szymon - 37:xx na 10k na pełnym luzie

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

11 VIII

11 E (5:15)


Wolniutko, z nogi na nogę, w przemiłym zrowerowanym towarzystwie, dzięki czemu można było pogadać i czas szybko zleciał. Słowem - relaks.

Oglądałem wczoraj mistrzostwa na rosyjskim streamie i w półfinałach komentatorzy kibicowali Marcinowi i Adamowi. Stwierdzili, że skoro nie ma Rosjan, to trzeba trzymać kciuki za sąsiadów. Stadion na Łużnikach kojarzy się ze zgoła innym podejściem do Polaków, ale jak widać czasy się zmieniają :hahaha:
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

13 VIII

2 km rozgrzewki
4x800m p' 3' trucht
2 km schłodzenia


Dziwny mi dzisiaj wyszedł ten trening. Na papierze nie wygląda zbyt ambitnie, ale tak mnie pozamiatał, że mocno czuję go w kościach po trzech godzinach. Nie chodzi o jakieś zmęczenie mięśni, ale ogólne wyczerpanie, mgłę w głowie, taki lekki rausz (i to całkiem za darmo!).
Zakładałem sześć powtórzeń po ok. 2:55, czyli w tempie interwałów. Miało to być mocne przetarcie przed sobotnim testem na 5000m. Po pierwszym odcinku zmieniłem plany, bo wyszedł mi w 2:45. Postanowiłem zrobić mniej powtórzeń, ale nie schodzić z szybkości. Kolejne wyszły po 2:44, 2:43 i 2:39. Przerwy poniżej 3 minut w truchcie. Przed ostatnim powtórzeniem ciutkę dłuższa przerwa, a na koniec padłem na bieżnię. Taki trening bardziej pod 3000m (chyba?). Dobrze się składa, że w sobotę można też polecieć ten dystans...
Ogromne zmęczenie, ale też ciekawe przeżycie. Ostatnie powtórzenie pobiegłem tak jak chciałbym kończyć te trzy tysiące.
Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

14 VIII

11 km E? (4:33)


Ależ wczoraj nogi niosły. Żal było im przeszkadzać, chociaż z założenia miało być wolno i regeneracyjnie. Wyszło takie prawie BC2.
Nie mam pojęcia dlaczego biegło mi się tak lekko. Czy to carbonara (które wyszło mi naprawdę nieźle), czy dwie szklanki wina (którymi je popiłem)?
Przyjemne wieczorne bieganie. Łydki jeszcze nabite po wtorku.
Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

15 VIII

11,8 E (4:59)


Oj ciężkawo mi się biegło. Czasem są takie dni, że nawet spokojny bieg nie wchodzi. No nic, może przejdzie.

17 VIII

test na 5000
BBL
4x200 R


Wynik grubo poniżej oczekiwań. Wiedziałem, że nie będzie ścigania i tak dalej, ale myślałem o 18:15 jako o granicy przyzwoitości. Po cichu liczyłem na okolice 18'. Nie wiem co nie zagrało. Zacząłem równiutko w tempie 3:36 (sprawdzałem po 200 i 600 metrach). Następny kilometr 3:37. I wtedy nagle wszystko się posypało. Naprawdę chciałem zejść już po trzech kilometrach, ale było mi głupio. Każde następne kółko miało być ostatnie... Połowę dystansu biegłem nieprzytomny, często zamykając oczy i nie panując zupełnie nad koordynacją i takimi tam. Na mecie 18:55, czyli zdechłem o prawie minutę na trzech kilometrach. Niechcący skasowałem międzyczasy, ale każdy kolejny kilometr był wolniejszy. Po przekroczeniu mety padłem jak długi na płytę stadionu i długo nie mogłem złapać tchu, chociaż nawet nie finiszowałem.
Nie wiem co poszło nie tak. Nie spaliłem początku. Nie było wiatru ani upału. Nic mnie nie bolało. Psychicznie też bez problemów, nie przytłaczała mnie liczba kółek. Po prostu taki dzień. Czyli w tym sezonie po przyzwoitych (jak na mnie) 800 m (2:15.5), 1000m (2:57) i 1500m (4:48) znowu nie daję rady pobiec 5000 na normalnym poziomie. Może po prostu nie lubię tego dystansu. Z drugiej strony 10 km na ulicy na wiosnę poprawiłem.
Jeśli upał nie przeszkodzi, to na dyszce w Nowym Tomyślu za dwa tygodnie dowiem się gdzie jestem z formą.

W myśl zasady, że najgorsze zawody są lepsze, niż najlepszy trening, dopisuję sobie w dzienniczku szybki ciągły. Po zajęciach dorzuciłem jeszcze cztery dwusetki (31, 32, 32, 33), żeby się odmulić i zatrzeć w organizmie złe wrażenie.
Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

20 VIII

9,5 E (4:47)


W sobotę i niedzielę czułem się słabo, więc odpuściłem ostatni trening w tygodniu. Dzisiaj poszedłem lekko potruchtać, ale świeżości nie ma. Jakiś taki mam dołek formy. Do tego jeszcze sobotnie ćwiczenia na płycie stadionu przypłaciłem nową falą alergii.
No nic. Ponoć nie sztuka trenować, jak wszystko idzie dobrze...
Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

21 VIII

2 km rozgrzewki
5x1000m I p'2:45
2 km schłodzenia


Miało być w miarę lekko i było. Planowałem zakładane tempo na dychę (3:45). Wyszło 3:46, 3:45, 3:40, 3:39, 3:38. Nie chciało mi się co 200 metrów korygować prędkości, bo jest to dość męczące. Po dwóch powtórzeniach się dogrzałem i naturalnie wychodziło ciut szybciej.
Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

23 VIII

10,5 E (4:44)

24 VIII

55' E

25 VIII

2 km rozgrzewki
3x1,6km T przerwa 1'
1 km schłodzenia



W piątek i sobotę potruchtałem sobie spokojnie. Wczoraj interwały tempowe, też delikatnie. Wyszło tempo po 3:55, 3:50 i 3:50/km. Ciągle nie jest jakoś super, ale przynajmniej taki trening mnie nie wykańcza. Mam wrażenie, że przez alergię ciężej mi się oddycha, ale może to po prostu szukanie wymówek (nigdy wcześniej nie miałem takich problemów).
W tygodniu jeszcze jakiś lekki pobudzający akcent i w sobotę dyszka w Nowym Tomyślu. Rok temu impreza była super, jestem przekonany, że w tym organizatorzy utrzymają dobry poziom.
Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

27 VIII

11 E (4:35)


Nastawiałem się na wleczenie nogi za nogą, a tu z zaskoczenia poszło bardzo żwawo. Zazwyczaj biegam easy dużo wolniej.
Wczoraj cały dzień przesiedziałem pod kocykiem pociągając nosem i myśląc, czy zdołam się wykurować do soboty. Dalej czuję się lekko podziębiony.
Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

28 VIII

2 km rozgrzewki
3x1,2 km T p'2'
3x200m R p'200 marsz
2 km schłodzenia


Ostatni orzeźwiający trening przed sobotą. Ten secik stał się już tradycją przedstartową. Co prawda zawsze wykonuję go w nieco innym wariancie, ale zarys jest ten sam.
Ostatnio robiłem 4x1,2 km. Tym razem od razu nastawiłem się na trzy powtórzenia. Trochę asekuracji nie zaszkodzi. Tempa: 3:54, 3:45, 3:43. Potem trzy dwusetki mocno: 33, 32, 33. Weszło wszystko dość lekko, ale z takiego treningu nie będę wróżył sobie formy, bo to trochę za mało i przerwy dość długie. Zresztą od sprawdzenia są zawody :hej:
Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

29 VIII

10,5 E (4:59)

31 VIII
Obrazek
III Chyża Dycha Nowy Tomyśl - 39:17


Półtorej minuty wolniej od życiówki z wiosny i 47 sekund wolniej niż rok temu. Mimo to nie potrafię się jakoś tym przejmować. Dzisiaj byłem gotów właśnie na tyle i jestem zadowolony, że rozsądnie rozłożyłem siły. Jutro napiszę szerszą relację i zdradzę plany na najbliższe tygodnie.

A tymczasem pozdrawiam Anię, Kachitę i Mimika. Miło było się spotkać!
I jeszcze Bartka i Dawida, którzy nie dość, że zrobili życiówki, to jeszcze podrzucili mnie do Poznania :hahaha:
Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

Zaległa relacja:
Do Nowego Tomyśla przyjechałem tuż przed 9:00 i potruchtałem sobie z dworca do biura zawodów. Miałem być wcześniej, ale na kolei jak zwykle lekkie zamieszanie, więc pociąg opóźniony. Byłem strasznie zaspany i truchcik dobrze mi zrobił.
Na miejscu odebrałem bez problemu pakiet, przebrałem się, zostawiłem rzeczy w depozycie i poszedłem aktywnie spędzić 20 minut, które zostały do startu. Tradycyjnie pokręciłem kończynami wte i wewte, zrobiłem kilka przebieżek, trochę się wyciszyłem i postarałem się skoncentrować, bo myśli uporczywie ulatywały mi z głowy w dziwnych kierunkach.
Na starcie stanąłem blisko czoła stawki, więc nie musiałem się zbytnio przepychać. Pierwszy kilometr na dużym luzie w 3:40. Zaczęło się szukanie idealnego dla mnie tempa. Zazwyczaj tak robię, że staram się wpaść w dobry rytm i sprawdzam tylko na stoperze jaka to będzie danego dnia prędkość. Jak mijałem drugi znacznik i na zegarku zobaczyłem 7:40, to od razu wiedziałem, że dzisiaj nici z życiówki. Wyluzowałem się i spróbowałem lekko przyspieszyć. Kontrolowałem oddech, starałem się biec swoim tempem bez oglądania się na kogokolwiek. Na szczęście prawie nie wiało i nie trzeba było kombinować.
Jak się biegnie w tempie na życiówkę, to łatwo o motywację. Kolejne kilometry pokonuję wtedy skupiony, żeby nie zaburzyć dobrze działającego mechanizmu i za każdym razem uśmiecham się radośnie gdy kontroluję czas. Jeśli całkowicie zrezygnuje się z walki o wynik, to też biegnie się lekko, bo i po co się spinać. Najtrudniej mi zawsze wykrzesać z siebie maksimum w takich biegach jak ten wczorajszy. Niby do życiówki daleko, ale przecież te 39 z hakiem to danego dnia moje maksimum. Trzeba się pilnować i ciągle biec na granicy wysiłku maksymalnego, chociaż wiedziałem, że szału nie będzie :hahaha:
Dyskomfort dziewięciu i pół kilometra odbiłem sobie na finiszu robiąc mocną przebieżkę i awansując o 3-4 miejsca. Potem najmilsza część imprezy, czyli placek piwko i spotkanie ze znajomymi.

Wnioski:
Z samego biegu jestem zadowolony, bo na więcej wczoraj nie było mnie stać. Miałem w pamięci jeszcze 5000m sprzed dwóch tygodni i agonię na ostatnich 3 kilometrach. Tym razem nie doprowadziłem się do takiego stanu. Pobiegłem w miarę poprawnie i chociaż trochę zwalniałem w drugiej połowie dystansu, to przynajmniej nie umarłem. Jeśli sięgnąłbym do najgłębszych pokładów swoich sił, to może te 20 sekund bym urwał, ale na pewno nie więcej.

Teraz czas na analizę treningu. 18:55 na piątkę i 39:17 na dychę pokazują, że jestem w dużo słabszej formie niż na początku sezonu. Przejrzałem dzienniczek treningowy, żeby wszystko ułożyć sobie w głowie. Do ostatniego startu w sezonie "letnim" mam dziesięć tygodni. Teraz zrobię sobie jeden luźniejszy, żeby odpocząć i zacząć cykl z nową ochotą. Potem 6 mocniejszych i 3 lżejsze przed zawodami. Generalnie widzę dwie drogi.
Pierwsza: Dalej próbuję wplatać do treningu interwały. Ostatnio już w miarę mi wychodziły. Do tego tempo run lub ciągłe w innej formie. Czyli w skrócie, to co robiłem latem po powrocie z wakacji.
Druga: Powrót do tego, co pozwoliło mi złamać 38' w kwietniu. Spokojne wybiegania, dużo pracy nad szybkością na repsach i biegi ciągłe. Tym razem chcę ich robić trochę więcej niż wiosną (co nie jest takie trudne, bo jakoś dużo ich nie latałem). Tu łatwiej będzie wpleść starty na bieżni (mam nadzieję, że kilka razy uda się pobiec).

Na razie skłaniam się do tego drugiego wyjścia, ale mam tydzień na zastanowienie.
Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

1 IX
11,3 E (5:23/km)

3 IX
11,2 E (5:24/km)


W niedzielę spokojne recovery. Ale przyjemnie mi się biegało, ech.
Wczoraj pierwszy trening judo w nowym sezonie, przez co dzisiaj znowu spacerowe tempo. Przyjemnie czuć mięśnie, o których istnieniu już zdążyłem zapomnieć.
Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

4 IX

10,8 E (4:59)

5 IX

6,9 E(5:16)



Odczuwam ostatnio jakąś słabość. Niby biegam sobie powolutku, ale męczę się niewspółmiernie mocno. Pewnie dyszka jeszcze siedzi w nogach i głowie, do tego powrót do solidnej ogólnorozwojówki w poniedziałek i w środę. Już mogę co prawda wziąć głębszy oddech bez bólu mięśni między żebrami, ale do świeżości mi daleko.
Power ma być dopiero 11 listopada, więc jest trochę czasu.
Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

7 IX

10,7 E (~5:00)


Niestety zaspałem na BBL. Może jakiś wpływ na to miał fakt, że jeszcze o 6 rano korzystając z nieuwagi kolegi łapałem go na bardzo urokliwego mata dopijając kolejne piwo. Niestety budzik nie był w stanie wyrwać mnie z objęć Morfeusza. Szkoda.
Skoro poranek w sensie biegowym mi się wymknął, postanowiłem wyjść na trening dopiero wieczorem. Do tego czasu już się ogarnąłem, więc biegło się luźno i przyjemnie.
Już nieco sprzykrzyło mi się powolne tupanie i jutro pewnie skuszę się na coś żywszego.
Awatar użytkownika
szymon_szym
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1763
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:52:14

Nieprzeczytany post

8 IX

2 km rozgrzewki
10x200R przerwa 200m marsz
2 km schłodzenia


Dzisiaj z rana jeden z moich ulubionych treningów. 10 dwusetek szybko i luźno. Średnio wyszły po 38", a więc akuratnie. 19 września jest dycha na bieżni, ale nie będę się raczej z nią szarpał, bo i tak nic specjalnego nie nabiegam. Tydzień później spróbuje za to mocno powalczyć na 800 lub 1500. Zobaczymy jak tak z szybkością i głową :bum:
ODPOWIEDZ