Ja się też w weekend wybyczyłam na plaży.
Ale bez kąpania, do zatoki nie wchodzę po prostu.
U nas nie ma za bardzo upałów, na plaży wczoraj było IDEALNIE! Ani za gorąco, ani za zimno, tylko... słońca nie było już przed 11tą.
Ale przynajmniej się nie opaliłam i nic mnie nie piecze.
No i obłowiłam się w bikini plażowe. Od wiosny szukałam jakiegoś i NIC mi się nie podobało, a jak podobało to nie pasowało. :/ Tydzień temu kupiłam w końcu jakiś, po prostu taki jaki pasowała mimo że mi się nie podobał.
A wczoraj zaszłam do TESCO a tam... szał przecen 70%
Nakupiłam sobie po 9-11 zł 2 pary różnych staników i 2 pary majtek plażowych, wszytko do siebie pasuje mogę zakładać każde do każdego więc obłowiona jestem jak nigdy.
To teraz proszę pogodę do października bo muszę się w tym wyplażować żeby się nie zmarnowało.
I nawet wczoraj sobie pobiegałam wieczorem.
Miałam wątpliwości bo już się zrobiło okropnie duszno, ale biegło mi się fajnie.
Tylko upociłam się okropnie, pierwszy raz tak się ze mnie lało i musiałam z lasu uciec na ulice gdzie był jako-taki przewiew.
Bo w lesie szło się udusić.
Niestety kolano się odezwało i znów mnie gęś boli. :/
Szpiegu!

Witaj!
Piękne góry, piękny urlop!
Mój mąż też tamten tydzień hasał po Alpach. Tle że rowerem:
http://puchaty71.wordpress.com/