Całe życie za maj_jas'em, więc chociaż relację z LOTTO POZnan* Triathlon napiszę pierwszy :D
Operacja 'jestę ćwierćironmenę' zaczęła się w piątek około 20.30. Szanowni goście - notabene także blogerzy mar_jas i Wapel - zajechali na me wrocławskie włości. Wieczór spędziliśmy owocnie, analizując co nas czeka w przeciągu następnych dwóch dni, oficjalnym partnerem wieczoru został Browar Lwówek śląski
W sobotę pojechaliśmy do Poznania, zameldowaliśmy się w hostelu i dawaj nad Maltę do biura zawodów. Odebraliśmy pakiety startowe - plecak, koszulkę, czepek, jakieś kanapki i batoniki od sponsorów. W niemiłosiernym skwarze poszliśmy się ochłodzić do jeziora. Około 18stej oddaliśmy rowery do strefy zmian. Zwiedziliśmy expo. W drodze na odprawę techniczną ponownie kąpiel w jeziorze. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania, zapowiedzieli kurtyny wodne na trasie biegowej, dodali punkt odżywczy. Zapowiadało się, że warunki na trasie będą hardkorowe. Po odprawie oddaliśmy hołd latającemu potworowi spaghetti konsumując porcję makaronu.
W hostelu sauna...okna na całej ścianie. Trema przed pierwszym startem na tym dystansie spowodowała, że dodatkowo jak już zasnąłem to się budziłem z koszmarami

No i przyszła godzina 3.15 w nocy. Rozpętała się burza, spadło trochę gradu, lało niemiłosiernie, ale dzięki temu o godzinie 6.30 jak wyjeżdżaliśmy na start to termometr wskazywał tylko 22 stopnie, a niebo było zachmurzone :D Wrzuciliśmy resztę rzeczy do strefy zmian, wytarłem siodełko i kierownicę.
Przemaszerowałem przez matę rejestrującą zawodników i wlazłem do wody. Pianki nie mam, więc wystartowałem w samych gatkach.Do startu trzeba było podpłynąć jakieś 100m. Po 5-7 minutach na starcie w końcu wystrzeliła armata i zacząłem płynąć. Nie byłem jedynym żabkarzem, ale większość ludzi płynęła jednak kraulem. Po pierwszym zerknięciu na zegarek zorientowałem się, że go nie wystartowałem

Na nawrocie oczywiście zostałem ładnie okopany, sam pewnie także potraktowałem kilka osób nogami. Drugi nawrót to samo. Nie wiem w którym miejscu dodatkowo zaczął padać deszcz. Wykorzystałem jeden z niewielu plusów klasyka i od razu obrałem azymut na wyjście z wody. Płynący kraulem dokonywali cudów przede mną płynąc zygzakiem i nadrabiając metry
Z wody wyszedłem z czasem 24.33, co dało mi (wg nieoficjalnych wyników) 460 miejsce.
Pobiegłem do strefy zmian, a tu dupa mojego roweru nie ma na moim stanowisku,

tylko leży na ziemi razem z wszystkim co na nim było.
T1 wg mojego garmina 3.33.
Trasa rowerowa pod górkę do głównej drogi, a potem 19km drogą krajową numer 92 z wiatrem do Kostrzyna. Od początku jechało się bardzo fajnie i zacząłem odrabiać pozycje. W regulaminie był punkt o zakazie draftingu, ale czasami nie dało się jechać inaczej, sam mijałem grupki po 4-7 osób jadące w mniejszej niż dopuszczalna odległość, ale na pewno nie podciągające się specjalnie. Na nawrocie punkt żywieniowy i dawaj z powrotem, przy okazji okrążając całe jezioro. Trasa dobrze oznakowana, zabezpieczona, na niebezpiecznych zakrętach ustawieni policjanci/strażnicy miejscy/wolontariusze ostrzegający o niebezpieczeństwie. Około 30 kilometra zacząłem czuć łydki, nieprzyzwyczajony do pozycji kolarskiej kręgosłup a także chlupanie w butach. Udało się jednak rozprostować nogi i kręgosłup i już w ulewie dojechać do strefy zmian.
Dystans 46.14 km
Czas trwania 1g:29m:02s
Średnia prędkość 31.1 km/h
Kalorie 1852 kcal
Zmiana butów, założenie czapeczki żeby woda nie leciała do oczu,
T2 ogarnięte w 2.08 i 384 miejsce po rowerze.
Czekały mnie 2 okrążenia jeziora. Po tym jak padłem po 5km na ostatniej zakładce przed startem tym razem wirtualny partner ustawiony na 5.30 min/km... ale co z tego, jak pierwszy kilometr biegu wszedł poniżej 5 minut :D Na pierwszym punkcie żywieniowym zaryzykowałem i wziąłem żel energetyczny. Popiłem wodą i było całkiem ok. Tempo na kolejnych kilometrach spadło co prawda do 5.15, ale nadal więcej osób mijałem ja, niż wyminęło mnie. Przytkało mnie trochę na ostatnim punkcie żywieniowym na drugim okrążeniu - chyba niepotrzebnie wypiłem 2 kubki wody. Przełamałem się jednak i ostatni odcinek przyspieszyłem.
Dystans 10.95 km
Czas trwania 57m:03s
Średnia prędkość 5:13 min/km
Kalorie 960 kcal
Całkowity czas wg nieoficjalnych wyników 2h 56 min 10 sek i 364 miejsce.
Zakładałem, że dobrze byłoby złamać 3h i ten plan został wykonany. Niestety nie udało się przegrać z mar_jas'em o mniej niż 10 minut, więc jest o co walczyć w przyszłości

Na koniec kilka fotek z imprezy.
