Tradycyjny problem z nadwagą.

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
marcinhp
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 3
Rejestracja: 05 sie 2012, 21:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzień dobry,

Mam nadzieję, że dział wybrałem odpowiedni. Bowiem ja, jak i wielu innych tutaj, rozpoczynam swoją przygodę z bieganiem z prozaicznego powodu - otyłości. W moim przypadku może nie tak traumatycznej, bo przy wzroście 181 cm ważę prawie 95 kg, ale jednak do nadwagi to się kwalifikuję. I pewnie nie postanowiłbym się brać za siebie, gdyby nie odstająca, wstrętna oponka i fakt, że kilka moich ulubionych ciuchów zwyczajnie przestaje pasować (wiem, dylemat lekko kobiecy ;) ) .

Generalnie miałem lekką nadwagę w gimnazjum (sprecyzować nie potrafię, ale niefajne kształty były aż nadto wyraźne). Teraz w wieku 20 lat problem powrócił - podejrzewam, że to z powodu raczenia się od października 2012 roku piwkiem i fast foodami. Praktycznie codziennie, czasami w większych ilościach. Wcześniej, od rozpoczęcia szkoły średniej w 2009 roku wizualnie wyglądałem w porządku. I co ciekawe - mój ruch ograniczał się do szkolnych wuefów i rzadkich wypadach na grę w piłkę nożną.

Teraz widząc, że waga postępuję i sam niedługo wybieram się na studia postanowiłem zadbać o siebie i swój wygląd. Od poniedziałku zacząłem biegać - w tej chwili lekko ponad 3,5 kilometra dziennie. Wiem, że to nie jest oszałamiający wynik, ale uznałem, że na początek wystarczający. Tym bardziej, że prędko dostaje zadyszki (możliwe, że efekt 3 letniego palenia papierosów wszelakiej maści) - nogi posłuszeństwa nie odmawiają. Inna sprawa, że lubię ten kojący ból zaraz po przebieżce :bum:

Pod względem jedzenia również postanowiłem zmienić tryb życia - odstawiłem kolorowe napoje, słodkości, chipsy, żarełko z patelni. Obecnie wcinam ciastka zbożowe, warzywa, przede wszystkim ogórki i pomidory, ugotowane mięsko, ziemniaki czy jajka na miękko. Z zupami średnio, aczkolwiek pomidorową nie pogardzę ;) Ponadto raczę się tylko wodą czy naturalnymi sokami.

Niestety mocno napięta sytuacja finansowa nie pozwala mi na dostosowanie się do grafiku dietetycznego, który spotkałem na tym forum. Raczej mogę się ograniczać do wyżej wymienionych. Ponadto z różnych przyczyn chodzę spać bardzo późno - 3 - 5 w nocy, co raczej mocno koliduję z porannym śniadaniem i sprawia, że pierwszą przekąskę zjadam około godziny 12.

Byłbym wdzięczny za radę i motywację. W tej chwili tyle, dam znać o efektach. Dzięki,

pozdrawiam.
PKO
Awatar użytkownika
Element
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 10
Rejestracja: 14 lip 2013, 10:50
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań/Plewiska

Nieprzeczytany post

Mimo, że biegam od niedawna to troche się już naczytałem.

Myślę, że powienieneś zainteresować się jakimś planem np http://bieganie.pl/?show=1&cat=19&id=547
Pozwoli Ci to systematycznie i stopniowo dochodzić do jakiegoś konkretnego poziomu i pomoże uniknąć kontuzji czy przemęczenia, które potrafią bardzo mocno zdemotywować ;)

Na początek patrzyłbym bardziej na czas trwania treningu niż na przebytą odległość. Im dłużej wytrzymasz bez przystanku czy marszu tym lepiej.

Pamiętaj też o rozciąganiu po treningu, następnego dnia nie będziesz odczuwać takiego bólu jak bez rozciągania.
marcinhp
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 3
Rejestracja: 05 sie 2012, 21:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

To znaczy u mnie wygląda to w ten sposób, że po każdym przebytym okrążeniu (biegam wokół lokalnego boiska) zaczerpuje łyk wody. W sumie to zawsze jakaś przerwa jest.

I generalnie jak to wygląda w kwestii jedzenia?
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Ja również "z różnych" przyczyn chodziłem spać nad ranem. Najwyższa pora to zmienić - na dłuższą metę się tak nie da kłaść o 5 rano :)
Co do 3,5km dziennie to ja zaczynałem od jeszcze mniejszego kilometrażu. Latałem na pierwszych treningach 3 pętle po 800 metrów :) Najważniejsze to nie biegać za szybko!
Odnośnie diety fajnie, że coś zmieniłeś, ale... No właśnie - ciastko to ciastko. Nie ważne, że zbożowe - i tak zawiera masę cukru. Niestety, ale walcząc z nadwagą jest o wiele ciężej jeżeli zapychamy się ciastkami (nawet zbożowymi). To tak trochę w stylu "Poproszę kebaba, frytki z majonezem i Colę Zero" :) Tak samo sprawa ma się z sokami - cukier, cukier, cukier. To co najlepiej jest pić w okresie walki z balastem to zielona herbata i woda :)

Jednak najważniejsze to chcieć coś zmienić. Jeżeli będą chęci to wszystko będzie możliwe:
Moje bieganie

Natomiast odnośnie diety pisałem tutaj. Nie namawiam do powielania mojego schematu jednak może znajdziesz tam coś dla siebie:
Owsianka & Twaróg - czyli patenty Małego na walkę z kilogramami
marcinhp
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 3
Rejestracja: 05 sie 2012, 21:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cóż, budująca historia. Gratulacje ;)

Niemniej jak wyglądały u Ciebie te pierwsze biegi na 3,6 km? To była droga przez mękę czy nie potrzebowałeś większych przerw zaliczając ten odcinek?

No i nie wiem, czy się nie mylę, ale generalnie mam wrażenia, że dietę jako taką wprowadziłeś dopiero po zrzuceniu wagi. Wcześniej to była raczej... głodówka? I generalnie ile kalorii dziennie było miarodajne dla Twojego organizmu?
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Szczerze to o ile dobrze pamiętam to wielkiej przyjemności z tego nie miałem, ale do powrotu z jęzorem na brodzie na czterech łapach to również nieco brakowało :)

Od momentu zrzucania wagi do dnia dzisiejszego zmieniłem bardzo niewiele w sposobie odżywiania. Zwiększyłem jedynie ilość kalorii. Wówczas jadłem około 1800-2300kcal (o ile dobrze pamiętam), a dzisiaj tych kalorii jest od 2600 do 3000, a czasami mając mocniejszy trening (albo po prostu nazwijmy to "grzeszny dzień") nawet 2 razy więcej. Jednak dalej nie jem ziemniaków, białego pieczywa, nie piję napojów, jem w 90% jedynie białe mięso, wieczorami wciągam więcej białka itd. Od czasu do czasu zjem coś słodkiego - powiedzmy raz w tygodniu po trzydziestu albo więcej przebiegniętych kilometrach.

Czy się głodziłem? Nie wiem czy ktokolwiek chodziłby głodny jedząc od 3 do 5 kilogramów pożywienia dziennie podzielonego na 5-6, a czasami nawet 7 porcji :) Liczyłem (i dalej liczę) kalorie więc mniejszą ich ilość nadrabiałem ilością. Głodny nie chodziłem i nie chodzę do teraz :)
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ