szelma pisze:To koleś biegł w stojącej koparce?Sorry, ale to tak nagminny błąd, a tutaj jeszcze wprowadza element nieco komiczny do wypowiedzi



szelma pisze:To koleś biegł w stojącej koparce?Sorry, ale to tak nagminny błąd, a tutaj jeszcze wprowadza element nieco komiczny do wypowiedzi
Ba, przecież sam tytuł tego wątku jest bardzo niezręczny i sugeruje, że to przechodnie biegają i rzucają teksty...szelma pisze: To koleś biegł w stojącej koparce?Sorry, ale to tak nagminny błąd, a tutaj jeszcze wprowadza element nieco komiczny do wypowiedzi
![]()
:
Ale za to wątek powoli staje się kultowy (szczególnie wobec zapomnienia o kultowym - przynajmniej jak dla mnie - wątku o chusteczkach higienicznych). Mnie napawa dumą, radością i nieznośną lekkością bytu fakt, że wypowiedzi "przechodniów" są tak oryginalne. Z pewnym niepokojem tylko zauważam, że niepotrzebnie się - zwłaszcza Koledzy - ograniczacie i nie piszecie całej prawdy. Zbyt skromni jesteście, zbyt skromni... Ja z tym zerwę. Oto, co przydarzyło mi się wczoraj:gocu pisze: Ba, przecież sam tytuł tego wątku jest bardzo niezręczny
nie. ja zazwyczaj przerywam w takiej sytuacji, gdyż damie w potrzebie nie należy odmawiać. może to głupie, ale tak wychowali mnie rodzice. całe szczęście, że przytrafia się to tylko podczas tak co trzeciego biegu.montalb pisze: Biegłem dość spokojne długie wybieganie, w tempie na zaledwie 4:30. W okolicach czterdziestego, może pięćdziesiątego kilometra (doprawdy, nie liczę) dołączyły do mnie dwie rowerzystki, blondynka i brunetka. Jechały za mną i oblizywały się (widziałem to w szybie wystaw) podziwiając rzeźbę moich nóg. Od czasu do czasu wołały "Weź mnie, weź mnie, tu i teraz". Nie powiem, jest to miłe, prawdziwy biegacz jednak zna priorytety i nie przerwie treningu z byle powodu. Też tak macie?
WojtekM pisze:nie. ja zazwyczaj przerywam w takiej sytuacji, gdyż damie w potrzebie nie należy odmawiać. może to głupie, ale tak wychowali mnie rodzice. całe szczęście, że przytrafia się to tylko podczas tak co trzeciego biegu.
chyba, że pytałeś o tempo 4:30 - jeżeli tak, to tak wolno raczej nie biegam nigdy.
Prawdziwy z Kolegi Szybki Lopez - mam na myśli zarówno fakt, że Kolega nie odmawia, jak i tempo. I teraz rodzi się i nabrzmiewa pytanie: i Kolega bierze prysznic jakoś tam, w polowych warunkach, zanim damie nie odmówi, czy też tak na żywca jedzie?WojtekM pisze: ja zazwyczaj przerywam w takiej sytuacji, gdyż damie w potrzebie nie należy odmawiać [...]
chyba, że pytałeś o tempo 4:30 - jeżeli tak, to tak wolno raczej nie biegam nigdy.
WojtekM pisze:nie. ja zazwyczaj przerywam w takiej sytuacji, gdyż damie w potrzebie nie należy odmawiać. może to głupie, ale tak wychowali mnie rodzice. całe szczęście, że przytrafia się to tylko podczas tak co trzeciego biegu.montalb pisze: Biegłem dość spokojne długie wybieganie, w tempie na zaledwie 4:30. W okolicach czterdziestego, może pięćdziesiątego kilometra (doprawdy, nie liczę) dołączyły do mnie dwie rowerzystki, blondynka i brunetka. Jechały za mną i oblizywały się (widziałem to w szybie wystaw) podziwiając rzeźbę moich nóg. Od czasu do czasu wołały "Weź mnie, weź mnie, tu i teraz". Nie powiem, jest to miłe, prawdziwy biegacz jednak zna priorytety i nie przerwie treningu z byle powodu. Też tak macie?
chyba, że pytałeś o tempo 4:30 - jeżeli tak, to tak wolno raczej nie biegam nigdy.
No to nie wiem, może Kolega niech zbiega niech? Jadąc w dół rowerzystka osiąga większą prędkość - tak wynika z fizyki, tradycji i obserwacji. A może i nawet umowy społecznej?kulawy pies pisze: kurde, chyba muszę zwolnić na rozbieganiach, nigdy nie miałem takiej sytuacji żeby mnie rowerzystka dogoniła.
zdrówko
oj, ale nudzisz z tym prysznicem. ja zwyczajnie nie pocę się do tempa 3:10. no przyznaję, przy ostatnich upałach zaczynałem się już trochę pocić przy 3:20. czyli generalnie nie ma problemu do momentu, kiedy nie ćwiczę nieco szybszych akcentów. jeżeli jednak tak się już stanie, to cóż - miłość podobno jest ślepa (o czym przekonywałem się już wielokrotnie).montalb pisze: Wstrzymujemy oddech, czekając na wyznania Wojtka. W sprawie prysznicu. Przepraszam, że ja o takich duperelach i szczegółach.
Może miał na myśli właśnie lec na to sianko?jaesna pisze:Góry.
Rześki staruszek grabiący siano na łące:
"Że też Ci się tak dziecko chce"
ja (dawno nie dziecko):
"A pan to by tak nie chciał?"
on:
"Ja to bym se wolał lec!"
Co wspominam, to się śmieję.