WojtekM pisze:jak ktoś zaczyna bełkotać o butach mini jako o niezbędnym środku do czucia podłoża i kształtowania techniki i unikania kontuzji, to ja ja już wolę iść pobiegać zamiast rozróżniać stopami kolor kamyków

. to groźne, bo ktoś jeszcze może bezkrytycznie uwierzyć w tę cudowność mini.
Tak samo groźne, jak komuniści byli groźni w USA w latach 70, a obecnie groźni są terroryści choć nikt tak naprawdę nie widział tam terrorystów, czy komunistów
Gife pisze:
Widzisz. Ja przebiegłem w Stratusach 2, Cumulusach 13 i Saucony a2 (startówki, ale żelazkowate), łącznie ponad 4 tys km i wciąż dolegały mi bóle w kolanach. Po przesiadce na minimalne Go runy, przebiegnięciu w 3 parach (te same obuwie!!!) 5079 km, do tego 61 km w go runach 2 i stwierdzeniu, że NIE BOLI nic poza łydkami (gdy nie ćwiczę), uznaję je za unikanie kontuzji, ekonomiczne bieganie i naturalne przede wszystkim :]
Może takie argumenty Ciebie przekonały? Rzeczowe, poparte doświadczeniem. Teraz do żelazek nie wrócę, są za sztywne dla mnie. Jak zresztą Nike Free 4.0 :]
Słabe

za słabe

, za mała grupa badana, efektu placebo nie uwzgledniłeś, a wogóle to po drodze na bank robiłeś ćwiczenia na zmacnianie kolan, i tylko dlatego nic nie boli w tych przeklętych butach o równej podeszwie, i stosunkowo małej ilości pianki pod stopą. A poza tym, przecież sam piszesz, że łydki cię bolą (czasami) więc jednak coś boli, a jak jest ból to do kontuzji już bardzo blisko
---
Żeby popatrzeć jak ludzie biegają, najlepiej wyskoczyć na browarka nad maltę, i sobie usiąść przy ścieżce biegowej, i popatrzeć i posłuchać (klapanie). Danych oczywiście nie mam, ale podejrzewam, że proporcjonalnie więcej osób biegających w mini biega jednak lepiej w sensie formy. W ten weekend mi się nie uda, ale może w tygodniu skoczę tam z kamerką i zrobię filmik, jak lądują jakie buty (z czystej ciekawości).
To trochę tak jak wegetarianie i wszystkożercy, gdzie większość wege odżywia się znacznie zdrowiej bo się tym interesuje, gdzie wszystkożercy (większość) po prostu powiela nawyki żywieniowe.
Adam Klein pisze:
Zoltar, z tego co mi wiadomo to Kuba akurat pisze artykuł o tym, że nie ma dowodów na tę niekontuzyjność
Moja koleżanka (dycha w 55 min) jedzie z nami na obóz do Szklarskiej który zaczyna się w sobotę.
Ma jakieś buty typu Nike Eclipse i jeszcze jakieś standardowe. Przyszła do mnie wczoraj. Mam akurat kilka modeli SKORA (tak w celach filmowo, testowych). Założyła je i nagle doznała olśnienia. Powiedziała, że jeszcze nigdy się tak w butach do biegania nie czuła, że teraz czuje od razu chęć wyjścia i biegania a jak zakładała standardowe buty to jakoś to ją tak nie porywało. No dzisiaj ma kupić Skory przed wyjazdem choć ją ostrzegam, że musi być bardzo ostrożna, nie biega dużo a tu nagle od razu w Skorach i po górach - ale jest uparta no i zobaczymy jak to się skończy.
Pewnie skończy się bólem łydek, i być może również bólem spodu stopy...
A propos Szklarskiej (świetny pomysł z tymi obozami!), w sąsiednich Izerach biegałem boso w zeszłym roku w okresie letnim, te wysypane grysikiem ścieżki leśne to istne piekło na ziemi dla stóp

po kilkunastu km człowiek błaga o coś, co by oddzieliło go od podłoża

przy ok. 20, jedyne co się czuje to rozwlający głowę ból, który magicznie ustępuje gdy cokolwiek, naprawdę cokolwiek włoży się pod podeszwy stóp (2mm materiału wystarczy). Jak ktoś tam biega regularnie boso, to pewnie się przyzwyczaił, każdy inny ociera się o piekło na tych szlakach biegnąc tam boso
