Sylw3g - Być jak Tommy Lee Jones w "Ściganym"
Moderator: infernal
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
20.08.2013
Start: Godzina 19:30, 20°C - pod koniec wietrznie.
15min E (4:57min/km)
7x2min / p 2min Trucht - Tempa: 3:18, 3:27, 3:36, 3,36, 3,28, 3,35, 3,28
10min E (4:55min/km)
Łączny dystans: 10,9KM
Żeby wszystkie powtórzenia były jak to pierwsze Raz, że nie potrafiłem wyczuć tempa (czego rezultatem jest za szybki początek), a dwa, że co drugie powtórzenie było pod wiatr.
Ahoj
Start: Godzina 19:30, 20°C - pod koniec wietrznie.
15min E (4:57min/km)
7x2min / p 2min Trucht - Tempa: 3:18, 3:27, 3:36, 3,36, 3,28, 3,35, 3,28
10min E (4:55min/km)
Łączny dystans: 10,9KM
Żeby wszystkie powtórzenia były jak to pierwsze Raz, że nie potrafiłem wyczuć tempa (czego rezultatem jest za szybki początek), a dwa, że co drugie powtórzenie było pod wiatr.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
21.08.2013
Start: Godzina 20:30, 14°C - spory deszcz, pełno kałuż.
60min E (5:00min/km)
Łączny dystans: 12KM
Przydała się ta moja kurtałka, made in Poland, przeciwdeszczowa za 60zł
Te moje Green Silence z surowców wtórnych nie są zbyt dobrym rozwiązaniem na tego typu, mokre, warunki. Materiał wykorzystany w cholewce bardzo mocno chłonie wodę, a sama konstrukcja kiepsko radzi sobie z odprowadzaniem większej jej ilości. Buty są ogólnie w porządku, ale mogłyby być dużo, dużo lepsze. Najważniejsze dla mnie jednak jest to, że biega mi się w nich bardzo wygodnie i bezproblemowo. 200zł można za nie jeszcze dać, więcej bym już nie dał - mnie kosztowały 250. Ale sam pomysł na prostego, pozbawionego wsparcia, i z, bądź co bądź, sporą ilością pianki buta ma moim zdaniem duży potencjał na bycie porządną, bardzo lekką pozycją treningowo-startową, wystarczy jedynie zmienić bieżnik i przerobić cholewkę.
Jeszcze ćwiczenia.
Ahoj
Start: Godzina 20:30, 14°C - spory deszcz, pełno kałuż.
60min E (5:00min/km)
Łączny dystans: 12KM
Przydała się ta moja kurtałka, made in Poland, przeciwdeszczowa za 60zł
Te moje Green Silence z surowców wtórnych nie są zbyt dobrym rozwiązaniem na tego typu, mokre, warunki. Materiał wykorzystany w cholewce bardzo mocno chłonie wodę, a sama konstrukcja kiepsko radzi sobie z odprowadzaniem większej jej ilości. Buty są ogólnie w porządku, ale mogłyby być dużo, dużo lepsze. Najważniejsze dla mnie jednak jest to, że biega mi się w nich bardzo wygodnie i bezproblemowo. 200zł można za nie jeszcze dać, więcej bym już nie dał - mnie kosztowały 250. Ale sam pomysł na prostego, pozbawionego wsparcia, i z, bądź co bądź, sporą ilością pianki buta ma moim zdaniem duży potencjał na bycie porządną, bardzo lekką pozycją treningowo-startową, wystarczy jedynie zmienić bieżnik i przerobić cholewkę.
Jeszcze ćwiczenia.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
22.08.2013
Start: Godzina 21:00, 15°C
20min E (4:45min/km)
10x100/100 - po 18sec
20min E (4:55min/km)
Łączny dystans: 10,8KM
To wciąż nie jest ta dyspozycja
Ahoj
Start: Godzina 21:00, 15°C
20min E (4:45min/km)
10x100/100 - po 18sec
20min E (4:55min/km)
Łączny dystans: 10,8KM
To wciąż nie jest ta dyspozycja
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
23.08.2013
Start: Godzina 21:30, 16°C
60min E (4:54min/km)
Łączny dystans: 12,25KM
Morale mi podupadają. Przynajmniej ta moja sylwetka zaczyna mi się podobać.
Ahoj
Start: Godzina 21:30, 16°C
60min E (4:54min/km)
Łączny dystans: 12,25KM
Morale mi podupadają. Przynajmniej ta moja sylwetka zaczyna mi się podobać.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
24.08.2013
Start: Godzina 9:00, 15°C
7min E (5:50min/km)
ParkRun 5KM (3:56min/km)
Łączny dystans: 6,2KM
Więcej nie dało rady. Na mecie byłem porządnie padnięty. Jeszcze w lipcu, przed 2 tygodniową przerwą spowodowaną kontuzją, biegałem takim tempem 9 kilometrowe ciągłe i to tylko jako część treningu. Forma jest daleko w lesie. Z takiego czasu na 5km, to się ledwo 40min na dychę łamie. Tak to teraz u mnie niestety wygląda. Takie bieganie mnie w ogóle nie interesuje.
Tak wyglądały międzyczasy z lipca na tej samej trasie:
1 3:33
2 3:39
3 3:42
4 3:45
5 3:44
A tak dzisiaj:
1 3:43
2 3:54
3 3:49
4 4:00
5 3:57
Przykra sprawa.
Ahoj
Start: Godzina 9:00, 15°C
7min E (5:50min/km)
ParkRun 5KM (3:56min/km)
Łączny dystans: 6,2KM
Więcej nie dało rady. Na mecie byłem porządnie padnięty. Jeszcze w lipcu, przed 2 tygodniową przerwą spowodowaną kontuzją, biegałem takim tempem 9 kilometrowe ciągłe i to tylko jako część treningu. Forma jest daleko w lesie. Z takiego czasu na 5km, to się ledwo 40min na dychę łamie. Tak to teraz u mnie niestety wygląda. Takie bieganie mnie w ogóle nie interesuje.
Tak wyglądały międzyczasy z lipca na tej samej trasie:
1 3:33
2 3:39
3 3:42
4 3:45
5 3:44
A tak dzisiaj:
1 3:43
2 3:54
3 3:49
4 4:00
5 3:57
Przykra sprawa.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
25.08.2013
Start: Godzina 10:00, 18°C
118min E (4:57min/km)
Łączny dystans: 23,7KM
Wychodzi na to, że w tym roku tak długiego treningu nie miałem.
Miało być tego mniej, ale trafiła się towarzyska okazja.
Jutro laba.
Ahoj
Start: Godzina 10:00, 18°C
118min E (4:57min/km)
Łączny dystans: 23,7KM
Wychodzi na to, że w tym roku tak długiego treningu nie miałem.
Miało być tego mniej, ale trafiła się towarzyska okazja.
Jutro laba.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
27.08.2013
Start: Godzina 20:30, 18°C
10min E (4:50min/km)
6x1KM / p 3min T - 3:43, 3:46, 3:42, 3:39, 3:44, 3:43
Chwila odsapnięcia.
2x300m mocno / p 2 min spacer - 53sec (2:59min/km), 56sec (3:07min/km)
10min E (5:16min/km)
Łączny dystans: 13,8KM
Znalazłem w necie dobry materiał dydaktyczny, który jasno opisuje różnice pomiędzy biegaczem-sprinterem, a biegaczem-długasem. Wy to wsio wiecie, ale jeżeli kiedyś będziecie chcieli komuś coś objaśnić, to ten filmik stanowi świetną pomoc - a wszyscy wiemy, że obrazek lepiej trafia do głowy niż tekst.
------------------------------------
Postanowiłem się rozstać z trenerio. Wpierw chciałem dotrwać do końca sezonu, ale ostatecznie uznałem, że chyba sam ugryzę ten temat lepiej. Kontakt był jak najbardziej w porządku, wszystko zawsze było klarownie objaśnione, każda rozpiska była podparta teorią, ale jednak ostatnio zaczynałem przestawać wierzyć, że te podejście na mnie działa. A jeżeli głowa zaczyna szwankować, to nie ma mowy o progresie - musi być wiara. Na początku było świetnie, ale potem to wszystko jakoś wyhamowało u mnie. Stąd ta decyzja. A poza tym, to żeby zakończyć ten sezon z uśmiechem na ustach, to moim zdaniem muszę wejść w bardziej intensywny trening, a ten poprzedni był wg mnie zbyt zachowawczy - Ostatnio się to poprawiło, ale boję się, że zanim bym został rzucony na głębszą wodę, to doczekałbym końca września. Nie mam pretensji, no bo przecież w relacji zawodnik - trener często tak jest, że trener ma pełnić rolę hamulca (hamulca, którego swego czasu wręcz oczekiwałem) i gdybym to ja miał komuś podpowiadać, to pewnie kierowałbym się podobną zasadą.
Nabrałem jednak dzięki tej przygodzie pewnego doświadczenie, które na pewno wykorzystam. Już teraz rozpisałem sobie trening na najbliższe 2 tygodnie i ten model będę wyznawać - żadnego treningu z dnia na dzień, albo innego "A, postanowiłem, że dziś sobie trzasnę 30km, bo słonko świeci" Cel pozostaje ten sam - skupiam się na dystansach krótszych, chcę pobudzić to, z czym nadal mam problemy - szybkość, czyli jakość > objętość.
Aha. Jeżeli ktoś rzeczywiście jeszcze się nie domyślał z kim współpracowałem ,to był to M. Nagórek.
Ahoj!
Start: Godzina 20:30, 18°C
10min E (4:50min/km)
6x1KM / p 3min T - 3:43, 3:46, 3:42, 3:39, 3:44, 3:43
Chwila odsapnięcia.
2x300m mocno / p 2 min spacer - 53sec (2:59min/km), 56sec (3:07min/km)
10min E (5:16min/km)
Łączny dystans: 13,8KM
Znalazłem w necie dobry materiał dydaktyczny, który jasno opisuje różnice pomiędzy biegaczem-sprinterem, a biegaczem-długasem. Wy to wsio wiecie, ale jeżeli kiedyś będziecie chcieli komuś coś objaśnić, to ten filmik stanowi świetną pomoc - a wszyscy wiemy, że obrazek lepiej trafia do głowy niż tekst.
------------------------------------
Postanowiłem się rozstać z trenerio. Wpierw chciałem dotrwać do końca sezonu, ale ostatecznie uznałem, że chyba sam ugryzę ten temat lepiej. Kontakt był jak najbardziej w porządku, wszystko zawsze było klarownie objaśnione, każda rozpiska była podparta teorią, ale jednak ostatnio zaczynałem przestawać wierzyć, że te podejście na mnie działa. A jeżeli głowa zaczyna szwankować, to nie ma mowy o progresie - musi być wiara. Na początku było świetnie, ale potem to wszystko jakoś wyhamowało u mnie. Stąd ta decyzja. A poza tym, to żeby zakończyć ten sezon z uśmiechem na ustach, to moim zdaniem muszę wejść w bardziej intensywny trening, a ten poprzedni był wg mnie zbyt zachowawczy - Ostatnio się to poprawiło, ale boję się, że zanim bym został rzucony na głębszą wodę, to doczekałbym końca września. Nie mam pretensji, no bo przecież w relacji zawodnik - trener często tak jest, że trener ma pełnić rolę hamulca (hamulca, którego swego czasu wręcz oczekiwałem) i gdybym to ja miał komuś podpowiadać, to pewnie kierowałbym się podobną zasadą.
Nabrałem jednak dzięki tej przygodzie pewnego doświadczenie, które na pewno wykorzystam. Już teraz rozpisałem sobie trening na najbliższe 2 tygodnie i ten model będę wyznawać - żadnego treningu z dnia na dzień, albo innego "A, postanowiłem, że dziś sobie trzasnę 30km, bo słonko świeci" Cel pozostaje ten sam - skupiam się na dystansach krótszych, chcę pobudzić to, z czym nadal mam problemy - szybkość, czyli jakość > objętość.
Aha. Jeżeli ktoś rzeczywiście jeszcze się nie domyślał z kim współpracowałem ,to był to M. Nagórek.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
28.08.2013
Start: Godzina 20:30, 18°C
60min E (4:56min/km)
Łączny dystans: 12,2KM
Będzie ostro. Całe bieganie o tym myślałem i muszę się do tego odnieść, bo nie zasnę:
Drogi panucci, jeżeli piszesz "Sylwek zawsze miał cienką głowe", to proszę Cię poprzyj to jakimś argumentem, bo jeżeli przywalasz mi taką łątkę, to ja nawet nie mam jak się do tego odnieść. Czy wyciągnąłeś taki wniosek po tym jak:
A) Wziąłem się za niemiecki plan, który odpuściłem po 2 tygodniach ze względu na to, że organizm mi protestował?
B) Po sposobie zaprezentowania się maratonie (który notabene z założenia miał ryzykownie rozegrany), podczas którego w połowie dystansu dostałem jakichś natrętnych kolek, przez które nie byłem w stanie w ogóle przyśpieszyć przez całą resztę dystansu?
C) Po tym, jak po 9 miesiącach pożegnałem się z trenerem, po tym jak doszedłem do wniosku, że jednak samemu lepiej to ułożę?
Posłuchajcie. Bywa, że palę treningi. Bywa, że palę zawody. Bywa, że podczas zawodów nie jestem w stanie utrzymać się na plecach rywala. Bywa, że zmieniam koncepcję. Ale do cholery jasnej, CZY WAM SIĘ TO NIE ZDARZA? Krytyka, jasne, ale niech to będzie jakiś konkret, albo chociaż zaznaczcie, że to opinia, a nie prawda objawiona. Strasznie mnie oburzył ten punkt. Ludzie, przecież to trzeba mieć nie lada zaparcie w sobie, żeby mimo świadomości, że zbyt wiele się nie osiągnie nadal w to brnąć. Taki zawodnik może mieć jeszcze nadzieję, że do czegoś dojdzie, a taki - może i nawet i jakiś ambitny, ale mimo wszystko - leszczyk?
Kolejny punkt:
"Za dużo rozmyśla i się przejmuje, nie czerpiąc przy tym ani troche radości z biegania!!! Nastawiłeś sie tylko i wyłącznie na wynik! I to jest błąd a nawet wilebłąd "
Ja nie wiem jak u Ciebie/u Was (bo zakładam, że skoro jedna osoba doszła do takiego wniosku, to jest ich więcej), ale ja nie czerpię przyjemności z wychodzenia na trening i robienia nieprzyjemnego treningu. Ból sam w sobie przyjemności mi nie sprawia. Natomiast ja jestem skłonny poddać się temu "bólowi" po to, aby czuć tą satysfakcję/przyjemność z dobrze wykonanej pracy i kołaczy z tej pracy wynikającej. Ja nie trenuję po to, aby trenować, a po to i tylko po to, aby coś z tego mieć, aby móc rywalizować z coraz lepszymi i nie ma tu znaczenia czy chodzi mi po głowie pierwsza setka, czy pierwsza pięćdziesiątka. Jestem cięty na wyniki, bo tylko o nie mi w tym wszystkim chodzi. Bieganie to moja pasja i nic poza tym, ale ja chcę się w tej pasji na swój sposób spełniać. A to, że te ambicje i chęć do ich dążenia posiadam sprawia, że nadal trenuję, bo gdyby nie było pierwszego czy drugiego, to mnie już dawno by tu nie było. Logiczne dla mnie jest, że jeżeli mimo starań coś nie wychodzi, to człowiek szuka wniosków, przyczyny, zastanawia się. Jednego nakręca wolne bieganie, drugiego latanie sandałach ze starej opony z rzemykiem za 50$ podczas zimy, a mnie nakręca rywalizacja i staram się to traktować poważnie. Przyjmijcie to do wiadomości i nie starajcie się tego zmieniać. Za jakiś czas może te podejście się u mnie zmieni, może nie, ale to będzie moja decyzja.
Takie zdania tylko jeszcze bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że trzeba któregoś pięknego dnia jebnąć taki wpis, że kapcie co niektórym zlecą. Zauważcie, że nie ma w całym wpisie żadnych durnowatych emotikonek, pełna powaga.
Człowiek jak nie stawia sobie niczego za cel, to niczego nie osiąga.
Wpienił mnie nie tyle sam wpis, o ile to, że ktoś mógł dojść do takich wniosków. Wyszedł z tego jakiś chory manifest. Szczery manifest.
Ahoj!
Start: Godzina 20:30, 18°C
60min E (4:56min/km)
Łączny dystans: 12,2KM
Będzie ostro. Całe bieganie o tym myślałem i muszę się do tego odnieść, bo nie zasnę:
Ja bym to mógł napisać w komentarzach, ale niech to ma większy zasięg.panucci10 pisze:Sylwek zawsze miał cienką głowe i wydaje mi sie że tu leży przyczyna! Za dużo rozmyśla i się przejmuje, nie czerpiąc przy tym ani troche radości z biegania!!! Nastawiłeś sie tylko i wyłącznie na wynik! I to jest błąd a nawet wilebłąd ! Daj sobie troche wiecej czasu a wyniki w końcu przyjda!
Drogi panucci, jeżeli piszesz "Sylwek zawsze miał cienką głowe", to proszę Cię poprzyj to jakimś argumentem, bo jeżeli przywalasz mi taką łątkę, to ja nawet nie mam jak się do tego odnieść. Czy wyciągnąłeś taki wniosek po tym jak:
A) Wziąłem się za niemiecki plan, który odpuściłem po 2 tygodniach ze względu na to, że organizm mi protestował?
B) Po sposobie zaprezentowania się maratonie (który notabene z założenia miał ryzykownie rozegrany), podczas którego w połowie dystansu dostałem jakichś natrętnych kolek, przez które nie byłem w stanie w ogóle przyśpieszyć przez całą resztę dystansu?
C) Po tym, jak po 9 miesiącach pożegnałem się z trenerem, po tym jak doszedłem do wniosku, że jednak samemu lepiej to ułożę?
Posłuchajcie. Bywa, że palę treningi. Bywa, że palę zawody. Bywa, że podczas zawodów nie jestem w stanie utrzymać się na plecach rywala. Bywa, że zmieniam koncepcję. Ale do cholery jasnej, CZY WAM SIĘ TO NIE ZDARZA? Krytyka, jasne, ale niech to będzie jakiś konkret, albo chociaż zaznaczcie, że to opinia, a nie prawda objawiona. Strasznie mnie oburzył ten punkt. Ludzie, przecież to trzeba mieć nie lada zaparcie w sobie, żeby mimo świadomości, że zbyt wiele się nie osiągnie nadal w to brnąć. Taki zawodnik może mieć jeszcze nadzieję, że do czegoś dojdzie, a taki - może i nawet i jakiś ambitny, ale mimo wszystko - leszczyk?
Kolejny punkt:
"Za dużo rozmyśla i się przejmuje, nie czerpiąc przy tym ani troche radości z biegania!!! Nastawiłeś sie tylko i wyłącznie na wynik! I to jest błąd a nawet wilebłąd "
Ja nie wiem jak u Ciebie/u Was (bo zakładam, że skoro jedna osoba doszła do takiego wniosku, to jest ich więcej), ale ja nie czerpię przyjemności z wychodzenia na trening i robienia nieprzyjemnego treningu. Ból sam w sobie przyjemności mi nie sprawia. Natomiast ja jestem skłonny poddać się temu "bólowi" po to, aby czuć tą satysfakcję/przyjemność z dobrze wykonanej pracy i kołaczy z tej pracy wynikającej. Ja nie trenuję po to, aby trenować, a po to i tylko po to, aby coś z tego mieć, aby móc rywalizować z coraz lepszymi i nie ma tu znaczenia czy chodzi mi po głowie pierwsza setka, czy pierwsza pięćdziesiątka. Jestem cięty na wyniki, bo tylko o nie mi w tym wszystkim chodzi. Bieganie to moja pasja i nic poza tym, ale ja chcę się w tej pasji na swój sposób spełniać. A to, że te ambicje i chęć do ich dążenia posiadam sprawia, że nadal trenuję, bo gdyby nie było pierwszego czy drugiego, to mnie już dawno by tu nie było. Logiczne dla mnie jest, że jeżeli mimo starań coś nie wychodzi, to człowiek szuka wniosków, przyczyny, zastanawia się. Jednego nakręca wolne bieganie, drugiego latanie sandałach ze starej opony z rzemykiem za 50$ podczas zimy, a mnie nakręca rywalizacja i staram się to traktować poważnie. Przyjmijcie to do wiadomości i nie starajcie się tego zmieniać. Za jakiś czas może te podejście się u mnie zmieni, może nie, ale to będzie moja decyzja.
Takie zdania tylko jeszcze bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że trzeba któregoś pięknego dnia jebnąć taki wpis, że kapcie co niektórym zlecą. Zauważcie, że nie ma w całym wpisie żadnych durnowatych emotikonek, pełna powaga.
Człowiek jak nie stawia sobie niczego za cel, to niczego nie osiąga.
Wpienił mnie nie tyle sam wpis, o ile to, że ktoś mógł dojść do takich wniosków. Wyszedł z tego jakiś chory manifest. Szczery manifest.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
29.08.2013
Start: Godzina 21:00, 18°C
20min E (4:50min/km)
10x100/100 - 18~17sec
20min E (5:02min/km)
Łączny dystans: 10,65KM
Ahoj
Start: Godzina 21:00, 18°C
20min E (4:50min/km)
10x100/100 - 18~17sec
20min E (5:02min/km)
Łączny dystans: 10,65KM
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
30.08.2013
Start: Godzina 21:40, 17°C
40min E (5:03min/km)
Łączny dystans: 7,9KM
Jutro, o ile wstanę, będzie mocny bodziec.
Ahoj
Start: Godzina 21:40, 17°C
40min E (5:03min/km)
Łączny dystans: 7,9KM
Jutro, o ile wstanę, będzie mocny bodziec.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
31.08.2013
Start: Godzina 9:00, 18°C
ParkRun Warszawa-Praga 5KM
Wynik: 18:55 (3:53min/km)
Trochę za późno się pojawiłem i nie zdążyłem się zbyt dobrze rozgrzać.
Ja już sam nie wiem co myśleć odnośnie prawdziwości tych 5km na tej trasie. Cały czas brakuje mi 100 metrów na pomiarze. Ja chyba wywalę ten swój PB na 5km, coś nie mam do niego pewności. Nadal jestem głęboko w dupie jeżeli chodzi o formę. Gdyby przyjąć, że tam rzeczywiście te 100m brakuje, to nabiegałem z 19:30, co jest dla mnie żałosnym wynikiem. Nawet 40min się teraz nie złamie Gdzie ta forma Trzeba się czym prędzej odbudować. chlip chlip. Bieg z defensywy, sprawdzałem czy da radę coś przyśpieszyć pod koniec. Nie dało rady.
Niemniej, bieg swoją rolę spełnił.
(Fotka z galerii ParkRun'a z FB)
Ostatni raz biegłem 5km w tych Green Silence. Miękkie to jak cholera, zapadam się w nich podczas takiego biegu
Ahoj
Start: Godzina 9:00, 18°C
ParkRun Warszawa-Praga 5KM
Wynik: 18:55 (3:53min/km)
Trochę za późno się pojawiłem i nie zdążyłem się zbyt dobrze rozgrzać.
Ja już sam nie wiem co myśleć odnośnie prawdziwości tych 5km na tej trasie. Cały czas brakuje mi 100 metrów na pomiarze. Ja chyba wywalę ten swój PB na 5km, coś nie mam do niego pewności. Nadal jestem głęboko w dupie jeżeli chodzi o formę. Gdyby przyjąć, że tam rzeczywiście te 100m brakuje, to nabiegałem z 19:30, co jest dla mnie żałosnym wynikiem. Nawet 40min się teraz nie złamie Gdzie ta forma Trzeba się czym prędzej odbudować. chlip chlip. Bieg z defensywy, sprawdzałem czy da radę coś przyśpieszyć pod koniec. Nie dało rady.
Niemniej, bieg swoją rolę spełnił.
(Fotka z galerii ParkRun'a z FB)
Ostatni raz biegłem 5km w tych Green Silence. Miękkie to jak cholera, zapadam się w nich podczas takiego biegu
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
01.09.2013
Start: Godzina 20:00, 15°C
70min E (4:55min/km)
Łączny dystans: 14,2KM
Pierwszy raz od wznowienia treningów po kontuzji czułem się w miarę lekko podczas rozbiegania.
SIERPIEŃ - 243KM (Trening biegowy wznowiony 10.08.2013)
+ Ćwiczenia 3x w tygodniu.
+ Powoli zaczynam wracać do stabilizacji - problem z nogą już w tym nie przeszkadza.
PS Max Kolonko niszczy system!
PPS Jutro laba. Pojutrze otejpuję sobie "podtyłek" i zasuwam na bieżnię klepać 1500m i 400m w sztafecie - w formie jestem żadnej, ale muszę wykorzystać sposobność do zaaplikowania sobie takiego bodźca.
Ahoj
Start: Godzina 20:00, 15°C
70min E (4:55min/km)
Łączny dystans: 14,2KM
Pierwszy raz od wznowienia treningów po kontuzji czułem się w miarę lekko podczas rozbiegania.
SIERPIEŃ - 243KM (Trening biegowy wznowiony 10.08.2013)
+ Ćwiczenia 3x w tygodniu.
+ Powoli zaczynam wracać do stabilizacji - problem z nogą już w tym nie przeszkadza.
PS Max Kolonko niszczy system!
PPS Jutro laba. Pojutrze otejpuję sobie "podtyłek" i zasuwam na bieżnię klepać 1500m i 400m w sztafecie - w formie jestem żadnej, ale muszę wykorzystać sposobność do zaaplikowania sobie takiego bodźca.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
04.09.2013
Start: Godzina 21:00, 14°C - wietrznie.
Warsaw Track Cup - Bieżnia, brak kolców.
1500m - Wynik: 5:03 (3:22min/km)
Z 20min przerwy - trochę truchtania podczas przerwy.
400m (podczas sztafety 4x400) - Wynik: 1:02.09 (2:35min/km)
Trochę roztruchtania.
Łączny dystans: Cholera wie, nie liczyłem.
Ze względu na niedawne problemy zdrowotne z plecami, nogą i stopą zdecydowałem się nie brać kolców, poleciałem w startówkach. Do tego biegu na 1500m podszedłem jak do treningu, żadnego cięcia na jakiś wynik. I tak wiedziałem, że 4:53 tego dnia nie pobiję. Pierwsze 1000m weszło w 3:17, ostatnie 500m w 1:47. Bieg nie dawał mi zbyt dobrych warunków do szybkiego biegania. Zacząłem jako ostatni, za plecami wszystkich pozostałych - niechcący nawet szturchnąłem jakąś dziewczynę - i gdzieś po 300m zacząłem wyprzedzać, ale pod koniec to oni powyprzedzali mnie Chyba ostatecznie byłem ostatni, nawet się tym nie interesowałem. Nie ma co ukrywać, bardzo mnie boli ta moja dyspozycja. Staram się jakoś tego nie pokazywać na zewnątrz (a na blogu jednak piszesz... ), ale tam w środku jakoś to człowieka męczy. Abstrahując jeszcze od formy, to źle ten bieg rozegrałem. Powinienem był poczekać aż się trochę przerzedzi, a tak tłok zaczął mnie denerwować i wyprzedzałem na wirażach Gdyby była większa motywacja, to by te 3 sekundy pod koniec się jeszcze urwało, ale szczerze mówiąc... To mi się już nie chciało, nawet na finiszu nie zwracałem uwagi na dościgających mnie. Większego kryzysu podczas biegu nie było.
Zdrapane gardło.
No i jeszcze 400m na dostawkę. Na prostej miałem silny wiatr w twarz. Nie potrafię nic ciekawego tutaj powiedzieć. Biegłem od początku do końca sam. Przydałby się jakiś konkurent na plecach. Oczywiście za wirażem już się biegło na resztkach nóg - chociaż ostatnim razem chyba jakoś dłużej dochodziłem do siebie.
Btw, coś mi na plecach urosło. To się jakoś leczy?
Formo wróć! Ja Ci w tym pomogę, ale ty masz się ostatecznie pojawić
Ahoj!
Start: Godzina 21:00, 14°C - wietrznie.
Warsaw Track Cup - Bieżnia, brak kolców.
1500m - Wynik: 5:03 (3:22min/km)
Z 20min przerwy - trochę truchtania podczas przerwy.
400m (podczas sztafety 4x400) - Wynik: 1:02.09 (2:35min/km)
Trochę roztruchtania.
Łączny dystans: Cholera wie, nie liczyłem.
Ze względu na niedawne problemy zdrowotne z plecami, nogą i stopą zdecydowałem się nie brać kolców, poleciałem w startówkach. Do tego biegu na 1500m podszedłem jak do treningu, żadnego cięcia na jakiś wynik. I tak wiedziałem, że 4:53 tego dnia nie pobiję. Pierwsze 1000m weszło w 3:17, ostatnie 500m w 1:47. Bieg nie dawał mi zbyt dobrych warunków do szybkiego biegania. Zacząłem jako ostatni, za plecami wszystkich pozostałych - niechcący nawet szturchnąłem jakąś dziewczynę - i gdzieś po 300m zacząłem wyprzedzać, ale pod koniec to oni powyprzedzali mnie Chyba ostatecznie byłem ostatni, nawet się tym nie interesowałem. Nie ma co ukrywać, bardzo mnie boli ta moja dyspozycja. Staram się jakoś tego nie pokazywać na zewnątrz (a na blogu jednak piszesz... ), ale tam w środku jakoś to człowieka męczy. Abstrahując jeszcze od formy, to źle ten bieg rozegrałem. Powinienem był poczekać aż się trochę przerzedzi, a tak tłok zaczął mnie denerwować i wyprzedzałem na wirażach Gdyby była większa motywacja, to by te 3 sekundy pod koniec się jeszcze urwało, ale szczerze mówiąc... To mi się już nie chciało, nawet na finiszu nie zwracałem uwagi na dościgających mnie. Większego kryzysu podczas biegu nie było.
Zdrapane gardło.
No i jeszcze 400m na dostawkę. Na prostej miałem silny wiatr w twarz. Nie potrafię nic ciekawego tutaj powiedzieć. Biegłem od początku do końca sam. Przydałby się jakiś konkurent na plecach. Oczywiście za wirażem już się biegło na resztkach nóg - chociaż ostatnim razem chyba jakoś dłużej dochodziłem do siebie.
Btw, coś mi na plecach urosło. To się jakoś leczy?
Formo wróć! Ja Ci w tym pomogę, ale ty masz się ostatecznie pojawić
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
04.09.2013
Start: Godzina 20:30, 16°C
50min E (4:48min/km)
Łączny dystans: 10,4KM
No. W końcu normalne tempo rozbiegania.
Te taśmy chyba rzeczywiście działają.
Ahoj!
Start: Godzina 20:30, 16°C
50min E (4:48min/km)
Łączny dystans: 10,4KM
No. W końcu normalne tempo rozbiegania.
Te taśmy chyba rzeczywiście działają.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
05.09.2013
Start: Godzina 18:00, 18°C
10KM Ciągłego po 4:05min/km (Średnio)
1 4:13
2 4:33
3 4:17
4 4:09
5 4:05
6 4:04
7 3:56
8 3:49
9 3:51
10 3:53
Uśredniając, wyszło tempo progowe. Robione w towarzystwie i w formie takiego trochę pokracznego BNP
---------------------------------
A gdyby był ktoś ciekaw, to zrobiliśmy taki krótki filmik ze sztafety 4x400m z naszej perspektywy. Lady też się załapała. Niby nie jest zadowolona ze swojego występu, ale ładnie biegła. No i uratowała nam sztafetę Zuch!
Ahoj
Start: Godzina 18:00, 18°C
10KM Ciągłego po 4:05min/km (Średnio)
1 4:13
2 4:33
3 4:17
4 4:09
5 4:05
6 4:04
7 3:56
8 3:49
9 3:51
10 3:53
Uśredniając, wyszło tempo progowe. Robione w towarzystwie i w formie takiego trochę pokracznego BNP
---------------------------------
A gdyby był ktoś ciekaw, to zrobiliśmy taki krótki filmik ze sztafety 4x400m z naszej perspektywy. Lady też się załapała. Niby nie jest zadowolona ze swojego występu, ale ładnie biegła. No i uratowała nam sztafetę Zuch!
Ahoj