Ciesze sie, ze znalazlam ten watek.
Przerzucilam sie na minimalizm w lutym. Zaczelam od ...5Fingers Bikila, malutko, budowalam od 2 km do 5 km i nie bylo problemow. Zmienialam miedzy Asicsami 'zelaskiem' - wiekszosc treningow, zeby odciazyc stope, i 5F - mniej. Blad popelnilam biegnac w 5F sprinty i uszkodzilam metatarsum, na szczescie nieznacznie, bo po 5 dniach ozdrowialo i juz.
Potem powoli przerzucilam sie na minimalistyczne buty. Najpierw to bylo Pure Grit, zeby juz zupelnie na forefoot sie przerzucic. Biegam w nich od 3 miesiecy prawie, zrobilam do 21km i po 15 km 2 tygodnie temu rozbolal mnie achilles. Technike biegu mam nienaganna, z czego slyne, nawet mam ksywe ¨Ta polka co fajnie biega´, niejeden fachowiec ja tez ocenial wiec nie jest to kwestia techniki. Nie spuchl mi i nie strzela, ale bolal, dostalam leki, przeszlo troche. Poszlam do fizjo i sie okazalo, ze to w oglole nie sam z siebie Achilles, ale napiecie miesniowe/przykurcz miesnia w lydce. Moja glupota, bo robilam ogolne cwiczenia rozciagajace, a jakos ominelam detaliki, czyli rozciaganie pomniejszych miesni. Na dzien dziesiejszy sprawa ma sie tak, ze w niedziele, 2 tygo po 'feralnym' biegu, pobieglam polmaraton na koszmarnej trasie, po otejpowaniu, w Brooks PureConnect. Nic mnie wczoraj po nim nie bolalo, poza Achillesem, ale tylko jesli stane na palcach i go obciazewaga ciala (jesli uloze stope w ten sposob bez obciazenia, bolu nie ma). Dzis, 2 dni po polmaratonie, pobieglam wolniutkie 8km, tez otejpowana i nie bolal. Jak go dzgne, to mnie boli, to go nie zgam. Ide do fizjo w niedziele, zobacze co powie. Niemniej czuje glownie napiecie w miesniu w lydce i w nim upatruje przyczyny. Nie wiem, czy zaprzestac biegania

, ale ja z tych, co jak nie umieram, to pobiegne. Nie zwijalam sie z bolu, jak ty, jedynie pol dnia po tych 15km mnie pobolweal przy chodzeniu. Potem bol sie zmniejszyl i bieganie niespecialnie go zwieksza.