W lesie Kabackim niebezpiecznie

Dziewczyny - to nasze miejsce.

Moderator: beata

Awatar użytkownika
kapan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 891
Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
Życiówka na 10k: 38:51
Życiówka w maratonie: 2:59:29

Nieprzeczytany post

Nie chce mi się szukać, ale jak jeszcze trochę biegałam i trochę tu pisałam opisywałam nieprzyjemne spotkanie z rowerzystą w wieku średnim kiedy to uratowało mnie, że biegałam w kolcach do biegania w terenie ice bug...nawet miałam po fakcie trochę wyrzutów sumienia. Teraz zastanawiam się czy nie warto znowu się z nimi zaprzyjaźnić dla bezpieczeństwa, ale też naprawdę dobrze się w nich biega.
New Balance but biegowy
bjj
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 560
Rejestracja: 12 maja 2012, 19:39
Życiówka na 10k: 35:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kuj-Pom

Nieprzeczytany post

kachita pisze:
bjj pisze:Wydaje mi się ,że takie rzeczy każdy wie i nie potrzeba do tego żadnego kursu co z resztą potwierdziło się w tej dyskusji (nie biegać po zmroku po lesie, biegać w grupie, głośno krzyczeć itd.) Takie kursy to nabijanie kasy i ludzi w butelkę. Jak ktoś Cię napadnie to nie będziesz przecież próbowała sobie przypomnieć co było na 2 dniowym kursie pół roku wcześniej tylko działała odruchowo. Żeby odpowiednie techniki samoobrony stały się dla nas naturalnym odruchem trzeba je trenować kilka razy w tygodniu przez kilka lat z odpowiednim trenerem. W przypadku normalnych- niewytrenowanych osób znaczenie ma tylko nasz charakter a nie śmieszny kurs. Jedna napadnięta kobieta wpadnie w szał zacznie krzyczeć i tłuc napastnika, druga zacznie uciekać ile sił w nogach a jeszcze inna nie będzie w stanie się ruszyć, zacznie płakać itd.
Pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Pewne rzeczy wie się "teoretycznie" i naprawdę dobrze jest sobie pójść gdzieś, gdzie ktoś kompetentny to usystematyzuje. Po drugie, skoro na wytrenowanie odruchów trzeba kilka lat (tu też się nie zgodzę, ja odruchowo walnęłam torebką faceta straszącego ludzi w zamku strachów na wesołym miasteczku po paru miesiącach uczęszczania na trening :bum: ), to co, mam w ogóle nic nie zrobić, siąść i zapłakać? Po trzecie, często sam fakt pójścia na taki kurs zmienia nastawienie psychiczne i kobieta idzie pewniejszym krokiem i nie wysyła sygnałów, że jest słaba i bojąca się - to też jest ważne, bo wtedy unika się wielu zaczepek. Po czwarte, jak już wspominałyśmy, wiele kobiet (i facetów też) nie jest w stanie się przełamać i na kogoś wydrzeć lub kogoś mocno uderzyć. Jeśli uda się przełamać na weekendowym kursie, będzie później łatwiej to zrobić w sytuacji zagrożenia.
Oczywiście możesz się ze mną nie zgadzać ale coś pomieszałaś. Po pierwsze pisałem o odruchowym zastosowaniu jakiejś techniki samoobrony (dźwignie,rzuty,kopnięcia itp) a nie o waleniu na pałę torebką ,którą możesz odstraszyć ewentualnie jakiegoś cieniasa a nie prawdziwego napastnika który na taki widok zacznie się śmiać. Po drugie co Ci da kilka godzin na których ktoś coś niby usystematyzuje jak w przypadku realnego zagrożenia nawet nie ma czasu na zastanawianie się co było na kursie pół roku wcześniej i w stresie nic z tego nie będziesz pamiętać. Po trzecie wzrost pewności siebie po takim kursie może bardziej zaszkodzić niż pomóc. Dlaczego ? Bo będziesz myślała ,że jesteś super przygotowana na odparcie jakiegoś ataku a w rzeczywistości w 2 dni nie nauczysz się niczego. Dowiesz się o tym niestety po fakcie i wyjdzie na jaw ,że lepiej było uciekać niż wykorzystać "wyuczone" w ciągu 2 dni "cudowne techniki". Po czwarte nigdzie nie pisałem ,że masz usiąść ,płakać i nic nie robić ale korzystanie z takich kursów to największa bzdura o jakiej słyszałem. Jak chcesz się nauczyć bić czy skuteczniej bronić to musisz niestety poświęcić na to kilka lat. Jak nie to najlepszą obroną jest ucieczka, bieganie w grupie, na bieżni, z mężem itp.. Nawet najwięksi mistrzowie sportów walki uciekną (jeżeli nie bronią rodziny) przed osobnikiem uzbrojonym w nóż bo wiedzą ,że walka z takim gościem to wielkie niepotrzebne ryzyko a tu kobiety po kursie chcą walczyć z zdesperowanym napastnikiem :nienie: Te bajkowe techniki do obrony przed nożem może wydają się realne osobą niewtajemniczonym ale ktoś kto ma jakieś pojęcie wie ,że są to kompletne bzdury i w realnej sytuacji masz może kilka % szansy na zastosowanie tego.
5km-16:48
10km - 35:46
Awatar użytkownika
Gife
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5842
Rejestracja: 27 lut 2010, 18:48
Życiówka na 10k: 34:04
Życiówka w maratonie: 2:42:10
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Sam chodziłem na taekwoondo 4 lata, a pewności siebie i pewnych odruchów, nauczyłem się dopiero po wejściu pas wyżej czyli z białego na zółty :hej: Ale ja wtedy miałem 16 lat. Pewne chwyty i obronę, oraz atak, a także refleks, zostały do dziś. Te najgorsze, dla napastnika oczywiście, a dla mnie, skuteczne.
W rok bym nie ogarnął tego na tyle, żeby dzisiaj skutecznie stawiać oprór, a charakteru miękkiego nie mam. Po prostu szybciej potrafię zweryfikować zagrożenie i dużo wcześniej zareagować, by uniknąć starcia.
Early Hardcore 4 Life!
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

OK, doprecyzuję, bo widzę, że się nie rozumiemy do końca. Ja nie mówię, że w weekend nauczę się jakichś rzutów, chwytów czy kopnięć, bo nie ma takiej opcji. Jak pisałam wcześniej, najlepszą samoobroną jest tzw. spierdalaido. I od kursu weekendowego oczekuję tego, że ktoś mi powie, jak zyskać kilka sekund (na przykład głośno krzycząc i zamachując się torebką, łorewer, przykład) i w którą stronę spierdalać, a także jak uniknąć zagrożenia. A nie, że pokaże mi jak jednym palcem trafić w czuły punkt i znokautować przeciwnika, bo to bzdura jest.
bjj pisze:Po trzecie wzrost pewności siebie po takim kursie może bardziej zaszkodzić niż pomóc. Dlaczego ? Bo będziesz myślała ,że jesteś super przygotowana na odparcie jakiegoś ataku a w rzeczywistości w 2 dni nie nauczysz się niczego. Dowiesz się o tym niestety po fakcie i wyjdzie na jaw ,że lepiej było uciekać niż wykorzystać "wyuczone" w ciągu 2 dni "cudowne techniki".
Z doświadczenia powiem Ci, że jednak pomaga. I tu nie chodzi o to, że myślałam, że jestem super przygotowana, tylko o to, że nie poruszałam się po niebezpiecznej dzielnicy spłoszona i niepewna (unikając w ten sposób co najmniej połowy głupich zaczepek) oraz o to, że jak sytuacja zrobiła się niemiła, nie wpadłam w panikę. Na moje szczęście nie musiałam stosować żadnych technik, wystarczyła pewność siebie. Mam nadzieję, że tak zostanie.
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
hassy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pamiętam kiedyś kiedyś wywiad był z gościem naprawdę wprawnym w którejś sztuce (świta mi mętnie, że właśnie Krav Maga). Regularnie trenujący, zawodnicza jakość, refleks, forma, psyche... wszystko na miejscu. Pamiętam jedno twierdzenie: że jeśli napastników jest więcej niż dwóch to żadne bajery nie pomogą. Owszem, paru podpitych leszczy może lekko szturchnąć i być może odstraszyć, ale już z trzema wprawionymi w bijatykach (choćby i niefachowe młócenie łapami na dyskotece) osiłkami nawet by nie próbował.
Awatar użytkownika
szelma
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 400
Rejestracja: 21 sie 2012, 12:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Belgia

Nieprzeczytany post

Ja sama nie wiem, czy bezpieczniej biegać rano czy wieczorem. Mogłabym chodzić później do pracy i biegać rano. Ale już teraz o 6 jest dalej ciemno, a będzie coraz gorzej (zimą jasno robi się dobrze po 8). Zostaje więc bieganie po ciemku rano (od 6 do 7) i bieganie po ciemku wieczorem (zazwyczaj od 18 do 19 z kawałkiem). W zasadzie to więcej ludzi i samochodów jest o tej 18, bo o 6 to pusto zupełnie. Więc zostanę chyba przy bieganiu po pracy.

Co do kursów samoobrony - lepsze to niż nic. Jeśli da to jakieś tam pojęcie o tym, co można robić w sytuacji zagrożenia, to już jest coś. Przecież nie możemy zaszyć się w domach i wychodzić tylko z obstawą.

I zgadzam się, że pies to dobre rozwiązanie. Mniejsze niebezpieczeństwa bycia zaatakowanym nawet z niewielkim psem - zbir nie będzie ryzykował, że pies zacznie szczekać czy gryźć i wybierze raczej ofiarę bez psa.
gocu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 763
Rejestracja: 05 gru 2011, 14:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

[quote="Gryzzelda"]O matko, a ja myslalam ze w Norwegii takie rzeczy sie nie zdarzaja /quote]

Byłaś zahibernowana kilka ostatnich lat? Nazwisko "Breivik" nic ci nie mówi?
hassy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pamiętam, że kiedyś miałem interesującą lekturę dotyczącą sposobu postrzegania potencjalnych ofiar przez różnych rzezimieszków. Chodziło o różne rzeczy, od drobnych kieszonkowych kradzieży po poważne sprawy. Pewnie takie wiktymologiczne abecadło. I tam było sporo ciekawych szczegółów na podstawie których typowano ofiarę "łatwą" lub "trudną" (wiadomo, która była częściej przedmiotem przestępstwa). Czasem to niby oczywiste (bo aż dziw, jak dużo osób traktuje je dość frywolnie) pierduły: torebka z przodu przez ciało zamiast z tyłu na 1 ramieniu, wyeksponowana biżuteria, właśnie pies czy bez psa... itd. itp. Czasem decydowała nawet niesprecyzowana "mowa ciała" danej osoby: jedna swoją postawą mówiła "jestem czujna", a inna "jestem nieostrożnym fajtłapowatym jeleniem". Myślę, że nad takimi szczegółami dużo łatwiej na spokojnie zapanować i je kontrolować, wyrabiać jako nawyki itd. - w ten sposób czyniąc z siebie mniej zachęcający obiekt - niż dawać sobie radę już z istniejącym zagrożeniem, w stresie itp. Ryzyka nie zniwelujemy do końca, ale możemy je ograniczyć. Lub zwiększyć. Tak czy siak dość niebezpiecznie naiwne jest przeświadczenie, że ochroni nas jakże słuszne i szlachetne "ja mam prawo..., a nikt nie ma prawa...." :)
human
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 376
Rejestracja: 04 lut 2009, 10:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Piaseczusetts

Nieprzeczytany post

W zeszłym tygodniu rozciągając się po treningu w Kabatach przypadkowo zerknąłem w górę i zobaczyłem tabliczkę : "Teren leśny - monitorowany". Od strony Ursynowa i od Puławskiej myślę, że też jest monitoring, problemem może byc Powsin ( chociaż może są kamery) i wejścia od strony Kierszka itp. ...
Awatar użytkownika
kambodja
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 287
Rejestracja: 20 cze 2013, 08:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

co się dzieje na Kabatach ostatnio ? Czy faktycznie wszyscy się wytraszyli i przestali biegać ?
Z reguły w okolicach 19-22:00 było sporo biegających - i nie piszę tu o lesie kabackim spowitym w tym czasie w ciemnościach ale o oświetlonych chodnikach przy głównych ulicach.
Od paru dni wieczorami biegają pojedyncze osoby, a dziewczyn prawie w ogóle :niewiem:
Myślałam, że wrzesień będzie mega intensywny bo przygotowania do różnych biegów ulicznych a tu :ojoj:
Pytam bo zawsze inni biegacze mnie bardzo mobilizują :hej:

Mam teorie na ten temat:
- ludzie ogarniają logistycznie powrót po wakacjach - szkoła/ praca etc. - swoją drogą jestem mamą dwójki uczniów i jakoś nie widzę problemu w połączeniu z treningami wieczornymi jak dzieciarnia się położy,
- jest chłodniej - irracjonalne teraz lepiej się biega,
- wystraszyli się ostatnich wydarzeń - ale ja pytam o bieganie na oświetlonych chodnikach nie w lesie.

:niewiem:
Zaczęłam biegać pod koniec maja 2013 i chyba się uzależniłam
mafik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 305
Rejestracja: 19 sty 2013, 20:04
Życiówka na 10k: 43:52
Życiówka w maratonie: 3:59:06
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

human pisze:W zeszłym tygodniu rozciągając się po treningu w Kabatach przypadkowo zerknąłem w górę i zobaczyłem tabliczkę : "Teren leśny - monitorowany". Od strony Ursynowa i od Puławskiej myślę, że też jest monitoring, problemem może byc Powsin ( chociaż może są kamery) i wejścia od strony Kierszka itp. ...
Oj obawiam się, że chodzi tu o monitorowanie "ręczne" - czyli przez służby leśne (głównie pod kątem kradziejstwa drewna).
Ja tam nigdzie żadnej kamery nie widziałem, chyba że są aż tak dobrze zamaskowane...
Obrazek
M&S
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 212
Rejestracja: 08 kwie 2013, 21:16
Życiówka na 10k: 00:53
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

kambodja pisze:co się dzieje na Kabatach ostatnio ? Czy faktycznie wszyscy się wytraszyli i przestali biegać ?
Z reguły w okolicach 19-22:00 było sporo biegających - i nie piszę tu o lesie kabackim spowitym w tym czasie w ciemnościach ale o oświetlonych chodnikach przy głównych ulicach.
Od paru dni wieczorami biegają pojedyncze osoby, a dziewczyn prawie w ogóle :niewiem:
Myślałam, że wrzesień będzie mega intensywny bo przygotowania do różnych biegów ulicznych a tu :ojoj:
Pytam bo zawsze inni biegacze mnie bardzo mobilizują :hej:

Mam teorie na ten temat:
- ludzie ogarniają logistycznie powrót po wakacjach - szkoła/ praca etc. - swoją drogą jestem mamą dwójki uczniów i jakoś nie widzę problemu w połączeniu z treningami wieczornymi jak dzieciarnia się położy,
- jest chłodniej - irracjonalne teraz lepiej się biega,
- wystraszyli się ostatnich wydarzeń - ale ja pytam o bieganie na oświetlonych chodnikach nie w lesie.

:niewiem:
Dobra obserwacja- też się nad tym zastanawiam. To już zimą był większy ruch ;)
run for fun
10km - 48'27" - treningowo czerwiec 2014
21,097km - 1:58'00" - treningowo 12.09.2013
42,195km - 4:02'58" - Maraton Warszawski 29.09.2013

Plan na 2014 - dyszka poniżej 45' - Zaliczony
Długo długo nic i powrot do biegania w 2021
hassy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Czasem poczucie zagrożenia przybiera formy irracjonalne. Ponieważ historia dotyczy biegaczki, zagrożeni czują się biegacze ale już może mniej miłośnicy nordic walking czy rowerzyści. A gdyby nieszczęście spotkało rowerzystkę... czy biegaczki czułyby, że nadal są bezpieczne?

A może wszyscy się bardziej oglądają przez ramię? Przez jakiś czas. Ponoć od 3 lat nie notowano takiego przypadku w Lesie, a w tym czasie korzystało z jego uroków na różne sposoby i w różnych porach pewnie setki tysięcy ludzi. Jeden przypadek potrafi zachwiać taką to niby zdroworozsądkową statystyką, bo odbieramy go emocjonalnie.
Ma_tika
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1427
Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

hassy pisze:Jeden przypadek potrafi zachwiać taką to niby zdroworozsądkową statystyką, bo odbieramy go emocjonalnie.
otóż to. a tymczasem statystycznie jest tam teraz bezpiecznie jak nigdy :)
Obrazek
hassy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tak, to prawda :)

Statystycznie w naszej strefie biogeograficznej najbezpieczniejszy byłby las całkowicie pozbawiony ludzi (tzn. bylibyśmy w nim sami). Niestety, rzadko możemy mieć co do tego pewność, więc instynktownie (i chyba słusznie) dążymy do drugiej skrajności, czyli większego poczucia bezpieczeństwa w lesie obficie zaludnionym.

Nasze emocje są w takich razach bardzo silne. Niedawno w Polityce był artykuł jak ogromne środki przeznaczane są na zwalczanie zagrożeń, które są (a) bardzo mało prawdopodobne i - jeśli już się zdarzą - (b) generują bardzo mało ofiar. Przyczyną takiego stanu rzeczy są właśnie nasze atawizmy, instynkty, emocje, psychozy... przekładające się na zbiorowe reakcje i naciski opinii publicznej, spektakularność jednostkowego przypadku (nie zwracamy takiej uwagi na codzienne, statystycznie dużo znaczniejsze zagrożenia i ofiary, bo są właśnie codzienne, prozaiczne, "oswojone") itp.
ODPOWIEDZ