zmuszałyście sie na początku?
Moderator: beata
-
- Wyga
- Posty: 73
- Rejestracja: 13 sty 2012, 18:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Zaczelam biegac bo od zawsze nienawidzilam biegania i wydawalo mi sie ze biegaja tylko jacys nadludzie, supermani, wariaci poczatki byly straszne, deszcze, sniegi, burak na twarzy, gil do pasa, po 2 km myslalam ze umieram ale po kilku tygodniach w koncu zalapalam i sie zakochalam! od tamtego czasu minal rok, jestem totalnie uzalezniona, caly tydzien wlasciwie zaplanowany pod bieganie.. tak jak ktoras z was juz napisala wczesniej, ktos sie mnie pyta: kino we wtorek? nie, wtorek odpada bo biegam.. hahaha!! w marcu moj pierwszy polmaraton a moze w przyszlym roku porwe sie na pelen. pozdrawiam!!!
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 16 sty 2012, 20:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
wow - to gratuluję samozaparcia i tylko pozazdrościć nowej pasji. A za półmaraton będę trzymać kciuki!
- cortunia
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 27 lut 2012, 11:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
pamiętam jak zaczęłam się bawić w siłownię (poważnie a nie hantelki 2 kg) - ciężko bywało, nie chciało mi się.złapanie rytmu zajęło mi jakieś 3 tygodnie, teraz jestem na siłowni i przerzucam sztangę ok 3 razy w tygodniu.
teraz zaczęłam bieggać i mimo, że naprawde jest mi ciężko, bo kondycję mam słabiutką... to nie musze się zmuszać.
dziś biegałam o 5 rano...
teraz zaczęłam bieggać i mimo, że naprawde jest mi ciężko, bo kondycję mam słabiutką... to nie musze się zmuszać.
dziś biegałam o 5 rano...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 252
- Rejestracja: 24 cze 2010, 12:25
- Życiówka na 10k: 58:30
ja się zmuszałam
dobry sposób zapisać się na jakiś bieg (10km 21km, półmaraton) - taki dystans który jest możliwy do osiągnięcia w założonym czasie - i opowiedzieć o tym wszystkim znajomym
nic mnie tak nie motywowało niż głupie komentarze kolegi "Ty maraton ??? - nie dasz rady przecież to jest 42 km"
i jak mi się nie chciało to tak sobie myśłałam że muszę iść żeby mu udowodnić że dam radę !!!!
teraz jak nie biegam dostaję depresji a na wszystkie smutki najlepsza jest 10 po wałach
dobry sposób zapisać się na jakiś bieg (10km 21km, półmaraton) - taki dystans który jest możliwy do osiągnięcia w założonym czasie - i opowiedzieć o tym wszystkim znajomym
nic mnie tak nie motywowało niż głupie komentarze kolegi "Ty maraton ??? - nie dasz rady przecież to jest 42 km"
i jak mi się nie chciało to tak sobie myśłałam że muszę iść żeby mu udowodnić że dam radę !!!!
teraz jak nie biegam dostaję depresji a na wszystkie smutki najlepsza jest 10 po wałach
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 26 mar 2012, 08:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja biegam od kiedy pamiętam, zawsze sprawiało mi to wielką frajde, gdy dopadłą mnei kontuzja to nie wiedziałam co ze sobą robić, to jest zwykłe uzależnienie, ale to dobre uzależnienie:). U mnie na każdy smutek pomaga bieganie. A to mój kompan, dzięki któremu bieganie jest jeszcze fajniejsze i ciekawsze bo nawet jak nie mam zaplanowanych interwałów to mnie zmusza bo ucieka za zwierzyną:P
- marlena.skorkiewicz
- Wyga
- Posty: 66
- Rejestracja: 13 lis 2013, 10:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radom
Szczerze mówiąc, odkąd na początku sierpnia pomyślałam o tym, żeby zacząć biegać, nigdy wcześniej nie biegając, to chyba nie miałam nawet jednego momentu zwątpienia 8 sierpnia już zamówiłam buty w Decathlonie, a 2 września ruszyłam pierwszy raz w 14 minutowy marszobieg Od początku jakoś czułam, że to jest to. Może trochę sobie to wmawiałam, nie wiem. Wiem, że teraz, nieco ponad 2 miesiące od pierwszego wyjścia na trening, muszę sobie wmawiać, że nie jestem uzależniona
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 13 lis 2013, 20:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Na początku się zmuszałam... Tym bardziej, że było tragicznie Robiłam się zawsze czerwona, męczyłam się szybko ale udało mi się przemóc. Wszystko się ustabilizowało I lubię biegać..
- Uxmal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 349
- Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Meksyk
- Kontakt:
Zastanawia mnie nieustannie, czemu kobiety mają taką obsesję na punkcie tego, jak wyglądają. Kilka osób powyżej pisze, że strrrasznym elementem było czerwienienie się. Nosicie lusterko na bieganie i oglądacie się? Czy przeżywacie dramat po dojściu do domu, że OMG całe czerwone i napotkany żul spod budki z piwem nie uznał was za Miss Universe? No nie pojmuję, niech mi ktoś objaśni.
Do tematu: w sumie to nie, bo byłam już fizycznie bardzo sprawna, chociaż zaczęłam biegać gdy przechodziłam depresję/załamanie nerwowe więc ogólnie do wszystkiego nie miałam serca i zapału.
Do tematu: w sumie to nie, bo byłam już fizycznie bardzo sprawna, chociaż zaczęłam biegać gdy przechodziłam depresję/załamanie nerwowe więc ogólnie do wszystkiego nie miałam serca i zapału.
- Kabard
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 15 lis 2013, 12:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dla mnie początki to była katorga. Myślałam że wypluję płuca. Miałam bardzo kiepską kondycję przez dość siedzący tryb życia. Teraz cieszę się, że zaczęlam, bo nawet psychicznie czuję się lepiej.
- neevle
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: 42:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin/Warszawa
Skoro temat już odgrzany...
To nie jest tak, że jak człowiek przetrzyma pierwszy miesiąc, dwa, to potem na każdy trening wychodzi ze śpiewem na ustach, a wracając do domu wskakuje z radości po trzy schodki. Zawsze pojawia się taki moment, że trzeba się zmusić. Wszystko jest ładnie, dopóki pogoda przyjemna, czasu wystarczająco dużo, problemów brak. Ale czasem przychodzi taki dzień, że nawali śniegu po kolana, albo przygrzeje 35 stopni w cieniu i człowiek najchętniej nie wychodziłby z zasięgu grzejnika/klimatyzatora. Zresztą - to czasem zdarza się również zupełnie bez powodu. Tylko że szkoda zaprzepaścić pracę włożoną w to wszystko do tej pory. Szkoda tej stówy wydanej na wiosenny maraton. Rozpowiedziałaś znajomym, że niedługo zawody, zrobisz życiówkę na 5km i co, teraz to tak porzucić? No i kwestia nawyku, bardzo silnego. To tak jakby nie umyć zębów tylko dlatego, że woda w kranie lodowata. Niby można, ale dyskomfort pozostanie.
Umm, może trochę popłynęłam, w ogólnym rozrachunku bieganie sprawia mi więcej przyjemności niż cierpienia. :P ale chodziło mi o to, że nie ma co oczekiwać cudownych zmian.
Odpowiadając dokładnie na pytanie z tematu: nie, od dawna lubiłam dać sobie w kość.
To nie jest tak, że jak człowiek przetrzyma pierwszy miesiąc, dwa, to potem na każdy trening wychodzi ze śpiewem na ustach, a wracając do domu wskakuje z radości po trzy schodki. Zawsze pojawia się taki moment, że trzeba się zmusić. Wszystko jest ładnie, dopóki pogoda przyjemna, czasu wystarczająco dużo, problemów brak. Ale czasem przychodzi taki dzień, że nawali śniegu po kolana, albo przygrzeje 35 stopni w cieniu i człowiek najchętniej nie wychodziłby z zasięgu grzejnika/klimatyzatora. Zresztą - to czasem zdarza się również zupełnie bez powodu. Tylko że szkoda zaprzepaścić pracę włożoną w to wszystko do tej pory. Szkoda tej stówy wydanej na wiosenny maraton. Rozpowiedziałaś znajomym, że niedługo zawody, zrobisz życiówkę na 5km i co, teraz to tak porzucić? No i kwestia nawyku, bardzo silnego. To tak jakby nie umyć zębów tylko dlatego, że woda w kranie lodowata. Niby można, ale dyskomfort pozostanie.
Umm, może trochę popłynęłam, w ogólnym rozrachunku bieganie sprawia mi więcej przyjemności niż cierpienia. :P ale chodziło mi o to, że nie ma co oczekiwać cudownych zmian.
Odpowiadając dokładnie na pytanie z tematu: nie, od dawna lubiłam dać sobie w kość.
Haha, pełne poparcie.Zastanawia mnie nieustannie, czemu kobiety mają taką obsesję na punkcie tego, jak wyglądają. Kilka osób powyżej pisze, że strrrasznym elementem było czerwienienie się. Nosicie lusterko na bieganie i oglądacie się? Czy przeżywacie dramat po dojściu do domu, że OMG całe czerwone i napotkany żul spod budki z piwem nie uznał was za Miss Universe? No nie pojmuję, niech mi ktoś objaśni.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
No ja akurat nie potrafię wyjaśnić, bo mi generalnie zwisa i powiewa, że jestem spocona czy czerwona jak burak. Oczywiście lubię wyglądać ładnie także podczas biegania, więc wyszukuję sobie ładne bluzeczki, kolorowe gatki, butki pasujące kolorem do czapeczki, takie tam Ale jak akurat wszystkie ładnie ciuchy są w praniu, no to włożę i jakiś szmaciany badziew, no trudno...Uxmal pisze:Zastanawia mnie nieustannie, czemu kobiety mają taką obsesję na punkcie tego, jak wyglądają. Kilka osób powyżej pisze, że strrrasznym elementem było czerwienienie się. Nosicie lusterko na bieganie i oglądacie się? Czy przeżywacie dramat po dojściu do domu, że OMG całe czerwone i napotkany żul spod budki z piwem nie uznał was za Miss Universe? No nie pojmuję, niech mi ktoś objaśni.
Co mnie rozwala, to że ta obsesja już się rzuca na coraz młodsze dziewczyny, takie, co to sobie zwolnienia z WFu załatwiają, bo przecież mogłyby się nie daj borze* spocić i makijaż im się rozmaże...
* pisownia specjalna
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- marlena.skorkiewicz
- Wyga
- Posty: 66
- Rejestracja: 13 lis 2013, 10:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radom
Też nie potrafię wyjaśnić o co chodzi z wyglądem podczas biegania. Biegam 2,5 miesiąca dopiero, więc kondycja marna (chociaż już o wiele lepsza niż na początku!) i na treningu nie przypominam tej samej osoby co na codzień nie, żebym się jakoś pacykowała po prostu grzywka i makijaż oczu zmieniają człowieka nie do poznania a mam taki cichy cel, żeby na lato już móc biegać w skąpych i obcisłych ciuszkach biegowych bo teraz niestety te dodatkowe 15 kg nie pozwoliłoby hehe, cud że biegam w legginsach, których nigdy wcześniej nie założyłamkachita pisze:No ja akurat nie potrafię wyjaśnić, bo mi generalnie zwisa i powiewa, że jestem spocona czy czerwona jak burak. Oczywiście lubię wyglądać ładnie także podczas biegania, więc wyszukuję sobie ładne bluzeczki, kolorowe gatki, butki pasujące kolorem do czapeczki, takie tam Ale jak akurat wszystkie ładnie ciuchy są w praniu, no to włożę i jakiś szmaciany badziew, no trudno...Uxmal pisze:Zastanawia mnie nieustannie, czemu kobiety mają taką obsesję na punkcie tego, jak wyglądają. Kilka osób powyżej pisze, że strrrasznym elementem było czerwienienie się. Nosicie lusterko na bieganie i oglądacie się? Czy przeżywacie dramat po dojściu do domu, że OMG całe czerwone i napotkany żul spod budki z piwem nie uznał was za Miss Universe? No nie pojmuję, niech mi ktoś objaśni.
Co mnie rozwala, to że ta obsesja już się rzuca na coraz młodsze dziewczyny, takie, co to sobie zwolnienia z WFu załatwiają, bo przecież mogłyby się nie daj borze* spocić i makijaż im się rozmaże...
* pisownia specjalna
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 17 mar 2013, 16:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: mazowieckie
początki miałam ciężkie chodzi o te marszobiegi (zaczynałam z planem dla początkujących 10 tyg), a najgorzej było po dłuższej przerwie-kontuzji. Odkąd jest ciągły bieg to jest super:))) chce się biegać i wtedy się wkręca.
aaaa i zaczynałam biegać z siostrą, która się często leniła, jak ona nie biegała to i mi się nie chciało. Teraz biegam sama, i tak mi jest dobrze. A siostra przymierza się do biegania, ale jakoś jej to nie wychodzi.
aaaa i zaczynałam biegać z siostrą, która się często leniła, jak ona nie biegała to i mi się nie chciało. Teraz biegam sama, i tak mi jest dobrze. A siostra przymierza się do biegania, ale jakoś jej to nie wychodzi.