Wczoraj znowu nic nie zrobiłem. Dzisiaj następny bieg na 5000 m.
Trening
Dystans: 5000 m. Godz. 13.00. Temp. 20 (odcz. 21). Czasy okrążeń:
1:40 - 1:48 - 1:56 - 1:57 - 1:53 - 1:56 - 1:57 - 1:57 - 1:57 - 1:59 - 1:59 - 2:02 - 0:51 (kończące 200 m)
Razem: 23:52 (rekord sezonu), średnio 4:46/km, 3,49 m/s
Dzisiaj znów nie było dobrych warunków do biegania. Ledwo przyszedłem na stadion spadł krótkotrwały, ale ulewny deszcz. Poczekałem pod dachem, ale natychmiast pochłodniało i bieżnia stała się nasiąknięta i ciężka.
Myślałem, że będzie czas w granicach 24:30, ale nic z tych rzeczy

1. okrążenie zbyt szybkie, miało być 1:45, mocno przyhamowałem pod koniec kółka widząc, że mam 1:35 a jest jeszcze 10 metrów do końca. Następne też mocne. Na 4. odpocząłem, 5. znów przycisnąłem. Od 2. kilometra znowu zaczęło padać, ale słabo. Jakoś utrzymywałem w deszczu tempo na 1:57 do 5. kilometra, kiedy przestało kropić i wyszło słońce. Ostatnie 200 metrów bez rewelacji, mogło być ze 2 sek. lepiej.
To pierwszy bieg w tym roku w którym 11 kółek było poniżej 2 min., a także pierwszy w którym różnica rzeczywistego czasu biegu i ilości okrążeń mnożonej przez dwa wyniosła ponad minutę (po 11 okrążeniach miałem czas dokładnie 20:59,3 w stosunku do 22 minut gdybym biegł każde kółko w 2 minuty). Ja to określam, że "odrobiłem" 1 minutę z czasu końcowego 25 minut. Ze względu na swoje możliwości mam taki system, że wszystko przeliczam w stosunku do 2 min./okr. i 25 min./5000 m.
Marzę, żeby przebiec pierwsze 3 okrążenia po 1:45 i oczywiście móc biec dalej w rozsądnym tempie

Na razie nie stać mnie na to. Może jeszcze dam radę tej jesieni.
Od pewnego czasu biegam druga część dystansu interwałami, tzn. zaczynam okrążenie lekko, potem biegnę mocniej przez jakieś 50-80 m, a potem znowu odpuszczam. Różnice nie są wielkie, może 2 sekundy na setkę, ale są. Zresztą różnice czasów widać też nieraz po okrążeniach.