Licencja na zabieganie
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Dziśday kilka fotek z poznańskiego maratonu. Niestety bez użycia photoshopa.
Z góry i z dołu, przepraszam też za brak fotogeniczności, ale to taka moja ułomność jak brak rytmu.
Muszę z tym żyć.
No i jak wiadomo, zazwyczaj biegnę z miną jakbym spodziewał się nadchodzącego rozwolnienia.
Podczas biegu starałem się stawiać stopy w miarę płasko, bez akcentowania śródstopia, coby oddalić widmo skurczy. I byłem święcie przekonany, że nie raz depnąłem z pięty, ale okazuje się, że jednak śródstopie weszło mi już w krok i krew.
No chyba, że waliłem piętą tam gdzie nie błyskały flesze. To takie w moim stylu.
Właśnie widzę, że mogę wstawić tylko 3 zdjęcia, więc jutro wrzucę kilka następnych, z moją ulubioną - wczesnym Fosterem.
Miałem taki moment na Mickiewicza, gdy przez chwilę zgrymasiłem. Alegancko.
Zdrovaś!
Quentino
Z góry i z dołu, przepraszam też za brak fotogeniczności, ale to taka moja ułomność jak brak rytmu.
Muszę z tym żyć.
No i jak wiadomo, zazwyczaj biegnę z miną jakbym spodziewał się nadchodzącego rozwolnienia.
Podczas biegu starałem się stawiać stopy w miarę płasko, bez akcentowania śródstopia, coby oddalić widmo skurczy. I byłem święcie przekonany, że nie raz depnąłem z pięty, ale okazuje się, że jednak śródstopie weszło mi już w krok i krew.
No chyba, że waliłem piętą tam gdzie nie błyskały flesze. To takie w moim stylu.
Właśnie widzę, że mogę wstawić tylko 3 zdjęcia, więc jutro wrzucę kilka następnych, z moją ulubioną - wczesnym Fosterem.
Miałem taki moment na Mickiewicza, gdy przez chwilę zgrymasiłem. Alegancko.
Zdrovaś!
Quentino
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Wczoraj nie biegałem - zgodnie z planem. Dzisiaj - przymusowo, bo po 6 nockach pod rząd zawiasy w biodrach całe w obolałościach. Mam wolną nockę, więc pobiegam jutro z rana.
Przez blisko rok nie robiłem żadnej stabilności ani soft, ani hardCore stability. Wcześniej 3-4 razy w tygodniu to był standard, a od roku ani jednego brzuszka. Teraz wracam do Żelazowej Woli, tylko bez żelaza, bo nie mam pod ręką. Co drugi dzień po 20-30 minut. Może to pomoże.
A jeśli chodzi o wolną nockę, to człowiek nie wie co z tym zrobić - upić się czy najebać.
Trzy zdjęcia z 13 października.
Pierwsze - ostatni kmetr przed metą, podbieg na Mickiewicza po kostce brukowej - jak widać, pełen sił witalnych. Za mną Ed Whitlock, jak mniemam. Na mecie przede mną.
Drugie - ten sam odcinek, ale to zdjęcie musiał wykonać złośliwy paparazzi.
Zdrovaś!
Quentino
Przez blisko rok nie robiłem żadnej stabilności ani soft, ani hardCore stability. Wcześniej 3-4 razy w tygodniu to był standard, a od roku ani jednego brzuszka. Teraz wracam do Żelazowej Woli, tylko bez żelaza, bo nie mam pod ręką. Co drugi dzień po 20-30 minut. Może to pomoże.
A jeśli chodzi o wolną nockę, to człowiek nie wie co z tym zrobić - upić się czy najebać.
Trzy zdjęcia z 13 października.
Pierwsze - ostatni kmetr przed metą, podbieg na Mickiewicza po kostce brukowej - jak widać, pełen sił witalnych. Za mną Ed Whitlock, jak mniemam. Na mecie przede mną.
Drugie - ten sam odcinek, ale to zdjęcie musiał wykonać złośliwy paparazzi.
Zdrovaś!
Quentino
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Pierwszy biegowy dzień w tym tygodniu.
1 km aperitifem
3 km – 3'52”/km
1 x 500 m – 3'20”/km
2 x 210 m – 2'55”/km
0,6 km człapem
Wczoraj 25 minut Żelazowej. Właśnie, chyba jednak przygarnę jakieś żelastwo, żeby choć trochę wyglądać jak facet, a nie tylko jak biegacz. No i mam zamiar przytyć, bo kto to widział, żeby przy wzroście 190cm ważyć 82 kilo. Tyle to zdaje się waży nawet Mo Farah, oczywiście w tych krowiastych Pegasusach.
PazdrawlaYou!
Quentino
1 km aperitifem
3 km – 3'52”/km
1 x 500 m – 3'20”/km
2 x 210 m – 2'55”/km
0,6 km człapem
Wczoraj 25 minut Żelazowej. Właśnie, chyba jednak przygarnę jakieś żelastwo, żeby choć trochę wyglądać jak facet, a nie tylko jak biegacz. No i mam zamiar przytyć, bo kto to widział, żeby przy wzroście 190cm ważyć 82 kilo. Tyle to zdaje się waży nawet Mo Farah, oczywiście w tych krowiastych Pegasusach.
PazdrawlaYou!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
25 minut Żelazowej Woli, to wczoraj. Ciągle bez żelaza, ale chyba jakieś sztangielki na początek nabyję. No i zaczynam więcej szamać, to z kolei w temacie - przytycie. Się trzeba uzbroić na zimę. Jak rosomak.
Nowy post na wuwuwie - Bradykardia maratońska.
http://quentino.pl/niecodziennik.html
Zdrovaś!
Quentino
Nowy post na wuwuwie - Bradykardia maratońska.
http://quentino.pl/niecodziennik.html
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Piątek:
GARBATE PROCENTY – 14,5%
1 km rozgrzewkowo
6,1 km – 25:25. Tempo – 4'10”/km. Garbato.
Pierwsza pętla – 12:47. Druga – 12:38.
2 Nagórki
0,6 km wleczonego
Po przebudzeniu Żelazowa Wola - 30 minut.
Dziś mam kolejną nockę, różnica jest taka, że mi zegar cofną jak Syzyfowi głaz.
Fajnie, że na stare lata człowiek znajduje takie perełki:
http://www.youtube.com/watch?v=lWIeVTs94rI
Indżoj.
Ahoj!
Q.
GARBATE PROCENTY – 14,5%
1 km rozgrzewkowo
6,1 km – 25:25. Tempo – 4'10”/km. Garbato.
Pierwsza pętla – 12:47. Druga – 12:38.
2 Nagórki
0,6 km wleczonego
Po przebudzeniu Żelazowa Wola - 30 minut.
Dziś mam kolejną nockę, różnica jest taka, że mi zegar cofną jak Syzyfowi głaz.
Fajnie, że na stare lata człowiek znajduje takie perełki:
http://www.youtube.com/watch?v=lWIeVTs94rI
Indżoj.
Ahoj!
Q.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Niedziela, zamiast iść do kościoła albo do Torunia lub Frankfurtu, to sobie potruchtałem:
1 km aperitifem
5 x 500 m – 3'30”/km. Brejki – 1'15”.
2 Nagórki i 2 Zgórki
0,6 km człapem
Halny dziś nieźle biegowstrzymywał, ale od pewnego czasu zmieniłem do niego podejście - już nie marudzę i nie wybrzydzam.
Tylko biegam zaprawdę godnie i niesprawiedliwie. Ale na treningu. Podczas startu zawsze przeklinał będę, tak mi dopomóż.
I już.
Zdrovaś!
Quentino
1 km aperitifem
5 x 500 m – 3'30”/km. Brejki – 1'15”.
2 Nagórki i 2 Zgórki
0,6 km człapem
Halny dziś nieźle biegowstrzymywał, ale od pewnego czasu zmieniłem do niego podejście - już nie marudzę i nie wybrzydzam.
Tylko biegam zaprawdę godnie i niesprawiedliwie. Ale na treningu. Podczas startu zawsze przeklinał będę, tak mi dopomóż.
I już.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Dwa ostatnie tygodnie:
I - 16 km
II - 21 km
Faasy 300 - 22 km
Faasy 250 - 15 km
Wszystko po twardym. Tradycyjnie w 3 i wyższym zakresie.
Żelazowa Wola - 5 x po 25-30 minut.
Raport Korunera - napierredalające biodra (dysfunkcja porobocza).
Poniżej przykład na potwierdzenie dwóch starych prawd życiowych - muzyka łagodzi obyczaje i nic nie trwa wiecznie...
http://www.youtube.com/watch?v=6e3PcjBHVKY
Obydwaj panowie zagrali swoje rólki przednio, ale jednak "olbrychski" lepszy...
Zdrovaś!
Quentino
I - 16 km
II - 21 km
Faasy 300 - 22 km
Faasy 250 - 15 km
Wszystko po twardym. Tradycyjnie w 3 i wyższym zakresie.
Żelazowa Wola - 5 x po 25-30 minut.
Raport Korunera - napierredalające biodra (dysfunkcja porobocza).
Poniżej przykład na potwierdzenie dwóch starych prawd życiowych - muzyka łagodzi obyczaje i nic nie trwa wiecznie...
http://www.youtube.com/watch?v=6e3PcjBHVKY
Obydwaj panowie zagrali swoje rólki przednio, ale jednak "olbrychski" lepszy...
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Temperatura spadła, choć jeszcze się nie potłukła. Kwestia czasu. Powoli zaczynam odliczać czas do wiosny, bo przecież wiosna coraz bliżej.
1 km aperitifem
4 km – 4'08”/km
2 x 500 m – 3'20”/km
2 Nagórki i 2 Zgórki
0,6 km człapem
Czterdzieści minut na świeżym powietrzu, a po powrocie do domu nagroda - banan i mlekotonik. Zupełnie jakbym wygrał maraton w Szwajcarii.
Zdrovaś!
Quentino
1 km aperitifem
4 km – 4'08”/km
2 x 500 m – 3'20”/km
2 Nagórki i 2 Zgórki
0,6 km człapem
Czterdzieści minut na świeżym powietrzu, a po powrocie do domu nagroda - banan i mlekotonik. Zupełnie jakbym wygrał maraton w Szwajcarii.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Święto Dyni jak nazywa dzisiejszy dzień mój 4-letni Bruno. Dynia dzisiaj całkiem zdrowa, jasne myśli, tylko trzeźwość strasznie doskwiera.
1 km rozrusznik
8 x 313 m – od 68” do 56” - tempo od 3'40”/km do 3'/km
Brejki – ok.1'
2 Nagórki i 2 Zgórki
0,6 km wleczone
Dla niezorientowanych - 313 m to odległość pomiędzy latarniami na mojej "ścieżce biegowej".
Zdrovaś!
Quentino
1 km rozrusznik
8 x 313 m – od 68” do 56” - tempo od 3'40”/km do 3'/km
Brejki – ok.1'
2 Nagórki i 2 Zgórki
0,6 km wleczone
Dla niezorientowanych - 313 m to odległość pomiędzy latarniami na mojej "ścieżce biegowej".
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Z tej mąki to już jedynie zakalec. Do niedawna, biodra naparzały mnie w porannej drodze z roboty. Teraz już w trakcie zmiany. Nie przeskoczę, zwłaszcza, że znowu mam dewastujący grafik - 6 nocek na tydzień po 11 godzin. Nie za biurkiem, ani nawet pod.
Łotrever, życiówek już z tego nie będzie, ale chociaż bieganie zostanie.
Dziś chciałem wypróbować nową pętelkę 2,4 km. Wypróbowałem, ale nic nie wiem, bo tak wiało, że o mało mi klejnotów rodowych nie urwało. Coś tam jednak zostało.
1 km aperitifem
4,8 km (2 x 2,4 km) garbato – 4'12”/km
2 Nagórki i 2 Zgórki
0,6 km człapem
Zazdroszczę tym, którzy teraz mają dożynki - końcowe starty na 5 i 10km. Alegancko!
Ja niestety dychy w najbliższym czasie nie pobiegnę, bo nawet organizacyjnie się nie da.
Może jedynie jakąś piątkę w zagajniku - parkruna se pobiegnę. Myślę, że w granicach 20 minut byłbym w stanie dotruchtać.
A na dyszkę to pewnie jestem gdzieś w okolicach 41 minut. No chyba, że ciut dłużej by mi to zajęło.
Taka gdybologia stosowana.
Zdrovaś!
Quentino
Łotrever, życiówek już z tego nie będzie, ale chociaż bieganie zostanie.
Dziś chciałem wypróbować nową pętelkę 2,4 km. Wypróbowałem, ale nic nie wiem, bo tak wiało, że o mało mi klejnotów rodowych nie urwało. Coś tam jednak zostało.
1 km aperitifem
4,8 km (2 x 2,4 km) garbato – 4'12”/km
2 Nagórki i 2 Zgórki
0,6 km człapem
Zazdroszczę tym, którzy teraz mają dożynki - końcowe starty na 5 i 10km. Alegancko!
Ja niestety dychy w najbliższym czasie nie pobiegnę, bo nawet organizacyjnie się nie da.
Może jedynie jakąś piątkę w zagajniku - parkruna se pobiegnę. Myślę, że w granicach 20 minut byłbym w stanie dotruchtać.
A na dyszkę to pewnie jestem gdzieś w okolicach 41 minut. No chyba, że ciut dłużej by mi to zajęło.
Taka gdybologia stosowana.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Ostatnimi czasy biegam co drugi dzień, ale dziś musiałem odpuścić. Z nogami wszystko OK, ale z biodrami straciłem kontakt. Właśnie, biodra to jeszcze nogi czy już za daleko od podłogi?
Łotrever, najlepsza byłaby dwutygodniowa przerwa, zarówno od biegania, jak i od biegania do pracy. Nie da się, więc to tylko deptanie po marzeniach.
Regularnie, w dni niebiegowe, robię 30 minut Żelazowej Woli. Ciągle bez żelastwa, ale lada moment to się zmieni.
W ubiegłym tygodniu - 20 kmetrów. Wszystko po twardym, w Faasach 300, w 3 i wyższym zakresie.
Za parę tygodni dotknie mnie osteopata. Może pomoże.
Robię przyczajkę na weekendowego parkruna. Tak kontrolnie, lekko testowo, bez urwania minut i dupy.
Na pozór wszystko to wygląda nieciekawie, ale jestem dobrej myśli. Życie z natury jest okrutne i bezwzględne, ale i ono ma słabsze momenty.
Trza je wykorzystać.
PazdrawlaYou!
Quentino
Łotrever, najlepsza byłaby dwutygodniowa przerwa, zarówno od biegania, jak i od biegania do pracy. Nie da się, więc to tylko deptanie po marzeniach.
Regularnie, w dni niebiegowe, robię 30 minut Żelazowej Woli. Ciągle bez żelastwa, ale lada moment to się zmieni.
W ubiegłym tygodniu - 20 kmetrów. Wszystko po twardym, w Faasach 300, w 3 i wyższym zakresie.
Za parę tygodni dotknie mnie osteopata. Może pomoże.
Robię przyczajkę na weekendowego parkruna. Tak kontrolnie, lekko testowo, bez urwania minut i dupy.
Na pozór wszystko to wygląda nieciekawie, ale jestem dobrej myśli. Życie z natury jest okrutne i bezwzględne, ale i ono ma słabsze momenty.
Trza je wykorzystać.
PazdrawlaYou!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
PRZERWAŁY
1 km aperitifem
3 x 1200 m – 3'40”/km
Brejki – 3:30
0,6 km człapem
Wiało, padało i w ogóle ało. Jak na treningu u Szosta i Kaczmarka co to ich Naczelny ładnie sfilomwał. Więcej takich trza kamerować.
Przy okazji dostało się trochę Adamowi w temacie dykcji, włącznie ze skierowaniem do specjalisty.
Ja proponuję zamiast tradycyjnego ćwiczenia w zaciszu domowym - sucha szosa w czasie suszy, poćwiczyć coś bardziej adekwatnego, zważywszy, że trener Lonia Comrades, ponoć zaleca swoim podopiecznym jednego browara przed snem zara.
Suszy Szosta w czasie suszy.
Adam, powtórz - suszy Szosta w czasie suszy.
A filmik, bardzo dobry.
Zdrovaś!
Quentino
1 km aperitifem
3 x 1200 m – 3'40”/km
Brejki – 3:30
0,6 km człapem
Wiało, padało i w ogóle ało. Jak na treningu u Szosta i Kaczmarka co to ich Naczelny ładnie sfilomwał. Więcej takich trza kamerować.
Przy okazji dostało się trochę Adamowi w temacie dykcji, włącznie ze skierowaniem do specjalisty.
Ja proponuję zamiast tradycyjnego ćwiczenia w zaciszu domowym - sucha szosa w czasie suszy, poćwiczyć coś bardziej adekwatnego, zważywszy, że trener Lonia Comrades, ponoć zaleca swoim podopiecznym jednego browara przed snem zara.
Suszy Szosta w czasie suszy.
Adam, powtórz - suszy Szosta w czasie suszy.
A filmik, bardzo dobry.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Po 3 miesiącach przerwy ponownie założyłem ZENki, a dokładnie szyte na mnie ZENtino. Sam jestem zwolennikiem tezy, że buty same nie biegają i że nie one są w bieganiu najważniejsze.
Ale to bzdury wierutne są. Gdybym był notowany na nowojorskiej giełdzie, to dziś po samym ich założeniu moje akcje poszybowałyby w górę a wskaźnik Dow(n) Jones zmieniłby nazwę na Up Jones.
Jak to panie ładnie leży na stopie i wyrywa do przodu. Niestety, na moje achillesy, nie działa to kojąco, dlatego swego czasu odstawiłem. Teraz postaram się co któryś trening wracać do moich wcześniejszych faworytów. Alegancko.
PRZERWAŁY
1 km aperitifem
6 x 313 m – 63” - tempo 3'20”/km. Ostatni last -56” - 3'/km
Brejki – ok.1'.
2 Nagórki i 2 Zgórki
0,6 km człapem
Te odcinki dziś nie za mocno, a chciałem jeszcze wolniej. Ale wiadomo, ZENki...
Skoro już o butach mowa, to jutro wstawię fotki i krótko opiszę "3 pary butów, które wywarły największy wpływ na bieganie". Moje bieganie.
Właśnie szykuję wagę kuchenną coby poważyć środki ciężkości.
PazdrawlaYou!
Quentino
Ale to bzdury wierutne są. Gdybym był notowany na nowojorskiej giełdzie, to dziś po samym ich założeniu moje akcje poszybowałyby w górę a wskaźnik Dow(n) Jones zmieniłby nazwę na Up Jones.
Jak to panie ładnie leży na stopie i wyrywa do przodu. Niestety, na moje achillesy, nie działa to kojąco, dlatego swego czasu odstawiłem. Teraz postaram się co któryś trening wracać do moich wcześniejszych faworytów. Alegancko.
PRZERWAŁY
1 km aperitifem
6 x 313 m – 63” - tempo 3'20”/km. Ostatni last -56” - 3'/km
Brejki – ok.1'.
2 Nagórki i 2 Zgórki
0,6 km człapem
Te odcinki dziś nie za mocno, a chciałem jeszcze wolniej. Ale wiadomo, ZENki...
Skoro już o butach mowa, to jutro wstawię fotki i krótko opiszę "3 pary butów, które wywarły największy wpływ na bieganie". Moje bieganie.
Właśnie szykuję wagę kuchenną coby poważyć środki ciężkości.
PazdrawlaYou!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Dzisiaj będzie o butach w których biegam najwięcej. To co jednak najważniejsze, ta święta trójca odcisnęła największe piętno na moich piętach, tego roku.
Zacznę od zawodnika wagi ciężkiej. Mój pierwszy but roboczy - TREP nr 1.
Kilometraż - ok. 700 km.
Waga - 750 gr...
Lekko nie było. Półtora kilo na stopach to co prawda nie ciągnięta za sobą opona od Ursusa, ale jednak. Toporne i sztywne.
Stosunkowo szybko wymieniłem je na wersję biegową buta roboczego:
TREP nr 2
Kilometraż - ok. 1 600 km.
Waga - 590 gr.
Na początku była super ulga po wcześniejszych koturnach. Wygodniejsze, lżejsze i w ogóle ejsze. Minusem jest szybkie zużywanie się. Wszystkiego. W międzyczasie upatrzyłem sobie nowe papcie.
TREP nr 3
Kilometraż - ok. 1 300 km.
Waga - 580 gr.
Przy tych musiałem się trochę nachodzić, aby wyjść na swoje. Dotarcia potrzebowały większego niż średnia ważona.
Ale gdy się w końcu rany od obtarć zagoiły to się też i przyjemniej zrobiło. Do czasu, gdy się oryginalna wkładka i w ogóle podłoga nie zużyła. Nowe wkładki nie za bardzo się przyjmowały, a stopy nie mogły czekać, więc wróciłem do wyłysiałych i bezzębnych TREPów nr 2.
Wstawiłem do nich wkładkę z któryś biegowych Adidasów, do tego dołożyłem drugą, zwykłą ze sklepu za rogiem i się zrobiło bardzo i owszem.
Teraz czeka mnie kupno nowych trzewiczków, bo TREP nr 2, jak widać na załączonym obrazku, ma bardzo naciągany best before.
Przy okazji odpalenia wagi kuchennej poważyłem się na 3 biegowe pary:
Faas 300 - 220 gr
Faas 250 - 215 gr
ZENtino - 170 gr.
Ważna uwaga - wszystkie kapcie w mało szlachetnym rozmiarze - 46.
Lada moment a będę miał więcej lat niż rozmiar buta.
Zdrovaś!
Quentino
Zacznę od zawodnika wagi ciężkiej. Mój pierwszy but roboczy - TREP nr 1.
Kilometraż - ok. 700 km.
Waga - 750 gr...
Lekko nie było. Półtora kilo na stopach to co prawda nie ciągnięta za sobą opona od Ursusa, ale jednak. Toporne i sztywne.
Stosunkowo szybko wymieniłem je na wersję biegową buta roboczego:
TREP nr 2
Kilometraż - ok. 1 600 km.
Waga - 590 gr.
Na początku była super ulga po wcześniejszych koturnach. Wygodniejsze, lżejsze i w ogóle ejsze. Minusem jest szybkie zużywanie się. Wszystkiego. W międzyczasie upatrzyłem sobie nowe papcie.
TREP nr 3
Kilometraż - ok. 1 300 km.
Waga - 580 gr.
Przy tych musiałem się trochę nachodzić, aby wyjść na swoje. Dotarcia potrzebowały większego niż średnia ważona.
Ale gdy się w końcu rany od obtarć zagoiły to się też i przyjemniej zrobiło. Do czasu, gdy się oryginalna wkładka i w ogóle podłoga nie zużyła. Nowe wkładki nie za bardzo się przyjmowały, a stopy nie mogły czekać, więc wróciłem do wyłysiałych i bezzębnych TREPów nr 2.
Wstawiłem do nich wkładkę z któryś biegowych Adidasów, do tego dołożyłem drugą, zwykłą ze sklepu za rogiem i się zrobiło bardzo i owszem.
Teraz czeka mnie kupno nowych trzewiczków, bo TREP nr 2, jak widać na załączonym obrazku, ma bardzo naciągany best before.
Przy okazji odpalenia wagi kuchennej poważyłem się na 3 biegowe pary:
Faas 300 - 220 gr
Faas 250 - 215 gr
ZENtino - 170 gr.
Ważna uwaga - wszystkie kapcie w mało szlachetnym rozmiarze - 46.
Lada moment a będę miał więcej lat niż rozmiar buta.
Zdrovaś!
Quentino
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Zimno od rana, a więc przetestowałem długie rękawki i takież nogawki. Zwłaszcza z bluzy jestem zadowolony, bo i wygodna, tania a i urodą z lekka grzeszy. Kupiona w sklepie na D. co to się Decathlon nazywa.
A sam trening? Porażkowaty. Pomimo, że dziś biegałem po nieobieganej wcześniej trasie, pomimo, że ilość nagłych skrętów wynosiła kilkanaście, pomimo, że przewyższeń uzbierało się ponad 40m, a i podłoże chujowe. Klapa jakaś taka.
2,5 km aperitifem
5 km – 20:20 - tempo 4'04”/km.
Przewyższenia – ponad 45m.
0,5 km człapem
Się człowiek przyzwyczai do każdej piątki poniżej 20 minut to potem tak ma. No i na koniec jeszcze się dobiję - nic mnie nie bolało.
Może gdy wezmę prysznic to i jakieś plusy powyciągam zamiast tego trupa z szafy.
Zdrovaś!
Quentino
A sam trening? Porażkowaty. Pomimo, że dziś biegałem po nieobieganej wcześniej trasie, pomimo, że ilość nagłych skrętów wynosiła kilkanaście, pomimo, że przewyższeń uzbierało się ponad 40m, a i podłoże chujowe. Klapa jakaś taka.
2,5 km aperitifem
5 km – 20:20 - tempo 4'04”/km.
Przewyższenia – ponad 45m.
0,5 km człapem
Się człowiek przyzwyczai do każdej piątki poniżej 20 minut to potem tak ma. No i na koniec jeszcze się dobiję - nic mnie nie bolało.
Może gdy wezmę prysznic to i jakieś plusy powyciągam zamiast tego trupa z szafy.
Zdrovaś!
Quentino