Komentarz do artykułu Biegacz kontra impreza
- grozes
- Wyga
- Posty: 90
- Rejestracja: 19 wrz 2009, 09:15
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Przeczytałem, zrozumiałem że jestem słaby bo nie potrafię odmówić zimnego piwa po treningu...załamałem się...poszedłem po czteropaka...
www.brylu-canirun.blogspot.com Zapraszam:D
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
W zeszłym tygodniu zrezygnowałem z pępkowego żeby w niedzielę zrobić longa. Odkąd trenuję bardziej na poważnie trzymam się zasady: piwo tylko w weekendowe wieczory (dżentelmen pije tylko po zachodzie słońca): piątek i sobota. A ze ostatnio zasmakowałem w porterach to jedne mi wystarczy bo po dwóch już mam kaca.
Niesamowite jest to, jak obniżyła mi sie tolerancja na alkohol. Swego czasu obecna norma weekendowa to było pół normy dziennej, dlatego dla oszczędności sam zacząłem pędzić piwsko. Teraz pijam tylko z małych lokalnych browarów (Ciechan, Lwówek itp).
Niesamowite jest to, jak obniżyła mi sie tolerancja na alkohol. Swego czasu obecna norma weekendowa to było pół normy dziennej, dlatego dla oszczędności sam zacząłem pędzić piwsko. Teraz pijam tylko z małych lokalnych browarów (Ciechan, Lwówek itp).
-
- Wyga
- Posty: 101
- Rejestracja: 29 lip 2012, 22:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Jabłonna
Wiśta wio, łatwo powiedzieć. Ja piję i oszukuję. Pije wódkę z colą zero i staram się oszukiwać. Jak są tańce to pląsam na parkiecie, aby nie pić. Chociaż nie lubię tańczyć. Jakoś daję radę.
- skuzniak
- Wyga
- Posty: 77
- Rejestracja: 27 kwie 2013, 23:00
- Życiówka na 10k: 54:08
- Życiówka w maratonie: 4:36:50
- Kontakt:
Eeee, moim zdaniem lekka przesada.
Jasne, bieganie zmienia podejście do wielu spraw, zwłaszcza do nawyków jedzeniowych, ale nie można popadać w przesadę. Ja tam lubię zjeść coś niezdrowego od czasu do czasu i nie wydaje mi się, żeby miało to wpływ na moje treningi. Z drugiej strony bieganie dla mnie to forma relaksu i nie podchodzę do tego jakoś bardzo ortodoksyjnie. Nie wyobrażam sobie, żebym miał się spinać, bo raz kiedyś zjadłem za dużo ciasta albo wypiłem kilka piw na grillu.
Trochę też nie bardzo ogarniam, dlaczego akurat biegacz miałby nie być wzięty za totalnego buca, po przyjściu do kogoś na grilla ze swoim jedzeniem. Już chyba bardziej taktownie jest poprosić gospodarzy o przygotowanie czegoś lżejszego.
Ja wyznaję prostą zasadę: to bieganie jest dla mnie a nie ja dla biegania.
Jasne, bieganie zmienia podejście do wielu spraw, zwłaszcza do nawyków jedzeniowych, ale nie można popadać w przesadę. Ja tam lubię zjeść coś niezdrowego od czasu do czasu i nie wydaje mi się, żeby miało to wpływ na moje treningi. Z drugiej strony bieganie dla mnie to forma relaksu i nie podchodzę do tego jakoś bardzo ortodoksyjnie. Nie wyobrażam sobie, żebym miał się spinać, bo raz kiedyś zjadłem za dużo ciasta albo wypiłem kilka piw na grillu.
Trochę też nie bardzo ogarniam, dlaczego akurat biegacz miałby nie być wzięty za totalnego buca, po przyjściu do kogoś na grilla ze swoim jedzeniem. Już chyba bardziej taktownie jest poprosić gospodarzy o przygotowanie czegoś lżejszego.
Ja wyznaję prostą zasadę: to bieganie jest dla mnie a nie ja dla biegania.
-
- Wyga
- Posty: 98
- Rejestracja: 15 sty 2010, 20:18
Zgadzam się z poprzednikiem. Nie możemy przesadzać z treningami ponieważ nasza forma w pewnym momencie spadnie i normalnie będziemy się wypalać. Nawet nasz wielki rodak Pudzian miał zalecane wypić flaszkę wina aby się odstresować rozluźnić bo w pewnym momencie treningi były mało wydajne. Sam po sobie wiem że na przykład po nocy pełnej wrażeń z % wykęcałem super czasy nawet gdy miałem jeszcze kacyka wieczorem dzień po. Wiem to trochę niezdrowe ale coś w tym jest ( oczywiście raz na kilkanaście miesięcy ) Nie namawiam do picia ale warto spróbować.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2876
- Rejestracja: 20 sie 2001, 13:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
wszystko jest dla ludzi tylko trzeba mieć umiar wieczorem przed zawodami piwko nie zaszkodzi a jak mam dzięki niemu lepiej spać to i nawet pomoże
-
- Stary Wyga
- Posty: 198
- Rejestracja: 05 wrz 2012, 21:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Gdy czytam o rozterkach "profesjonalnego amatora" to cieszę się, że jestem tylko amatorem.
Bieganie to dla mnie przyjemność i dodatek do mojego życia, który daje mi wiele dobrego. Natomiast gdybym miał się trzymać założeń, a w zasadzie naśladować autora tekstu to bieganie byłoby dla mnie czymś zdecydowanie mniej przyjemnym.
Rozumiem doskonale biegaczy którzy mają nawet bardziej rygorystyczne podejście do spraw opisanych w artykule, ale tak jak pisałem to nie dla mnie i dobrze się z tym czuję. Wolę mieć przykładowo 40 minut mniej w maratonie, ale każdy trening witać z uśmiechem na twarzy tak jak zimne piwko czy świąteczny stół
Bieganie to dla mnie przyjemność i dodatek do mojego życia, który daje mi wiele dobrego. Natomiast gdybym miał się trzymać założeń, a w zasadzie naśladować autora tekstu to bieganie byłoby dla mnie czymś zdecydowanie mniej przyjemnym.
Rozumiem doskonale biegaczy którzy mają nawet bardziej rygorystyczne podejście do spraw opisanych w artykule, ale tak jak pisałem to nie dla mnie i dobrze się z tym czuję. Wolę mieć przykładowo 40 minut mniej w maratonie, ale każdy trening witać z uśmiechem na twarzy tak jak zimne piwko czy świąteczny stół
-
- Wyga
- Posty: 76
- Rejestracja: 13 sie 2012, 17:24
- Życiówka na 10k: 44:57
- Życiówka w maratonie: 03:29:31
- Lokalizacja: Gdańsk
Dzięki, zaoszczedziles mi pisania. Tak jak to napisałeś.skuzniak pisze:Eeee, moim zdaniem lekka przesada.
[...]
Zgadzam się w jakiejś części z autorem tekstu, ale tez częściowo zalatuje to biegowym fanatykiem. " nie zjem/ nie wypije, bo biegam". No, ale co kto potrzebuje.
Wszystko jest dla ludzi. Jest czas na bieganie i zdrowe odżywianie, powinien być tez czas na imprezę, spędzenie świąt przy stole bez wyrzutów sumienia czy innym pofolgowaniu sobie. Tak dla wprowadzenia równowagi.
- kwitka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 370
- Rejestracja: 18 paź 2010, 23:24
- Życiówka na 10k: 48:26
- Życiówka w maratonie: 4:11:23
- Lokalizacja: Szczecin
Zgadzam się z przedmówcami - troszkę przesada .
Wypad do klubu potańczyć nie oznacza ze wpadnie sie w wir weekendowago szaleństwa. Ani nie oznacza,ze odpadnie trening. Spokojnie mozna to pogodzić.
Mozna poszaleć nawet do rana, po północy pic już tylko wodę, troche dłuzej pospać i biega sie potem świetnie. Poza tym- parę godzin na parkiecie, moim zdaniem ( -ale wygibasy bez ograniczeń ) - są świetnym treningiem wytrzymałościowym
(PS. Prawdziwy ekstrakt -samo zdrowie! napojom rozrabianym z proszku mówimy stanowcze-NIE ! A Lwówek juz podobno wchłonięty! Pozostał Ciechan i Sierpc )
Wypad do klubu potańczyć nie oznacza ze wpadnie sie w wir weekendowago szaleństwa. Ani nie oznacza,ze odpadnie trening. Spokojnie mozna to pogodzić.
Mozna poszaleć nawet do rana, po północy pic już tylko wodę, troche dłuzej pospać i biega sie potem świetnie. Poza tym- parę godzin na parkiecie, moim zdaniem ( -ale wygibasy bez ograniczeń ) - są świetnym treningiem wytrzymałościowym
(PS. Prawdziwy ekstrakt -samo zdrowie! napojom rozrabianym z proszku mówimy stanowcze-NIE ! A Lwówek juz podobno wchłonięty! Pozostał Ciechan i Sierpc )
- powazny
- Stary Wyga
- Posty: 226
- Rejestracja: 02 lis 2009, 18:50
- Życiówka na 10k: 42:11
- Życiówka w maratonie: 3:45:01
- Lokalizacja: Głogów
- Kontakt:
Lwówek należy do właściciela Ciechana, więc można śmiało pićkwitka pisze:A Lwówek juz podobno wchłonięty! Pozostał Ciechan i Sierpc
BIEGANIE TO MÓJ ŻYWIOŁ ::: www.marcinkargol.pl ::: Don't stop me now!
- radslo1
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 731
- Rejestracja: 29 mar 2012, 17:28
- Życiówka na 10k: 39:53
- Życiówka w maratonie: 3:21:47
- Lokalizacja: Żelechów/Warszawa
ja tak mam, że czasami jak wejdę do domu to zimnego browarka z lodówki to jeszcze na stojąco zaraz po rozciąganiu sieknę . Jak ochłonę, a trening był mocny i jest gorąco to drugiego pyknę już na spokoju . Na szczęście nie po każdym treningu.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
W ogóle wiele osób pomija fakt, że takie odmawianie sobie wszystkiego, trzymanie reżimu diety i treningów, nie picie alkoholu wprowadza do życia dodatkowy, wcale niemały stres. Zawodowcy mogą sobie na to pozwolić (choć kolarze od lampki czerwonego wina do posiłku nie stronią), ale w przypadku amatora, szarpanego dodatkowo stresem w pracy czy rodzinie, każde dodatkowe obciążenie tego typu jest już ciężkie do zniesienia. I może prowadzić do odpuszczenia sobie aktywności. Ale rozumiem że artykuł jest celowo przerysowany, więc go niespecjalnie potępiam .
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 10 lip 2013, 12:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Odkąd biegam, przestałem pić na imprezach mocne alkohole, a unikam jak ognia przeholowania w temacie alkoholu.
A za młodu imprezowy byłem
Natomiast nie wyobrażam sobie nie wypicia wieczornego piwka.
Zawsze mam w lodówce 6-8 różnych piwek z Ciechana, Lwówka, Czarnkowa, Witnicy, Grybowa, Zlatego Bażanta...
Na kolację wypjam sobie jedno - dwa. Mniam, mniam
Ale dwóch nie przekraczam, bo wybiegany organizm nie jest tak odporny na alkohol i 3 piwa to już czuję.
Wódka, nawet w rozsądnej ilości, powoduje dramatyczny spadek formy w kolejnym dniu, więc radzę unikać jak ognia.
Pozdrawiam piwoszy!
A za młodu imprezowy byłem
Natomiast nie wyobrażam sobie nie wypicia wieczornego piwka.
Zawsze mam w lodówce 6-8 różnych piwek z Ciechana, Lwówka, Czarnkowa, Witnicy, Grybowa, Zlatego Bażanta...
Na kolację wypjam sobie jedno - dwa. Mniam, mniam
Ale dwóch nie przekraczam, bo wybiegany organizm nie jest tak odporny na alkohol i 3 piwa to już czuję.
Wódka, nawet w rozsądnej ilości, powoduje dramatyczny spadek formy w kolejnym dniu, więc radzę unikać jak ognia.
Pozdrawiam piwoszy!
- Męcikał
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 08 sie 2013, 11:41
- Życiówka na 10k: 53:30
- Życiówka w maratonie: brak
Nick Symmonds (srebrny medalista z Moskwy na 800m) też pewnie ma kilka piwek w lodówce http://tiny.pl/hz3pn