GDAŃSK - ul. Kazimierza Górskiego 1. Sobota 9:30!

Awatar użytkownika
gorska.an
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 20
Rejestracja: 19 maja 2013, 22:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

:) byłam na 3 filmiku :)
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
gorska.an
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 20
Rejestracja: 19 maja 2013, 22:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

a co do pszczoły, to miałeś dużo szczęścia w nieszczęściu. mnie kiedyś ugryzła w język i wylądowałam na SORze, bo zaczęłam puchnąć.
Awatar użytkownika
Christos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 261
Rejestracja: 22 lip 2011, 16:23
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Trójmiasto

Nieprzeczytany post

Nie mam pewności czy to pszczoła czy osa była i co to było pszczoła mnie nieraz użądliła a bolało podobnie, może dlatego że to nie język tak nie puchło.Ważne że mam już to za sobą i treningu nie podarowałem.
No i gratulacje Gdańskiej dyszki !!
Jak co to oprócz soboty 9,30 spotykamy się tez w niedziele jak zawsze o 10 na bieganie po lesie .

zdjecia z Westerplatte
http://w60.wrzuta.pl/obraz/0dXxtTj6sfh/dscf0125
http://w60.wrzuta.pl/obraz/0lppfvfsoSv/dscf0105
http://w60.wrzuta.pl/obraz/0eDGWKNu5Fx/dscf0110
http://w60.wrzuta.pl/obraz/17VJQD5bLzR/dscf0123
http://w60.wrzuta.pl/obraz/1oegdnCiGK7/dscf0108
http://w60.wrzuta.pl/obraz/1XkjVGDHyVl/dscf0100
http://w60.wrzuta.pl/obraz/1uvPNRYZovF/dscf0109
http://w60.wrzuta.pl/obraz/4kWcz4nLRJh/dscf0118
http://w60.wrzuta.pl/obraz/3MRoNyxGxjB/dscf0130
http://w60.wrzuta.pl/obraz/33wCmTwrSmf/dscf0120
http://w60.wrzuta.pl/obraz/2Y8R8v5Fgpd/dscf0134
http://w60.wrzuta.pl/obraz/24Y7SfhzVt1/dscf0126
http://w60.wrzuta.pl/obraz/60BGBO14Xd1/dscf0103
http://w60.wrzuta.pl/obraz/5CI8PRPtQwb/dscf0102
http://w60.wrzuta.pl/obraz/5hWUWO7t6tt/dscf0111
http://w60.wrzuta.pl/obraz/4TieuhX48F5/dscf0106
http://w60.wrzuta.pl/obraz/4oJyqSVlsVt/dscf0104
http://w60.wrzuta.pl/obraz/79VjBBAJKdJ/dscf0133
http://w60.wrzuta.pl/obraz/77QIYeFjrqj/dscf0117
http://w60.wrzuta.pl/obraz/6SlB0xDKXzZ/dscf0131
http://w60.wrzuta.pl/obraz/6eQTQMatScb/dscf0121
http://w60.wrzuta.pl/obraz/6bvGk3Bez87/dscf0115
http://w60.wrzuta.pl/obraz/8PvWYGnoycz/dscf0101
http://w60.wrzuta.pl/obraz/8O3sEXdGajx/dscf0107
http://w60.wrzuta.pl/obraz/8NQ8EQEuNd9/dscf0116
http://w60.wrzuta.pl/obraz/7V140CPye5R/dscf0132
http://w60.wrzuta.pl/obraz/7JnmthjY5aj/dscf0114
http://w60.wrzuta.pl/obraz/aOZt9FJ4c6f/dscf0113
http://w60.wrzuta.pl/obraz/aFtDETBi3iX/dscf0119
http://w60.wrzuta.pl/obraz/agnq0CsGcxB/dscf0112
http://w60.wrzuta.pl/obraz/a87rQ14iW4j/dscf0122
http://w60.wrzuta.pl/obraz/a4tRLEIKFfJ/dscf0124
Obrazek
Awatar użytkownika
lapka88
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1193
Rejestracja: 08 lip 2011, 15:42
Życiówka na 10k: 00:47:14
Życiówka w maratonie: 04:10:12
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

Chyba się wybiorę pierwszy raz na zajęcia :P
Pytanie do osób zmotoryzowanych. Gdzie najlepiej zaparkować auto?
Awatar użytkownika
gorska.an
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 20
Rejestracja: 19 maja 2013, 22:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

jak wjedziesz głównym wjazdem, to zaraz za bramą po lewej jest parking. jeśli nie ma żadnych zawodów, spokojnie można tam zaparkować.
Awatar użytkownika
lapka88
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1193
Rejestracja: 08 lip 2011, 15:42
Życiówka na 10k: 00:47:14
Życiówka w maratonie: 04:10:12
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

Ok dzięki bardzo :)
Awatar użytkownika
Christos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 261
Rejestracja: 22 lip 2011, 16:23
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Trójmiasto

Nieprzeczytany post

Nadrabiam zaległości w galerii wiec kolejne zdjęcia ze spotkań "Biegam Bo Lubie i "Z Biegiem Natury" całego lata .Gosia też tam jesteś :hejhej:
zdjęcia lato 2013
Obrazek
KrzysiekBBL
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 271
Rejestracja: 22 mar 2011, 09:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Kochani w sobotę biegniemy dalej oczywiście, zapraszamy wszystkich chętnych do ruchu w miłym towarzystwie, początkujący i niezdecydowani mile widziani, zmobilizujcie się pierwszy raz, a później to już z górki...
Awatar użytkownika
lapka88
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1193
Rejestracja: 08 lip 2011, 15:42
Życiówka na 10k: 00:47:14
Życiówka w maratonie: 04:10:12
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

Pierwszy raz byłem na zajęciach mimo już sporego stażu biegowego i stwierdzam, że będę częstym gościem na stadionie :)

Dzięki!
Awatar użytkownika
kcm4
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 18
Rejestracja: 09 kwie 2011, 18:56
Życiówka na 10k: 00:46:17
Życiówka w maratonie: 03:54:23
Lokalizacja: Sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Poniżej link do albumu ze zdjęciami, które dzisiaj (2013.09.28) zrobił trener Krzysztof.
http://www.mojalbum.com.pl/Album=S66R4KA3

Uwaga : po rejestracji(darmowej)/zalogowaniu można powiększyć zdjęcie.
KrzysiekBBL
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 271
Rejestracja: 22 mar 2011, 09:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Zapraszamy na sobotnie bieganie. Przypominam, że dla chętnych kąpiel w Zatoce po zajęciach. W następną sobotę test Coopera więc czas się poruszać;-)
Awatar użytkownika
gorska.an
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 20
Rejestracja: 19 maja 2013, 22:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hej!
Możecie mi wyłożyć, jak jest z tym Cooperem za tydzień? Czy jest tylko na BBL o 9.30 przez godzinkę, czy później też, tak, jak w maju?
Bo do 11.30 jestem w pracy i na BBL nie dam rady :chlip: ale potem bym się wyrobiła. Ktoś coś wie?
Awatar użytkownika
lapka88
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1193
Rejestracja: 08 lip 2011, 15:42
Życiówka na 10k: 00:47:14
Życiówka w maratonie: 04:10:12
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

A ja z innej beczki. Chyba zostawiłem rękawiczki Asicsa na stadionie :(. Widział(wziął) ktoś?
Awatar użytkownika
Christos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 261
Rejestracja: 22 lip 2011, 16:23
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Trójmiasto

Nieprzeczytany post

To nasz trener Krzysiek będzie wiedział bo w tym roku się trochę pomieszało. I nie wiem czy AZS robi oddzielnie test czy nie? Ale Tylko u nas jest taka możliwość ,że jak ci nie pasuje ta sobota to Krzysiek zawsze dodatkowo przeprowadzał go za tydzień ponownie dla tych co ich nie było. :taktak:
Obrazek
Awatar użytkownika
andrzej86
Wyga
Wyga
Posty: 65
Rejestracja: 31 mar 2012, 17:25
Życiówka na 10k: 00:37:19
Życiówka w maratonie: 03:29:04
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

Jesli kogos interesuja biegi gorskie to zapraszam do malej relacji z ostatniego wyjazdu w gory :oczko:


Minęło już kilka dni od zakończenia imprezy biegowej w Beskidach wiec, nadszedł najwyższy czas podzielić się paroma wrażeniami.

Ciągle zastanawiam się od czego by tu zacząć i w jakiej formie napisać ten tekst. Zobaczymy co z tego chaosu jaki mam w głowie wyjdzie, zaczynamy…

Każda impreza biegowa ma oczywiście swoje plusy i minusy. Jednak w tym przypadku… w ostatnich dniach na różnych forach zdążyła pojawić się w zdecydowanej przewadze ogromna fala krytyki dotycząca wielu niedociągnięć organizacyjnych jakie niestety uczestnicy musieli doświadczyć na własnej skórze. Czasem były to drobne niedogodności ale zdarzyły się też takie, które wypaczyły wyniki zawodów a momentami doprowadzały do niebezpiecznych sytuacji! W tym opisie zamierzam w ‘kilku’ zdaniach opisać mój wyjazd w góry, więc nie będzie tu tylko plusów i minusów imprezy ale… również różne pierdoły z życia. Z grubsza opiszę (streszczę) to co mnie spotkało przed, w czasie i po biegu.

Na początku przybliżę w kilku słowach czym był tajemniczy BUT.

Obrazek

Przypnę tu opis Organizatorów jaki jest dostępny na oficjalnej stronie biegu
[ http://www.beskidyultratrail.com ]

Kto chce niech przeskoczy ten fragment (skok =>)

„ Beskidy Ultra Trail

Nazwę wybraliśmy nieprzypadkowo. Łączy ona w sobie trzy rzeczy które kochamy: nasze góry, które znamy i przemierzamy od lat,
sport jakiemu się oddaliśmy i
szlak na którym spędzamy prawie cały nasz wolny czas.

Wiemy, że w naszej pasji nie jesteśmy osamotnieni dlatego stworzyliśmy te zawody. By podzielić się z Wami tym co my mamy na co dzień, by pokazać jak pięknie można się spełniać mając do dyspozycji tylko własne nogi i by dać Wam możliwość wykazania się i sprawdzenia jak daleko sięgają Wasze możliwości.

W Polsce jeszcze nie było takiego biegu. Ciężko będzie znaleźć podobny w Europie.
Dajemy Wam do dyspozycji aż 4 dystanse:

Dwa krótsze biegi to biegi nocne – start 27/28 września 2013 o 24:00. Tu znajdzie się coś dla początkujących ultrasów - 55 km z przewyższeniem +3000m oraz dla tych, co już mniej więcej wiedzą o co chodzi 85km i +4500m

Dwa dłuższe biegi - start 27 września o 08:00, to gratka dla prawdziwych wyjadaczy: 150 km i +8000m oraz 220km z przewyższeniem ponad +11000m.

Dodatkowo, w przypadku dwóch krótszych i dwóch dłuższych biegów oferujemy Wam możliwość podjęcia ostatecznej decyzji na trasie.

Termin to również nie przypadek. Chcemy byście mogli z hukiem zakończyć sezon wspominając piękne, trudne i radosne momenty jakie mamy nadzieję spędzicie z nami. Wierzymy, że piękno i magia naszych gór zauroczą Was tak jak zrobiły to z nami.

Jesteśmy pewni, że wrócicie. ”

( => lądowanie z telemarkiem )

O biegu dowiedziałem się dopiero 3 tygodnie przed startem i od razu się zdecydowałem zdobyć tego BUT’a. Było to głownie spowodowane tym, że w ostatniej chwili musiałem zrezygnować z wyjazdu do Krynicy Zdrój na Bieg 7 Dolin na dystansie 100km. Wydawało mi się, że dość długo i uczciwie przygotowywałem się (o kilku dłuższych treningach było można przeczytać na forum) do tego aby zamknąć ten sezon biegowy jakimś długim fajnym biegiem górskim – wiec, długo się nie zastanawiałem, jak nie Krynica to, kierunek => Bielsko – Biała!

Obrazek

Zapowiadała się dobra ‘zabawa’, a czy tak było?

Przyjazd i zakwaterowanie.

Odcinek z Gdańska do Katowic pokonałem Polskim Busem (9h podróży). Następnie przesiadka na pociąg i po kolejnej godzinie jazdy byłem już w Bielsku – Białej.

Kilka minut po północy, peron dość wąski, dookoła drzewa i krzaki, zza których wynurzały się niskie zabudowania, żywej duszy w pobliżu nie było. Noclegu nie miałem zarezerwowanego wiec, uznałem, że dobrze byłoby znaleźć się gdzieś w pobliżu bazy zawodów i pomyśleć co dalej.

Pokręciłem się prawie 3h w środku nocy zanim znalazłem okolice biura. Jestem na obrzeżach Bielska, 3 w nocy, robiło się trochę chłodno, czas najwyższy znaleźć sobie nocleg i wypocząć. Sprawa z zakwaterowaniem była na tyle prosta, ponieważ zabrałem ze sobą namiot. Znalazłem szybko ustronne miejsce gdzieś w gęstych krzakach, kilkanaście metrów od drogi. Czas się wyspać, zebrać siły i później pomyśleć co dalej.

Obrazek

Noc minęła bardzo spokojnie. Wypoczęty, przebudziłem się po 12, spakowałem mój 10’cio gwiazdkowy przenośny hotel i poszedłem na rekonesans okolicy.

Czwartek był dość chłodnym i deszczowym dniem. Nie miałem ochoty chodzić zbyt długo w deszczu dlatego jak tylko znalazłem betonową wiatę na pętli autobusowej postanowiłem tam przeczekać opady.

Na przystanku spotkałem Mateusza z Białegostoku, który jak się okazało przyjechał zadebiutować w górach na trasie BUT 55km. Od Niego dowiedziałem się o możliwości taniego noclegu ‘na glebie’ w pobliskim hotelu, 10/15 min spacerkiem od biura zawodów i miejsca startu. Płacąc tylko 25zł można było nocować na ziemi w dużej hotelowej sali konferencyjnej przez kolejne 4 dni (prysznic i łazienka były już uwzględnione w tej cenie). Szybka analiza… OK, opcja spania w namiocie musi poczekać na inny wyjazd. Zaniosłem tam swoje rzeczy, zdzwoniłem się ze Zbyszkiem (który wyjechał kilkanaście godzin po mnie z Gdańska).

Obrazek

Postanowiliśmy zrobić mały rekonesans pierwszych kilometrów trasy.

BUT 150/220 - Start biegu BUT 55/85 – biuro zawodów, rejestracja, pakiety, odprawa techniczna.

W piątek przebudziłem się już około 6 rano ponieważ, zdecydowana większość osób w naszym miejscu noclegowym startowała na dystansie 150 i 220km. Start tego dystansu był zaplanowany na godzinę 8:00 rano. W zasadzie to tylko ja i Mateusz biegliśmy na krótszym dystansie a pozostałe 20 leciało na 150 i 220km. Wstaliśmy razem z reszta i poszliśmy również na start zobaczyć jak to wszystko wygląda.

Odliczanie, 3, 2, 1… i poszli! Zaczęli spokojnie, dostojnie i z dużym respektem do dystansu. Jak się później okazało wielu z nich niestety nie ukończyło biegu… ale do tego wątku wrócimy później.

Obrazek

Cały piątek był spędzony bardzo leniwie i głównie na leżeniu.

Godzina 16:00 odbiór pakietów startowych. Na wstępie został sprawdzony sprzęt obowiązkowy wymagany w regulaminie.

Obrazek

Wyglądało to w ten sposób, że podchodziło się do stolika gdzie były przyklejone karteczki z nazwami ekwipunku a my musieliśmy wyjmować i kłaść kolejno to co od nas wymagali organizatorzy m.in. telefon komórkowy, latarka/ czołówka, bidon/ bukłak, kubek, gwizdek, apteczka, jedzenie, folia NRC, kurtka przeciwwiatrowa/ przeciwdeszczowa. Przez to stanowisko przeszedłem w miarę sprawnie.
Obrazek

Czas na odbiór pakietu, a w nim numerek startowy, bidon, agrafki, bawełniana koszulka z logo imprezy (i… bez loga sponsorów!), ładna broszurka/ książeczka z produktami jednego ze sponsorów – Nutrend. I tu pierwsza mała wtooopa organizatora… błąd w moim nazwisku… Po rozmowie z organizatorami doszliśmy do wniosku, że teraz tego nie będziemy już podmieniać bo trzeba by przepiąć chipa zamieszczonego pod numerkiem. Woleliśmy nie ryzykować uszkodzenia. Poprawiłem nazwisko flamastrem a poprawny numer startowy ma przyjść do mnie poczta.

O 21:00 była zaplanowana odprawa techniczna ale z ‘przyczyn technicznych’ ostatecznie zaczęło się wszystko około 21:30.

Obrazek

Na odprawie dostaliśmy informacje jak wyglądają oznaczenia trasy, punkty odżywcze, co robić w razie problemów, wszystkie potrzebne numery alarmowe, zostaliśmy ostrzeżeni przed różnymi niebezpieczeństwami na trasie (luźne kamienie, strome zbiegi itp.). Ostrzeżono również przed niskimi temperaturami i że na jednym ze szczytów kilka minut temu spadł śnieg. Zwrócono nam uwagę, żebyśmy nie skracali trasy bo w losowych punktach będą punkty pomiarowe i abyśmy uważali na trasie bo od kilku godzin napływają telefony do organizatorów od uczestników biegu na 150 i 220km z prośbami o pomoc. Jak się okazało jest wiele osób, które pogubiło się na trasie i nie wie gdzie dalej biec! Organizatorzy jednak zapewniali nas, że przez cały dzień doznaczają jeszcze nasze trasy i mają nadzieje, że u nas takich sytuacji nie będzie… Ostatnią sprawą jaką nam przekazali to, to że przed startem dostaniemy ściągawki z kolorami szlaków i kolejnymi punktami po jakich biegnie trasa. Zapowiadało się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik i będzie fajnie…

BUT 55/85 – Start z piątku na sobotę o 24:00

Godzina startu zbliżała się bardzo szybko, emocje rosły, czas się zbierać, ostatni taki start w tym roku, trzeba dać z siebie wszystko i nie zawieść tych wszystkich, którzy życzyli mi sukcesu, do boju!

Dystansu się nie bałem bo ukończyłem już w tym roku Bieg Rzeźnika, miałem kilkadziesiąt bardzo długich wybiegań już w nogach, czułem się dość pewnie. Jedyne co mnie trochę hamowało to obawa przed kontuzją i… zgubienie trasy w nocy.

Obrazek

Na start zabrałem:

* plecak (camelbak) ale bez bukłaka,
* pas z 4 bidonami (0,2l jeden) + jeden mały bidon (też 0,2l) do plecaka, a w bidonach 4x isostar i raz woda,
* 2 żele, jeden batonik, 1 banan,
* czapka, rękawiczki, jeden buff na głowę drugi w plecaku,
* dobry humor
* czołówka
* folia NRC, bandaż elastyczny, plastry, woda utleniona
* 2 paczki chusteczek
* cienka wiatrówka i foliowa pelerynka przeciwdeszczowa
* rozpiska kolejnych punktów i kolory szlaków jakie dostaliśmy od organizatora
* bojowe nastawienie


24:00 – ruszyliśmy!

Pogoda idealna, lekki chłodek ale mrozu nie było. Zaczęło się od wspinaczki (z 430 m n.p.m.) na Wyciąg Dębowiec, Szyndzielnie i, aż na Klimczok (1117m n.p.m.), pierwsze 7km z mała ilością biegu, a raczej szybkim marszem – zleciało bardzo szybko.

Obrazek

Organizatorzy zapewnili nam na trasie specjalne paski odblaskowe, które w nocy były świetnie widoczne jeśli tylko zostały oświetlone przez nasze czołówki.

Kolejne kilometry to głównie zbiegi przeplatane prostymi odcinkami, aż do miejscowości Brenna (15km, 400m n.p.m.). Na tym odcinku w zasadzie obyło się bez problemów po za jednym pod tchnięciem na zbiegu. Na szczęście udało mi się ustać na nogach ale w locie wyleciały mi dwie buteleczki z pasa po które szybko się cofnąłem i biegłem dalej. W Brennej uzupełniłem wodę w 3 buteleczkach, chwyciłem dwa małe ciasteczka i dalej.

Z Brennej kierowaliśmy się zielonym szlakiem na Równicę (884m n.p.m.) i tu pierwszy raz kilkanaście osób pomyliło szlak. Biegnąc zielonym szlakiem ciągle wypatrywaliśmy odblaskowych oznaczeń organizatora. Tym sposobem nagle skręciliśmy w lewo i znaleźliśmy się na czarnym szlaku trasy na 150km… Na nasze szczęście dwóch biegaczy, którzy byli przed nami zorientowało się, że biegniemy w złym kierunku i po nadrobieniu kilkudziesięciu metrów wróciliśmy na właściwy szlak. Nasi ‘informatorzy’ powiedzieli nam, że niestety dwie osoby przed nimi pobiegły dalej tym szlakiem… Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że oznaczenia dla wszystkich tras są identyczne, i że nasze trasy w kilku miejscach się przecinały! Wspinaczka na Równicę przebiegła dosyć sprawnie. Na GPS’się widzę, że miałem niby 2km ponad to co mam na rozpisce ale jakoś mnie to nie martwiło. Biegłem w granicach 10-15 miejsca, czułem się bardzo dobrze. Z Równicy znowu zbieg do kolejnego punktu kontrolnego – Ustroń Polana (25km, 380m n.p.m.) na tym zbiegu też straciłem kilkanaście minut bo przez jakiś czas nie widziałem oznaczeń, nie miałem nikogo przed i za sobą. Zatrzymałem się, trochę się cofnąłem, aż podgonił mnie kolejny zawodnik i postanowiliśmy kontynuować bieg tą drogą na której byłem. W Ustroniu zameldowałem się już w małej grupce, oficjalnie na 13miejscu. Kolejne kilometry wspinaczki pod Chatę na Orłowej (28km, 813m n.p.m.), Trzy Kopce Wiślańskie (33km), tu kolejny mały błąd na trasie, kilka metrów nadrobionych ale jest ok. Zbliżaliśmy się wielkimi krokami do Przełęczy SALMOPOL (40km, 934m n.p.m.), wg mojego pomiaru prawie 45km w niecałe 6h i 16 miejsce. Był to tzw. punkt decyzyjny, trasa rozchodziła się w jednym kierunku na 55km a w drugim na 85km.

(+/-) 06:00

Po uzupełnieniu płynów, zjedzeniu bułeczki, małej toalecie mogłem lecieć dalej. Zaczęła się wspinaczka do miejsca, które nosiło tajemniczą nazwę Pod Malinowską Skałą (43km, 1070m n.p.m.).

Obrazek

Wyszedłem z lasu, piękny wschód słońca, dookoła piękne widoki, nikogo przede mną, za mną w oddali ktoś się wyłania na horyzoncie ale jest daleko.

Obrazek

Cyk, cyk, kilka fotek i biegnę przed siebie, trzymam się swojego kolorowego szlaku, widzę oznaczenia, biegnę, biegnę, kilometry mijają, z czerwonego szlaku skręcam na zielony w kierunku Magurki Wiślańskiej, biegnę spokojnie zielonym szlakiem, po oznaczeniach, jest super, pięknie, nogi same niosą!

Obrazek

W którymś momencie coś mi się zaczęło wydawać, że lada moment powinienem gdzieś skręcić w czerwony szlak w kierunku Magurki Radziechowskiej ale jak skrętu nie ma, to nie ma… Mój zielony szlak i oznaczenia są, lecę dalej.

Obrazek

Na małej górce jak się obejrzałem za siebie widziałem już dwóch biegaczy biegnących w moim kierunku ale byli wciąż bardzo daleko więc, się tym nie przejmowałem. Aż tu nagle widzę, kolejną dwójkę ale biegnących w moim kierunku (wtf?)… W pierwszej chwili pomyślałem, że są to biegacze z dłuższych tras ale szybko się okazało, że niestety nie… tzn. z mojego punktu widzenia cieszę się że Paweł i Ewelina też się pomylili i zgarnęli mnie z powrotem bo pewnie bym tak biegł i biegł i sam nie wiem gdzie bym dobiegł! Wykonaliśmy telefon do Organizatorów i okazało się, że jesteśmy na trasie biegu 150/220 km! Musieliśmy się cofnąć… niestety już tak fajnie mi się nie biegło, sporo kilometrów w złym kierunku potrafi skutecznie zdemotywować. Po drodze zgarnęliśmy kolejnych biegaczy, którzy popełnili ten sam błąd co my. Po drodze zatrzymywaliśmy się kilkanaście razy i szukaliśmy poprawnego szlaku. W tym momencie wyścig powoli zaczął przeradzać się w rajd towarzyski.

Obrazek

Byliśmy trochę zdezorientowani i niepewni co tu się dzieje.

Na zbiegu z Magurki Radziechowskiej (1108m n.p.m.) do punktu odżywczego w miejscowości Ostre (550m n.p.m.) spotkaliśmy jeszcze dwóch zawodników z trasy 150km. Chwilę z nimi porozmawiałem i dowiedziałem się że są ‘delikatnie mówiąc’ zdenerwowani bo już kilka razy nadrabiali kilka kilometrów na naszej trasie! Znów kłaniają się jednakowe oznaczenia dla różnych tras. No nic, pożyczyliśmy sobie powodzenia i pobiegliśmy dalej. W Ostrym zjedliśmy trochę ciepłego makaronu, uzupełniliśmy wodę, izotoniki i ruszyliśmy.

Biegliśmy sobie spokojnie w 3 osoby, rozważaliśmy kolejne kilometry, strategie biegu i jakieś ploteczki. Wybiegając z Ostrego trafiliśmy na rozwidlenie dróg i tu również zaczęła się dogłębna analiza – w prawo czy w lewo? W pierwszej chwili skręciliśmy w prawo bo tam zobaczyliśmy oznaczenia od organizatora. Kilka metrów dalej oznaczenia prowadziły nas na niebieski szlak na Skrzyczne (1257m n.p.m.) ale… niby kierunek się zgadza ale… ale… nie mamy w naszych rozpiskach niebieskiego szlaku tylko – zielony, żółty i drogę bez szlaku tzw. serpentynę z milionem zakrętów na sam szczyt. Chwila konsternacji i decyzja! (jedyna słuszna) postanowiliśmy się zawrócić. Jeden z biegaczy niestety minął nas i poleciał tym niebieskim szlakiem na szczyt, jak się później okazało był to spory skrót – w linii prostej na sam szczyt. Okazało się również, że nie tylko on poszedł tym odcinkiem i nikt nie jest w stanie zweryfikować ile osób przed i za nami tędy wdrapywało się na szczyt, trudno…

Na tej nawrotce dołączył do nas jeszcze Tomek. Odnaleźliśmy poprawną drogę i wspinaliśmy się na Skrzyczne z innej strony. Na końcu wspomnianej serpentyny znowu coś pokręciliśmy i na sam szczyt musieliśmy przedzierać się przez gęste krzaki.

Mamy nareszcie najwyższy szczyt na naszej trasie! Hura! I co teraz… Spotkaliśmy dwie siostry zakonne, które powiedziały, że się za nas pomodlą aby wszystko dobrze się skończyło. (I teraz, jak tak sobie myślę to od tego miejsca nie licząc kilku drobnych zawahań, gładko poszło – przypadek? zbieg okoliczności? nie istotne, kontynuuję opis).

Zbiegamy 5km do Szczyrku (500m n.p.m.), na samym dole musieliśmy pytać się kilkunastu mieszkańców gdzie jest centrum. Bo tak sobie szliśmy i szliśmy główną ulicą i nie mieliśmy pojęcia czy dobrze idziemy ale niby tu jest tylko jedna główna ulica wiec, nie możemy ominąć kolejnego punktu kontrolnego. Po kilkunastu minutach udało się! Mamy punkt pomiarowy i odżywczy na parkingu. Odcinek, który teoretycznie wg. rozpiski miał 24km pokonaliśmy aż w 7h!!! Wyglądało to jak ponury żart ale tak niestety było. W tym momencie już definitywnie nie było mowy o ściganiu tylko spokojny marszobieg do mety nie omijając punktów kontrolnych. Organizator ostrzegał nas, że punkty kontrolne mogą być rozstawione w kilku miejscach o których nie wiemy aby zapobiec skracaniu trasy. W Szczyrku uzupełniliśmy płyny, coś wrzuciliśmy na ząb i wraz z Eweliną ruszyliśmy dalej.

(+/-) 13:00

Warto jeszcze wspomnieć, że oznaczenia, które były świetnie widoczne w nocy były słabo lub kompletnie niewidoczne w ciągu dnia.

Teraz nauczeni już poprzednimi wpadkami na trasie, szliśmy dużo wolniej, analizując szlak i spokojnie szukając oznaczeń – mieliśmy sporo czasu. Mała wspinaczka do Sanktuarium w Szczyrku (680m n.p.m.), Chata na Groni (704m n.p.m.) i zejście do ostatniego punktu odżywczego – Bystra Śląska (470m n.p.m.).

Obrazek

Na tym odcinku spotkaliśmy kolejnego uczestnika z naszej trasy, któremu nie udało się odnaleźć punktu kontrolnego w Szczyrku… Kontynuował dalej bieg ale po rozmowie telefonicznej z organizatorem był świadomy tego, że najprawdopodobniej zostanie zdyskwalifikowany jeśli nie zaliczy jednego z punktów pomiarowych – nie cofną się…

Dalej,

Bystra Śląska (470m n.p.m.) – Równia (610m n.p.m.) – Kozia Góra (680m n.p.m.) tu spotkaliśmy dwie kozy, więc byliśmy pewni, że jesteśmy w dobrym miejscu! Trochę w dół, trochę do góry, kilka weeesołych podejść i jesteśmy – Szyndzielnia (1026m n.p.m.) było to już ostatnie podejście! Teraz pozostała już tylko prawie 5 kilometrowa, prosto – kręta droga na sam dół do mety!

Meta

Metę osiągnęliśmy po 17h i 32min! Trochę dziwne było to, że na mecie nie było medali… jak się później okazało producent nie zdążył wyprodukować wszystkich medali na czas… przyślą pocztą.

Obrazek

Dokładny dystans pozostaje zagadką. Wszyscy uczestnicy trasy BUT 85, którzy uważali, że się nie pogubili mieli pomiary trasy w granicach 95-99km, plus jak ktoś nadrobił kilka kilometrów miał sporo ponad setkę w nogach, 110? 115km? To już jest mało istotne. Na końcu dostaliśmy ciepłe kiełbaski, bułki i herbatę. Chwilę porozmawialiśmy z kilkoma osobami jakie akurat były na mecie i szybko się porozchodziliśmy. Zaczęło robić się dość chłodno więc, zabrałem jedną butelkę wody, bułeczkę na śniadanie i w miarę żwawo przebiegłem jeszcze jeden kilometr do hotelu aby się ogrzać.

PO… biegu

W hotelu z kilkoma uczestnikami na gorąco zaczęliśmy dyskusję na temat trasy, biegu i tego co kogo spotkało. Po godzince dołączył do nas też Zbyszek, finiszer BUT 85. Wątkiem przewodnim były oczywiście oznaczenia trasy, niezgadzający się kilometraż na trasie a nawet błędy w oznaczeniu koloru szlaku na trasie 220km! Po chwili na sale wszedł zwycięzca biegu na 220km – Maciej Więcek! (nocował razem z nami) i opowiedział nam kilka swoich przygód z trasy. Też kilka razy zabłądził, nie był pewny czy znajdował się w dobrych wioskach, wspomniał też, że momentami tracił trochę czasu na konieczności nawigacji w kilku niejednoznacznie oznaczonych miejscach na trasie. Jego największym błędem było zbiegnięcie prawie 5km ze Skrzycznego do Szczyrku (około 700m różnicy wysokości) i konieczności wdrapania się tam ponownie i zejście do Ostrego… Tak sobie w tedy pomyślałem, że jak tacy mistrzowie popełniali błędy nawigacyjne to co dopiero ja mam powiedzieć.

Słyszałem też o sytuacjach gdzie na punktach odżywczych nie było obiecywanej kawy, herbaty, zamiast ciepłego rosołu pojawiły się gdzieś gorące kupki z pire itd… Sporo osób rezygnowało z rywalizacji ale i schodzili z trasy. Jeszcze inni chcieli kontynuować i nawet osiągali metę ale byli dyskwalifikowani bo nie zaliczyli jakiegoś punktu kontrolnego. Na dłuższej trasie był podobno odcinek kilku kilometrowy bez oznaczeń organizatora albo miejsce gdzie podążając rozpiską szlaków omijało się punkt kontrolny itd… Ale to są już przypadki, które mnie osobiście nie dotyczyły. Tego typu przykładów i oskarżeń na forach jest sporo…

Trochę przeciąga mi się ten tekst, dlatego będę powoli kończyć.

Krótkie podsumowanie

Moim zdaniem Beskidy Ultra Trail to impreza, która ma wielki potencjał. Organizatorzy wzięli na swoje barki trochę za dużo jak na swój debiut organizacyjny i niestety z biegiem godzin coraz więcej spraw zaczynało się wymykać spod kontroli.

Impreza z założenia biegowa, miejscami zamieniała się w bieg/ marsza na orientację bez mapy i kompasu… Może jak miałbym większe doświadczenie w tego typu imprezach to byłbym bardziej czujny na trasie i nadrobiłbym mniej kilometrów.
Jestem jeszcze początkującym biegaczem górskim dlatego traktuję tę imprezę jako SUPER doświadczenie na przyszłość – mały chrzest bojowy! No i kto mi zabroni pobiegać sobie więcej kilometrów jeśli mieszczę się w limitach czasowych?

Cieszę się, że do mety dotarłem w dobrej kondycji i bez kontuzji! Poznałem wielu wspaniałych ludzi w czasie trwania całej imprezy – przed, w trakcie i po. Na trasie spędzałem miło czas na różnych pogawędkach z wieloma uczestnikami, w zasadzie to nie dłużyło mi się na szlakach, no może czasem jak byłem sam. Szczególne, podziękowania dla Eweliny za towarzystwo na drugiej części trasy i wspólny finisz - do teraz nie rozumiem jak ja mam aż 2 sekundy przewagi na mecie jak wbiegaliśmy w tym samym czasie(!?). Cuda, załamanie czasoprzestrzeni albo zwykły spisek.

Teraz wiem, że warto zainwestować w dobrą czołówkę jak chce się szybko i bezpiecznie zbiegać w nocy. Cieszę się, że brak kijków nie sprawiał mi problemów w marszu pod górkę. Mam już buty, którym mogę spokojnie zaufać tzn. zero odcisków, pęcherzy, obtarć, świetna przyczepność do podłoża (tu podziękowania moim braciom).

Jeśli chodzi o mnie to jestem w stanie zaufać Organizatorom i przyjechać za rok na kolejnego BUT’a! Wierzę, że po takiej dyskusji jaka wywiązała się w ostatnich dniach na różnych forach wnioski będą wyciągnięte.

Trasy w Beskidach mają ogromny potencjał, który musi być wykorzystany przez Nas – biegaczy! Nie wiem, jak Wy ale ja lubię wyzwania, niespodzianki, ryzyko i pewnie zdecyduję się wrócić tu za rok! Ale w przyszłym roku będę jeszcze lepiej przygotowany!

Mój powrót do domu już Wam daruję ale… jakby kogoś to interesowało to wróciłem do Gdańska dopiero w poniedziałek około 13’tej.

Aby jeszcze lepiej zrozumieć co tu się w ogóle stało warto przeczytać oświadczenie organizatorów po biegu:

„ Jako główny inicjator i organizator Beskidy Ultra Trail chciałbym w końcu, kiedy już udało mi się znaleźć trochę czasu by być w stanie, w maksymalnie przejrzysty sposób szczerze i otwarcie wyjaśnić wydarzenia ostatniego weekendu.

Od razu podkreślam, iż jest mi nieprawdopodobnie przykro, że impreza do której wszyscy przygotowywaliście się tyle czasu i na którą tak długo czekaliście nie spełniła nawet namiastki Waszych oczekiwań. Jest mi tym bardziej przykro, że w moim zamyśle miały to być epickie, majestatyczne, wyśnione zawody w jakich sam chciałbym wziąć udział.
Za wszystko co wyszło źle – czyli za wszystko, przepraszam.

Niniejsze oświadczenie nie jest absolutnie próbą wytłumaczenia się, bo w moim odczuciu, podobnie jak w odczuciu większości biegaczy nie ma dla nas usprawiedliwienia.
Dostaliśmy i wciąż dostajemy baty i wiem, że nigdy nie będzie ich mało.
Chciałbym jednak by było jasne, że w żadnym momencie nie można było mówić
o jakimkolwiek „tumiwisiźmie”. Tego typu zarzuty są bezpodstawne i krzywdzą przede wszystkim całą ekipę, która bezustannie pracowała ponad siły.

Do zarzutów padających w rozmowach i na forach spróbuję się odnieść w punktach mając nadzieję, że nie pominę żadnego.

1. ZNAKOWANIE TRASY – obiecywaliśmy świetne oznaczenie głównie odnosząc się do zawodów w czasie których sami czuliśmy się zawiedzeni.
Analizując doszliśmy do wniosku, że główne wady znakowania to : „znikalność” - przewieszanie i zrywanie , oraz „widzialność” nocna.
Nasza recepta, która się zresztą nie przyjęła, polegała na połączeniu permanentnego znakowania szlaków z doznakowaniem na punktach wątpliwych.
Wyszliśmy z założenia, że ludzie biegający po górach niejako „w genach” mają patrzenie na szlaki a wiedząc, że nie zawsze są łatwo namierzalne postanowiliśmy je „dozbroić” w punktach wątpliwych. Naszą intencją więc było byście szli po szlakach a w miejscach gdzie ich nie było – po naszych oznaczeniach.
Jak się okazało nie wypaliło parę rzeczy:
• część z Was szukała oznaczeń,
• nie wszystkie wątpliwe miejsca zostały oznakowane lub było to niejednoznaczne,
• dzienna widoczność naszych odblasków była zerowa lub nikła,
• niestety osoba, która opracowała dla Was rozpiskę szlaków popełniła błąd.

Do zarzutów padających w rozmowach i na forach spróbuję się odnieść w punktach mając nadzieję, że nie pominę żadnego.

1. ZNAKOWANIE TRASY – obiecywaliśmy świetne oznaczenie głównie odnosząc się do zawodów w czasie których sami czuliśmy się zawiedzeni.
Analizując doszliśmy do wniosku, że główne wady znakowania to : „znikalność” - przewieszanie i zrywanie , oraz „widzialność” nocna.
Nasza recepta, która się zresztą nie przyjęła, polegała na połączeniu permanentnego znakowania szlaków z doznakowaniem na punktach wątpliwych.
Wyszliśmy z założenia, że ludzie biegający po górach niejako „w genach” mają patrzenie na szlaki a wiedząc, że nie zawsze są łatwo namierzalne postanowiliśmy je „dozbroić” w punktach wątpliwych. Naszą intencją więc było byście szli po szlakach a w miejscach gdzie ich nie było – po naszych oznaczeniach.
Jak się okazało nie wypaliło parę rzeczy:
• część z Was szukała oznaczeń,
• nie wszystkie wątpliwe miejsca zostały oznakowane lub było to niejednoznaczne,
• dzienna widoczność naszych odblasków była zerowa lub nikła,
• niestety osoba, która opracowała dla Was rozpiskę szlaków popełniła błąd.

Ktoś napisał, że nie problemem jest nawieszać szarf czy taśm – otóż nie zawsze.
Chcąc poprowadzić trasę tak jak to miało miejsce musieliśmy w pewnych przypadkach np. obszarów chronionych , parku narodowego itp. pójść na spore ustępstwa.
Tam znakowanie jakiekolwiek inne niż szlakowe było właściwie niemożliwe.
Drugą istotną kwestią jaka wyszła w trakcie znakowania był fakt, że już nasi znakujący (naturalnie nie specjalnie) pomylili miejsca o czym ja dowiedziałem się już niestety od Was (Maciek, wybacz proszę).

2. PUNKTY ODŻYWCZE - plan „żarcia” ponownie wyszedł z doświadczeń na innych biegach. Między innymi dlatego nie zaplanowaliśmy rodzynek.
Poza tym – tak jak pisaliśmy na większości punktów (B2 i B3) miało być coś ciepłego.
W rozmowach z miejscami gdzie mieliśmy punkty, ustalenia wskazywały, że jak zjecie rosół od pań z KGW (Koło Gospodyń Wiejskich), to przelecicie dosłownie cały etap.
I tu do dnia zawodów dałbym sobie uciąć rękę, że ta część będzie perfekcyjna.
Niestety zadziałało prawo Murphy'ego i dokładnie w piątek okazało się że:
• niektóre miejsca nie będą wyposażone w prąd – nie będzie herbaty, kuchenki – nie będzie makronu czy nawet krzesła
• niektóre ustalenia, mimo że czynione oficjalnymi kanałami nie będą respektowane – nic nie będzie ugotowane, bo komuś się pomyliły daty albo ktoś nie chce tracić TYLE prądu/gazu /wody
• niektóre osoby odpowiedzialne za otwarcie punktu i udostępnienie go mają delikatnie mówiąc „procentowe skłonności” przy zrealizowaniu których stają się niesamowicie wojownicze – jeśli w ogóle można z nimi rozmawiać
• wystawienie w nocy dostępu do prądu na 4 godziny oraz stolików to jednak po przemyśleniu dla niektórych okazał się za duży problem i ogromne potencjalne obciążenie finansowe „bo nie wiadomo co tam podłączycie” - naturalnie informację o tym otrzymałem w dniu zawodów.

To, co nastąpiło w związku z tym to po prostu tytanicznie ciężka praca ekipy, która za wszelką ceną starała się „poszyć” braki czym się dało.
Stąd też na jednym z punktów pojawiła się opcja gorącego kubka.

3. MEDALE – obiecywaliśmy medale i dyplomy.
Co do tych drugich to od razu się przyznam, że z nich zrezygnowaliśmy myśląc, że nikt ich i tak nie docenia ale mieliśmy nadrobić medalem. Ci, którzy widzieli prototyp pewnie potwierdzą, że wygląda okazale. Osoba odpowiedzialna za ich produkcję do końca obiecywała , że to nie problem i aż do czwartku wieczorem byłem o tym przekonany - niektórzy zapewne widzieli wiszące w biurze zawodów gotowe już wstążki. Medale dojechały. Ale nie wszystkie.
Zdecydowaliśmy, że bez sensu jest wydawać medale tylko połowie Zawodników.
Naturalnie można było je zamówić wcześniej, gdzie indziej itp.
Ale te, które mieliście dostać miały być specjalne i do ostatniego momentu trwały poprawki w projekcie. Mając zapewnienie o tym jak łatwa i szybka jest ich produkcja nie wątpiłem ani chwilę w sukces.
Jak widać bezpodstawnie.
Zgodnie z obietnicą dostaniecie je pocztą.

4. META /DEKORACJA/ POWITANIE – wielu z Was było przykro, że nikt nie witał Was na mecie i nie wieszał medali zwłaszcza w godzinach nocnych. Otóż powitanie było niemożliwe z bardzo prostej przyczyny – braku ludzi.
Przed zawodami z deklaracji wyszło mi, że mam do dyspozycji ok 100 osób.
Z doświadczenia wyliczyłem, że jeżeli na zawody stawi się 75 % będzie sukces ale za pewnik brałem połowę. W czwartek okazało się, że mam o dyspozycji maksymalnie 40 wliczając siebie.
Plan pracy uległ gwałtownej reorganizacji tak, że obsługa miała nawet rozpisane co i kiedy jedzą, kiedy muszą spać i kiedy iść do toalety.
Czekaliśmy na Was w biurze zawodów i choć pierwsze parę osób nie podchodziło do pożywienia z naszej winy – nie poinformowaliśmy, że jedzonko jest za darmo dla każdego, reszta mogła się posilić. Ciepłe jedzenie w biurze pojawiło się później w wyniku renegocjacji z właścicielami hotelu.

5. WYNIKI – tu zapanowało małe zamieszanie ponieważ niektórzy z Was wnieśli protest, zwłaszcza w odniesieniu do trasy 85 gdzie część skróciła sobie drogę powrotną idąc niebieskim szlakiem z Ostrego.
Po rozmowach wyszło nam, że karę otrzyma 5 osób, ale w wyniku ponownego protestu i dokładnej weryfikacji okazało się, że skrót zaliczyło tylko 3 zawodników
Takie też wyniki utrzymaliśmy.
(Szymon SAWICKI - przepraszamy za pomyłkę).

Zdaję sobie sprawę, że na skróty mogło pójść więcej uczestników ale nie było żadnej możliwości pilnować Was wszędzie i mam nadzieję, że to co ustaliliśmy (a co nie było wynikiem złej woli lecz pomyłki) to cała ekipa „krótsza”.
Wzięliśmy pod uwagę głosy tych z Was, którzy chcieli mieć wpisane DNF.

Wasze uwagi wciąż zbieramy, notujemy i analizujemy.
Ja sam bardzo bym chciał by w przyszłym roku odbyła się 2 edycja BUTa.
Już teraz wiem czego nie powinienem był zrobić, kogo nie angażować i ile więcej rzeczy dopilnować.
Nie wiem czy utrzymamy tą samą formę (4 biegów) – bo to będzie zależało od tego czy będziemy dysponowali takimi środkami finansowymi i ludzkimi.
Nie chciałbym znacząco podnosić ceny wpisowego bo wiem, że dla sporej części z Was to i tak duży wydatek.
Zdaję sobie sprawę i doskonale to rozumiem, że u większości z Was BUT jest spalony.
Rozumiem i przyjmuję każdą krytykę, nawet tą pełną złości, pisaną na świeżo i pod wpływem głównie negatywnych emocji.
Mam jednak nadzieję, że Ci, którzy znajdują czas na pisanie mnóstwa postów na FB znajdą go również by rzeczowo i w punktach przesłać nam na maila informacje n/t tego co w ich przekonaniu było niedociągnięte. Wnioski takie pozwolą nam w przyszłym roku przygotować imprezę, o której i my i Wy marzycie.

Na sam koniec chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy stawali na głowie nie śpiąc po parę dni by pomóc mi ogarnąć resztki BUTa:
Patrolowcy (wszyscy 32- Najlepsza Ekipa na świecie!), Hania, Zuzia, Ewa, Iwona, Gabrysia, Sabina, Joasia, p. Beata, Arek, Endrju, Krzyś, Alek, Kuba, Tomek, Marek, Marcin, biegający Krzyś z Zabrza.

Jeśli prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie to ja mam mocną ekipę. Michał Kołodziejczyk „

Ps. Wszystkich wątków niestety nie udało mi się poruszyć. Na pytania chętnie odpowiem.

Ps.2 Moim zdaniem Ci Wszyscy, którzy przebrnęli przez ten cały tekst i dobrnęli do tego zdania, zasługują na +3 punkty do UTMB i darmowe frytki w McDonalds!
Nie narzekaj, że masz pod górę gdy idziesz na szczyt!
ODPOWIEDZ