Boso? A trening do maratonu w trakcie
- Uxmal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 349
- Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Meksyk
- Kontakt:
Sprawa ma sie tak: jak mam sie zabrac za bieganie boso przy treningu do maratonu?
Nakresle sytuacje.
Biegam od prawie 2 lat, z przerwami (duzymi ) w zeszlym roku, gdy nie mialam w ogole planu treningowego. Dla towarzystwa czasem biegalam jakies zawody, w tym 5 polmaratonow.
W styczniu pochorowalam sie tak, ze po chorobie musialam zaczynac od zera. Postanowilam sie przerzucic na minimalizm i padlo na Vibram 5F Bikila. Swietnie mi szlo powoli az to 7 km , ale uszkodzilam sobie przez wlasna glupote metatarsum. Wyleczylam po tygdniu, nie bylo to nic powaznego, ale w 5F juz nie biegalam. Biegalam w Brooks Pure Grit z 4mm dropu.
Caly czas w nich biegam. W miedzyczasie doznalam problemow z lewym Achillesem z powodu przykurczu miesni lydki, jak orzekl fizjo. Nie wiem, czy to wina butow, ale wyszlo to dopiero po prawie dwoch miesiacach, po 15 km biegu (gdzie wczesniej bieglam w nich i 21k i 15k) wiec nie przypuszczam. Teraz achilles osiagnal status quo taki, ze jak stane na palcach to czasem boli. Biegac moge, pracuje nad przykurczem i jest lepiej. Troche pobolewa mnie stopa prawa: gora stopy, znowu fizjo mowi, ze to jedynie lekkie opuchniecie miesni, przykurcz czy co tam, lod i juz. Wlasciwie nic sie nie pogarsza. Raz na tydzien sie odezwie i to na tyle. Reansumujac, mam dwie kontuzje w stanie ze niby uspienia.
Obecnie biegam ok 40 km tygodniowo, wlasnie mam obsowe. Trenuje do maratonu w Pazdzierniku. Najdluzsze wybieganie mam 15-21 km, zalezy od tygodnia. Do sierpnia musi to byc ok 60 km.
Czemu chce boso? Wkurzaja mnie buty. Po prostu jest mi w nich niewygodnie, to znaczy, kazdych butach, nie tylko biegowych, to nie jest kwestia modelu. Nienawidze miec za cieplo w stopy, doprowadza mnie to do szalu, normalnie nie chodze w niczym poza sandalami albo boat shoes bez skarpet. Chcialabym wrocic do stopniowego przerzucania sie na boso, ale jak to zrobic?
Czy mam po prostu juz walic na bosaka po kilka km w tygodniu? (wiecej nie dam rady, bo sie boje o kontuzje, poza tym umre z bolu podeszwy, wiem bo szlam dzis boso po moim traku do biegu, masakra, takze na poczatek 1 km na raz to jest absolutny maks). Czy moze mam przejsc na Bikile znowu? I wtedy ile mam biegac?
Juz wykombinowalam, ze najpierw musze wiecej boso chodzic, bo umieram na malych kamyczkach :P.
Zeby bylo jasne, nie mam ambicji w tym roku biec ktoregokolwiek z maratonow albo nawet polowek boso czy nawet w 5F. Bardziej zalezy mi na samym treningu do Maratonu i juz mnie czas goni. Ale moglabym jakies podwaliny ku bosemu bieganiu poczynic. TYLKO JAK ?!
PS. mam skolioze i plaskostopie :P
Nakresle sytuacje.
Biegam od prawie 2 lat, z przerwami (duzymi ) w zeszlym roku, gdy nie mialam w ogole planu treningowego. Dla towarzystwa czasem biegalam jakies zawody, w tym 5 polmaratonow.
W styczniu pochorowalam sie tak, ze po chorobie musialam zaczynac od zera. Postanowilam sie przerzucic na minimalizm i padlo na Vibram 5F Bikila. Swietnie mi szlo powoli az to 7 km , ale uszkodzilam sobie przez wlasna glupote metatarsum. Wyleczylam po tygdniu, nie bylo to nic powaznego, ale w 5F juz nie biegalam. Biegalam w Brooks Pure Grit z 4mm dropu.
Caly czas w nich biegam. W miedzyczasie doznalam problemow z lewym Achillesem z powodu przykurczu miesni lydki, jak orzekl fizjo. Nie wiem, czy to wina butow, ale wyszlo to dopiero po prawie dwoch miesiacach, po 15 km biegu (gdzie wczesniej bieglam w nich i 21k i 15k) wiec nie przypuszczam. Teraz achilles osiagnal status quo taki, ze jak stane na palcach to czasem boli. Biegac moge, pracuje nad przykurczem i jest lepiej. Troche pobolewa mnie stopa prawa: gora stopy, znowu fizjo mowi, ze to jedynie lekkie opuchniecie miesni, przykurcz czy co tam, lod i juz. Wlasciwie nic sie nie pogarsza. Raz na tydzien sie odezwie i to na tyle. Reansumujac, mam dwie kontuzje w stanie ze niby uspienia.
Obecnie biegam ok 40 km tygodniowo, wlasnie mam obsowe. Trenuje do maratonu w Pazdzierniku. Najdluzsze wybieganie mam 15-21 km, zalezy od tygodnia. Do sierpnia musi to byc ok 60 km.
Czemu chce boso? Wkurzaja mnie buty. Po prostu jest mi w nich niewygodnie, to znaczy, kazdych butach, nie tylko biegowych, to nie jest kwestia modelu. Nienawidze miec za cieplo w stopy, doprowadza mnie to do szalu, normalnie nie chodze w niczym poza sandalami albo boat shoes bez skarpet. Chcialabym wrocic do stopniowego przerzucania sie na boso, ale jak to zrobic?
Czy mam po prostu juz walic na bosaka po kilka km w tygodniu? (wiecej nie dam rady, bo sie boje o kontuzje, poza tym umre z bolu podeszwy, wiem bo szlam dzis boso po moim traku do biegu, masakra, takze na poczatek 1 km na raz to jest absolutny maks). Czy moze mam przejsc na Bikile znowu? I wtedy ile mam biegac?
Juz wykombinowalam, ze najpierw musze wiecej boso chodzic, bo umieram na malych kamyczkach :P.
Zeby bylo jasne, nie mam ambicji w tym roku biec ktoregokolwiek z maratonow albo nawet polowek boso czy nawet w 5F. Bardziej zalezy mi na samym treningu do Maratonu i juz mnie czas goni. Ale moglabym jakies podwaliny ku bosemu bieganiu poczynic. TYLKO JAK ?!
PS. mam skolioze i plaskostopie :P
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Powinnaś robić normalny trening do maratonu ale prawdopodobnie nie możesz boso przez te kontuzje. Więc sama musisz sobie odpowiedzieć jak to rozwiązać.
A w czym chcesz ten maraton przebiec?
A w czym chcesz ten maraton przebiec?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pytanie raczej powinno brzmieć, a w czym dotychczas biegałaś - przed VFF?
To co opisujesz wygląda na kontuzje związane ze zbyt szybkim wejściem w minimalizm, i prawdopodobnie bieganiem za bardzo na palcach.
Co do maratonu to się nie wypowiadam (może jedynie to, żebyś może ew. wróciła tymczasowo do swoich starych butów sprzed VFF i w nich kontynuowała treningi, jeśli kontuzje na to pozwolą).
Jeśli chodzi o bieganie boso, to chodzenie/bieganie po drobnych kamykach, drogach gruntowych wysypanych tłuczniem, czy kostce brukowej (gładkiej twardej powierzchni) jest jak najbardziej wskazane na początek. Im trudniej tym lepiej, bo krótsze dystanse dasz radę przebiec, a dodatkowo żeby nie bolało twoje ciało zacznie w miarę poprawnie ustawiać ciało podczas biegania.
Nie ma co ukrywać, będzie bolało. Twoje stopy po jakimś czasie będą błagać o masaż, dlatego warto mieć kogoś bliskiego kto z chęcią wymasuje twoje zolałe kończyny
Pozytywną stroną jest to, że za rok już tak nie będzie bolało
i to ty będziesz mogał rewanżować się z masażem. Twoje płaskostopie powinno się poprawić, żeby nie powiedzieć, że wyleczyć, bo stopa się zmieni. Dla równowagi dodam, że w butach na obcasie (nawet zwykłych codziennych zapieprzajkach) będzie się tobie dziwnie chodzić, więc przygotuj się na wymianę kilku par butów.
Twoje problemu z łydką i ścięgnem powinny minąć za jakiś czas (np. po przerwie od biegania naturalnego lub znacznej redukcji kilometrów), pomocna bywa tutaj rolka do rolowania, masaż, joga i inne ćwiczenia wskazane w tego typu przypadkach.
Wydaje mi się, że w pół roku można w miarę bezpiecznie i bezproblemowo dojść do ok. 15-20km bosego biegania po duktach leśnych z elementami kamienistych dróg (należy unikać głębokiego piachu).
Raczej unikałbym leśnych ścieźek czy trawy na początek, bo za fajne to jest i za szybko znowu zaczniesz nawijać kilometry, co może ponownie spowodować kontuzję stopy, czy innej części nogi.
Jak masz blisko las i tylko las i miękkie ścieżki zasypane szyszkach, to to jest to, po czym powinnaś rozpocząć naukę biegania boso. Wiem, koszmar i niecierpię takich fragmentów, ale alternatywą są kamienie, lub gładki beton, więc jak ich nie ma to lepsze są szyszki od głębokiego piachu.
Jeżeli chcesz pogodzić trening do maratonu z nauką biegania boso, to podczas etapu schładzania po zasadniczym treningu zdejmij buty, i włóż je do plecaka, a resztę trasy (odpowiedni dystans dla danego etapu wchodzenia w bosy bieg) przebiegnij boso.
Jest jedno "ale" - twoje nogi będą zapewne spocone, przez co skóra będzie bardziej miękka, i bardziej podatana na uszkodzenia, i otarcia, no i też bardziej wrażliwa na podłoże.
Z tego względu lepiej ten trening robić rano, albo po 1-2h po zdjęciu butów.
Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Kwestia przyzwyczajenia i samozaparcia.
Przy chodzeniu na codzień np. w VFF i powolnym zwiększaniu km, w przyszłym roku (pod końiec sezonu) myślę, że będziesz w stanie przebiec dystans maratoński boso (może nie koniecznie ma zawodach ma asfalcie, ale te 42 km powinnaś dać radę przebiec boso).
Celowo nie wspominam tu o czasie, bo urywanie sekund czy minut ze swojego PR lepiej zostaw sobie na następne lata, i to nie koniecznie będąc boso
Jak masz obok siebie basen, to możesz w brodziku biegać boso (np. woda do pasa). Trening jest mocno siłowy, ale nie grozi raczej kontuzją. Zresztą będziesz czuć kiedy twoje ciało ma dość.
Za to bardzo łatwo nauczyć się poprawnej postawy podczas biegania w basenie (bo i tak jesteś boso).
To co opisujesz wygląda na kontuzje związane ze zbyt szybkim wejściem w minimalizm, i prawdopodobnie bieganiem za bardzo na palcach.
Co do maratonu to się nie wypowiadam (może jedynie to, żebyś może ew. wróciła tymczasowo do swoich starych butów sprzed VFF i w nich kontynuowała treningi, jeśli kontuzje na to pozwolą).
Jeśli chodzi o bieganie boso, to chodzenie/bieganie po drobnych kamykach, drogach gruntowych wysypanych tłuczniem, czy kostce brukowej (gładkiej twardej powierzchni) jest jak najbardziej wskazane na początek. Im trudniej tym lepiej, bo krótsze dystanse dasz radę przebiec, a dodatkowo żeby nie bolało twoje ciało zacznie w miarę poprawnie ustawiać ciało podczas biegania.
Nie ma co ukrywać, będzie bolało. Twoje stopy po jakimś czasie będą błagać o masaż, dlatego warto mieć kogoś bliskiego kto z chęcią wymasuje twoje zolałe kończyny


Twoje problemu z łydką i ścięgnem powinny minąć za jakiś czas (np. po przerwie od biegania naturalnego lub znacznej redukcji kilometrów), pomocna bywa tutaj rolka do rolowania, masaż, joga i inne ćwiczenia wskazane w tego typu przypadkach.
Wydaje mi się, że w pół roku można w miarę bezpiecznie i bezproblemowo dojść do ok. 15-20km bosego biegania po duktach leśnych z elementami kamienistych dróg (należy unikać głębokiego piachu).
Raczej unikałbym leśnych ścieźek czy trawy na początek, bo za fajne to jest i za szybko znowu zaczniesz nawijać kilometry, co może ponownie spowodować kontuzję stopy, czy innej części nogi.
Jak masz blisko las i tylko las i miękkie ścieżki zasypane szyszkach, to to jest to, po czym powinnaś rozpocząć naukę biegania boso. Wiem, koszmar i niecierpię takich fragmentów, ale alternatywą są kamienie, lub gładki beton, więc jak ich nie ma to lepsze są szyszki od głębokiego piachu.
Jeżeli chcesz pogodzić trening do maratonu z nauką biegania boso, to podczas etapu schładzania po zasadniczym treningu zdejmij buty, i włóż je do plecaka, a resztę trasy (odpowiedni dystans dla danego etapu wchodzenia w bosy bieg) przebiegnij boso.
Jest jedno "ale" - twoje nogi będą zapewne spocone, przez co skóra będzie bardziej miękka, i bardziej podatana na uszkodzenia, i otarcia, no i też bardziej wrażliwa na podłoże.
Z tego względu lepiej ten trening robić rano, albo po 1-2h po zdjęciu butów.
Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Kwestia przyzwyczajenia i samozaparcia.
Przy chodzeniu na codzień np. w VFF i powolnym zwiększaniu km, w przyszłym roku (pod końiec sezonu) myślę, że będziesz w stanie przebiec dystans maratoński boso (może nie koniecznie ma zawodach ma asfalcie, ale te 42 km powinnaś dać radę przebiec boso).
Celowo nie wspominam tu o czasie, bo urywanie sekund czy minut ze swojego PR lepiej zostaw sobie na następne lata, i to nie koniecznie będąc boso

Jak masz obok siebie basen, to możesz w brodziku biegać boso (np. woda do pasa). Trening jest mocno siłowy, ale nie grozi raczej kontuzją. Zresztą będziesz czuć kiedy twoje ciało ma dość.
Za to bardzo łatwo nauczyć się poprawnej postawy podczas biegania w basenie (bo i tak jesteś boso).
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
O właśnie, ten post będzie postem referencyjnym, i przy innych tego typu pytaniach będzie można odwoływać się tu

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Miło mi, że się na coś przydałem. No to bym jeszcze to dorzucił:
http://barefootrunning.fas.harvard.edu/ ... gTips.html
Co do reguły 200 jardów: oczywiście dla osoby obytej z bieganiem może się to wydawać żałośnie malutko, ale jak się wysiada z żelazek to ten dystansik może się okazać całkiem akurat na początek - zwłaszcza jak ktoś weźmie do serca słuszną sugestię Klangera, aby wziąć sobie najsurowszego korepetytora, czyli ostry żwirek czy tłuczony drut kolczasty
Dla umiarkowanych masochistów wystarczy podłoże twarde (ew. dodatkowo szorstkie) - jakiś asfalt, kostka, ubita droga... artykulik o 200 jardach też zresztą litościwie mówi o czymś twardym i gładkim...
Najfajniejsze jest przeżywane wtedy objawienie "ojej, ale dziwne, to ja do twardego podłoża może jednak niekoniecznie potrzebuję mega amortyzacji w bucie??? Mój dotychczasowy świat przeświadczeń legł w gruzach... "
http://barefootrunning.fas.harvard.edu/ ... gTips.html
Co do reguły 200 jardów: oczywiście dla osoby obytej z bieganiem może się to wydawać żałośnie malutko, ale jak się wysiada z żelazek to ten dystansik może się okazać całkiem akurat na początek - zwłaszcza jak ktoś weźmie do serca słuszną sugestię Klangera, aby wziąć sobie najsurowszego korepetytora, czyli ostry żwirek czy tłuczony drut kolczasty

Najfajniejsze jest przeżywane wtedy objawienie "ojej, ale dziwne, to ja do twardego podłoża może jednak niekoniecznie potrzebuję mega amortyzacji w bucie??? Mój dotychczasowy świat przeświadczeń legł w gruzach... "

-
- Stary Wyga
- Posty: 203
- Rejestracja: 10 maja 2010, 10:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chrzanów/Oslo
Hej,
ja trenuje w tygodniu w Inov8 155 road x-lite takie treningi do 20 km, czesciowo w terenie na gorkach,
w weekendy w BIOM A, w nich tez zawody pokonuje bo ze zmeczeniem technika spada (ciagle mimo 3 lat w naturalnych), ostatnio w
cyklu perly malopolski a wiec rowniez w terenie, polmaratony.
W bikilach tylko krotkie treningi albo dobiegam na stadion tam juz w kolcach.
Kontuzji jeszcz nie mialem (3 lata).
Co do zwyklych butow... no tez mialem problem (stopa sie poszerzyla i byl klopot).
Buty do pracy szyje na miare i problem sie skonczyl a w polsce mamy gdzie w roznych cenach a jakosc.. no coz, kto
chodzil w bespokach to wie
Zauwazylem ze czym ciezszy trening tym mniej naturalne buty, zmeczenie jak wyzej napisalem psuje mi technike. Wyzej Biom A nie wychodze.
Nie naleze do lekkich biegaczy. No raczej bardzo ciezkich (97).
TYlut
ja trenuje w tygodniu w Inov8 155 road x-lite takie treningi do 20 km, czesciowo w terenie na gorkach,
w weekendy w BIOM A, w nich tez zawody pokonuje bo ze zmeczeniem technika spada (ciagle mimo 3 lat w naturalnych), ostatnio w
cyklu perly malopolski a wiec rowniez w terenie, polmaratony.
W bikilach tylko krotkie treningi albo dobiegam na stadion tam juz w kolcach.
Kontuzji jeszcz nie mialem (3 lata).
Co do zwyklych butow... no tez mialem problem (stopa sie poszerzyla i byl klopot).
Buty do pracy szyje na miare i problem sie skonczyl a w polsce mamy gdzie w roznych cenach a jakosc.. no coz, kto
chodzil w bespokach to wie

Zauwazylem ze czym ciezszy trening tym mniej naturalne buty, zmeczenie jak wyzej napisalem psuje mi technike. Wyzej Biom A nie wychodze.
Nie naleze do lekkich biegaczy. No raczej bardzo ciezkich (97).
TYlut
- Uxmal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 349
- Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Meksyk
- Kontakt:
Myslalam nad PureFlow, bo sa takie posrednie miedzy minimalizmem , a nie minimalizmem. No albo PureGrit, bo dobrze mi sie w nich biega. To tez jest dobre pytanie.Adam Klein pisze:Powinnaś robić normalny trening do maratonu ale prawdopodobnie nie możesz boso przez te kontuzje. Więc sama musisz sobie odpowiedzieć jak to rozwiązać.
A w czym chcesz ten maraton przebiec?
Biegalam w Asic Gel Pulse, ale, po pierwsze nie mam juz tych butow, bo zajechalam, po drugie zle mi sie biega w pancernych. Z moja technika biegu jest wszystko w porzadku, to wiem napewno. Czy to kwestia przejscia na minimalizm: moze, ale troche dziwne mi sie wydaje, ze nagle sie to pojawilo po 2 miesiacach, gdy wczesniej biegalam i polmaraton i bylo ok. Fizjoterapeuta twierdzi, ze to od kregoslupa akurat.Klanger pisze:Pytanie raczej powinno brzmieć, a w czym dotychczas biegałaś - przed VFF?
To co opisujesz wygląda na kontuzje związane ze zbyt szybkim wejściem w minimalizm, i prawdopodobnie bieganiem za bardzo na palcach.
Nie chodze na obcasie, dla mnie to jest glupota nie pojmuje czemu kobiety to sobie robia. W ogole nie lubie butow, jak sie da to chodze prawie wylacznie albo w cienkich tenisowkach (KEDS) albo w VFF albo w Birkenstock czy Hawaianach.Klanger pisze:
Nie ma co ukrywać, będzie bolało. Twoje stopy po jakimś czasie będą błagać o masaż, dlatego warto mieć kogoś bliskiego kto z chęcią wymasuje twoje zolałe kończynyPozytywną stroną jest to, że za rok już tak nie będzie bolało
i to ty będziesz mogał rewanżować się z masażem. Twoje płaskostopie powinno się poprawić, żeby nie powiedzieć, że wyleczyć, bo stopa się zmieni. Dla równowagi dodam, że w butach na obcasie (nawet zwykłych codziennych zapieprzajkach) będzie się tobie dziwnie chodzić, więc przygotuj się na wymianę kilku par butów.
Twoje problemu z łydką i ścięgnem powinny minąć za jakiś czas (np. po przerwie od biegania naturalnego lub znacznej redukcji kilometrów), pomocna bywa tutaj rolka do rolowania, masaż, joga i inne ćwiczenia wskazane w tego typu przypadkach.
.
Robie dokladnie to, o czym piszesz, tzn joga, masaz, rolka. Z tym tylko, ze kilometrow nie odejmuje, a dodaje, bo dalej robie plan. Przerwe robilam 10 dni za pierwszym "atakiem" achillesa. Nie wiem wlasciwie, co mam jeszcze z nim robic, poza tym co juz robie. Klasyka gatunku: rano boli, rusze stopa 2 razy i nie boli. Nie boli jak biegam, ale jak go dzgne to toche boli. Fizjo sie tym specjalnie nie przejmuje, tzn nie widzi tego jak jakiegos powaznego uszkodzenia, nawet moja lydke uznal juz za w miare ok i ze mam tylko sama masowac i rozciagac, kazal przysjc za 2 tygodnie dopiero, po polmaratonie w niedziele. Zauwazylam jednak ze lepiej sie czuje chodzac boso wiec stad moj pomysl, druga sprawa to taka, ze juz postanowilam zrezygnowac troche z treningow przez starty, bo to sie wiaze z betonem i asfaltem. Chcemy te 2 razy w m-cu przynajmniej robic wybieganie w lesie (znaczy pojechac gdzies, to nie takie proste, jak sie domyslasz w 27 milionowym miescie).
Las, no mam, ale nie obok, mieszkal doslownie w samym centrum Mexico City, takze las to wiesz, ogladam na zdjeciachKlanger pisze:
Wydaje mi się, że w pół roku można w miarę bezpiecznie i bezproblemowo dojść do ok. 15-20km bosego biegania po duktach leśnych z elementami kamienistych dróg (należy unikać głębokiego piachu).
Raczej unikałbym leśnych ścieźek czy trawy na początek, bo za fajne to jest i za szybko znowu zaczniesz nawijać kilometry, co może ponownie spowodować kontuzję stopy, czy innej części nogi.
Jak masz blisko las i tylko las i miękkie ścieżki zasypane szyszkach, to to jest to, po czym powinnaś rozpocząć naukę biegania boso. Wiem, koszmar i niecierpię takich fragmentów, ale alternatywą są kamienie, lub gładki beton, więc jak ich nie ma to lepsze są szyszki od głębokiego piachu.
Jeżeli chcesz pogodzić trening do maratonu z nauką biegania boso, to podczas etapu schładzania po zasadniczym treningu zdejmij buty, i włóż je do plecaka, a resztę trasy (odpowiedni dystans dla danego etapu wchodzenia w bosy bieg) przebiegnij boso.
Jest jedno "ale" - twoje nogi będą zapewne spocone, przez co skóra będzie bardziej miękka, i bardziej podatana na uszkodzenia, i otarcia, no i też bardziej wrażliwa na podłoże.
Z tego względu lepiej ten trening robić rano, albo po 1-2h po zdjęciu butów.
Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Kwestia przyzwyczajenia i samozaparcia.
Przy chodzeniu na codzień np. w VFF i powolnym zwiększaniu km, w przyszłym roku (pod końiec sezonu) myślę, że będziesz w stanie przebiec dystans maratoński boso (może nie koniecznie ma zawodach ma asfalcie, ale te 42 km powinnaś dać radę przebiec boso).
Celowo nie wspominam tu o czasie, bo urywanie sekund czy minut ze swojego PR lepiej zostaw sobie na następne lata, i to nie koniecznie będąc boso![]()

- Uxmal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 349
- Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Meksyk
- Kontakt:
No wiec tak, link znam z filmikow, co do jeszcze tych komentow, czy za szybko. Metatarsum uszkodzilam nie przez samo z siebie bieganie w VFF, ale przez zrobienie w nich serii na bardzo nieodpowiednim podlozuhassy pisze:Miło mi, że się na coś przydałem. No to bym jeszcze to dorzucił:
http://barefootrunning.fas.harvard.edu/ ... gTips.html
Co do reguły 200 jardów: oczywiście dla osoby obytej z bieganiem może się to wydawać żałośnie malutko, ale jak się wysiada z żelazek to ten dystansik może się okazać całkiem akurat na początek - zwłaszcza jak ktoś weźmie do serca słuszną sugestię Klangera, aby wziąć sobie najsurowszego korepetytora, czyli ostry żwirek czy tłuczony drut kolczastyDla umiarkowanych masochistów wystarczy podłoże twarde (ew. dodatkowo szorstkie) - jakiś asfalt, kostka, ubita droga... artykulik o 200 jardach też zresztą litościwie mówi o czymś twardym i gładkim...
Najfajniejsze jest przeżywane wtedy objawienie "ojej, ale dziwne, to ja do twardego podłoża może jednak niekoniecznie potrzebuję mega amortyzacji w bucie??? Mój dotychczasowy świat przeświadczeń legł w gruzach... "

Juz po uszkodzeniu Achillesa bieglam kolejna polwoke, sraszne gory wzniesienia, i nawet nie mialam potem zakwasow. Czyli co? Mam za slabe lydki do forefoot?
Aha, ostatnio znalazlam taki filmik, zaraz wkleje, ktory pokazuje testy "are you ready for barefoot running?", rozne sprawnosciowe testy na sile miesni stopy i lydki, typu unoszenie palcow osobno, stanie na jednej nodze z zamknietymi oczami, podnoszenie recznika itd. Wychodzi, ze z moja sila miesni wszystko jest w porzadku. Nie mowie tu w kontekscie barefoot, ale minimalizmu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ponieważ przemawia do mnie podejście zaprezentowane w artykule o metodzie 200 jardów, powiem tak: oprócz nielicznych przypadków wydaje mi się, że prawie zawsze jest się wystarczająco gotowym i mocnym na pobieganie na bosaka lub w mini. Pytanie tylko na jaką dawkę jest się gotowym. Ile jardów, jak często, jak szybko, po jakim podłożu. A to zakomunikuje każdemu oddzielnie i indywidualnie jego własne ciało. Więc Twój filmik o testach sprawnościowych "czy jesteś gotów/gotowa na bosaka", a także Twoją historię (schemat podobny do mojego) odbieram w kontekście opisanej w ww. artykule wypowiedzi szacownego medyka, którą skrytykowali autor z gościem od Newtona. Czyli nie miesiące i lata przygotowań przez serię coraz chudszych butów i wzmacniania aż się będzie robiło to, co na filmiku, tylko szybki wyskok z butów i wzmacnianie mięśni przydatnych do biegania na bosaka... bieganiem na bosaka (nic nie ujmując też ćwiczeniom dodatkowym, ogólnorozwojówce itd.).
Po drugie, wydaje mi się, że sporo mitycznych i osławionych dolegliwości przy przejściu na mini bierze się (przy rozsądnych dawkach i nieprzeciążaniu się) z nieprawidłowej techniki, w tym niepotrzebnej spiny mięśni. Nie jest to pewnie jedyna ani główna przyczyna, ale moja skromna autopsja podpowiada, że pilnowaniem techniki i luzu można sporo poprawić.
Po trzecie, istnieje rozsądne podejście sugerujące dojście do mini za pośrednictwem bosaka, a nie odwrotnie. Chodzi o to, że mini potrafią być zdradliwe bo dają już mało ochrony a jeszcze odcinają kształcące sygnały ostrzegawcze płynące od stóp (obecne przy bosaku).
Po drugie, wydaje mi się, że sporo mitycznych i osławionych dolegliwości przy przejściu na mini bierze się (przy rozsądnych dawkach i nieprzeciążaniu się) z nieprawidłowej techniki, w tym niepotrzebnej spiny mięśni. Nie jest to pewnie jedyna ani główna przyczyna, ale moja skromna autopsja podpowiada, że pilnowaniem techniki i luzu można sporo poprawić.
Po trzecie, istnieje rozsądne podejście sugerujące dojście do mini za pośrednictwem bosaka, a nie odwrotnie. Chodzi o to, że mini potrafią być zdradliwe bo dają już mało ochrony a jeszcze odcinają kształcące sygnały ostrzegawcze płynące od stóp (obecne przy bosaku).
- Uxmal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 349
- Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Meksyk
- Kontakt:
Powiem tak: jestem wlasnie zblizonej opinii do tej wlasnie. Moj kolega lekarz chirurg ortopeda sportowy powiedzial mi, ze wiekszosc tego typu uszkodzen bierze sie wlasnie z albo zlej techniki, albo ...zlego rozciagania. U siebie wykluczam mozliwosc pierwsza, a to dlatego, ze wielu pro widzialo moja technike i jest z nia wszystko w porzadeczku, lacznie z akcentami takimi jak zbieganie z gory/pod gore. Bardziej pasuje mi rozciaganie, bo ewidentnie szlag trafil mi dokladnie ten miesien, ktory przeoczylam w rozciaganiuhassy pisze:Ponieważ przemawia do mnie podejście zaprezentowane w artykule o metodzie 200 jardów, powiem tak: oprócz nielicznych przypadków wydaje mi się, że prawie zawsze jest się wystarczająco gotowym i mocnym na pobieganie na bosaka lub w mini. Pytanie tylko na jaką dawkę jest się gotowym. Ile jardów, jak często, jak szybko, po jakim podłożu. A to zakomunikuje każdemu oddzielnie i indywidualnie jego własne ciało. Więc Twój filmik o testach sprawnościowych "czy jesteś gotów/gotowa na bosaka", a także Twoją historię (schemat podobny do mojego) odbieram w kontekście opisanej w ww. artykule wypowiedzi szacownego medyka, którą skrytykowali autor z gościem od Newtona. Czyli nie miesiące i lata przygotowań przez serię coraz chudszych butów i wzmacniania aż się będzie robiło to, co na filmiku, tylko szybki wyskok z butów i wzmacnianie mięśni przydatnych do biegania na bosaka... bieganiem na bosaka (nic nie ujmując też ćwiczeniom dodatkowym, ogólnorozwojówce itd.).
Po drugie, wydaje mi się, że sporo mitycznych i osławionych dolegliwości przy przejściu na mini bierze się (przy rozsądnych dawkach i nieprzeciążaniu się) z nieprawidłowej techniki, w tym niepotrzebnej spiny mięśni. Nie jest to pewnie jedyna ani główna przyczyna, ale moja skromna autopsja podpowiada, że pilnowaniem techniki i luzu można sporo poprawić.
Po trzecie, istnieje rozsądne podejście sugerujące dojście do mini za pośrednictwem bosaka, a nie odwrotnie. Chodzi o to, że mini potrafią być zdradliwe bo dają już mało ochrony a jeszcze odcinają kształcące sygnały ostrzegawcze płynące od stóp (obecne przy bosaku).

I zgadzam sie, ze wyskok i przygotowanie: ja tak zrobilam z VFF i szlo mi dobrze. Znowu potem w PureGrit nie zwiekszylam kilometrarzu w tym tygodniu, w ktorym doznalam kontuzji wiec podejrzewam jednak rozciagnie. To znaczy nie ulega watpliwosci, ze lydki mialy wiecej pracy w PureGrit, ale dawaly sobie z tym rade, nawet 21 km, ale potrzebowaly rozciagania, ktorego nie dostaly. Ot, caly problem. Pewnie kregoslup nie pomaga

Ale to tylko moja teoria, byc moze to sam fakt butow, jednak chcialabym by ktos mi wyjasnil przy tym, czemu pojawilo sie to dopiero po prawie 2 miesiacach ciaglego bieganie w minimalnych i to na dystansie nie najdluzszym wcale. Czy nakumulowane przeciazenie?
No i jeszcze odnosnie drastycznej zmiany: nie pojmuje, jak mozna czesc biegac tak, a czesc tak. Nie jestem w stanie w tej chwili juz biegac w zelazkach po prostu

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 01 paź 2008, 15:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Ja Ci napisze jak to wyglada u mnie ( ale jestem z Gdyni wiec mam latwiej ) Moj maraton ( 3 z kolei) mam 31 sierpnia i biegne go kolejny raz na boso ( plaza).Uxmal pisze:Sprawa ma sie tak: jak mam sie zabrac za bieganie boso przy treningu do maratonu?
TYLKO JAK ?!
PS. mam skolioze i plaskostopie :P
W tygodniu biegam normalnie ok od 12 - 18 km na razie 2, 3 razy w sobote zawsze dluzej ok 25 km z tego 14 km robie, boso - dojde do ok 30 km boso, w niedziele marszobieg z psami troche boso troche w butach.
Chodzenie boso a bieganie boso jest jednak inne inaczej ukladasz stope, przejsc i przebiec to jest jednak inaczej - biegniesz nie uzywasz piety i odczucia nierownosci i innych niedogodnosci sa zdecydowanie mniejsze przy bieganiu.
To czego nie biegam boso - biegam w sklepanych minimusach NB - zaraz bede mial dziury w podeszwie wiec szukam kolejnej promocji na nie.
pzdr
andrzej/gdy
1316km/2012 ( 400 km boso)
1420 km/2013( 350 km boso)
42,195 3H58' na bosaka po plazy ( 2014)
66 km B7D Krynica 9:58
65 km TUT ( Trójmiejski ULTRA Trail ) 8:41
65 km B7D Krynica 9:21
Run for Fun - Gdynia No.1
1316km/2012 ( 400 km boso)
1420 km/2013( 350 km boso)
42,195 3H58' na bosaka po plazy ( 2014)
66 km B7D Krynica 9:58
65 km TUT ( Trójmiejski ULTRA Trail ) 8:41
65 km B7D Krynica 9:21
Run for Fun - Gdynia No.1
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 560
- Rejestracja: 12 maja 2012, 19:39
- Życiówka na 10k: 35:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kuj-Pom
Czy cokolwiek trenowałaś lub byłaś aktywna fizycznie przed rozpoczęciem biegania ? Jeśli kontuzje łapią cię w takiej ilości to raczej twoje nogi nie są przygotowane na bieganie takich dystansów i wypadałoby je najpierw wzmocnić i przyzwyczaić do wysiłku
5km-16:48
10km - 35:46
10km - 35:46
- Uxmal
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 349
- Rejestracja: 03 paź 2012, 02:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Meksyk
- Kontakt:
Spiesze z informacja. Trenowalam bardzo, bardzo duzo jak na amatora. Przed 2011 rokiem mieszkalam poza Meksykiem. Trenowalam plywanie motylem (regularnie, trenerem) oraz duzo na silce, sensowny trening silowy, HIIT, crossfit itd. w 2011 zdecydowalam sie pobiec polmaraton, NIGDY wczesniej nie biegalam dystansu. Zadnego. Pobieglam dla sprawdzenia sie 3 km i po 3 tygodniac zrobilam 21k, po nastepnych 5 tygodniach....maraton. Czasow nie mialam rewelacyjnych, ale jednak jakims cudem zwiekszylam kilonetraz od 3 km do 43.5 (zle zmierzyli tamtem maraton i skonczylo sie na malym Ultra :D ). Zylam, skonczylam, bieglam caly, splity w miare rowne (minus panika, ze wody nie bylo), po 5 dniach od maratonu znowu biegalam trening i nic mi nie bylo. Caly 2012 biegalam nieregularnie, bo mialam duzoe problemy osobiste (praca+ zdrowie), ale jezdzilam na rowerze ok 70 km tygodniowo i przebieglam 5 polmaratonow, trzy w ciagu miesiaca, plus 20 innych startow. W listopadzie bieglam takie starty: 3x polmaraton 1x10km i 1x 13 km. Jak to mozliwe? W niedziele raz bieglam cross country po gorach w Jalisco 21k a na drugi dzien po gorach w Mexico City 13 km. I tez dalam rade. Takze argument o slabych miesniach raczej niezbyt utrzyma grunt w moim przypadku....bjj pisze:Czy cokolwiek trenowałaś lub byłaś aktywna fizycznie przed rozpoczęciem biegania ? Jeśli kontuzje łapią cię w takiej ilości to raczej twoje nogi nie są przygotowane na bieganie takich dystansów i wypadałoby je najpierw wzmocnić i przyzwyczaić do wysiłku
Swoja droga od kazdego trenera, ktory widzi, jak biegam slysze zawsze dwie rzeczy: ze mam bardzo duzo sily i to widac, i ze mam dobra technike biegu. Slyszlama to od przynajmniej 3 takze dlatego eliminuje argument o zlej technice. Miesniom sie oberwalo w styczniu po chorobie, ale tez nie jest mozliwe, zebym nagle stracila cala sile po tygodniu grypy. Tzn. wracalam do formy powoli 2 miesiace, i sie nie pchalam na sile, mialam nawet recovery trening wiec..

- herson
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1681
- Rejestracja: 19 cze 2001, 10:04
- Lokalizacja: już tylko okolice Krk i góry :)
Jeżeli masz dobrą technikę ( choć ja bym zapytał, co mają na myśli ), nie szukałbym winy w butach i nagłym wejściem w mini. Jak zacząć biegać boso?
Sugeruję, zresztą sam to robię od kilku tygodni, koniec każdego treningu, biec boso. Osobiście zaczynałem od jakichś 5, do obecnych 15 min. W moim przypadku to las ze wszystkimi jego dobrodziejstwami w postaci kamyków, szyszek itp itd i jakieś 300m kostki dobiegu do domu.
Sugeruję, zresztą sam to robię od kilku tygodni, koniec każdego treningu, biec boso. Osobiście zaczynałem od jakichś 5, do obecnych 15 min. W moim przypadku to las ze wszystkimi jego dobrodziejstwami w postaci kamyków, szyszek itp itd i jakieś 300m kostki dobiegu do domu.