"Debiutanci" po debiucie
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
Zaraz temat nam wypadnie z "jedynki", więc donoszę, że biegam (6razy w tygodniu) i jeszcze się nie rozpadłem. Dziś miałem szczególny doroczny trening, na którym co roku biegam o jeden kilometr więcej. W tym roku 35km ze średnim tempem 5:15 min/km (stacjonuję teraz w okolicach Nałęczowa - piękne, ale ciężkie pofałdowane trasy, przyda się pod B7D...). Gorąc straszny, więc musiałem wystartować o 4:30.
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
Jakubie – najlepszego!! Życzę okazji do zrobienia w przyszłości 100 km 
U mnie wydawało się, że forma wraca, biegałem szybciej, więcej i mniej się męczyłem ale oczywiście jak nie urok to …. Skręciłem sobie kostkę i to dość poważnie, praktycznie nie mogłem chodzić jeden dzień, opuchlizna dalej się utrzymuje, chociaż minęły już dwa tygodnie. Truchtam jednak coś tam, wolno bo wolno ale jednak. Przerwy było 10 dni więc forma spadła. Planów startowych na razie w sumie brak, może, nieśmiało Poznań ale zobaczę jeszcze czy sierpniu uda się coś pobiegać. Trochę brakuje mi zawodów w tym roku, ostatni start był chyba w czerwcu. Mam nadzieję, że to już koniec upałów i trochę się podciągnę w końcu.

U mnie wydawało się, że forma wraca, biegałem szybciej, więcej i mniej się męczyłem ale oczywiście jak nie urok to …. Skręciłem sobie kostkę i to dość poważnie, praktycznie nie mogłem chodzić jeden dzień, opuchlizna dalej się utrzymuje, chociaż minęły już dwa tygodnie. Truchtam jednak coś tam, wolno bo wolno ale jednak. Przerwy było 10 dni więc forma spadła. Planów startowych na razie w sumie brak, może, nieśmiało Poznań ale zobaczę jeszcze czy sierpniu uda się coś pobiegać. Trochę brakuje mi zawodów w tym roku, ostatni start był chyba w czerwcu. Mam nadzieję, że to już koniec upałów i trochę się podciągnę w końcu.
Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
No i po 100km. 15h 06 min. Szału nie ma. Wywinąłem orła na 30km i od tego momentu już zajmowałem się dotarciem do mety, a nie szybkim dotarciem do mety. Zawsze chciałem przebiec 100km, przebiegłem 100km po górach i póki co mi starczy. Cieszę się, że nie muszę biec dalej
Wolę jednak szybką połówkę, czy maraton - bardziej mnie to kręci.

- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Cześć!
No no. nieźle sobie pomykasz.... Jakiegoż to orła wywinąłeś? „Pochwal” się.
Przy okazji zapytam Was - ultrasów o to, o co chcę zapytać od chyba 2 tygodni, a jakoś zabrać się nie mogę. Czy przy tak długich biegach macie problemy odciskami/pęcherzami? Na Rajdzie 4 Żywiołów po przeprawie przez podmokły teren (w 1/3 około 45km trasy) i po zamoczeniu butów, po niedługim czasie zaczęły mi się robić bąble na stopach. W przeciwieństwie do roku wcześniejszego byłem na to przygotowany i miałem zapas plastrów i oklejałem te miejsca gdzie zaczęło się robić źle. Tylko to było leczenie skutków... Czy macie jakieś sposoby na zabezpieczenie stóp przed pojawieniem się bąbli/obtarć? Tak sobie pomyślałem, czy nie pomogłoby plastrowanie takich miejsc przed startem (plastrem zwykłym, bez opatrunku). Co o tym sądzicie? Plaster naklejany na jeszcze suchą stopę będzie pewnie trzymał lepiej niż klejony na wilgotną skórę, tylko czy to ma sens?
Pozdrawiam
No no. nieźle sobie pomykasz.... Jakiegoż to orła wywinąłeś? „Pochwal” się.
Przy okazji zapytam Was - ultrasów o to, o co chcę zapytać od chyba 2 tygodni, a jakoś zabrać się nie mogę. Czy przy tak długich biegach macie problemy odciskami/pęcherzami? Na Rajdzie 4 Żywiołów po przeprawie przez podmokły teren (w 1/3 około 45km trasy) i po zamoczeniu butów, po niedługim czasie zaczęły mi się robić bąble na stopach. W przeciwieństwie do roku wcześniejszego byłem na to przygotowany i miałem zapas plastrów i oklejałem te miejsca gdzie zaczęło się robić źle. Tylko to było leczenie skutków... Czy macie jakieś sposoby na zabezpieczenie stóp przed pojawieniem się bąbli/obtarć? Tak sobie pomyślałem, czy nie pomogłoby plastrowanie takich miejsc przed startem (plastrem zwykłym, bez opatrunku). Co o tym sądzicie? Plaster naklejany na jeszcze suchą stopę będzie pewnie trzymał lepiej niż klejony na wilgotną skórę, tylko czy to ma sens?
Pozdrawiam
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Wczoraj poszedłem se pogonić i miałem przygodę. Lecę se spokojnie, a tu jakiś jaszczek na drogę wyleciał spod nieogrodzonej chałupy i obszczekuje. A że takie "brytany" są pier.....te, to nigdy nie wiem, co mu piźnie do łba, a że miałem flaszkę w łapie, to schyliłem się (bo to był charczek wielkości kota i to raczej zagłodzonego) zamachując się tą prawie pustą flaszką, a że się napatoczył to oberwał w łeb i z piskiem poleciał. Z resztą nie pierwszy taz ten rambo skakał koło mnie i nei piererwszy raz musiałęm się oganiać. Poleciał pies, to się odezwał właściciel... Chyba jeszcze mniej rozgarnięty niż ten pies bo zaczął ryczeć "ku....a!, Ch..ju!!!" i... zrobił to samo co ten charczek, czyli puścił się za mną... siłą rzeczy miałem trening zrywności
. Trzymałem go na dystans jakichś dziesięcu metrów i przeleciał może ze 150 m i zdechł i coś jeszcze darł koparę, a że mnie wkurzył tymi wyzwiskami, to mu odryczałem staropolskie spie..... Ale jakoś dziwnie szybko się stracił. Ja miałem za moment zakręt w lewo i słusznie co jakiś czas zaglądałem za plecy. Okazało się, ze z kolegą pojechali se za mną Transitem! Wysiadł se ze 20m za mną, a auto ruszyło dalej. Nie wiedziałem czego spodziewać się z auta, no to se cross przez łąkę zrobiłem. Też matoł padł, ale już po 100m. Miałem taki ubaw, że hej jak już pajac spuchł, coś tam japę darł, to się wróciłem do niego na jakies 10-15 m i mu wytłumaczyłem o co kaman. Bo pajac twierdził, że mu w psa kopnąłem. Wytłumaczyłem, że mu nie kopnąłem w psa, tylko się opędzałem i przypadkowo go trafiłem prawie pustą butelką (tak naprawdę pierdzielnąłem tego psa rozmyślnie, bo wreszcie miałem czym, a nie 1. raz się plątał. Nie wiem czy zrozumiał czy dochodził do siebie, ale był już spokojniejszy. Gościowi tyko zwróciłem uwagę, że pies nie powinien opuszczać posesji, to mi powiedział, że jego pies może, odpowiedziałem, że "niestety tez nie". Mam wrażenie, niemal pewność, że troglodyta był był po chmielu i dlatego taki kogut z niego był. Na wszelki wypadek z tą trasą biegową dam se spokój do jesieni. Jak już będzie zimno i takim pacanom nie będzie się chciało chlać browa przed domem, a i treningi już raczej będą po zachodzie słońca. Na szczęście ten odcinek leży na mojej raczej rzadko uczęszczanej trasie i jego brak nie będzie mi doskwierał. Ale miałem super radochę, jak koleś wymiękał i se musiał auto wziąć, żeby mnie dogonić
.
To tyle przygód.
Tylko by dopełnić formalności wczoraj pobiegałem 6 km z żoneczką (po ~6:30/km), a zaraz potem 8 km izi (z 2 momentami zrywu
) po 5:26 + 4 km tempo run po 4:49.
Pozdrawiam


To tyle przygód.
Tylko by dopełnić formalności wczoraj pobiegałem 6 km z żoneczką (po ~6:30/km), a zaraz potem 8 km izi (z 2 momentami zrywu

Pozdrawiam
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle


Czesc.
Wracajac do pytania to tylko raz zdarzylo mi sie miec problem z odciskami po ostatnim biegu na transjurze a podejrzewam ze to przez bieganie w butach calkowicie zalanych woda i ze spora iloscia piachu.Przez wiele km nic nie czulem ale jak stopy zrobily sie dosc "pomarszczone" od wilgoci odciski porobily sie w miejscach w ktorych normalnie nie powinny.Czy plaster bedzie odpowiedni hmm czy lepiej suche buty i skarpety.Zastanawiam sie nad kupnem butow minimalistycznych i sprobowaniem naturalnego biegania,choc raz w tygodniu a juz za kilka dni biegne maraton we wroclawiu,lato sie konczy

- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Piotrze - powodzenia w Wrocławiu!
Właśnie ja miałem ten sam problem na R4Ż - przez prawie km musiałem mordować się z drogą po której płynął sobie potok i nie było możliwości jego ominięcia, bo ściółka w lesie była jak gąbka. Do tego w piaszczystym terenie praktycznie nie da się uniknąć nasypania piachu w buty, nawet tylko w marszu. Wiedziałem czym to grozi i co godzinę-dwie oglądałem szłapy i kleiłem.
No Jacuś - czekam na relację z Twoich dzisiejszych zmagań
.
Pozdrawiam
Ps.: Jeszcze jedno! Muszę się pochwalić, że biegałem dzisiaj z żoneczką, która przebiegła swoją pierwszą „dyszkę”!
Właśnie ja miałem ten sam problem na R4Ż - przez prawie km musiałem mordować się z drogą po której płynął sobie potok i nie było możliwości jego ominięcia, bo ściółka w lesie była jak gąbka. Do tego w piaszczystym terenie praktycznie nie da się uniknąć nasypania piachu w buty, nawet tylko w marszu. Wiedziałem czym to grozi i co godzinę-dwie oglądałem szłapy i kleiłem.
No Jacuś - czekam na relację z Twoich dzisiejszych zmagań

Pozdrawiam
Ps.: Jeszcze jedno! Muszę się pochwalić, że biegałem dzisiaj z żoneczką, która przebiegła swoją pierwszą „dyszkę”!
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
Witam.
Gdzies uciekla mi juz ta magia biegania,okres oczekiwania,odliczania w koncu sam bieg. Gdzie to wszystko sie podzialo? zadaje sobie to pytanie i szukam odpowiedzi jak zrobic zeby to znowu wrocilo,a tymczasem pobieglem sobie po Wroclawiu 42km.Pogoda troche pomogla,popadalo ale w sumie bylo cieplo,czas 3.47,moglo byc lepiej ale narzekać nie moge,powalczylem z wlasnymi slabosciami a to chyba najwazniejsze,pozdrawiam.
Gdzies uciekla mi juz ta magia biegania,okres oczekiwania,odliczania w koncu sam bieg. Gdzie to wszystko sie podzialo? zadaje sobie to pytanie i szukam odpowiedzi jak zrobic zeby to znowu wrocilo,a tymczasem pobieglem sobie po Wroclawiu 42km.Pogoda troche pomogla,popadalo ale w sumie bylo cieplo,czas 3.47,moglo byc lepiej ale narzekać nie moge,powalczylem z wlasnymi slabosciami a to chyba najwazniejsze,pozdrawiam.
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Piszesz o starcie w zawodach czy w ogóle o bieganiu???
A Twoje ganianie po Wrocku śledziłem na międzyczasach
. Wypatrywałem nawet na mecie, ale jakość transmisji nie powalała... Fajnie piąłeś się w klasyfikacji.
To tyle tak na szybko.
Pozdrawiam
A Twoje ganianie po Wrocku śledziłem na międzyczasach

To tyle tak na szybko.
Pozdrawiam
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
Bartess chodzi mi o zawody,wdarla sie tak jakby rutyna,kiedys to sie dzialo,ten okres oczekiwania,robilem liste potrzebnych rzeczy choc i tak polowe z nich nie wiem po co bralem. Dzisiaj wole sobie pobiegac u siebie,moze powinienem wybierac kameralne imprezy a te duze komercyjne omijac szerokim lukiem albo to ze starosci zaczynam marudzic
Na koniec sezonu pozostal mi maraton w Poznaniu,mam jakis sentyment do tego miasta no i po raz 12 sprawdze co tam slychac,pozdrawiam.

- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
ja ostatnio bardzo często startuję w małych kameralnych biegach - świetny mają klimat.jakub738 pisze:Bartess chodzi mi o zawody,wdarla sie tak jakby rutyna,kiedys to sie dzialo,ten okres oczekiwania,robilem liste potrzebnych rzeczy choc i tak polowe z nich nie wiem po co bralem. Dzisiaj wole sobie pobiegac u siebie,moze powinienem wybierac kameralne imprezy a te duze komercyjne omijac szerokim lukiem albo to ze starosci zaczynam marudzicNa koniec sezonu pozostal mi maraton w Poznaniu,mam jakis sentyment do tego miasta no i po raz 12 sprawdze co tam slychac,pozdrawiam.
co do Poznania - też pobiegnę

Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Piotrek, a może spróbuj czegoś nowego? Typu adventure race albo BnO? Można się sprawdzić nie tylko pod kątem tego ile ma się w nogach
.
Też lubię małe imprezy, chociaż w tym roku starów to akurat mam bardzo mało. Lubię małe, „dlatego” za tydzień jadę na tą największą... Nie będzie to mój debiut (o ile Piotrek pamiętasz, to I Silesia Marathon wytrwałem i przeżyłem tylko dzięki Tobie!), ale cykora mam straszliwego! Co prawda ostatnie 4 tygodnie bardzo solidnie (jak na mnie) przepracowałem i z treningami bieganymi z żonką w sumie wylatałem 330km (do tej pory najlepszy mój miesiąc to było ledwie 210km). W tym czasie udało się zrobić 3 długie gonienia - 30, 21 i 27 km, wszystko spokojnie, w tempie ~5:40, a pod koniec tych 27km zrobiłem 1,5 km po 5'/km (chyba tylko dlatego, że kolega wystrzelił jak z procy, a mnie głupio było zostać
). Teoretycznie powinno mi to starczyć na złamanie 4h. Teoretycznie... Co z tego będzie będę wiedział za tydzień. Byle nie było słońca, bo to jest mój kiler największy.
Ten tydzień miał być już spokojny, ale jakoś się nie dało
i wyszło 63km, ale następny tydzień już tylko chyba z żoneczką sobie podeptam... A co do MW, to chyba zabiorę się z zającem z bieganie.pl tą metodą negative split, o której tyle piszą na portalu.
Chłopaki - powodzenia w pyrlandii, a z Tobą Jakubie mam nadzieję spotkać się na Narodowym
.

Też lubię małe imprezy, chociaż w tym roku starów to akurat mam bardzo mało. Lubię małe, „dlatego” za tydzień jadę na tą największą... Nie będzie to mój debiut (o ile Piotrek pamiętasz, to I Silesia Marathon wytrwałem i przeżyłem tylko dzięki Tobie!), ale cykora mam straszliwego! Co prawda ostatnie 4 tygodnie bardzo solidnie (jak na mnie) przepracowałem i z treningami bieganymi z żonką w sumie wylatałem 330km (do tej pory najlepszy mój miesiąc to było ledwie 210km). W tym czasie udało się zrobić 3 długie gonienia - 30, 21 i 27 km, wszystko spokojnie, w tempie ~5:40, a pod koniec tych 27km zrobiłem 1,5 km po 5'/km (chyba tylko dlatego, że kolega wystrzelił jak z procy, a mnie głupio było zostać

Ten tydzień miał być już spokojny, ale jakoś się nie dało

Chłopaki - powodzenia w pyrlandii, a z Tobą Jakubie mam nadzieję spotkać się na Narodowym

- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
albo zapisz się do klubu biegowego - mnie to dało pozytywnego kopajakub738 pisze:Bartess chodzi mi o zawody,wdarla sie tak jakby rutyna,kiedys to sie dzialo,ten okres oczekiwania,robilem liste potrzebnych rzeczy choc i tak polowe z nich nie wiem po co bralem. Dzisiaj wole sobie pobiegac u siebie,moze powinienem wybierac kameralne imprezy a te duze komercyjne omijac szerokim lukiem albo to ze starosci zaczynam marudzicNa koniec sezonu pozostal mi maraton w Poznaniu,mam jakis sentyment do tego miasta no i po raz 12 sprawdze co tam slychac,pozdrawiam.

Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle