Czyżby naprawdę nie było na tym forum początkujących?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2163
- Rejestracja: 21 wrz 2002, 21:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bawaria/Gdansk
Naprawde nie wiem gdzie czuje sie lepiej, w Bawarii (tu mieszkam) czy w Gdansku (tam sie urodzilem). Nie mam jednak najmniejszych watpliwosci, ze w Bawarii bieganie jest duzo przyjemniejsze. Kazdy napotkany czlowiek usmiecha sie do mnie i zyczliwie wita, rolnik jadacy kombajnem i biegnacy nieznajomy. Problemu pijaczkow nie ma! Siedza zamknieci w knajpach i przez ostatnie 12 lat spotkania z nimi na swierzym powietrzu moge policzyc na palcach 1-ej reki. Nawet psy chyba sa bardziej przyjazne (oraz co wyzne wszystkie wysoko ubezpiieczone, na pogryzieniu mozna niezle zarobic!)
- Karola
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 883
- Rejestracja: 31 sie 2001, 09:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szczecin
Jak tak czytam wiekszość postów to zaczynam współczuć niektórym.
Tak jak Joycat, nie reaguję na pijaczków i znudzeni przestają na mnie reagować. Może ja naprawde mieszkam w jakimś wyjątkowym miejscu? Nie sądzę, bo już się kiedyś Cezariusz rozpisywał na tym forum jak niebezpiecznie jest biegać w Szczecinie (nie dałam rady tego odszukać)
Wydaje mi się że jeśli nie będziecie się sami uśmiechać do mijanych ludzi to oni raczej się nie uśmiechną do Was.
Dawno, dawno temu Kamyczek w książkach o zachowaniu pisał, że "pierwszy DZIEŃ DOBRY zawsze mówi grzeczniejszy". Może podobnie jest z uśmiechaniem? Pierwszy uśmiecha się sympatyczniejszy? No to bądźmy sympatyczniejsi!
Tak jak Joycat, nie reaguję na pijaczków i znudzeni przestają na mnie reagować. Może ja naprawde mieszkam w jakimś wyjątkowym miejscu? Nie sądzę, bo już się kiedyś Cezariusz rozpisywał na tym forum jak niebezpiecznie jest biegać w Szczecinie (nie dałam rady tego odszukać)
Wydaje mi się że jeśli nie będziecie się sami uśmiechać do mijanych ludzi to oni raczej się nie uśmiechną do Was.
Dawno, dawno temu Kamyczek w książkach o zachowaniu pisał, że "pierwszy DZIEŃ DOBRY zawsze mówi grzeczniejszy". Może podobnie jest z uśmiechaniem? Pierwszy uśmiecha się sympatyczniejszy? No to bądźmy sympatyczniejsi!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2163
- Rejestracja: 21 wrz 2002, 21:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bawaria/Gdansk
Karola, calkowicie sie z Toba zgadzam. Nie zmienia to jednak faktu, ze wiekszosc ludzi w Polsce patrzy na siebie wilkiem. Zapytalem kiedys moje dzieci jaka widza najwieksza roznice miedzy Polska a Niemcami. Odpowiedzialy zgodnie (tzn. czworka najstarszych, bo najmniejsze dopiero gaworzy), ze w Bawarii mowi sie "dzien dobry" nawet nieznajomym i wszyscy sie do siebie usmiechaja. Na moja propozycje aby sprobowaly sie tak zachowywac w Polsce, uslyszalem: "tatus! uznanoby nas chyba za wariatow!".
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Ja takze mam te obawy . Moje dzieci nie znaju kraju rodzicow a zanosi sie , ze beda mialy okazje w przyszle wakacje . Jak na razie bardzo im zachwalam te dobre strony . Szczerze uwazam , ze wakacje w Polsce sa o wiele atrakcyjniejsze dla dzieciakow jak te spedzone w Stanach . Oby sie nie zawiodly .
No , alesmy odbiegli od tematu . Efekt domina .
No , alesmy odbiegli od tematu . Efekt domina .
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- Karola
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 883
- Rejestracja: 31 sie 2001, 09:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szczecin
Trzeba wziąć poprawkę na to co się tu działo niejedno pokolenie. Ile lat trzeba to nadrabiać? I w takich dziwnych układach? Jak się ma to dać zrobić skoro jeden głupek palnie "zaje..sty" publicznie i nikt go za to nie zruga, a teraz uszy wiedną, bo dla wielu to już norma. Zupełnie zniknęło poczucie wstydu u niektórych. Mam nadzieję że tu też kiedyś będzie normalniej.
Kledziku, ja częściej bywam na północy Niemiec w Berlinie lub Hamburgu i tam tej atmosfery południa jest mniej. Nie znam Bawarii (jeszcze), ale to samo widziałam w Austrii i to nie gdzieś na wsi, ale w Wiedniu. Bardzo mi się podobało powitanie z uśmiechem nawet obcej osoby.
Chyba warto spróbować uśmiechać i pozdrawiać się i u nas. Zaczynam.
Kledziku, ja częściej bywam na północy Niemiec w Berlinie lub Hamburgu i tam tej atmosfery południa jest mniej. Nie znam Bawarii (jeszcze), ale to samo widziałam w Austrii i to nie gdzieś na wsi, ale w Wiedniu. Bardzo mi się podobało powitanie z uśmiechem nawet obcej osoby.
Chyba warto spróbować uśmiechać i pozdrawiać się i u nas. Zaczynam.
-
- Stary Wyga
- Posty: 230
- Rejestracja: 05 lip 2002, 15:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Ha, wczoraj bieglem w Kampinosie w naprawde paskudnej pogodzie kilka stopni, ostry wiatr i zacinajacy deszcz. Mijala mnie jakas zmarznieta grupka grzybiarzy odzianych w foliowe worki i jedna z pan wykrzyknela wesolo na moj widok: brawo! Zgoda, ze to nie byla reprezentatywna czesc populacji, ale chyba sie (bardzo Powoli) Polska zmienia. Chociaz do austriacko-niemieckiego Gruess Gott kazdemu nieznajomemu chyba jeszcze daleko....
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 29 sie 2002, 15:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gniezno
Uprawiam biegi (a właściwie marszobiegi) od 4 tygodni i spotkałam się z różnymi reakcjami, z których żadna nie była chamska.
Pierwsza z nich to histeryczny śmiech około 10-letniego chłopaczka, kiedy mnie zobaczył.
Druga to następujący komentarz pana wyglądającego na menelika, koło którego przebiegałam nad jeziorkiem po raz kolejny: 'ma pani zdrowie'. Reakcją na moją odpowiedź: 'nie mam' było: 'właśnie widzę', a kiedy mu odkrzyknęłam: 'to tylko marszobiegi' usłyszałam: 'dla mnie to sprint'. :usmiech:
Trzecia reakcja innego menela na mój wymordowany trucht podczas marszobiegu to: 'nie za szybko, bo się pani przewróci'. Złośliwe, ale w sumie życzliwe. Przecież wykazał dbałość o moje bezpieczeństwo.
Jeśli wszystkie reakcje będą takie, nawet tych facetów od taniego wina, to mogę biegać bez obaw o komentarze.
Pierwsza z nich to histeryczny śmiech około 10-letniego chłopaczka, kiedy mnie zobaczył.
Druga to następujący komentarz pana wyglądającego na menelika, koło którego przebiegałam nad jeziorkiem po raz kolejny: 'ma pani zdrowie'. Reakcją na moją odpowiedź: 'nie mam' było: 'właśnie widzę', a kiedy mu odkrzyknęłam: 'to tylko marszobiegi' usłyszałam: 'dla mnie to sprint'. :usmiech:
Trzecia reakcja innego menela na mój wymordowany trucht podczas marszobiegu to: 'nie za szybko, bo się pani przewróci'. Złośliwe, ale w sumie życzliwe. Przecież wykazał dbałość o moje bezpieczeństwo.
Jeśli wszystkie reakcje będą takie, nawet tych facetów od taniego wina, to mogę biegać bez obaw o komentarze.
Agnieszka
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 06 cze 2002, 23:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Biegam od paru miesięcy, ale od niedawna bardziej regularnie.
Do chamsko-dowcipnych uwag już się przyzwyczaiłam. Rzadko zdarza się usłyszeć "szybciej, szybciej" od pojedynczej osoby, zazwyczaj koleś chce zaimponować w torzarzystwie i robi z siebie idiotę.
Teraz jak o tym piszę to śmieszy mnie to, ale jak biegnę, zwlaszcza pod koniec wyczerpującego treningu, kiedy w duchu powtarzam sobie "byle do tamtego drzewa", taki komentarz naprawdę potrafi mnie zdenerwować.
Inna sprawa, że jest też kupa miłych sytuacji: ostatnio biegłam w deszcz, niewielki, ale wiało i ogólnie aura niesprzyjała, ludzie schodzili z chodnika, żeby mi nie przeszkadzać, a był naprawde szeroki.
Fajnie też spotkać innego biegacza: wymiana uśmiechów, czasem "cześć", super, tylko szkoda, że tak rzadko mi się zdarza kogoś spotkać.
Do chamsko-dowcipnych uwag już się przyzwyczaiłam. Rzadko zdarza się usłyszeć "szybciej, szybciej" od pojedynczej osoby, zazwyczaj koleś chce zaimponować w torzarzystwie i robi z siebie idiotę.
Teraz jak o tym piszę to śmieszy mnie to, ale jak biegnę, zwlaszcza pod koniec wyczerpującego treningu, kiedy w duchu powtarzam sobie "byle do tamtego drzewa", taki komentarz naprawdę potrafi mnie zdenerwować.
Inna sprawa, że jest też kupa miłych sytuacji: ostatnio biegłam w deszcz, niewielki, ale wiało i ogólnie aura niesprzyjała, ludzie schodzili z chodnika, żeby mi nie przeszkadzać, a był naprawde szeroki.
Fajnie też spotkać innego biegacza: wymiana uśmiechów, czasem "cześć", super, tylko szkoda, że tak rzadko mi się zdarza kogoś spotkać.
- Tobi
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 17 paź 2002, 17:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Dobra, to dopisuje sie jako nowy uzytkownik tego forum :) Kiedys biegalem duzo, przy okazji cwiczenia kondycji - trenowalem sztuki walki (ok. 6 lat). W tej chwili mam 25 lat i duze zaleglosci, chociaz waga chyba w normie - przy 185 cm wzrostu waze 75 kg. Z uwagi na problemy z wolnym czasem (praca, studia, rodzina) poprawiam obecnie kondycje poprzez skakanke, ale bieganie jest o wiele ciekawsze niz podskakiwanie w miejscu ;) Tylko ten wolny czas... eh!
Be like water my friend!
-
- Wyga
- Posty: 89
- Rejestracja: 06 cze 2004, 14:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: podlasie
Jestem nowicjuszem, biegam kilka tygodni, mam taki pomysł może zrobić jakiś temat w którym będziemy podować nasze wyniki (treningowe i startowe)? Ciekawie byłoby mieć materiał porównawczy przed wystartowaniem w jakimś biegu, nie uważacie? Zresztą czasy profesjonalistów można znaleźć bez problemu, amatorów raczej ciężko (chyba że patrząc na swoje ale wtedy nie ma zbyt dużego materiału porównawczego) kto popiera ten pomysł? Jakby co mógłbym zrobić stronkę internotową poświęconą wynikom na różnych dystansach (chodzi gł. o amatorów) ja bym to widział jako tabelę z ew. podziałem na gr. wiekowe, według mnie to jest ciekawy pomysł nie uważacie?
Słońce i wiatr to lubię :)
- Masiulis
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1140
- Rejestracja: 06 lis 2002, 00:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
[url=http://www.grupatrojmiasto.digimer.pl]Grupa Trójmiasto[/url]
"Nie ma drogi do szczescia - szczescie jest droga"
"Nie ma drogi do szczescia - szczescie jest droga"
-
- Wyga
- Posty: 89
- Rejestracja: 06 cze 2004, 14:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: podlasie
Widze ze juz to jest, tym lepiej
Słońce i wiatr to lubię :)
-
- Wyga
- Posty: 65
- Rejestracja: 17 kwie 2004, 07:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Wszystkim, którzy dopiero zaczynają chcę dodać wiary, że można co wiem na swoim przykładzie.
1999 r. = 105 kg, 110 cm w pasie, 400 m biegu i zdech pies
2004 r. = 75 kg, 76 cm w pasie, półmaraton w 1:50 i spoko
Powoli do celu ale ze zdrową żywnością (bez ograniczeń ilościowych) za pan brat.
1999 r. = 105 kg, 110 cm w pasie, 400 m biegu i zdech pies
2004 r. = 75 kg, 76 cm w pasie, półmaraton w 1:50 i spoko
Powoli do celu ale ze zdrową żywnością (bez ograniczeń ilościowych) za pan brat.
- Ojla
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2043
- Rejestracja: 24 gru 2002, 07:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:43:37
- Lokalizacja: Warszawa - Gocław
- Kontakt:
A kto to takie starocie wyciągnął? Rany boskie! Moje pierwsze posty (jeszcze pod tym nickiem, do którego hasło zgubiłam)!
8 i 9 październik 2002! Wtedy dopiero weszłam na to forum. A biegać zaczęłam ... nieco później. 19 lutego 2003 rzuciłam palenie i zupełnie nieświadomie, powolutku wciągnęłam się w drugi nałóg - bieganie. Myślę, że warto było zamienić te nałogi .
W tym roku chciałabym przebiec maraton, ale jeśli okaże się, że to jeszcze za wcześnie, to popracuję do wiosny.
Wszystkim początkującym życzę wytrwałości .
Jola
8 i 9 październik 2002! Wtedy dopiero weszłam na to forum. A biegać zaczęłam ... nieco później. 19 lutego 2003 rzuciłam palenie i zupełnie nieświadomie, powolutku wciągnęłam się w drugi nałóg - bieganie. Myślę, że warto było zamienić te nałogi .
W tym roku chciałabym przebiec maraton, ale jeśli okaże się, że to jeszcze za wcześnie, to popracuję do wiosny.
Wszystkim początkującym życzę wytrwałości .
Jola
Pozdrawiam, Jola