STI pisze:Klanger pisze:(...)Dzisiaj nie omijałem jerzyn(...)
Je
Żyn.
Ooo, taki babol

Korekta w iOS jest słaba, a ja mam dysleksję (dysgrafię i dysortografię) i pewnych błędów nie widzę. Z góry przepraszam.
---
Już zmieniłem, jakby coś tam jeszcze było źle z ortografią to dajcie znać, pozmieniam (wielokrotne poprawianie to jest metoda na to badziewie jakim jest dysortografia, choć są pewne słowa, których moja głowa nie ogarnia).
---
Sprawdziłem konstrukcję butów, i faktycznie lewy jest nieco inaczej zrobiony jak prawy. Mocowanie linki jest o ok. 1 cm wyżej w prawym niż w lewym (tutaj linka jest bliżej kostki). Ślad stopy orbity na podeszwie też wskazuje, że prawa stopa układa się bliżej linki po zewnętrznej stronie buta, a miejsce przeplotu linki niemal idealnie pokrywa się z miejsce bólu. Chyba tajemnica rozwiązana.
To jest przykład sytuacji o której pisałem kilka postów wyżej, w odp. o zenkach, niezamierzona asymetryczność. No cóż, chyba trzeba będzie zrobić nową parę, albo jakiegoś "moda" nowego wymiślić
---
Skoro "podeszwy" mojej własnej produkcji z powodów technicznych wróciły na warsztat R&D (badawczo-rozwojowy)

postanowiłem potestować Sockwy w warunkach OFF trail. Przyznam się, że kierunek mam dość jasny (w głowie) - bieganie bose w krzakach, ale na razie instynkt samozachowawczy jeszcze stawia opór... stąd dzisiejsze bieganie po krzakach w najbardziej minimalistycznych butach jakie mam. Bo po skarpetkobutkach już tylko są bose stopy
Ponieważ musiałem odesłać do USA wadliwe egzemplarze, dzięki uprzejmości firmy zostały mi po jednym dobrym bucie z innego koloru... no do pracy tak raczej nie chodzę (mam X8 których mi szkoda na wyskok do lasu), ale w krzaki między jelenie i grzybiarzy... no problem
Choć bieganie w tak minimalistycznych butach poza utwardzonymi ścieżkami może wydąwać się nieco... hmm... no właśnie... ekscentryczne (?), głupie (?), sam nie wiem, to trzeba przyznać, że buciki prezentują się fajnie w takich okolicznościach przyrody:
Nie ma jak kolor, w sumie skarpetki powininem założyć bardziej pod kolor
Wnioski z testu:
Choć pomysł biegania w takich butach po krzakach, gdzie jedyną widoczną ścieżką bywają ślady wydeptane przez zwierzęta, może wydawać się kompletną głupotą, po dzisiejszym biegu (ok. 10 km) muszę przyznać, że głupotą to tego nie można nazwać.
Za:
- rewelacyjne czucie podłoża, które bardzo się przydaje w wypadku biegania po bardzo nierównym terenie, gdzie połowy rzeczy nie widać, a jedynie czuć jak się na nie ląduje.
- niczym nieograniczona ruchomość stopy we wszystkich wymiarach, wszystko działa tak jakbyśmy biegli boso! ta cecha wraz z czuciem podłoża przyczynia się do tego, że w miarę bezpiecznie można dość szybko przemieszczać się między drzewami oddalonymi od siebie miejscami o mniej jak metr.
- lekkość, w którymś momencie zapomina się o tym, że jest się w butach. Zresztą na myślenie o takich detalach raczej nie ma czasu, bo można przyjąć "czołówkę" z sosenką
- zadziwiające trzymanie się na leśnej ściółce, nie ma się poczucia, że bieżnik nie daje rady, przecież te buty w zasadzie nie mają bieżnika! W warunkach w jakich ja biegam, nizinny bór sosnowy, lub coś podobnego, w terenie lekko morenowym (górki) buty te DAJĄ radę!
- konstrukcja, która daje poczucie pełnej integracji ze stopą, o nic - dosłownie o nic!- nie zahaczyłem, co akurat często mi się przytrafia w "normalnych" butach.
Przeciw:
- brak zabezpieczenia przed wodą (deszczem etc), nosz chłoną wodę niczym gąbka, a ponieważ zawsze je zakładam na skarpety (niestety nie techniczne czy wodoszczelne), w deszczu w jakim dziś biegłem buty stają się ciężkawe i ma się wrażenie jakby się biegło w mokrych skarpetach (mało fajne doświadczenie).
- cholewka nie wygląda na taką co to wytrzyma za długo w kontakcie z jeżynami czy malinami (na pocieszenie nawet skóra tego nie wytrzymuje

)
Co bym zmienił:
Zrobiłbym cholewkę z tkaniny odpornej na warunki fizyczne (może kewlar lub inne włókno węglowe), jakie możena spotkać w lesie, i zaimpregnowałbym buta by był bardziej wodoodporny. Gdyby zrobić wersję z cholewką do kolana (takie zintegrowane stuptuty, czy jak to się fachowo nazywa) to byłby to but niemal idealny na leśne przełajowe bieganie.
Muszę przyznać, że jestem w szoku jak doskonale mi się biegało dziś w Sockwach, w tych warunkach (lało jak cholera, zimno było, a ja może 1 km z 10 biegłem po ścieżce). Sterowanie i balansowanie ciałem między gęsto ustawionymi drzewami np. W podrośniętym młodniku sosnowym, czy przeskakiwanie przez gałęzie, parowy czy inne niespodzianki jest genialne i daje poczucie, że limitem szybkości nie są buty (ich konstrukcja i jakby na to nie popatrzeć delikatność) lecz nasze ograniczenie w koordynacji tego co widzi oko, i tego co czuje ciało, i tego na co chce pozwolić umysł.