Nie ma sprawy.kuzon pisze:... Peace?
Komentarz do artykułu Każdy biegacz to dupek
Osobiście w swoim otoczeniu tylko ja jestem biegaczem, więc nikt mi natarczywie nie nawija o bieganiu, sam chyba zresztą na ten temat przesadzam w rozmowach z nie biegaczami, więc to akurat prawdziwy argument. Umawianie się na piwo - umów się z kimś innym, a jak nie masz innych znajomych to jesteś cipek. Medal dla każdego - ja bym zastosował rozwiązanie hybrydowe i wręczał np pierwszym 10/50/100+okolicznościowe(jubileusz/zasługi pozasportowe/specjalne klasyfikacje). Bieganie nie jest nudne jeśli jest częścią dobrze zaplanowanego dnia, zresztą po biegu czuję większą radość z prostych czynności jak prysznic/posiłek. Bieganie po chodnikach - jak mieszkałem w mieście chodziłem na bieżnię - przynajmniej mogłem szlifować wyniki, a czy się nimi chwalę - tylko aby zobrazować niektórym jak to musi być potworny wysiłek aby tyle ubiec, ale nigdy na siłę, to tylko w rozmowach z biegaczami, uwielbiam rozmawiać o wynikach z osobami, które osiągają podobne do mnie to się wtedy naradzamy co zmienić aby je poprawić, mam matematyczny umysł więc wolę pogadać o liczbach. Bieganie dla samotników - w moim przypadku prawie 100% prawdy, biegam bo nie mam innego pomysłu na rozrywkę, gdybym w wieku 18 lat poznał dziewczynę a następnie żonę to bym nie biegał. Nie biegam w słuchawkach bo to mnie męczy. Uśmiech tylko wybrani widzieli jak się uśmiecham
To muszą być naprawdę po**bani ludzie...Przechwalanie się odpadającym paznokciem albo krwawiącymi sutkami
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 18 paź 2013, 15:15
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam,
Artykuł całkiem dobry. A jakie jest moje zdanie?
Biegam tylko i wyłącznie dla siebie, nie mam w planach żadnych zawodów. Tygodniowo wychodzi 2-3 razy. Do tego siłownia, marsze po 7-15km itp. Ale...
W okolicy weekendu spotykam się ze znajomymi to zawsze piwko się jakieś łyknie. Nie wiem, czy to dużo, czy mało, ale w moich treningach to nie przeszkadza
Nie biegam po zatłoczonym chodniku, tylko po pustym
Pizza...czasem do piwa....
Kiedyś był taki okres, że biegałem w słuchawkach, ale po tym jak się popsuły nie kupiłem nowych.
O bieganiu nie gadam z kumplami...bo jeden może by i chciał ale nie może (problemy z kolanem i kostką), drugi woli wszędzie jeździć autem, trzeci jest zbyt leniwy...
Ciągłe gadanie na temat biegania? Patrz punkt wyżej, pozatym jak my się spotykamy to rozmowy kręcą się ciągle wokół komputerów, gier, piwa... i tajemnicy wszechświata
Co do medali na zawodach to niech pierwsza trójka dostaje, a reszta jedynie w formie medalu pamiątkowego.
Bieganie jest dla samotników...o tak, tu się w pełni zgadzam. Ale nawet jeśli tak jest to jest tylko moja sprawa.
Czy bieganie jest nudne? Mam takie odcinki, które nazywam "demotywującymi" lub nawet "wybitnie demotywującymi".
I na koniec: Wiecznie uśmiechnięta twarz.....EEEEEE?????
Dzięki Bogu, że biegam tylko i wyłącznie dla siebie.
Natomiast jakiś czas temu odwiedził nas pewien biegacz. Odziwo przyszedł na piwo. I nawet wypił...pół. Ciągle gadał o bieganiu blablabla. A gdy tylko dowiedział się, że też biegam, to się zaczęło...a czemu tylko tyle? Czemu nie chcę biegać dłuższych dystansów i wogole zawodów? Piwooo to złooooo, odłóż je natychmiast. I po co Ci ta siłownia...taki duży bic nie potrzebny bo to i to...i klata tez za dużo...na ch... Ci tyle na tę klatę targać...a wogole za pół roku są gdzieś jakieś zawody na 15km, powinieneś wystartować (musisz i to ma twój cel ! ).
Ogólnie prędko kolegi ponownie nie zaprosimy.
Podsumowując każdemu km według upodobań!
Artykuł całkiem dobry. A jakie jest moje zdanie?
Biegam tylko i wyłącznie dla siebie, nie mam w planach żadnych zawodów. Tygodniowo wychodzi 2-3 razy. Do tego siłownia, marsze po 7-15km itp. Ale...
W okolicy weekendu spotykam się ze znajomymi to zawsze piwko się jakieś łyknie. Nie wiem, czy to dużo, czy mało, ale w moich treningach to nie przeszkadza
Nie biegam po zatłoczonym chodniku, tylko po pustym
Pizza...czasem do piwa....
Kiedyś był taki okres, że biegałem w słuchawkach, ale po tym jak się popsuły nie kupiłem nowych.
O bieganiu nie gadam z kumplami...bo jeden może by i chciał ale nie może (problemy z kolanem i kostką), drugi woli wszędzie jeździć autem, trzeci jest zbyt leniwy...
Ciągłe gadanie na temat biegania? Patrz punkt wyżej, pozatym jak my się spotykamy to rozmowy kręcą się ciągle wokół komputerów, gier, piwa... i tajemnicy wszechświata
Co do medali na zawodach to niech pierwsza trójka dostaje, a reszta jedynie w formie medalu pamiątkowego.
Bieganie jest dla samotników...o tak, tu się w pełni zgadzam. Ale nawet jeśli tak jest to jest tylko moja sprawa.
Czy bieganie jest nudne? Mam takie odcinki, które nazywam "demotywującymi" lub nawet "wybitnie demotywującymi".
I na koniec: Wiecznie uśmiechnięta twarz.....EEEEEE?????
Dzięki Bogu, że biegam tylko i wyłącznie dla siebie.
Natomiast jakiś czas temu odwiedził nas pewien biegacz. Odziwo przyszedł na piwo. I nawet wypił...pół. Ciągle gadał o bieganiu blablabla. A gdy tylko dowiedział się, że też biegam, to się zaczęło...a czemu tylko tyle? Czemu nie chcę biegać dłuższych dystansów i wogole zawodów? Piwooo to złooooo, odłóż je natychmiast. I po co Ci ta siłownia...taki duży bic nie potrzebny bo to i to...i klata tez za dużo...na ch... Ci tyle na tę klatę targać...a wogole za pół roku są gdzieś jakieś zawody na 15km, powinieneś wystartować (musisz i to ma twój cel ! ).
Ogólnie prędko kolegi ponownie nie zaprosimy.
Podsumowując każdemu km według upodobań!
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
ja też tego fragmentu nie rozumiemMaster2D pisze:I na koniec: Wiecznie uśmiechnięta twarz.....EEEEEE?????
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…