Mieso i nabiał wyniszcza nasz organizm? - prof Campbell

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
kowalus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 183
Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Qba Krause pisze:pewne rzeczy są po prostu ogólnie znane, dostępne i sprawdzone i na ich poparcie nie trzeba dziesięciu źródeł. t
Tak, w społeczeństwie np Polskim taką dla większości masy społecznej rzeczą jest to, że ziemniaki tuczą, że redukując z diety mięso nabawisz się niedoborów (mimo iż zamiast mięsa jesz pełne ziarno, owoce, warzywa i spożywasz 5x więcej witamin, minerałów, enzymów roślinnych niż człowiek, który zamiast tego je kiełbasy i mięcho), że komunizm był dobry bo powstał dworzec centralny w warszawie i pałac kultury, że banany tuczą itd itp itd itp

Ogólnie znane, dostępne, sprawdzone to najczęściej okazują się....mitami :D
PKO
pit78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 579
Rejestracja: 23 lut 2011, 11:04

Nieprzeczytany post

Niestety Kowalus, nic nie jest czarne albo białe.
Odnośnie bananów, to są banany i banany: http://bit.ly/19i2IoG
kowalus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 183
Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

http://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=12069
ciekawy watek dot badań i ksiażki.....
kowalus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 183
Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

W swojej książce Campbell, który ma za sobą 40 lat bycia biochemikiem żywienia, przywołuje i interpretuje wyniki największego na świecie badania dotyczącego odżywiania, jakie kiedykolwiek przeprowadzono – autor przeanalizował dietę 6,5 tysiąca osób w 65 chińskich i tajskich prowincjach. Następnie porównuje opartą głównie na roślinach dietę badanych osób z bogatą w mięso i nabiał dietą Zachodu. Campbell zachęca czytelników i czytelniczki do wykluczenia z diety produktów odzwierzęcych, gdyż – jak dowodzi – będą mogli w ten sposób cieszyć się zdrowszym i dłuższym życiem. W przekonujący sposób dowodzi, że żywność pochodzenia zwierzęcego jest odpowiedzialna za coraz częstsze występowanie chorób cywilizacyjnych, takich jak choroby serca, cukrzyca, nowotwory, otyłość czy choroba Alzheimera. Swoją pracą kontruje panujące od dawna przekonanie o korzyściach płynących ze spożywania produktów odzwierzęcych i wykazuje ogrom mylących, nierzadko sprzecznych ze sobą informacji, jakimi żywi konsumentów przemysł spożywczy.



Jestem głęboko przekonany, że to, co jemy, ma ogromny wpływ na nasze zdrowie. Nie interesują mnie domysły, plotki czy treści zawarte w reklamach telewizyjnych, tylko naukowo potwierdzone fakty. Dlatego polecam Nowoczesne zasady odżywiania. Liczba zachorowań na miażdżycę, cukrzycę i choroby nowotworowe rośnie. Już czas na rzetelną wiedzę i zmianę nawyków żywieniowych!
Maciej Miecznikowski, muzyk, wokalista, współzałożyciel Fundacji „Wiemy, co jemy”
Nauka i Edukacja Społeczna dla Zdrowia (www.wiemycojemy.org)



Jestem wegetarianką od wielu lat. Moje dzieci – od urodzenia. Czy zadawano mi pytania o słuszność stosowania takiej diety? Bardzo często. Czy słyszałam, że z własnym życiem mam prawo robić, co chcę, ale nie powinnam ryzykować zdrowiem moich córeczek? Tysiące razy. Świadomość społeczeństwa zmienia się powoli, ale książka Nowoczesne zasady odżywiania to krok milowy w dziedzinie dietetyki. Wywraca do góry nogami wszelkie piramidy żywieniowe i na przykładzie wieloletnich, przeprowadzonych na gigantyczną skalę badań pokazuje, jakie stosować metody, by cieszyć się zdrowiem w każdym wieku.
To lektura obowiązkowa dla wszystkich niedowiarków!
Monika Mrozowska, aktorka, autorka książek kulinarnych



Kiedy sięgałem po tę książkę, nie sądziłem, że znajdę w niej tak wiele informacji, które wcześniej nie były mi znane, choć tematyką wpływu odżywiania na zdrowie zajmuję się od lat. Lektura ta pomaga zrozumieć powody rozpowszechniania się chorób cywilizacyjnych i sposoby minimalizowania ryzyka ich wystąpienia. Prosty język, statystyki, wyniki licznych badań, nowe fakty, z których czytelnik sam może wyciągnąć wnioski, czynią z tej książki obowiązkową pozycję dla wszystkich, bo każdy z nas codziennie podejmuje decyzje dotyczące żywienia.
Czas usunąć przyczyny chorób zamiast koncentrować się na objawach, a dzięki Nowoczesnym zasadom odżywiania dowiesz się, jak to zrobić.
Cezary Wyszyński
Fundacja MRNRZ Viva!


Autorzy zgłębiają związek między odżywianiem i chorobami, a wnioski, do których dochodzą są wstrząsające. Tę książkę trzeba przeczytać
dr Robert C. Richardson, laureat Nagrody Nobla,
profesor fizyki i prorektor ds. badań naukowych, Uniwersytet Cornella


Książka, oparta na wieloletnim, starannym, dociekliwym badaniu, prezentuje zaskakujące odpowiedzi na najważniejsze pytania dotyczące żywienia: Co tak naprawdę powoduje raka? Jak możemy wydłużyć nasze życie? Co zatrzyma epidemię otyłości?
Neal Barnard, lekarz medycyny, przewodniczący PCRM
(Komitet Lekarzy na rzecz Medycyny Odpowiedzialnej)


To jedna z najważniejszych książek o odżywianiu, jakie kiedykolwiek powstały –
przeczytanie jej może uratować ci życie.
Dean Ornish, profesor medycyny klinicznej na Uniwersytecie Kalifornijskim,
założyciel i przewodniczący Instytutu Badań z zakresu Medycyny Prewencyjnej


Obecnie AICR propaguje dietę głównie roślinną w celu obniżenia ryzyka raka, do czego przyczyniła się wspaniała praca, którą dr Campbell i garstka innych wizjonerów rozpoczęli dwadzieścia pięć lat temu.
Marilyn Gentry, przewodnicząca AICR (Amerykański Instytut Badań nad Rakiem)


Nowoczesne zasady odżywiania to dobrze udokumentowana analiza błędów współczesnego odżywiania, stylu życia i współczesnej medycyny oraz doraźnych rozwiązań, które tak często przynoszą porażkę.
dr Sushma Palmer, były dyrektor wykonawczy Rady ds. Żywności i Żywienia
w amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk

Doktor Campbell jest Einsteinem żywienia.
Jeff Nelson, przewodniczący VegSource.com
(najczęściej odwiedzana na świecie strona www o żywieniu)
7arema
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 158
Rejestracja: 26 wrz 2011, 20:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

kowalus pisze: [ciach]
Nudzisz. Pracujesz dla wydawnictwa czy masz jakieś udziały w wegebiznesie?*


* Nie odpowiadaj, pytanie jest retoryczne.
'They saw that the perfect world is a journey, not a place.'
- Terry Pratchett
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

No właśnie po ostatnim poście kowalusa też mi sie zaczęło wydawać, że to taki inteligentniejszy bot reklamowy :)
Dosyć niskie zagranie.
Zresztą, te "badania" Campbella mają 20-30 lat! Właśnie wtedy na topie była hipoteza, że tłuszcze tuczą, a węglowodany nie. Hipoteza, która doprowadziła do krytycznej otyłości całe Stany i Meksyk, zresztą, jak to działa w Polsce może ocenić każdy kto wybierze się nad Bałtyk.
Kowalus, w którymś poście podlinkowałem wyniki nowego badania stwierdzającego coś wręcz przeciwnego do Campbella - jak się do tego odniesiesz?
The faster you are, the slower life goes by.
rudnickir
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 723
Rejestracja: 23 mar 2013, 22:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Są ludzie podatni na odmienne myślenie (czyt manipulacje) i ludzie mający swój własny rozum i tok myślenia. To , że Campbell napisał jakąś książkę , która stała się hitem o czym dowodzi? Tak samo jak są znane książki w "biznesie" mlm i innych - i tam nawiedzeni działacze podniecają się , jak to w tych książkach jest wszystko pięknie napisane. Pytanie co z tego? Chińczycy niby nie jedzą mięsa? Skoro jest powyżej średniej światowej to jakim cudem nie jedzą?Badania można przeprowadzić na wiele sposobów i podciągnąć pod swoje teorie . Ja bym był raczej skłonny wierzyć , że średnia długość życia w Chinach jest większa nie z powodu lepszego odżywania lecz z powodu biedy - po prostu nie żrą tyle co europejczycy i nie jedzą takiego syfu.A może to wpływ picia herbaty jest wyznacznikiem mniejszej zapadalności na choroby ?Niech "profesor" zrobi badania. Przecież to normalne , że po odstawieniu spożywania sterydowych kurczaków czy innego syfu - nie wyjdzie nam to na złe , ale nie ma co popadać w skrajności. Nie sądzę jednak żeby bardziej pomijalne od spożycia pokarmów było zamieszkiwanie przy głównej ulicy w wielkim mieście. Wpływ spożywania ołowiu i metali ciężkich jest mniejszy niż kawałka mięsa? Jest to zupełnie nie logiczne.
pit78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 579
Rejestracja: 23 lut 2011, 11:04

Nieprzeczytany post

Yurek, a jak to jest z antybiotykami podawanymi zwierzętom hodowlanym? Też zostają tylko w wątrobie?
Wiadomo, że niektóre np. metronidazol zostały zakazane (kancerogeny) u zwierząt hodowanych na mięso, aczkolwiek wciąż są stosowane.

Nie czepiam się, tylko poważnie pytam.
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

klosiu pisze: Ładny dzieciak? 7kg przy porodzie! :)
Ale może tak urósł od piersi kurczaka, no nie wiem...

Oczywiście że nie potępiam węgli z warzyw, a nawet z owoców. Ale to nie nadmiar owoców i warzyw jest problemem we współczesnej diecie.

Ale właśnie o to się z Tobą ciagle kłocę, o precyzję wypowiedzi.

I co już mam wrażenie że mi się udało, to Ty znowu swoje od nowa.
Mnie wytykasz że mam ośle uszy, ale Ty popatrz Klosiu czasami na swoje.
Chyba są dłuższe nawet niż moje, a to już wyczyn nie lada. Az budzi szacunek do mistrza tej konkurencji. ;)

To nie weglowodany są problemem, tylko smieciowe żarcie, oraz jedzenie zbyt dużych ilości jedzenia w ogóle i brak ruchu.

IMO, więcej z taką tragedią jak to 7kg dziecko ma wspólnego "kurczak" serwowany w McDonaldsach itp "mordowniach" niż węglowodany same w sobie.
Nie da się zafundować sobie cukrzycy ciążowej jedząc nawet duże ilości nieprzetworzonych węglowodanów.
Bo wtedy zjada się równolegle bardzo duże ilosci błonnika. To bardzo syci a tym samym ogranicza równolegle i możliwośc jedzenia zbyt dużej ilości kalorii ORAZ tempo przyswajania cukrów.

I to sie pwinno ludziom uświadamiać - że jest różnica.
A drugie, nie wszytkie nasze problemy biorą się z jedzenia, nie wszystko da się dietą załatwić.
Potrzebne jest więcej czynników. Potrzebujemy do zycia nie tylko dobrze jeść, ale odpowiednio oddychać, pobudzać nasze funkcje życiowe ruchem na świeżym powietrzu i w świetle słońca. Niwelować stres w ruchu.
Nie byłoby fali depresji, gdyby ludzie dbali o ruch na świezym powietrzu za dnia.



No i nie strasz mnie "ubojem rytualnym" bo ja tez nie w szafie chowana. Od małego sobie zdawałam sprawę w jakich celach pasie się świnki, byczki i króliczki. I że jak rodzina bierze się za gadanie o rosołku, to jakaś kura zaraz straci łepek na pieńku pod drewutnią a kiełbasy nie rosną na krzaczkach jak porzeczki.
ALE to mi też dało perspektywę, ile czego z czego i jakim kosztem się uzyskuje!




A sarenkę łatwo chwycić bo nikt nie chwyta. Wilki wytrzebiliśmy, kłusowników mało. Jakby sarenka i inna żywizna stała się docelową strawą to by ich zabrakło w 3 dni.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Ale śmieciowe żarcie = węglowodany. O wysokim IG i ładunku glikemicznym. Bo nie ma śmieciowego żarcia składającego się z samego tłuszczu, po prostu człowiek by się za szybko nim najadł. Zawsze są to mieszanki węglowodanów i tłuszczu, bo po prostu tylko z węglami tłuszcze "wchodzą" w większych ilościach. Jeśli ktoś się czuje nasycony dopiero po czterech bułach z miodem i połową kostki masła, to jedząc samo masło, byłby nasycony po tej samej połowie kostki, bez dodatków, które mają co najmniej jeszcze raz tyle kalorii. Spróbuj kiedyś :).
Generalnie się co do meritum zgadzamy. To mocno przetwarzane żarcie powoduje otyłość. Tylko że nie zgadzamy się w szczegółach. Ty uważasz, że przetworzone żarcie to tłuszcz i białko, a ja, że węglowodany. Czipsy, płatki śniadaniowe, batony, dżem, makarony, ciastka wszelkich rodzajów, lody czy "zdrowe" soki lub piwo.
Naprawdę, spróbuj kiedyś żywić się głównie tłuszczem i białkiem i zobacz, ile kalorii zjesz, będąc nasyconą. Można się zdziwić.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jakby to było takie proste, że człowiek przestaje jeść, jak jest najedzony, to by nie było fali otyłości.
I takich tłumów zakwalifikowanych do chirurgicznego zmniejszania żołądka.

Nie uważam że tłuszcz czy białko same w sobie to jedzenie gorszej kategorii.
Chyba już pisałam- diety wysokobiałkowe, tłuszczowe, są IMO skutecznymi dietami REDUKCYJNYMI. Ale żadna dieta redukcyjna, nie jest IMO dietą zdrową i nadającą się do stosowania jako stały system odżywiania. Jest to możliwie najszybsze uzyskiwanie założonego efektu, przy zgodzie (lub ignorowaniu) ewentualnych efektów ubocznych.
Człowiek to twarda i elastyczna bestia, wiele zniesie zanim zacznie odczuwać konsekwencje.

Jadę na to białko nie dlatego, że uważam że to śmieciowe jedzenie czy coś tym stylu, tylko dlatego, ze uważam ze normy białka są ogólnie zawyżone, a normy dla sportowców są tak zawyżone, że aż szkodliwe na dłuższą metę.

Śmieciowe żarcie, to dla mnie każde jedzenie wysokoprzetworzone które "oszukuje" organizm, jest wyprane ze składników odżywczych i witamin, ma zaburzone naturalne proporcje białka do tłuszczu, węglowodanów do błonnika. Każde odtłuszczone lub przetłuszczone, każde 0 cukru przy słodkim smaku, każde zagęszczone lub rozcieńczone. Każde napakowane glutaminianem sodu, polepszaczami, aromatami, barwnikami saletrą, cukrem, fruktozą, solą- bo uzależnia i psuje smak.
Żółty ser to tłuszcz z białkiem, a mimo to większość żółtych serów to mega śmieciowe żarcie, więcej mające wspólnego z jadalnym poliestrem niż z żywnością.

Dlatego irytuje mnie ten , nie ukrywajmy, rasowy sofizm, przy którym nie wiem dlaczego tak się uparłeś upierać.


W dodatku wystarczy spojrzeć wstecz. Jeszcze pamiętam czasy kartek i co się wtedy, w PRLu jadło. Jadło się kiepsko bo mało co było. Bułki, dżemy, pierogi, makarony, kluchy, racuchy, naleśniki to była codzienność.
Mimo to, chudzi byliśmy jak szczury kościelne.
To wcale nie było zdrowe jedzenie, a mimo to, nie było fali otyłości z 2 względów:
- jadło się po prostu mniej
- dzeciarnia nie siedziała na tyłkach tylko ganiała stadami przed domami od rana do nocy. TV było od 15tej i za przeproszeniem g. w niej było, nie było komputerów, komunikacja miejska to była jakaś kpina szybciej było sobie dojść bez łaski.
Swoje dzieci muszę wyganiać na podwórko, a mnie rodzice musieli prośba i groźbą do domu zwabiać, żebym oprócz śniadania (najczęściej jakiejś buły z dżemem i masłem albo zacierki na mleku- błe!) choć 1 posiłek zjadła zanim wieczorem po prostu nie zasnę jeszcze w progu.
To jest ta różnica - proporcje między ilością ruchu a dostępnością jedzenia wtedy a teraz.
Tylko kuriozalnie, uważa się, że to teraz jest niby bieda.

Daje mi do myślenia też to, co widzę w firmie na produkcji- ludzie po prostu pracują fizycznie ( i to nie są jakieś kamieniołomy przecież! Praca fizyczna raczej średnio-ciężka), jedzą co popadnie nie skupiają się na tym, sport to oglądają w TV, a nie ma nikogo z otyłością. Wszyscy albo bardzo szczupli, albo przynajmniej w normie- na moje oko nie ma nikogo, kto by był w górnej granicy BMI.
luzak
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 44
Rejestracja: 08 lip 2013, 17:35
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

W ogóle w całej tej dyskusji za bardzo skupiamy się na jedzeniu i dietach.
Całe nasze życie skupia się na jedzeniu jak by było jego sensem.
Stąd też wymyślanie diet i przecenianie ich roli.
Jemy aby żyć a nie żyjemy aby jeść.
Bez analizy jakichkolwiek badań wystarczy się zastanowić czym się od wieków żywi człowiek?
Odpowiedz - wszystkim. A to oznacza, że organizm ludzki przystosowany jest do spożywania urozmaiconych posiłków, wiec wymyślanie diet opartych tylko na białku zwierzęcym lub tylko na roślinach jest błędem.
Owszem można żyć żywiąc się tylko roślinami, ale taka dieta wymaga sporej wiedzy. Bez odpowiedniej wiedzy można sobie zaszkodzić. Żywiąc się wszystkim łatwiej jest dostarczyć niezbędnych substancji odżywczych bez robienia doktoratu na temat żywienia.
Należy też zadać sobie pytanie po co na własne życzenie sztucznie stosować jakiś wydumany sposób żywienia? Na prawdę trzeba wydziwiać i stosować jakieś dziwne diety, to już normalnie się nie da?
Rozumiem, że ktoś chce być oryginalny, ale niech nie przekonuje innych, że to jest zdrowe?
Jeżeli ktoś chce, może się bawić w weganizm, wegetarianizm czy co tam jeszcze.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

cava pisze:Jakby to było takie proste, że człowiek przestaje jeść, jak jest najedzony, to by nie było fali otyłości.
I takich tłumów zakwalifikowanych do chirurgicznego zmniejszania żołądka.

Nie uważam że tłuszcz czy białko same w sobie to jedzenie gorszej kategorii.
Chyba już pisałam- diety wysokobiałkowe, tłuszczowe, są IMO skutecznymi dietami REDUKCYJNYMI. Ale żadna dieta redukcyjna, nie jest IMO dietą zdrową i nadającą się do stosowania jako stały system odżywiania. Jest to możliwie najszybsze uzyskiwanie założonego efektu, przy zgodzie (lub ignorowaniu) ewentualnych efektów ubocznych.
Człowiek to twarda i elastyczna bestia, wiele zniesie zanim zacznie odczuwać konsekwencje.
No właśnie nie jest takie proste, co cały czas usiłuję tu wyklarować, bo nadmiar węglowodanów w diecie zaburza naturalny apetyt. Później jest się najedzonym i szybciej ponownie odczuwa się głód ze względu na wzmożone działanie insuliny.

Dla mnie wyznacznikiem "zdrowotności" diety są wyniki na treningach i zawodach. Widzę to w ciągu dwóch tygodni, bo przerabiam tyle kalorii dziennie że rezultat zmiany diety pojawia się praktycznie natychmiat. I nie może być dla mnie niezdrową dieta, na której lepiej się czuję i mam lepsze wyniki na zawodach. Z kolei dieta źle działająca objawia się w ciągu paru dni osłabieniem na treningach, gorszym snem itp.

Kiedyś faktycznie jadło się stosunkowo sporo węglowodanów, ale zawsze uważano "kluchy" za tuczące, przynajmniej w moich rejonach. To były typowe zapychacze. A bardziej ceniono to co się do nich dodaje. Moja matka do tej pory opowiada, jak w jakieś wakacje dostałem shizy na pyzy drożdżowe, jadłem to praktycznie codziennie i przez wakacje utyłem 5kg ;).

Ja kiedyś pracowałem na produkcji. Sporo ludzi było normalnych, szczególnie młodych, ale też wielu było otyłych, niekiedy całkiem sporo. Powiedziałbym że rozkładało to się tak samo jak każdej grupie ludzi. Praca fizyczna wcałe nie odchudza, bo automatycznie powoduje większy apetyt. Zresztą tak samo jest ze sportem. Na początku się może i chudnie, ale jak organizm się przyzwyczaja po roku czy dwóch, to waga wraca do normy, chyba że pilnuje się co się je.

Owszem, współczesny ser żółty i nabiał to śmieciowe żarcie, nie wymieniłem go dlatego, że na nim się nie utyje. Choć sam nie jem.
luzak pisze:Bez analizy jakichkolwiek badań wystarczy się zastanowić czym się od wieków żywi człowiek?
Odpowiedz - wszystkim. A to oznacza, że organizm ludzki przystosowany jest do spożywania urozmaiconych posiłków, wiec wymyślanie diet opartych tylko na białku zwierzęcym lub tylko na roślinach jest błędem.
No właśnie nie. Mogę ci powiedzieć, czego na pewno nie jedzono jeszcze kilkanaście tysięcy lat temu. Nie jedzono zbóż, nie jedzono nabiału, nie jedzono cukru. Nie mieliśmy czasu ewolucyjnie się przystosować do tych produktów, więc nie są one dla nas do końca zdrowe.
Abstrahując od różnych poglądów, na to jaki był skład pierwotnych diet, dokładnie można powiedzieć, czego nie jedzono :).
The faster you are, the slower life goes by.
7arema
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 158
Rejestracja: 26 wrz 2011, 20:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Fajna dyskusja. Niebezpiecznie blisko teorii strun, ale fajna.
klosiu pisze: No właśnie nie jest takie proste, co cały czas usiłuję tu wyklarować, bo nadmiar węglowodanów w diecie zaburza naturalny apetyt. Później jest się najedzonym i szybciej ponownie odczuwa się głód ze względu na wzmożone działanie insuliny.
Kij w mrowisko. Jeśli wszystkiemu winny jest zbyt duży wyrzut insuliny to optymalnej diecie bliżej do metody Montignaca niż do paleodiety. Bo czymże różni się micha mięsa z solidną porcją gotowanej marchewki od michy makaronu al dente z sałatką z surowej marchewki?
'They saw that the perfect world is a journey, not a place.'
- Terry Pratchett
kowalus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 183
Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

akurat badania Campbela dotyczyły kazeiny (białka mleka) krowiego. Jak mi się uda to zeskanuję kilak wykresów bo są wstrząsające.

Ja nie forsuję Campbela, ale akurat po przeczytaniu jego książki/badań (a w tym bardzo wielu innych badań które on przywołuje i podaje ich źródła bardzo dokładnie) człowiek ma przełomowe przemyślenia, które na szerszym tle wiedzy którą posiada i naprawdę merytorycznych źródeł, które czyta zazębiają się prowadząc do silnych i jednoznacznych wniosków!

Campbel, ani ja i generalnie mało kto nie twierdzimy, że tłuszcze są złe a węgle są dobre i się od nich nie tyje <sic>. Proszę nie przypisywać takich nieprawdziwych etykiet. To, co łączy Campbela z moimi przemyśleniami oraz ideologią wegetarian (do której prawdopodobnie się przekonam....), to coraz silniejsze (w jego przypadku 100% pewność), że nieprzetworzona żywność roślinna/pełnoziarnista (w przeciwieństwie do odzwierzęcej) wzmacnia organizm, buduje, działa antynowotworowo, zatrzymuje i COFA choroby cywilizacyjne i autoimmunologiczne (to wszystko jest poparte badaniami i statystyką/ekonometrią obejmującą kilka dziesięcioleci danych liczbowych).

Tak jak w temacie posta - pytam Was. Szczególnie kogoś kto czytał NOWOCZESNE ZASADY ODZYWIANIA CAmpbela (bądź informację/opracowania dot innych: dr Ornisha, bądź Esselstyna) lub oglądał film "Widelce ponad noże". To jest KLUCZOWE - czy ktoś ich czytał.słuchał.oglądał (doskonale wiem, jak w przeciwnym razie baaaaardzo łatwo wyśmiać, zbagatelizować, zmieszać z błotem i niemerytorycznie skrytykować jakąś pozycję - czego i tutaj mam przyklad)??

A może ktoś zna literaturę, autora, badania gdzie wnioskuje się iż kazeina, białko zwierzęce i dieta wyjątkowo nieroślinna, odzwierzęca jest zdrowa i konieczna dla człowieka zamiast pełnoziarnistej roślinnej? Chętnie poznam źródła, które warto przeczytać :)))
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ