Nie powiem, że było łatwo
Run Frelka, run!
Moderator: infernal
-
frelka
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 493
- Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
Nie mam już odwagi myśleć o przerwie w bieganiu
ale dziś postanowiłam dać sobie troszkę luzu po ostatnio przebytych kilometrach (9+6+9 to jak dla mnie chyba za dużo na raz
) A więc zamysł był taki, że lecę wolniuśko, tak ze 4km. Taaa... Jak poleciałam 4 to myślę sobie: a może jeszcze kawałeczek... no i wyszło 5,4km po 6:47, Hr śr/max 168/175.
Nie powiem, że było łatwo
Nogi same zwalniały już po trzecim kilometrze, a i pomimo wczesnej pory (6:10) duszno mi było jak cholera, a pot lał się ze mnie strumieniami. No ale chyba o to chodzi, żeby się trochę zmęczyć 
Nie powiem, że było łatwo
-
frelka
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 493
- Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
W sumie to chyba dziś powinnam być z siebie zadowolona... A to dlatego, że wstałam baaardzo wcześnie rano i o 4:50 już wyruszyłam z domu (ciekawe od kogo podchwyciłam pomysł na tak wczesną porę
) Pomimo, że dużo dziś nie 'naflejtuszyłam', to i tak nie powinnam narzekać. Temperatura coś poniżej 20stopni (ale nie dużo), komary nie atakowały zbyt mocno - chyba jeszcze spały
Tylko ja, muzyka i las. No...może nie tylko, bo mój Szanowny czaił się gdzieś na tyłach, co bym się czuła pewniej na mało jeszcze znanych leśnych terenach
A tereny - przecudnej urody. Na samym początku - zbieg - morderca, ale kiedy w drodze powrotnej ów zbieg stał się podbiegiem, okazało się, że to podwójny morderca
i z podbiegu stał się podejściem
Jakieś kamienie, piach, potem zwykła gruntowa droga i drewniany mosteczek. Do tego promienie przedzierające się między drzewami...ehhh - tego było mi trzeba
U kresu, wyżej wspomniany czekał z pączkami i soczkiem, ażebym z głodu nie padła i uzupełniła stracone kalorie
Z nowości: od połowy kwietnia, czyli mniej więcej od rozpoczęcia moich biegowych poczynań przytyłam 6kg!!! Cieszę się z tego niezmiernie, gdyż w kwietniu moje BMI wynosiło 17,6 (byłam tak chuda, że nie rzucałam cienia
), a dziś: 19,7
3,4km, śr. prędkość: 6:44, śr HR 161
U kresu, wyżej wspomniany czekał z pączkami i soczkiem, ażebym z głodu nie padła i uzupełniła stracone kalorie
Z nowości: od połowy kwietnia, czyli mniej więcej od rozpoczęcia moich biegowych poczynań przytyłam 6kg!!! Cieszę się z tego niezmiernie, gdyż w kwietniu moje BMI wynosiło 17,6 (byłam tak chuda, że nie rzucałam cienia
3,4km, śr. prędkość: 6:44, śr HR 161
-
frelka
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 493
- Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
Ciężko było się zebrać na bieganie w tym tygodniu...
Choć pogoda stała się odrobinę łaskawsza, to z czasem kiepsko, ponieważ rozpoczęłam długo wyczekiwany 'lifting' chałupy, który bez reszty pochłania mój czas i energię. Ale sobotniego poranka na bieżni, bez gapiów i psów, za to z dużą ilością czasu na przemyślenia nie mogłam sobie odpuścić
Było nadzwyczaj przyjemnie i lekko dlatego odważyłam się i sunęłam następująco:
10,2km
1:06:15,
śr.prędkość: 6:30,
HR śr/max: 172/187
Oczywiście kolana zabolały, ale myślę, że trochę pomogłam im rozciąganiem... teraz już jest dużo lepiej.
Z nowości: na zakończenie zaczęły boleć plecy
ale mam nadzieję, że jest to związanie z wykonywanymi przeze mnie ostatnio pracami.
10,2km
1:06:15,
śr.prędkość: 6:30,
HR śr/max: 172/187
Oczywiście kolana zabolały, ale myślę, że trochę pomogłam im rozciąganiem... teraz już jest dużo lepiej.
Z nowości: na zakończenie zaczęły boleć plecy
-
frelka
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 493
- Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
Tak, tak, tak...nie biegałam aż pięć dni
Mogłabym się usprawiedliwiać na różne sposoby, ale po pierwsze - nie o to w tym wszystkim chodzi, a po drugie - Ktoś mi dziś uświadomił, że na nic moje wymówki
Jedyny plus w tym wszystkim, to taki, że na brak zajęcia narzekać nie mogę, a praca przeze mnie wykonywana należy raczej do fizycznych - toteż nic z kondycji nie umknęło
Podsumowując: tydzień mnie zmęczył
toteż zaplanowałam na dziś coś około 4km. Wyszło następująco:
29:13; 4,5km, 6:29/km; Hr śr/max: 184/196
Podsumowując: tydzień mnie zmęczył
29:13; 4,5km, 6:29/km; Hr śr/max: 184/196
-
frelka
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 493
- Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
Nareszcie pogoda pozwala na więcej
Dzisiejsze szuranie mogę śmiało zaliczyć do udanych. Zapanowałam też nad nieładem połączonym z lenistwem, które ostatnio zawładnęły moim otoczeniem i mną. Czasu nadal nie mam wiele, ale przybyło mi chęci... i mobilizacja też jakby się zwiększyła (oby tym razem na dłużej)
39:13; 6km; śr. tempo: 6:32/km; HR śr/max 115/201 (cóż za rozbieżność
)
39:13; 6km; śr. tempo: 6:32/km; HR śr/max 115/201 (cóż za rozbieżność
-
frelka
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 493
- Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
Chwile mnie tu nie było, ale tym razem się nie leniłam w kwestii biegania
14 sierpnia
Miało być dłużej, toteż zaczęłam nieco wcześniej (już o 19.00) ale deszcz skrócił mój bieg paralityka... za to zdążyłam się napić kawy u kresu
3,9km; 24:34; śr.: 6:18/km; HR śr/max 180/198
17 sierpnia
Zaczęłam jeszcze wcześniej, a mianowicie o 17.00 przy temperaturze nieco przekraczającej 27stopni
Miałam zamiar zakończyć po 4km, ale spotkałam dwie koleżanki z pracy uskuteczniające nordic walking... Jedna mnie pyta: "Ewelina! Ty biegasz?!", a druga na to:"Widzisz jaki byśmy miały tyłek gdybyśmy biegały?" Uznałam to za komplement i z radości pobiegłam więcej
Zmęczyłam się jak jasna cholera.
5,1km; 33:58; śr:6:39; HR śr/max 178/193
Na dziś był plan na jakieś 7km czy cuś w tym stylu, ale tak mnie połamało, że nie wiem czy w ogóle wyjde z chałpy
Chyba muszę się wybrać do braci mongołów na masaże, bo to co się dzieje z moimi plecami to tragedia 
14 sierpnia
Miało być dłużej, toteż zaczęłam nieco wcześniej (już o 19.00) ale deszcz skrócił mój bieg paralityka... za to zdążyłam się napić kawy u kresu
3,9km; 24:34; śr.: 6:18/km; HR śr/max 180/198
17 sierpnia
Zaczęłam jeszcze wcześniej, a mianowicie o 17.00 przy temperaturze nieco przekraczającej 27stopni
5,1km; 33:58; śr:6:39; HR śr/max 178/193
Na dziś był plan na jakieś 7km czy cuś w tym stylu, ale tak mnie połamało, że nie wiem czy w ogóle wyjde z chałpy
-
frelka
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 493
- Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
Od kilku dni szarpię się z migrenowym bólem głowy, bólem pleców, brakiem czasu i jakimś czymś w rodzaju przeziębienia
Dziś ból głowy dał na luz (w końcu po trzech dniach), plecy też nieco lepiej, pomimo wyginania się wte i wewte podczas malowania ścian (może gimnastyka pomogła, a może plecy już se dały spokój
), przeziębienie to pikuś, a w dodatku okazało się już o 19.00, że muszę poczekać aż farba wyschnie, toteż żeby nie tracić czasu cała zachlapana i brudna udałam się na orlik. Plan był taki coby pobiegać se z pół godzinki, ale tak sympatycznie się biegło, że nawet kamyk w bucie, który dostał się tam na jakimś szóstym kilometrze, nie był w stanie mi przeszkodzić
i wyszło następująco:
11,1km; 1:14:19; śr.:6:41
Jestem nieziemsko zadowolona. Dawno tak dobrze mi się nie biegło.
Dziś pożałowałam, że zrezygnowałam ze startu na 10km w tym roku... z drugiej jednak strony - biorąc pod uwagę moje chaotyczne ostatnio treningi - może to dobrze, może tylko dziś żałuję, a jutro znowu wszystko wróci do 'normy'...
11,1km; 1:14:19; śr.:6:41
Jestem nieziemsko zadowolona. Dawno tak dobrze mi się nie biegło.
Dziś pożałowałam, że zrezygnowałam ze startu na 10km w tym roku... z drugiej jednak strony - biorąc pod uwagę moje chaotyczne ostatnio treningi - może to dobrze, może tylko dziś żałuję, a jutro znowu wszystko wróci do 'normy'...
-
frelka
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 493
- Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
24 sierpnia
Raniutko udałam się na orlik... to już norma. Po pierwsze: wygodniej, po drugie: nie ma psów. Już po pierwszym okrążeniu miałam ochotę zrezygnować. Cała byłam jak nie ja
Nogi absolutnie nie chciały mnie nieść. Nigdy jeszcze tak się nie czułam. Przeczołgałam 5,1km; śr. prędkość: 6:44/km; HR śr/max 171/191.
HR niby jak zawsze, a jednak po biegu prawie 'spłynęłam', toteż trzeba było chwilę posiedzieć, żeby ciemność sprzed oczu zniknęła
26 sierpnia
O niebo lepiej
wyrwałam się dopiero po 20.00, toteż czasu było mało. Postanowiłam więc, że polecę 4-5km, ale szybciej niż zwykle.
30:34; 5,1km, 5:59/km
waha się forma, waha...
Raniutko udałam się na orlik... to już norma. Po pierwsze: wygodniej, po drugie: nie ma psów. Już po pierwszym okrążeniu miałam ochotę zrezygnować. Cała byłam jak nie ja
HR niby jak zawsze, a jednak po biegu prawie 'spłynęłam', toteż trzeba było chwilę posiedzieć, żeby ciemność sprzed oczu zniknęła
26 sierpnia
O niebo lepiej
30:34; 5,1km, 5:59/km
waha się forma, waha...
-
frelka
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 493
- Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
Ufff... Udało się nie przekroczyć krytycznej granicy pięciu dni
Przyznaję się bez bicia, że środę po prostu sobie odpuściłam. Mogłabym 'wyskrobać' czas na jakieś 4km, ale pomyślałam sobie, że 'odbiegam' w czwartek. No a w czwartek... wypadła nagła sprawa. Tak więc szkoda gadać
Dziś, jak zawsze, zaczęłam za szybko. Zwolniłam dopiero, jak zaczęły boleć kolana i znów miałam wrażenie biegu flejtucha
Założenie było takie, że polecę coś około 7km. Taaa... po przebiegniętym piątym kilometrze poczułam jakąś gulę w gardle, oddech stał się ciężki, ale - o ja durna - się zawzięłam i doczłapałam do 6km
Nadal coś się dzieje w mojej głowie
Tak sobie myślę, że może wypadałoby zacząć realizować jakiś plan. Może to by mnie zmobilizowało, usystematyzowało...
Taki chyba będzie mój cel na wrzesień
Dziś:
6km, 39min 06s; śr: 6:31/km; HR śr/max 118/169 (z tętnem wyszła kaszana, gdyż, ponieważ przez jakieś 10-15 minut pulsometr wskazywał 0
Tak że tego...)
Dziś, jak zawsze, zaczęłam za szybko. Zwolniłam dopiero, jak zaczęły boleć kolana i znów miałam wrażenie biegu flejtucha
Nadal coś się dzieje w mojej głowie
Taki chyba będzie mój cel na wrzesień
Dziś:
6km, 39min 06s; śr: 6:31/km; HR śr/max 118/169 (z tętnem wyszła kaszana, gdyż, ponieważ przez jakieś 10-15 minut pulsometr wskazywał 0
-
frelka
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 493
- Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
Przeczytałam dzisiejszy wpis Joli i wylazłam ażeby coś przebiec... bo wstyd...
Pogoda wporzo, może poza wiatrem, który próbował mnie chwilami zdmuchnąć z bieżni. Śmiesznie musiały wyglądać moje starania o utrzymanie biegu w prostej linii
W końcu jednak udało mi się opanować tę umiejętność (a może po prostu przestałam zwracać na to uwagę). Już zaczęłam czerpać przyjemność z biegu, a wtem, oczom mym ukazał się jegomość na rowerze... na bieżni... w kasku
Jedzie on z przeciwka, 'na czołówkę', ale pomyślałam sobie, że polecę tym torem com go już wcześniej obrała i ani trochę się nie przesunę, najwyżej zginę pod kołami roweru
Na szczęście wystraszył się chłopaczyna i zjechał
A ja pobiegłam tak oto:
7,2km; 47:32; śr. prędkość: 6:36/km; Hr śr/max: 186/193
Wnioski z dzisiejszego szuranka:
- bieg na bieżni nie zawsze musi być monotonny (i bezpieczny
),
- czas skończyć z rozmyślaniem na temat: 'biegać, czy nie biegać' (bo myślenie, to najwidoczniej nie jest moja mocna strona
),
- koniecznie muszę bardziej zadbać o kolana.
Pogoda wporzo, może poza wiatrem, który próbował mnie chwilami zdmuchnąć z bieżni. Śmiesznie musiały wyglądać moje starania o utrzymanie biegu w prostej linii
A ja pobiegłam tak oto:
7,2km; 47:32; śr. prędkość: 6:36/km; Hr śr/max: 186/193
Wnioski z dzisiejszego szuranka:
- bieg na bieżni nie zawsze musi być monotonny (i bezpieczny
- czas skończyć z rozmyślaniem na temat: 'biegać, czy nie biegać' (bo myślenie, to najwidoczniej nie jest moja mocna strona
- koniecznie muszę bardziej zadbać o kolana.
-
frelka
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 493
- Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
Ojej, ojej, udało mi się dziś wybiec! Biorąc pod uwagę moje ostatnie 'biegowe potyczki' - to niemal wyczyn
Całkiem nieźle się człapało, nawet miałam ochotę przedłużyć, ale zdrowy rozsądek wziął górę i po 6,2km powiedziałam pas, gdyż kolana bolały
a myślę, że lepiej pomalutku, a regularnie, co by radość jakaś była a nie tylko ból i nerwy. W trakcie nastąpiło wymuszone przejście do marszu (jakieś 100metrów)
6,2km; 41:06; śr: 6:38/km; Hr śr/max 186/192
...to wszystko w tym temacie.
6,2km; 41:06; śr: 6:38/km; Hr śr/max 186/192
...to wszystko w tym temacie.
-
frelka
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 493
- Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
7 września
Poleciałam, a jakże! Wolniuchno, spokojniuchno, ze wsparciem mojej siedmioletniej uczennicy, która w oczekiwaniu na brata 'miotała się' po Orliku. Dziewczynka przebiegła ze mną 1,5km - z przerwami oczywiście
Ja natomiast:
7,5km; 50:21; śr: 6:42/km; Hr śr/max: 181/195
Coś złego dzieje się z moimi nóżkami, a konkretnie - z kolanami, a bardziej konkretnie - z lewym
Podczas wczorajszego truchtania tak bardzo tego nie odczułam - coś tylko trochę 'przeszkadzało', jednak dziś nad ranem obudził mnie ból na tyle mocny, że prawie się zryczałam prostując kolano... Przeliczyłam, że zrobiłam już nieco ponad 200km na wkładkach supinujących i chyba zamówię nowe. Nie wiem co z jutrzejszym szuraniem... nie chciałabym zrobić miazgi z kolana. 
Poleciałam, a jakże! Wolniuchno, spokojniuchno, ze wsparciem mojej siedmioletniej uczennicy, która w oczekiwaniu na brata 'miotała się' po Orliku. Dziewczynka przebiegła ze mną 1,5km - z przerwami oczywiście
7,5km; 50:21; śr: 6:42/km; Hr śr/max: 181/195
Coś złego dzieje się z moimi nóżkami, a konkretnie - z kolanami, a bardziej konkretnie - z lewym
-
frelka
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 493
- Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
Zaplanowałam wolno i krótko, i tak było. Choć truchtało się przemiło, to bałam się polecieć dalej, ze względu na kolanka
Pogoda wymarzona: delikatny deszczyk, lekki wietrzyk, nie za gorąco, nie za zimno - w sam raz
Na to czekałam całe wakacje
30:18; 4,5km; śr:6:44/km; Hr śr/max: 174/188
Kusi mnie 'Tumska dycha' w Płocku w październiku. Istnieje możliwość, że dobiegłabym ostatnia
, ale nie zamierzam się spinać na czas... w końcu ma to być fun. Jedyne co mnie martwi, to paskudny podbieg i zbieg, ale pomyślałam sobie, że jutro pojadę zobaczyć trasę i zdecyduję.
30:18; 4,5km; śr:6:44/km; Hr śr/max: 174/188
Kusi mnie 'Tumska dycha' w Płocku w październiku. Istnieje możliwość, że dobiegłabym ostatnia
-
frelka
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 493
- Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
Wczoraj nie udało mi się wyczłapać. Nie tylko ze względu na kolana... po prostu nie miałam czasu
Za to dziś bardzo sympatycznie pobiegłam w jeszcze bardziej sympatycznym towarzystwie
Nawet się zmęczyłam, gdyż zrobiliśmy przebieżki 6x100m, z którymi już dawno nie miałam do czynienia. Fantastyczna sprawa
Na początek 4km; 24:27; 6:07/km Dalej przebieżki: I 4:25 II 4:08 III 4:25 IV 4:21 V 3:50 VI 3:46 no i na koniec 2km; 13:41; 6:51/km; Hr...jakiś tam był
Kolana - ani lepiej, ani gorzej. Zobaczymy co będzie jutro.
Co z dychą w Płocku - jeszcze nie wiem, zobaczę co 'powie' na to moje lewe kolano
Na początek 4km; 24:27; 6:07/km Dalej przebieżki: I 4:25 II 4:08 III 4:25 IV 4:21 V 3:50 VI 3:46 no i na koniec 2km; 13:41; 6:51/km; Hr...jakiś tam był
Kolana - ani lepiej, ani gorzej. Zobaczymy co będzie jutro.
Co z dychą w Płocku - jeszcze nie wiem, zobaczę co 'powie' na to moje lewe kolano

