A co do wagi to w czasie wakacji, przy dość wysokiej temperaturze można stracić i ponad 2 razy tyle
30 minut ciągłego biegu - i co dalej?
- maly89
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
W takim razie gratuluję pierwszej dyszki. Kolejna bariera połamana 
A co do wagi to w czasie wakacji, przy dość wysokiej temperaturze można stracić i ponad 2 razy tyle
Ale w odwodnieniu nie ma nic dobrego
Dlatego jak najszybciej trzeba uzupełnić płyny 
A co do wagi to w czasie wakacji, przy dość wysokiej temperaturze można stracić i ponad 2 razy tyle
- Ginger
- Stary Wyga

- Posty: 190
- Rejestracja: 02 wrz 2013, 10:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Gratulacje.Pawelski pisze:Po różnych perypetiach zdrowotnych wczoraj po raz pierwszy przebiegłem 10 km:))
Najciekawsze było wskazanie wagi przed i po treningu - 1,5 kg mniej:)
A za trzy tygodnie Biegnij Warszawo:))
pozdrawiam
I jak samopoczucie "po"?
Mam nadzieję, że też się zbliżę do tego rezultatu. Ustabilizowałam się na 9 km i nie mogę przeskoczyć tej magicznej bariery.
-
Maja2902
- Rozgrzewający Się

- Posty: 12
- Rejestracja: 13 wrz 2013, 12:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Coś więc jest w tym bieganiu po nowych trasach
A takie Góry Izerskie to już w ogóle bajka. Marzą mi się jeszcze Bieszczady- bieg Rzeźnika. Ale do tego mi jeszcze bardzo daleko. Najpierw 2 godziny biegu ciągłego 
Adamie, jeszcze pytanie odnośnie linka, który mi przesłałeś- 30 minut ciągłego biegu - i co dalej?- pytanie odnośnie cyklu 1. Spokojnie jestem w stanie przebiec tak jak w tej chwili jest to rozpisane. Rozumiem, że w kolejnym tygodniu tego cyklu do biegu niedzielnego dokładam sobie 10 min do najdłuższego przebiegniętego w tyg poprzednim czyli biegnę 40 min. Rozumiem, że jednocześnie nie mogę wydłużyć sobie innych treningów w tym tygodniu? Jeżeli wydłużę to najwcześniej np. w tyg. 3 ale wtedy do biegu niedzielnego nie dokładam już kolejnych 10 min żeby było 50 min? Muszę sobie to rozpisać żeby nie przesadzić z obciążeniem ale z drugiej strony rozwijać się.
Adamie, jeszcze pytanie odnośnie linka, który mi przesłałeś- 30 minut ciągłego biegu - i co dalej?- pytanie odnośnie cyklu 1. Spokojnie jestem w stanie przebiec tak jak w tej chwili jest to rozpisane. Rozumiem, że w kolejnym tygodniu tego cyklu do biegu niedzielnego dokładam sobie 10 min do najdłuższego przebiegniętego w tyg poprzednim czyli biegnę 40 min. Rozumiem, że jednocześnie nie mogę wydłużyć sobie innych treningów w tym tygodniu? Jeżeli wydłużę to najwcześniej np. w tyg. 3 ale wtedy do biegu niedzielnego nie dokładam już kolejnych 10 min żeby było 50 min? Muszę sobie to rozpisać żeby nie przesadzić z obciążeniem ale z drugiej strony rozwijać się.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Nie, chodzi o to, żeby to sumarycznie był przyrost nie większy niż 10% tygodniowo (jeśli chodzi o objętość, czy czas trwania).
To jest jakiś ogólny zarys, nie masz ze sobą trenera na co dzień więc te 10% to jakiś bufor bezpieczeństwa.
Tak, zupełnie po aptekarsku (mimo, że bieganie nie jest takie aptekarskie i za jakis czas poczujesz co jest dla Ciebie dobre)
Jeśli np w pierwszym tygodniu robisz:
30
30
20
40
to jest razem 120 minut. 10% to jest 12 minut, skoro w niedzielę masz dodać 10 minut to zostaje Ci tylko 2 minuty. Czyli masz tak:
30
32
20
50
to jest 132 min, 10% to jest około 13 min, czyli dalej:
30
35
20
60
razem 145 min, 10% to jest około 15 min, czyli dalej:
35
40
25
60
razem 160 min, 10% to 16 min, czyli dalej:
40
45
30
60
tym sposobem dochodzisz do Cyklu 2. Mam nadzieję, że to wszystko wyjaśnia.
I nie zapomnij choćby o takim dodatku, przy zwiększaniu objętości to bardzo ważne:
http://bieganie.pl/?show=1&cat=288&id=5457
To jest jakiś ogólny zarys, nie masz ze sobą trenera na co dzień więc te 10% to jakiś bufor bezpieczeństwa.
Tak, zupełnie po aptekarsku (mimo, że bieganie nie jest takie aptekarskie i za jakis czas poczujesz co jest dla Ciebie dobre)
Jeśli np w pierwszym tygodniu robisz:
30
30
20
40
to jest razem 120 minut. 10% to jest 12 minut, skoro w niedzielę masz dodać 10 minut to zostaje Ci tylko 2 minuty. Czyli masz tak:
30
32
20
50
to jest 132 min, 10% to jest około 13 min, czyli dalej:
30
35
20
60
razem 145 min, 10% to jest około 15 min, czyli dalej:
35
40
25
60
razem 160 min, 10% to 16 min, czyli dalej:
40
45
30
60
tym sposobem dochodzisz do Cyklu 2. Mam nadzieję, że to wszystko wyjaśnia.
I nie zapomnij choćby o takim dodatku, przy zwiększaniu objętości to bardzo ważne:
http://bieganie.pl/?show=1&cat=288&id=5457
-
Zalsia
- Dyskutant

- Posty: 43
- Rejestracja: 16 cze 2013, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Tym razem witam z nowym problemem: otóż tak jakoś zachęcona różnymi publikacjami i dyskusjami nabyłam drogą zakupu internetowego pulaometr, taki prosty, w pasku na klatkę, współpracujący z moim sprzętem. Następnie pokonując kobiece ułomności uruchomiłam go, a nawet dwukrotnie użyłam. Mierzył mi pracę serca. Zastanawiam się co teraz począć, bo się nagle okaAło, że moje spokojne konwersacyjne szuranie dprowadza moją pikawkę do wysiłku coś wokół 85 - 90 proc HR max... A ja byłam przekonana że Max 65-75 i mam jeszcze rezerw a rezerw.
Nadal próbować przyspieszać i biegać czasem powyżej 90 proc? Nie zrobię sobie kuku?
Nadal próbować przyspieszać i biegać czasem powyżej 90 proc? Nie zrobię sobie kuku?
- maly89
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
A skąd taki wniosek, że to jest 85-90% Twojego HRmax? Mam nadzieję, że te HRmax masz wyznaczone nie ze wzoru tylko na podstawie próby wysiłkowej? Bo widzisz pulsometr wśród początkujących stanowi coraz częściej przeszkodę w normalnym bieganiu. Patrzymy na jego wskazania, wydaje nam się, że osiągamy jakieś niebotyczne wartości, a tymczasem okazuje się, że jesteśmy po prostu niewytrenowani i te wartości tętna to nic nadzwyczajnego.
-
RunningFox
- Rozgrzewający Się

- Posty: 3
- Rejestracja: 16 wrz 2013, 11:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
10km, narazie mysle, ze dla mnie 7km to max, brawo 
Jesli ktoś szuka to mogę polecićłóżeczko
-
Zalsia
- Dyskutant

- Posty: 43
- Rejestracja: 16 cze 2013, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No właśnie Maly89 też mi się tak zdaje że po prostu ten puls to tak jest że zaraz wzrasta bo to niewytrenowanie, ot kilka miesięcy biegania i biurkowy tryb życia. HR max jednakoż ze wzoru. W czwartek idę do kardiologa to spróbuję zrobić próbę wysiłkową skoro to ma pomóc.
Te wskazania to w ogóle na początku treningu szaleją, rozpoczynam niby powoli, a tu np w 3-ciej minucie nagle tętno 186, a potem w 5-tej 77, znowu w górę i znów spadek poniżej 100, tak kilka razy ale już od 10-tej minuty do końca (biegam godzinę) to równo koło 148 - 158.
Te wskazania to w ogóle na początku treningu szaleją, rozpoczynam niby powoli, a tu np w 3-ciej minucie nagle tętno 186, a potem w 5-tej 77, znowu w górę i znów spadek poniżej 100, tak kilka razy ale już od 10-tej minuty do końca (biegam godzinę) to równo koło 148 - 158.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Ja na Twoim miejscu w ogóle bym na te wskazania nie patrzył. Bieganie to ma być przyjemność, po co sobie narzucać ograniczenia i niepotrzebne bariery?
A co do HRmax wyznaczanego ze wzoru - nawet na to nie patrz 
-
tupacz
- Wyga

- Posty: 60
- Rejestracja: 23 sie 2013, 15:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hej!
Aktualnie znajduję się na etapie przejściowym pomiędzy dwoma cyklami treningowymi z tego tematu, i mam parę pytań odnośnie treningu.
Tempo biegu
O ile niedzielne, długie wybiegania człapie w żółwim tempie, to zauważyłem, że krótsze, tygodniowe zaczynam pokonywać coraz szybciej. Robię to zupełnie podświadomie, nie jest to spowodowane jakimś ściganiem się ze sobą, czy tego rodzaju bzdurami. Wprawdzie różnice pomiędzy poszczególnymi treningami są minimalne, ale jest wyraźna tendencja rosnąca; ostatnim razem wyszła mi średnia 5:40min/km. Czy jest to "efekt uboczny" lepszej kondycji i jest to zupełnie normalne, czy też mieć na to oko i starać się to jakoś skorygować?
Przebieżki
Czy lepsze efekty odniesie bieganie dłuższych przebieżek, czy też większej ich ilości? Co z sytuacją, w której czuję, że nie dam rady przebiec następnej równie dobrze, jak poprzedniej? Odpuścić, czy odbyć niedoskonałą przebieżkę?
Kończenie biegu
Ponieważ biegi nie sprawiają mi aż takiego problemu jak np. miesiąc temu i kończę je czując, że spokojnie "mogę jeszcze", to na finiszu robię a'la przebieżkę. Czy ma to jakieś uzasadnienie od strony rozwojowej, czy wynika to tylko z podświadomego założenia, że trening musi być męczący?
Wzniesienia
Na swojej normalnej trasie mam parę wzniesień i o ile te krótkie i ostre nie stanowią problemu, to te długie i łagodne potrafią dać mi ostro w kość, mimo to, staram się nie zmniejszać tempa. J/w, czyli czy ma to jakieś uzasadnienie od strony rozwojowej, czy wynika to tylko z podświadomego założenia, że trening musi być męczący?
Aktualnie znajduję się na etapie przejściowym pomiędzy dwoma cyklami treningowymi z tego tematu, i mam parę pytań odnośnie treningu.
Tempo biegu
O ile niedzielne, długie wybiegania człapie w żółwim tempie, to zauważyłem, że krótsze, tygodniowe zaczynam pokonywać coraz szybciej. Robię to zupełnie podświadomie, nie jest to spowodowane jakimś ściganiem się ze sobą, czy tego rodzaju bzdurami. Wprawdzie różnice pomiędzy poszczególnymi treningami są minimalne, ale jest wyraźna tendencja rosnąca; ostatnim razem wyszła mi średnia 5:40min/km. Czy jest to "efekt uboczny" lepszej kondycji i jest to zupełnie normalne, czy też mieć na to oko i starać się to jakoś skorygować?
Przebieżki
Czy lepsze efekty odniesie bieganie dłuższych przebieżek, czy też większej ich ilości? Co z sytuacją, w której czuję, że nie dam rady przebiec następnej równie dobrze, jak poprzedniej? Odpuścić, czy odbyć niedoskonałą przebieżkę?
Kończenie biegu
Ponieważ biegi nie sprawiają mi aż takiego problemu jak np. miesiąc temu i kończę je czując, że spokojnie "mogę jeszcze", to na finiszu robię a'la przebieżkę. Czy ma to jakieś uzasadnienie od strony rozwojowej, czy wynika to tylko z podświadomego założenia, że trening musi być męczący?
Wzniesienia
Na swojej normalnej trasie mam parę wzniesień i o ile te krótkie i ostre nie stanowią problemu, to te długie i łagodne potrafią dać mi ostro w kość, mimo to, staram się nie zmniejszać tempa. J/w, czyli czy ma to jakieś uzasadnienie od strony rozwojowej, czy wynika to tylko z podświadomego założenia, że trening musi być męczący?
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Tak, jest normalne, nie koryguj.tupacz pisze:Tempo
Czy jest to "efekt uboczny" lepszej kondycji i jest to zupełnie normalne, czy też mieć na to oko i starać się to jakoś skorygować?
Słuchaj, w mojej definicji przebieżka to 20 sekund. Im dłuższa tym bardziej wchodzisz w przemiany beztlenowe które są degradujące. Musisz robić tak długą przerwę, żeby kolajną dac radę zrobić równie dobrą jakościowo, jeśli nie dajesz rady to znaczy że trzeba skończyć trening.tupacz pisze:Przebieżki
Czy lepsze efekty odniesie bieganie dłuższych przebieżek, czy też większej ich ilości? Co z sytuacją, w której czuję, że nie dam rady przebiec następnej równie dobrze, jak poprzedniej? Odpuścić, czy odbyć niedoskonałą przebieżkę?
Ma to takie uzasadnienie, że jesteś już prawdopodobnie na na tyle dobrym poziomie, że po np 40 minutach biegu dopiero się rozgrzałeś i dopiero wtedy masz ochotę na więcej, spoko, tak jest, ja w dawnych czasach czułem że dopiero po 25 kilometrach dobrze mi się biegnie.tupacz pisze:Kończenie biegu
Ponieważ biegi nie sprawiają mi aż takiego problemu jak np. miesiąc temu i kończę je czując, że spokojnie "mogę jeszcze", to na finiszu robię a'la przebieżkę. Czy ma to jakieś uzasadnienie od strony rozwojowej, czy wynika to tylko z podświadomego założenia, że trening musi być męczący?
Zmniejsz tempo. Chyba, że chcesz z tego zrobić mocniejszy bodziec ale wtedy bądź gotowy na mocne zmęczenie na podbiegu i odpoczynek na zbiegu.tupacz pisze:Wzniesienia
Na swojej normalnej trasie mam parę wzniesień i o ile te krótkie i ostre nie stanowią problemu, to te długie i łagodne potrafią dać mi ostro w kość, mimo to, staram się nie zmniejszać tempa.
- kojer
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1757
- Rejestracja: 26 lip 2013, 11:09
- Życiówka na 10k: 46:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
To wyglada na błedy pulsometru. Spróbuj przed założeniem zwilżyć styki (i ciało pod) wodą. Jest szansa, że pomożeZalsia pisze: Te wskazania to w ogóle na początku treningu szaleją, rozpoczynam niby powoli, a tu np w 3-ciej minucie nagle tętno 186, a potem w 5-tej 77, znowu w górę i znów spadek poniżej 100, tak kilka razy ale już od 10-tej minuty do końca (biegam godzinę) to równo koło 148 - 158.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Nie każdy pulsometr niestety jest dobrej jakości.



