W lesie Kabackim niebezpiecznie

Dziewczyny - to nasze miejsce.

Moderator: beata

Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Nie chciałabym zniechęcać koleżanek, ale wiecie co?
Kilka lat chodziłam na tai-chi połączone z treningiem kung-fu i pchających dłoni.
Byłam przyzwyczajona do tego, ze "przeciwnik" - obcy człowiek- kładzie na mnie dłonie i pcha, szarpie, wytrąca z równowagi.
Byłam w stałym treningu w świetnej formie i miałam odruchy ćwiczone na bieżąco.

Ale sory. Drobna kobieta, w starciu w dużym mężczyzną, NIE MA SZANS!!! ŻADNYCH!!!

I to jasno mój trener mówił: nie ryzykujcie, przede wszystkim unikajcie niebezpiecznych sytuacji, za wszelką cenę unikajcie konfrontacji.
Kobiety: WRZESZCZEĆ!!! i UCIEKAĆ! Nawet na zapas.
Lepiej żeby ktoś pomyślał że jesteście głupie, niż żeby doszło do konfrontacji z napastnikiem.
I to mówiła osoba, która brała od nas pieniądze za treningi. Uczciwie IMO.


I to jest prawda. Co bym nie umiała, wystarczy że mój mąż który wielkoludem nie jest, po prostu użyje swojego ciężaru i mnie przyciśnie i już po mnie. Albo obejmie przyciskając mi ręce do tułowia i podniesie. Nawet palcem nie ruszę a wierzgać mogę sobie w powietrzu ile wlezie. Mu to nic nie robi.
A przecież w takich siłowaniach nie było żadnej agresji, nie było mowy że mi np. przyleje w dziób jak by to zrobił pierwszy lepszy napastnik w pierwszej kolejności.

Nie ma co liczyć, ze po kursie się będzie śmigać jak mistrz z Szaolin i rzucać menami 1,80 wzrostu i 100kg wagi przez ramię.

Owszem, jak ktoś pewny siebie i pozytywnie reaguje na stres, to nawet nie szkolony, instynktownie wsadza napastnikowi palce w oczy, gryzie i używa łokci.
Ale czy to powstrzyma wielkiego faceta który akurat jest w szale? IMO- co najwyżej jeszcze bardziej rozsierdzi.

Trzeba tez wiedzieć jak reagujemy na ten stres- wiele kobiet po prostu traci władzę w ciele, nie są w stanie nawet krzyczeć.

A nadmierna pewność siebie, związana z przekonaniem ze się jest bezpieczniejszym bo się ma jakąś broń czy umiejętności, może się odwrócić przeciwko nam.



Też jestem skrajnie przestraszona. Do tej pory dość beztrosko biegałam po okolicznych lasach. Bo tam zawsze masa spacerowiczów, biegaczy, rowerzystów. Czułam się bezpiecznie.
Teraz trochę mi para zeszła.
Poważnie się zastanawiam nad przygarnięciem psa.
Czytałam kiedyś statystyki, ze pies nawet średniej wielkości i wcale nie jakieś agresywnej rasy, bardzo odstrasza potencjalnych napastników (oraz złodziei). To były bardzo duże różnice %, mało który napastnik ryzykuje starcie z psem, raczej poczeka na ofiarę bez psa.
New Balance but biegowy
pundit
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 03 wrz 2013, 11:00
Życiówka na 10k: 54
Życiówka w maratonie: 4:29

Nieprzeczytany post

W kwestii sztuk walki - co prawda faktycznie drobna kobieta zawsze ma dużo gorsze predyspozycje, niż rosły napastnik, nawet bez wyszkolenia (ale za to z doświadczeniem z bójek), ale trzeba też jasno powiedzieć: wiele stylów walki kompletnie nie nadaje się w celach samoobrony na ulicy. Podawane jako przykład kungfu, taichi, podobnie jak aikido, capoeira, itd. mają ZNIKOMY wpływ na zwiększenie umiejętności w sytuacji realnego zagrożenia, jeżeli uprawia się je rekreacyjnie przez kilka lat.

Na potrzeby realnego zwiększenia umiejętności obrony warto poświęcić 2-3 lata na krav maga (wszechstronna samoobrona), BJJ (głównie walka w parterze, ale w tym kontekście bardzo użyteczna, ponadto większość walk kończy się w parterze i dlatego BJJ jest skuteczne), ewentualnie jakiś styl uderzany (karate, kick-boxing, muay thai), ale tylko pod warunkiem, że na treningu jest mało "bullshido", a za to dużo sparringu kontrolowanego (uderzenia na różne strefy ciała bez ograniczeń, nieprzerywanie walki po "zapunktowaniu", uderzanie z kontrolowaną, ale jednak dużą siłą). Wszystkie sztuki walki jednak generalnie przegrywają (wyjąwszy poziom mistrzowski) z pałką, nożem, itd. - a trudno na każdą przebieżkę zabierać sprężynowiec, zwłaszcza, kiedy nie ma się predyspozycji psychicznych do jego użycia.

Realistycznie, poza podanymi w artykule radami, polecałbym noszenie gazu pieprzowego (legalny) - sam biegam z nim na psy, można kupić pojemniki z haczykiem do zaczepiania o spodnie. Plus jeżeli ktoś nie ma czasu ćwiczyć sztuk walki, to przynajmniej zrobić parę kursów weekendowych, na których co prawda nie nauczy się technik, ale przynajmniej psychicznie oswoi z ideą mocnego kopnięcia w krocze, czy wepchnięcia palca głęboko pod powiekę.
Ma_tika
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1427
Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

cava pisze:Poważnie się zastanawiam nad przygarnięciem psa.
pies dobry pomysł. ale:
- musi byc rasy, ktora lubi biegac. wlasciwie to wcale nie musi byc rasowy, ale aktywność musi jednak lubic. nie kanapowy
- musi umiec biegac z biegaczem. tego mozna psa nauczyc choc mi sie nigdy nie chcialo i moja suka - czy to probuje z nią biec czy jechac na rowerze zabiega mi droge, skacze na mnie i w ogole uznaje to za super pomysl na wspolna zabawe
- musi byc rasy choc trochę groznie wygladajacej, a przynajmniej sprawiającej takie wrazenie. moj od razu podbiega do czlowieka, merda ogonem, chce sie bawic - z kazdym bez wyjatku, wystarczy, ze czlowiek wyciagnie do niej reke. nie ma ani jednego genu agresji ;-) flat coated retriver
Obrazek
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Przykra sprawa.

Ale niestety tak już jest, że po świecie chodzą zwyrodnialcy i trzeba mieć to na uwadze. Świat nigdy nie był, nie jest i nie będzie w 100% bezpieczny. Szczerze powiedziawszy nie bardzo chce mi się też wierzyć w te wszystkie kursy samoobrony dla kobiet. Jeżeli wyskoczy jakiś 90kg cwaniaczek takiej 50-60kg kobiecie (nie uwzględniając przypadków, które całe życie trenują sztuki walki), to jest bez szans, może jedynie krzyczeć.

Dlatego jestem zwolennikiem łatwiejszego dostępu do broni. Broń jest najpotężniejszym narzędziem równouprawnienia. A jeżeli ktoś już ma taki układ, że nie chce się ugiąć i nie chce zmienić przyzwyczajeń do biegania po ciemnym lesie, to powinno się przynajmniej na tą ewentualność jakoś przygotować - chociażby jakaś mała buteleczka gazu pieprzowego (choć mi by rozsądek nie pozwolił na pokładanie swojego bezpieczeństwa w gazie pieprzowym)
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
P@weł
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1587
Rejestracja: 27 gru 2011, 18:28
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Z przymrużeniem oka powiem, że gdy po latach "wróciłem" na zalesione, miejskie jezioro, tym razem w celach biegowych, w prasie ukazała się wzmianka, że tam, gdzie biegam, znaleziono w krzakach zwłoki mężczyzny...Oczywiście to mnie nie przestraszyło, czy odwiodło od biegania tam, ale zastanowiło nieco nad bezpieczeństwem.

Jestem facetem, więc patrzę inaczej, co nie znaczy, że my nie mamy "szansy" na niepozornym wieczornym bieganiu narobić sobie kłopotów. Mój przyjaciel, mieszkający blisko mnie, biegał ciemnymi popołudniami po okolicznych ulicach i dwa razy w krótkim czasie miał zwarcie z podpitymi małolatami...To mnie (i jego zresztą też) bardziej przekonało do przeniesienia się - paradoksalnie - do lasu nad jezioro, bo trudno było przypuszczać, by w 10-stopniowym mrozie, po kolana w śniegu siedziało zaczajone godzinami "zło", czy tu właśnie imprezowało i zaczepiało biegaczy.....Zupełnie inna sprawa dotyczy kobiet...

Weźcie sobie do serca ta przykrą sytuację, jaka miała miejsce w Kabatach. Wiem, że trudno jest czasem dopasować tempo, że realizujecie indywidualne plany treningowe, że lubicie same, z muzyką itp...itd., ale bieganie w parze z facetem, albo od biedy nawet we dwie już zmniejsza ryzyko.

Szykujemy się pomału z naszymi dziewczynami do biegania z czołówkami, właściwie już przy światełkach wracamy, bo po 20tej jest ciemno. Nie wyobrażam sobie, by biegały tam solowo. Może mam zbyt wybujałe projekcje ;) , ale las po zmroku, wyludnienie na biegowo-rowerowych szlakach tylko rodzi okazję.... Bieganie jest modne, widzą to też zwyrodnialcy tacy, jak ten z Lasu Kabackiego, znają popularne szlaki... Każde działanie, zmniejszające ryzyko jest cenne, bo każdy może się znaleźć w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie..

A co do psa - to jest pomysł, ale bies musi umieć z nami biegać..Pies też zwierzę, lubi się zatrzymać na siku i co innego, lubi poczuć partnerkę, a puszczać go luzem nie powinno się (nawet w kagańcu, bo potem zamiast bieganie mogą być poszukiwania)...
P@weł...

Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu :)

Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte

Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
ibnexus
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 38
Rejestracja: 27 sie 2012, 20:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Biegnie sobie biegacz/ka, przed nim/nią staje facet z wycelowaną bronią, czy w takiej sytuacji spróbuje się bronić kungfu, kraft magą czy innym fiku miku, lub wyciągnąć gaz i psiknąć mu w oczy?
tequila
Wyga
Wyga
Posty: 146
Rejestracja: 15 lut 2005, 11:55
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: lubuskie

Nieprzeczytany post

a temczasem na Facebooku burza pod artykulem ...
pozdrawiam
TeQuila
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Mój trener Krav Magi też zawsze powtarzał, że w razie co i tak raczej nie mamy szans z przeciwnikiem, więc najlepiej jest szybko zrobić mu coś bolesnego i zaskakującego (walnąć w krocze, palce w oko, czy nawet plaskacz otwartą dłonią z palcami w górę w twarz, jest szansa, że w oko się trafi) i spierdalać ile sił w nogach. I krzyczeć, ale nie "ty" tylko "pan", żeby postronni się zorientowali, że nie znamy człowieka i nie jest to kłótnia z chłopakiem na ten przykład.
I powiem wam, że mnóstwo kobiet ma opory, żeby kogoś walnąć z całej siły (nawet jeśli wiadomo, że kolega z grupy ma ochraniacz i go to nie boli) i żeby głośno krzyknąć. Na niektórych treningach ćwiczyliśmy samo krzyczenie przez dobre 10 minut. Dlatego warto iść nawet na kurs weekendowy, żeby się z tym oswoić.
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
szelma
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 400
Rejestracja: 21 sie 2012, 12:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Belgia

Nieprzeczytany post

Kurczę, bez sensu jest ten świat. W zasadzie to powinnam biegać tylko w soboty i niedziele (bo wtedy mam szansę w okresie jesienno-zimowym wyjść na bieganie, kiedy jest jasno), z tabunem ochroniarzy, stadem rottweilerów, w burce i z kałachem.

A tak serio - to tak, niestety kobieta nie może czuć się bezpiecznie sama po zmroku. W żadnym chyba miejscu... Dlatego zmieniam trasy biegowe w zależności od pory roku - jesienią i zimą biegam tylko po mieście. Mimo że trenowałam parę lat karate, to wiem, że nie ma co się wdawać w konfrontacje - trzeba wiać i krzyczeć (czytałam gdzieś, że najlepiej "pali się" - podobno ludzie reagują na to bardziej niż na ogólne "pomocy", bo może to stanowić zagrożenie także dla nich). Jeśli da radę, to zrobić gościowi ała - jak kachita mówi: krocze, nos, oczy. A tak na co dzień to noszę ze sobą mały lakier do włosów - łatwiej dostać niż gaz, a psiknięcie w oczy też napastnika uziemi.

Ale smutne to bardzo i nie mogę przestać o tej biegaczce myśleć...
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

kachita pisze: I powiem wam, że mnóstwo kobiet ma opory, żeby kogoś walnąć z całej siły (nawet jeśli wiadomo, że kolega z grupy ma ochraniacz i go to nie boli) i żeby głośno krzyknąć. Na niektórych treningach ćwiczyliśmy samo krzyczenie przez dobre 10 minut. Dlatego warto iść nawet na kurs weekendowy, żeby się z tym oswoić.

To prawda, ja bym nawet dodała, ze większość kobiet i wielu mężczyzn.

jesteśmy od małego wychowywani w kulcie empatii i pokojowego rozwiązywania konfliktów. Tępi się w nas agresję. Jesteśmy poblokowani, wycofani, zamknięci w sobie, spętani konwenansami i uwarunkowaniami społecznymi.

Już samo wrzaśniecie jest na ogół kłopotem. Niby nic wielkiego, a okazuje się ze gardło ściśnięte, wstyd, strach, niemożność.
U nas było to samo- na samym początku uczyli nas wrzasnąć (skumulować i oddać energię na zewnątrz)

Do uderzenia 2go człowieka, to normalna cywilizowana osoba ma baaaardzo długą drogę, żeby się przełamać i palnąć bez oporów.
Awatar użytkownika
zoltar7
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5288
Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
Życiówka na 10k: żenująca
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

kachita pisze:Mój trener Krav Magi też zawsze powtarzał, że w razie co i tak raczej nie mamy szans z przeciwnikiem
Ano właśnie tego uczą najczęściej po 7 latach nauki tzw. "sztuk walki", że bardzo trudno jest zniwelować przewagę masy i siły przeciwnika. Najlepiej więc unikać takiej sytuacji, a w przypadku biegaczek po prostu unikać ciemnych miejsc i nie zbliżać się do mężczyzn np. pytających o drogę.
Swoją drogą przypomina mi się taka historia z przed lat, że pod Pruszkowem grasował psychopata, który mordował przypadkowe osoby nożem. Do jego złapania bezpośrednio przyczynił się biegacz, który zaatakowany uciekł - nie dał szans wariatowi - powiadomił Policję (a były to czasy przedkomórkowe).
Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Awatar użytkownika
adampl
Wyga
Wyga
Posty: 63
Rejestracja: 01 mar 2013, 12:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Nie gwałci las, nie gwałcą obcisłe leginsy. Gwałci człowiek, który udał się w tym celu do lasu z bronią lub jej atrapą. Czy autor tego artykułu naprawdę uważa, że gwałciciel nie zgwałciłby kobiety w dresach? Kto to pisał!?
gryczana
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 10 maja 2013, 13:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

mój brat kiedyś ternował jakieś aikido czy coś i pamiętam jak mi powtarzał:
jak Cię zaatakują - uciekaj, jak nie masz już gdzie uciekać zabij wszystkich.
Jaki z tego morał? Ze mimo wszystko najlepiej sprierdzielać ile sił w nogach. Dziewczyny! jak już pokończycie te kursy obrony i ktoś was zaatakuje (nie życzę) to bardzo proszę: uciekajcie!!! niech wam do głowy nie przyjdzie: "trafiła kosa na kamień, umiem się bronić to mu pokaże gdzie raki zimują" bo znając ludzi to i takie postawy mozna spotkać.
I jeszcze jedni- nie popadając w paranoję. Pamiętam jak koleżanka przezyła kiedyś próbę gwałtu. Jechała sobie rowerem, mijała na trasie innego rowerzystę, który potem ją dogonił i próbował zgwałcić. Więc Panowie Biegacze! jesteście też w kręgu podejrzanych. Jak się koleżanki nauczą bronić to powitalne machnięcie łapką skończy się szybkim ciosem między nogi... albo oczy :hahaha:
W każdym razie: strzeżonego Pan Bóg strzeże.
Awatar użytkownika
P@weł
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1587
Rejestracja: 27 gru 2011, 18:28
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

gryczana, no właśnie tak sobie teraz pomyślałem, że nasze przemiłe i piękne biegające panie, po przeczytaniu burzliwej dyskusji na fanpage'u i tu, na portalu, pójdą na treningi, uzbroją się po zęby i teraz, gdy na ścieżce będziemy chcieli o coś zapytać, albo się uśmiechniemy, przy odrobinie farta, wrócimy do domu po kolanach ślepi od gazu, pogryzieni przez psa, z obolałym kroczem po decydującym uderzeniu, a nie daj Bóg z raną postrzałową :hahaha: :hahaha:

Podtrzymuje to, co pisałem wcześniej..Można dyskutować z życiem, że prowadzi do wielu absurdów, ale w tym wypadku każda z dziewczyn powinna zachować zdrowy rozsądek i podstawy bezpieczeństwa. Zimą biegałem sam po ciemku z latarką po lesie i nad jeziorem. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu prawie wbiegłem któregoś śnieżnego wieczoru do otwartego na ścieżce radiowozu :hej: - panowie akurat legitymowali chłopaka, który spacerował z piwem z dłoni. Swoją drogą..może był w dołku, że w minus dziesięć chciało mu się błąkać z browarem, solo, po okolicy...Zapewne mundurowi mu nie pomogli ;) . W każdym razie "misiaki" czasem wychodzą poza strefę komfortu i patrolują ciemne okolice ;)
P@weł...

Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu :)

Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte

Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
Awatar użytkownika
Ginger
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 190
Rejestracja: 02 wrz 2013, 10:50
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Rozsądek przede wszystkim. Nigdy nie biegam po zmroku, bo niby rozsądek mi mówi, że powinnam zdążyć uciec, ale z drugiej strony - mogę być już pod koniec biegu, wypluta z sił i co wtedy? Gazu nie noszę, ale może to i jakiś sposób.
ODPOWIEDZ