Chciałbym Wysokie, ale oczywiście wszystko zależy od pogody i śniegu. Zazwyczaj październikowe Tatry witały mnie ładniejszą pogodą niż we wrzesniu. We wrześniu pada śnieg, który potrafi potem się jeszcze rozpuścić.beata pisze: Radzę wybrać już raczej Tatry Zachodnie, w Wysokich może być już grubo, choć kto wie, co pogoda przyniesie ...
Mazowiecki Park Krajobrazowy
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 278
- Rejestracja: 15 lis 2007, 09:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Gocławek
-----------------------------------------------------
Pozdrawiam,
Gerard
Pozdrawiam,
Gerard
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6511
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Oj, jeśli z Młodzieżą, to ja bym jednak była za ZachodnimiGerard pisze:Chciałbym Wysokie, ale oczywiście wszystko zależy od pogody i śniegu. Zazwyczaj październikowe Tatry witały mnie ładniejszą pogodą niż we wrzesniu. We wrześniu pada śnieg, który potrafi potem się jeszcze rozpuścić.
Wiesz, śnieg śniegiem, ale w październiku na tej wysokości zazwyczaj temperatura spada poniżej zera, choćby nad ranem: oblodzenia są na porządku dziennym a to jednak dość niebezpieczne. Poza tym dzień krótki, warunki zmienne a trudności nawet na sucho spore, trzeba mieć jakieś tam przygotowanie kondycyjne, bo zaplanowana banalna wycieczka może się znacznie wydłużyć.
Tatry Zachodnie o tej porze roku mają sporo uroku, a na pewno są bezpieczniejsze. Poza tym, wystarczy wyskoczyć choćby na Rohacze (a z Chochołowskiej to blisko) i już robi się bardziej ciekawe, jeżeli kogoś spacery grzbietami nudzą .
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 278
- Rejestracja: 15 lis 2007, 09:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Gocławek
Jak pisałem, wszystko zależy od pogody. Nawet jak będzie ładnie, to na Orlą Młodego nie wezmę
Ale taki Zawrat czy Przełęcz pod Chłopkiem, to czemu nie?
Pożyjemy, zobaczymy. Po pierwsze to niech ten wyjazd dojdzie do skutku...
Ale taki Zawrat czy Przełęcz pod Chłopkiem, to czemu nie?
Pożyjemy, zobaczymy. Po pierwsze to niech ten wyjazd dojdzie do skutku...
-----------------------------------------------------
Pozdrawiam,
Gerard
Pozdrawiam,
Gerard
- darek284
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 748
- Rejestracja: 23 kwie 2004, 11:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Gocław
- Kontakt:
Dzień dobry
Dziś byłem pierwszy raz w pracy po 3 tygodniach laby. Nawet niebo płakało, zmokłem na rowerze do majtek.
Renia napisała relację i wrzuciła kilka zdjęć. Miała trudny wybór bo zrobiła w trakcie przejścia 1300 zdjęć
Ja nawet wolę Tatry Zachodnie, zdecydowanie mniej ludzi się tam kręci.
Dziś byłem pierwszy raz w pracy po 3 tygodniach laby. Nawet niebo płakało, zmokłem na rowerze do majtek.
Renia napisała relację i wrzuciła kilka zdjęć. Miała trudny wybór bo zrobiła w trakcie przejścia 1300 zdjęć
Ja nawet wolę Tatry Zachodnie, zdecydowanie mniej ludzi się tam kręci.
Pozdrawiam,
Darek
Darek
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 278
- Rejestracja: 15 lis 2007, 09:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Gocławek
Relacja już przeczytana. Jak na ponad dwa tygodnie marszu to krótka jakaś...
Brakuje mi trochę opisu Waszych odczuć odnośnie trudności dystansu, zmęczenia. Mało też Renata napisałaś o noclegach - ile razy na podłodze, czy często groziło Wam spanie pod chmurką?
I jakieś liczby poproszę - przebiegi dzienne, czas itp.
Brakuje mi trochę opisu Waszych odczuć odnośnie trudności dystansu, zmęczenia. Mało też Renata napisałaś o noclegach - ile razy na podłodze, czy często groziło Wam spanie pod chmurką?
I jakieś liczby poproszę - przebiegi dzienne, czas itp.
-----------------------------------------------------
Pozdrawiam,
Gerard
Pozdrawiam,
Gerard
- darek284
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 748
- Rejestracja: 23 kwie 2004, 11:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Gocław
- Kontakt:
Tutaj można podpatrzeć, albo tutaj. Trzeba jeszcze kliknąć na sierpień. Mam w telefonie spisane czasy netto, przewyższenie i dystans każdego dnia. Jak jesteś ciekawy to spiszę, ale jutro. Teraz idę na basen.
Nigdy nie spaliśmy na podłodze. Tylko raz, właśnie w Markowych, które moim zdaniem nie są schroniskiem, spaliśmy w sali ośmioosobowej. W pozostałych miejscach były luzy i spaliśmy sami w salach dwu i trzy osobowych (Rysianka)
Długo zastanawialiśmy się nad wyborem terminu. Wybraliśmy wrzesień i to był bardzo dobry wybór. Na szlakach było pusto, a w schroniskach to już jakieś wyludnienie panowało. W Markowych byliśmy w ostatnią sobotę wakacji. Plan był inny, mieliśmy spać na Miziowej i Krupowej. Ale tempo było jakieś marne i zmieniłem plan na 15 dni. Dlatego wylądowaliśmy na Markowych Szczawinach. Okropne miejsce
Jak się idzie 10 godzin po górach to zmęczenie jest naturalne chyba. Na początku bolały nas ramiona od plecaka i kijków. Po 3 dniach problem zniknął. Najgorsze były etapy, podczas których nie było gdzie uzupełnić zapasów. Mieliśmy podwójną porcję batonów Ironów i przyznam, ze byłem pozytywnie zaskoczony, że tak długo wytrzymały. Ostatnie 2 zjedliśmy świętując przejście w Ustrzykach
Bardzo mi się podoba taka forma spędzania wolnego czasu. Odkąd pamiętam chciałem coś takiego zrobić. Nie jest ważne gdzie idziesz tylko, że w ogóle idziesz. Myślę teraz o GSS, ale to już trochę inna zabawa, za dużo cywilizacji na trasie.
Może jeszcze w tym roku uda nam się wyskoczyć w jakieś góry na 3-4 dni. Może własnie w Zachodnie Tatry pojedziemy, bardzo je lubię.
Nigdy nie spaliśmy na podłodze. Tylko raz, właśnie w Markowych, które moim zdaniem nie są schroniskiem, spaliśmy w sali ośmioosobowej. W pozostałych miejscach były luzy i spaliśmy sami w salach dwu i trzy osobowych (Rysianka)
Długo zastanawialiśmy się nad wyborem terminu. Wybraliśmy wrzesień i to był bardzo dobry wybór. Na szlakach było pusto, a w schroniskach to już jakieś wyludnienie panowało. W Markowych byliśmy w ostatnią sobotę wakacji. Plan był inny, mieliśmy spać na Miziowej i Krupowej. Ale tempo było jakieś marne i zmieniłem plan na 15 dni. Dlatego wylądowaliśmy na Markowych Szczawinach. Okropne miejsce
Jak się idzie 10 godzin po górach to zmęczenie jest naturalne chyba. Na początku bolały nas ramiona od plecaka i kijków. Po 3 dniach problem zniknął. Najgorsze były etapy, podczas których nie było gdzie uzupełnić zapasów. Mieliśmy podwójną porcję batonów Ironów i przyznam, ze byłem pozytywnie zaskoczony, że tak długo wytrzymały. Ostatnie 2 zjedliśmy świętując przejście w Ustrzykach
Bardzo mi się podoba taka forma spędzania wolnego czasu. Odkąd pamiętam chciałem coś takiego zrobić. Nie jest ważne gdzie idziesz tylko, że w ogóle idziesz. Myślę teraz o GSS, ale to już trochę inna zabawa, za dużo cywilizacji na trasie.
Może jeszcze w tym roku uda nam się wyskoczyć w jakieś góry na 3-4 dni. Może własnie w Zachodnie Tatry pojedziemy, bardzo je lubię.
Pozdrawiam,
Darek
Darek
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6511
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Fajna relacja i zdjęcia !
"Zapasy" to kwestia wprawy.
Dawno już temu jeździłam na Ukrainę i do Rumunii, na wyjazdy 5-10dniowe, z dala od cywilizacji. Całość zapasów na ten czas, skrupulatnie wyliczonych, niosło się ze sobą, a plecak 30kg wcale nie ważył (choć 15kg, owszem). Dało się. Teraz już tak by mi się chyba nie chciało, wolę bazować na schroniskach z kuchnią a i w inne, mniej dzikie góry jeżdżę (choć bardziej wymagające).
Zaadaptowałam się natomiast do niejedzenia . Na cały dzień wystarczy mi snickers, jakiś baton owocowy i garść suszonych owoców, bo te zawsze zabieram. Zresztą, po naprawdę ciężkim dniu to nawet głodu się nie czuje, głód potrafi jednak dramatycznie odezwać się w środku nocy .
Darek, poza "sezonem", oraz w środku tygodnia to i Tatrach Wysokich ludzi praktycznie nie ma. Teraz wracałam w poniedziałek, idąc właśnie z Roztoki, przez dol. Pięciu Stawów i Zawrat, od 6. do 11. nie spotkałam nikogo, dopiero gdy schodziłam z Zawratu to podchodzili na przełęcz ludzie (pomimo złych, i pogarszających się systematycznie warunków i zadając mi dziwne pytania, typu "czy na górze wieje" ...).
A tymczasem leje i wieje wszędzie, a w Tatrach biało, szkoda, bo miałam być od dziś na Babiej, a jednak marznąć, póki co, to mi się nie chce, poczekam na zimę ...
No właśnie, i to jest fajne w chodzeniu po górach, a zarazem trudne: trening trwa 2-3h i po wszystkim. Tu trzeba napierać i radzić sobie czasem cały dzień a po ciężkim dniu czasem ma się wrażenie, że boli każda komórka ciała.darek284 pisze:Jak się idzie 10 godzin po górach to zmęczenie jest naturalne chyba. Na początku bolały nas ramiona od plecaka i kijków. Po 3 dniach problem zniknął. Najgorsze były etapy, podczas których nie było gdzie uzupełnić zapasów. Mieliśmy podwójną porcję batonów Ironów i przyznam, ze byłem pozytywnie zaskoczony, że tak długo wytrzymały. Ostatnie 2 zjedliśmy świętując przejście w Ustrzykach
"Zapasy" to kwestia wprawy.
Dawno już temu jeździłam na Ukrainę i do Rumunii, na wyjazdy 5-10dniowe, z dala od cywilizacji. Całość zapasów na ten czas, skrupulatnie wyliczonych, niosło się ze sobą, a plecak 30kg wcale nie ważył (choć 15kg, owszem). Dało się. Teraz już tak by mi się chyba nie chciało, wolę bazować na schroniskach z kuchnią a i w inne, mniej dzikie góry jeżdżę (choć bardziej wymagające).
Zaadaptowałam się natomiast do niejedzenia . Na cały dzień wystarczy mi snickers, jakiś baton owocowy i garść suszonych owoców, bo te zawsze zabieram. Zresztą, po naprawdę ciężkim dniu to nawet głodu się nie czuje, głód potrafi jednak dramatycznie odezwać się w środku nocy .
Darek, poza "sezonem", oraz w środku tygodnia to i Tatrach Wysokich ludzi praktycznie nie ma. Teraz wracałam w poniedziałek, idąc właśnie z Roztoki, przez dol. Pięciu Stawów i Zawrat, od 6. do 11. nie spotkałam nikogo, dopiero gdy schodziłam z Zawratu to podchodzili na przełęcz ludzie (pomimo złych, i pogarszających się systematycznie warunków i zadając mi dziwne pytania, typu "czy na górze wieje" ...).
A tymczasem leje i wieje wszędzie, a w Tatrach biało, szkoda, bo miałam być od dziś na Babiej, a jednak marznąć, póki co, to mi się nie chce, poczekam na zimę ...
- darek284
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 748
- Rejestracja: 23 kwie 2004, 11:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Gocław
- Kontakt:
A Gerard zaniemówił z wrażenia
Pozdrawiam,
Darek
Darek
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 278
- Rejestracja: 15 lis 2007, 09:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Gocławek
Nie, cały czas analizuję danedarek284 pisze:A Gerard zaniemówił z wrażenia
-----------------------------------------------------
Pozdrawiam,
Gerard
Pozdrawiam,
Gerard
- darek284
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 748
- Rejestracja: 23 kwie 2004, 11:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Gocław
- Kontakt:
Brawa dla wszystkich biegnących w MW. Pogodę mieliście wymarzoną. Chłodno, zero wiatru, a na koniec słoneczko.
Pooglądaliśmy z Renią biegaczy na mecie, a skutek tego taki, że wyjąłem książkę "Bieganie metodą Danielsa"
Pooglądaliśmy z Renią biegaczy na mecie, a skutek tego taki, że wyjąłem książkę "Bieganie metodą Danielsa"
Pozdrawiam,
Darek
Darek
- Renata
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 677
- Rejestracja: 08 paź 2007, 17:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa - Gocław
- Kontakt:
Już wszystkie maratony w tym sezonie pobiegnięto z lepszym* lub gorszym skutkiem. Chyba zatem czas rozpocząć rozmowy na temat biegania z duchami. Yogi był chętny już we wrześniu. Czy podtrzymuje swoje zainteresowanie?
A, i w tym roku mam małą, ale praktyczną modyfikację. Pobiegajmy jak tylko zrobi się ciemno bez czekania aż do północy. Przecież ciemno jest tak samo i o 19. Z nocnego biegania po 22, czy 23 człowiek wraca do domu tylko bardziej niewyspany. A poranny trening następnego dnia trzeba zrobić z trzeźwością umysłu, a nie z opadającą powieką.
* dla PiotrkaMarysina zarezerwowałam stopień najwyższy, czyli najlepszym wynikiem Gratulacje wielkie za ostatni osiąg na tym polu!!
A, i w tym roku mam małą, ale praktyczną modyfikację. Pobiegajmy jak tylko zrobi się ciemno bez czekania aż do północy. Przecież ciemno jest tak samo i o 19. Z nocnego biegania po 22, czy 23 człowiek wraca do domu tylko bardziej niewyspany. A poranny trening następnego dnia trzeba zrobić z trzeźwością umysłu, a nie z opadającą powieką.
* dla PiotrkaMarysina zarezerwowałam stopień najwyższy, czyli najlepszym wynikiem Gratulacje wielkie za ostatni osiąg na tym polu!!
Pozdrawiam,
Renata
http://renataidarek.blogspot.com/
Renata
http://renataidarek.blogspot.com/
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 278
- Rejestracja: 15 lis 2007, 09:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Gocławek
Popatrzyłem na wyniki z Poznania i prawie na samej górze pierwszej strony znalazłem Piotrka. Gratulacje! To już bieganie przez duże B.Renata pisze: * dla PiotrkaMarysina zarezerwowałam stopień najwyższy, czyli najlepszym wynikiem Gratulacje wielkie za ostatni osiąg na tym polu!!
Wstępnie sie piszę. Może jednak godzinę pozostawić nieco późniejszą, typu 21.00? Zawsze to jednak tak trochę bliżej magicznej godziny duchów. Ale Ty tu jesteś organizator.Renata pisze: Chyba zatem czas rozpocząć rozmowy na temat biegania z duchami.
-----------------------------------------------------
Pozdrawiam,
Gerard
Pozdrawiam,
Gerard
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6511
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
- darek284
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 748
- Rejestracja: 23 kwie 2004, 11:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Gocław
- Kontakt:
"Szare widoki" bardzo mi się podoba to określenie. Na szczęście w Warszawie mamy teraz widoki kolorowe. Maryśka piękna, udało nam się tam pobiegać wczoraj pod koniec dnia.
Dzięki Beata za zdjęcia, mimo szarych widoków, bardzo mi się podobają
Gerard, kierowniczka pozostaje przy 19.
Dzięki Beata za zdjęcia, mimo szarych widoków, bardzo mi się podobają
Gerard, kierowniczka pozostaje przy 19.
Pozdrawiam,
Darek
Darek
- Yogi!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 369
- Rejestracja: 06 sie 2008, 23:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Mazowiecki Park Krajobrazowy
Dzień dobry, Cześć i Czołem!
Ptaszki wyćwierkały, że nadchodzi listopad. W szczególności zaś wyćwierkała Renia w prywatnym liściku, że nadchodzi pierwszy listopada. A to według kalendarza gregoriańskiego oznacza tylko jedno: Według starej świeckiej tradycji przed północą trzeba założyć biegowe buty i wejść w nich do lasu, aby nie wyjść zbyt szybko. Koło północy to pora idealna by poznać smak duchowej przygody. Widzę jednak formujący się ruch oporu powyżej, więc osobiście myślę, że kompromisowa dwudziesta pierwsza jest niezła i coś już z tego smaku się wówczas pojawi. Zwłaszcza jak posypiemy na rozgrzewkę Vegetą koło szlabanu. Ale! Czy ktoś widział kiedykolwiek ducha o dziewiętnastej?! Bieganie w tym dniu o tej porze jest jakby, no, powiedzmy wprost: bez ducha!
Poza tym, a może przede wszystkim, podopiecznych musimy z Emmą położyć spać, a to dzieje się dopiero po ósmej.
Uniżenie proszę więc o spojrzenie Kierowniczki na zagadnienie przychylnym okiem, a nawet całą parą przychylnych oczu.
Pozdrawiam Was wszystkich i fajnie, że grupa MPK na Bieganiu, mimo że już nie tak żywotna jak dawniej, wiecznie żywa jest.
Ptaszki wyćwierkały, że nadchodzi listopad. W szczególności zaś wyćwierkała Renia w prywatnym liściku, że nadchodzi pierwszy listopada. A to według kalendarza gregoriańskiego oznacza tylko jedno: Według starej świeckiej tradycji przed północą trzeba założyć biegowe buty i wejść w nich do lasu, aby nie wyjść zbyt szybko. Koło północy to pora idealna by poznać smak duchowej przygody. Widzę jednak formujący się ruch oporu powyżej, więc osobiście myślę, że kompromisowa dwudziesta pierwsza jest niezła i coś już z tego smaku się wówczas pojawi. Zwłaszcza jak posypiemy na rozgrzewkę Vegetą koło szlabanu. Ale! Czy ktoś widział kiedykolwiek ducha o dziewiętnastej?! Bieganie w tym dniu o tej porze jest jakby, no, powiedzmy wprost: bez ducha!
Poza tym, a może przede wszystkim, podopiecznych musimy z Emmą położyć spać, a to dzieje się dopiero po ósmej.
Uniżenie proszę więc o spojrzenie Kierowniczki na zagadnienie przychylnym okiem, a nawet całą parą przychylnych oczu.
Pozdrawiam Was wszystkich i fajnie, że grupa MPK na Bieganiu, mimo że już nie tak żywotna jak dawniej, wiecznie żywa jest.
Kto nie ma w głowie
Ten ma w nogach ;)
Ten ma w nogach ;)