwodowe. Na pewno wpływają one na wzmocnienie mięśni i pozwolą uniknąć bólu piszczeli w przyszłości.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 03 gru 2012, 15:11
- Życiówka na 10k: 42:07
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szczecin
Przede wszystkim gratulacje, że zdecydowałeś się rzucić
Napisałeś, że paliłeś 10 lat - nie ma tragedii ale trzeba będzie to odpracować.
Oprócz wszystkich dobrych rad kolegów, mimo wszytko, proponowałbym zmierzyć ciśnienie w spoczynku,najlepiej rano.
Ból nie jest najlepszym wskaźnikiem i póki się go dobrze nie pozna to lepiej jego unikać ponieważ może być zwiastunem kontuzji. Ten pochodzący z "łydek" to przesilenie i z czasem minie ale piszczele to juz może być problem. Pamiętaj, że mięśnie potrafią się obronić i pierwszą tego oznaka jest ból, ewentualnie skurcze po lub w czase treningu. Możesz być jednak odporny i nawet nie zauważysz jak "łydki" odmówią a ich rolę przejmą mniejsze mięśnie nie przyzwyczajone do takich obciążeń i wtedy poznasz nowe słowa w słowniku biegacza - m. piszczelowy tylny, mm. strzałkowe,, m. zginacz palucha itd.
Nie chcesz tego, wierz mi. Tak więc jak bolą łydki, maszeruj - odpoczynek z ograniczonym obciążeniem przyśpieszy regenerację.
I jeszcze jedno - rozgrzewka - nie mylić z rozciąganiem. Tutaj chodzi o wpompowanie do mięśnia krwi przed większym wysiłkiem. 5 minut marszu i 5 minut wolnego truchtu przed biegiem będzie OK.
Napisz w czym biegasz - buty.
Jeszcze wzrost i waga - ból piszczeli, o ile dobrze zlokalizowałeś to ból okostnej i nadwaga może być tego powodem.

Napisałeś, że paliłeś 10 lat - nie ma tragedii ale trzeba będzie to odpracować.
Oprócz wszystkich dobrych rad kolegów, mimo wszytko, proponowałbym zmierzyć ciśnienie w spoczynku,najlepiej rano.
Ból nie jest najlepszym wskaźnikiem i póki się go dobrze nie pozna to lepiej jego unikać ponieważ może być zwiastunem kontuzji. Ten pochodzący z "łydek" to przesilenie i z czasem minie ale piszczele to juz może być problem. Pamiętaj, że mięśnie potrafią się obronić i pierwszą tego oznaka jest ból, ewentualnie skurcze po lub w czase treningu. Możesz być jednak odporny i nawet nie zauważysz jak "łydki" odmówią a ich rolę przejmą mniejsze mięśnie nie przyzwyczajone do takich obciążeń i wtedy poznasz nowe słowa w słowniku biegacza - m. piszczelowy tylny, mm. strzałkowe,, m. zginacz palucha itd.
Nie chcesz tego, wierz mi. Tak więc jak bolą łydki, maszeruj - odpoczynek z ograniczonym obciążeniem przyśpieszy regenerację.
I jeszcze jedno - rozgrzewka - nie mylić z rozciąganiem. Tutaj chodzi o wpompowanie do mięśnia krwi przed większym wysiłkiem. 5 minut marszu i 5 minut wolnego truchtu przed biegiem będzie OK.
Napisz w czym biegasz - buty.
Jeszcze wzrost i waga - ból piszczeli, o ile dobrze zlokalizowałeś to ból okostnej i nadwaga może być tego powodem.