
- dużo świeżych warzyw i owoców (szczególnie cebula i czosnek)
- dużo płynów
- dużo czasu na świeżym powietrzu
- sauna i basen
- inne sporty zimowe
- suplementacja diety (ale tylko witaminy i omega3)
Tylko o umiarkowanej intensywnościgofer7 pisze:Bieganie to chyba najlepszy sposób, aby podnieść odpornośćPoza tym:
Wypróbuj ekstrakt Imbiru a nie zwykły korzeń.deepblue pisze:Ja mam cholerne problemy z drobnymi przeziębieniami podczas biegania w okresie jesienno-zimowym (a propos wcześniejszych postów to jestem pewien, że gdybym nie biegał to obeszłoby się bez infekcji). Wypróbowałem większość "domowych" sposobów - czosnek, imbir, witaminy, omega3, aloes itd - g dało.
Czując na karku zbliżającą się jesień wybrałem się do laryngologa (miewam w zasadzie jeden typ infekcji) pogadać o tym - dostałem szczepionkę dla dzieci - Ismigen. Zobaczymy czy podniesie coś moją odporność.
Imbir, czosnek, wyciąg z pestek grejpfruta, miód itp mają głównie działanie antybakteryjne. Ja praktycznie nie łapię infekcji bakteryjnych, wszystko to typowa wirusówka. Wydaje mi się, że to stąd brak efektów imbiru czy czosnku u mnie.apaczo pisze:Wypróbuj ekstrakt Imbiru a nie zwykły korzeń.deepblue pisze:Ja mam cholerne problemy z drobnymi przeziębieniami podczas biegania w okresie jesienno-zimowym (a propos wcześniejszych postów to jestem pewien, że gdybym nie biegał to obeszłoby się bez infekcji). Wypróbowałem większość "domowych" sposobów - czosnek, imbir, witaminy, omega3, aloes itd - g dało.
Czując na karku zbliżającą się jesień wybrałem się do laryngologa (miewam w zasadzie jeden typ infekcji) pogadać o tym - dostałem szczepionkę dla dzieci - Ismigen. Zobaczymy czy podniesie coś moją odporność.
Wzorowo!kowalus pisze:pochwalę się moimi sposobami:
1) gdy mnie masakrycznie złapie (zdazylo się jeden jedyny raz rok temu. W przeciwienstwie do szeregu poprzednich lat kiedy jadłem byle co, łykałem atybiotyki i chorowałem non stop) jadłem przez 2-3 dni 3xdziennie po 3 zabki czosnku. Leczy wszystko!
2) poza tym herbata z imbiru świeżego - rewelacja
3) soki warzywne, owocowe, chlorofilowe (np z natki pietruszki)
4) płukanie gardła
- zioła: np szałwia, septosan, rumianek
- sokiem z jednej cytryny i szklanki wody
- szklanką wody z solą
5) syrop czosnkowo/cebulowo/cukrowy
6) wygrzać się 2 dni pod kocem/kołdrą razem z piciem wymienionych magicznych mikstur
7) wszelkie rutinoscorbiny to najzwyklejsza ściema, chwyt marketingowy i nic nie warty medykament
8) dieta bogata w warzywa, owoce, len, sezam, mak, oleje (np rydzowy), orzechy
9) od tego roku znam sprawdzony sposób płukania nosa i zatok: woda z solą morską i sodą (2 szklanki wody, łyżeczka gruboziarnistej soli morskiej lub kamiennej, pół łyżeczki sody lub Xylitolu)
10) herbata z cytryną i sokiem z malin
Poza tym zacząłem na wzmocnienie regularnie pić nalewkę z owoców dzikiej róży, nalewkę z jarzębiny, nalewkę z młodych pędów sosny, nalewkę malinówkęa w tym roku mam zrobioną również nalewkę i sok z czarnego bzu - te rośliny podobno to potęga zdrowia.
Polecam również syrop/miód sosnowy - oczywiście wszystko własnej roboty! :D Planuję też zrobić nalewkę z propolisu - można o propolisie wyczytac bardzo dużo dobrego.
Poza tym zaczynam czytać mini książeczkę "Wzmacnianie organizmu" dr Jadwigi Górnickiej
Ismigen to niegłupia rzecz, podobnie zresztą jak inne preparaty tego rodzaju (np. ribomunyl). Zasadniczo uodparnia przeciwko infekcjom wywoływanym przez niektóre bakterie, odpowiedzialne za szereg często spotykanych schorzeń (głównie) górnych dróg oddechowych, ale z uwagi na fakt, iż całościowo zwieksza reaktywność układu odpornościowego, ma też działanie niespecyficzne, poprawiając odpowiedź immunologiczną organizmu także na inne patogeny.deepblue pisze:Czując na karku zbliżającą się jesień wybrałem się do laryngologa (miewam w zasadzie jeden typ infekcji) pogadać o tym - dostałem szczepionkę w tabletkach (głównie dla dzieci) - Ismigen. Zobaczymy czy podniesie coś moją odporność.
Dokładnie. Jestem w trakcie kuracji, zobaczymy czy będzie jakiś efekt.Mortimer pisze:Ismigen to niegłupia rzecz, podobnie zresztą jak inne preparaty tego rodzaju (np. ribomunyl). Zasadniczo uodparnia przeciwko infekcjom wywoływanym przez niektóre bakterie, odpowiedzialne za szereg często spotykanych schorzeń (głównie) górnych dróg oddechowych, ale z uwagi na fakt, iż całościowo zwieksza reaktywność układu odpornościowego, ma też działanie niespecyficzne, poprawiając odpowiedź immunologiczną organizmu także na inne patogeny.deepblue pisze:Czując na karku zbliżającą się jesień wybrałem się do laryngologa (miewam w zasadzie jeden typ infekcji) pogadać o tym - dostałem szczepionkę w tabletkach (głównie dla dzieci) - Ismigen. Zobaczymy czy podniesie coś moją odporność.
Teraz jest ostatni dzwonek na zabezpieczenie się - preparaty tego typu powinno się stosować przed sezonem przeziębieniowym.
Albo można parzyć go np. z zieloną herbatą i miodem. Imbir jest super i działa m.in. bakteriobójczo, przeciwzapalnie.herson pisze:Polecam świeży imbir. Kroisz plasterki i ssiesz, co jakiś czas lekko przygryzając.
Jakiś czas temu, żona przekonała mnie do tego typu sposobów.
cava pisze:Herbata z cytryną i cukrem (w soku malinowym jest cukier) to jeden z najbardziej wychładzających napoi jakie zna ludzkość.
Dlatego pustynni nomadzi piją właśnie czarna lub zieloną herbatę, mocno słodzoną, często z dodatkiem mięty. Sama cytryna też wychładza! Jak każdy cytrus.
To właśnie latem w upały najlepiej pić gorącą herbatę z cytryną i cukrem, ale w naszym klimacie ciepło raczej należy kumulować niż wytracać, wiec też nie tego.
Herbatę można "rozgrzać" dodając dużo przypraw korzennych, lub pijąc zieloną z jaśminem. Jaśmin też mocno rozgrzewa.
Zasadniczo nie zastanawiam się nad hartowaniem jakoś szczególnie.
Unikam alergenów na które jestem wrażliwa i ograniczam żywność która mi nie służy : wychładzającą i zaflegmiającą.
I to u mnie jest jakieś 90% zdrowia.
Mam bardzo dużo szacunku do naszych polskich "superfoods": żurawiny (tej drobnej, dzikiej), aronii, dzikiej róży, jarzębiny, rokitnika (!!! ten to dopiero cud natury!!!) , czarnej jagody , porzeczek, pigwy, malin i jeżyn.
Mrożę i dodaję codziennie po trochu do owsianki. Nie gotuję, byle się ogrzało i rozmroziło w ciepłej owsiance.
Te rośliny mają taką moc, ze te wszystkie szemrane goi, acai mogą się pod łóżko schować i nie wychodzić.
Jeszcze czarny bez- ale tego jakoś nie umiem obsługiwać.![]()
Tak samo z zieleniną- nie tylko sałata, ale jem na pęczki natkę pietruszki, szczypior, koper. To bomba mikro i makro elementów, chlorofilu, rzadkich olejków eterycznych mających olbrzymią moc tłuczenia bakterii i grzybów.
Jak się kończy koniec sezonu na owoce , to robię codziennie zielonego szejka- pęczek natki, 2 jabłka, jakiś inny owoc do tego, kapka oleju z np. lnu lub mango/avocado.
Wiosną jak zaczyna się młoda pokrzywa, robię te szejki z pokrzywą.
Całe lato nastawiam ogórki małosolne a jak się kończy sezon na ogórki, to kapustę kiszoną po polsku albo na ostro z imbirem i chili w wersji kim-chi. To źródło naturalnych probiotyków, wit C i B12 (!)
Ogólnie- kumuluję ciepło od wewnątrz (rozgrzewające i osuszające jedzenie + ruch),
za to staram się nie przegrzewać od zewnątrz. Mam chłodno w domu i zawsze uchylone okno żeby nie siedzieć, a zwłaszcza nie spać w zaduchu.
Jak czuję ze organizm zaczyna z czymś walczyć- jem kaszę jaglaną. Ma maksa, ile dam radę.
Kiedyś w takiej sytuacji robiłam sobie w ogóle mondietę z kaszy jaglanej, ale teraz już mi tak zbrzydła w tym wydaniu, że nie mogę się zmobilizować i owszem jem ją ile wlezie, ale z warzywami, owocami.
Żadnych tłuszczy nie suplementuję. Jadam na co dzień różne oleje i oliwę, orzechy, wszelkie nasiona, surowe śledzie, jajka, masło.
W obecność jakichkolwiek cennych kwasów tłuszczowych w gotowanych, wędzonych, smażonych rybach... nie wierzę. Kwasy omega rozpadają się już chyba w 40stC?
I jeszcze- gdzie się da , sypię przyprawy korzenne: cynamon, goździki, gałkę muszkatołową, kardamon, chili. One tez mają bardzo duże właściwości antyseptyczne, na dodatek- rozgrzewają od środka.
Na jakieś wstępne sensacje z gardem, pęcherzem, zaziębieniem: herbatka z rumianku z imbirem, cynamonem, goździkami.