Gryzzelda: powoli ale do przodu
Moderator: infernal
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
22.06.2013 Sobota
Zawody
Dystans: 400 m
Czas: ?
Z okazji Sobotek zorganizowano w pobliskim miescie bardzo lokalny bieg na 5 km. Jako impreza towarzyszaca byl bieg dzieci na 400 m. To ich zapisalam
Ogolnie organizacja baaaardzo chaotyczna, nawet ruchu nie zamkneli na dobra sprawe dobrze ze bieglam z dziecmi, bo pewnie by sie zgubili
Dzieciaki byly baaardzo podekscytowane perspektywa zawodow, a przedewszystkim medalem jaki mieli dostac po wszystkim. Dumni i bladzi przyczepili sobie numery startowe i nie mogli sie doczekac startu troche ich wystrzal z pistoletu przestraszyl, ale poszlismy jak burza
trochesmy oszukiwali, bo ichza rece ciagnalam i Ani musialam pep talki dawac, bo mowila ze nie daje rady. Ale dala, tylko raz sie po drodze zatrzymala Daniel luzik, bez marudzenia dobiegl do mety. Tam troche zamieszania, bo jak mowilam organizacja mocno slaba, o medale sie musielismy upomniec, ale dostalismy tez soczki, lizaki, czekolade i takie pudelko z warzywami (male pomidorki i ogorek). No to juz byla pelna radosc
Glowny bieg byl naprawde maly, wiekszosc stawki widac na tym zdjeciu
bylo fajnie, bo byly 3 kolka, wiec mozna bylo stojac w jednym miejscu co chwile zagrzewac kogos do walki. Poziom bardoz zroznicowany, najlepszy mezczyzna dobiegl w 14:32 (Norweg), drugi jakis Afrykanin z conajmniej minutowa strata. Nie spodziewal sie takiej konkurencji ale nawet nie weim, cy jakies nagrody byly, szczerze watpie Za to najlepsza babka nawet 20 min nie zlamala, ale nie doslyszalam czasu bo zaczelo kropic i zesmy poszli do domu.
Aha, ten co wygral to niektorych 2 razy zdarzyl zdublowac takze raczej ostatnia bym nie dobiegla. W przyszlym roku startuje, siary nie bedzie
Wieczorem, w przerwie pomiedzy malowaniem okien,
Rower
Dystans: 13.6 km
Czas: 53 min
Zawody
Dystans: 400 m
Czas: ?
Z okazji Sobotek zorganizowano w pobliskim miescie bardzo lokalny bieg na 5 km. Jako impreza towarzyszaca byl bieg dzieci na 400 m. To ich zapisalam
Ogolnie organizacja baaaardzo chaotyczna, nawet ruchu nie zamkneli na dobra sprawe dobrze ze bieglam z dziecmi, bo pewnie by sie zgubili
Dzieciaki byly baaardzo podekscytowane perspektywa zawodow, a przedewszystkim medalem jaki mieli dostac po wszystkim. Dumni i bladzi przyczepili sobie numery startowe i nie mogli sie doczekac startu troche ich wystrzal z pistoletu przestraszyl, ale poszlismy jak burza
trochesmy oszukiwali, bo ichza rece ciagnalam i Ani musialam pep talki dawac, bo mowila ze nie daje rady. Ale dala, tylko raz sie po drodze zatrzymala Daniel luzik, bez marudzenia dobiegl do mety. Tam troche zamieszania, bo jak mowilam organizacja mocno slaba, o medale sie musielismy upomniec, ale dostalismy tez soczki, lizaki, czekolade i takie pudelko z warzywami (male pomidorki i ogorek). No to juz byla pelna radosc
Glowny bieg byl naprawde maly, wiekszosc stawki widac na tym zdjeciu
bylo fajnie, bo byly 3 kolka, wiec mozna bylo stojac w jednym miejscu co chwile zagrzewac kogos do walki. Poziom bardoz zroznicowany, najlepszy mezczyzna dobiegl w 14:32 (Norweg), drugi jakis Afrykanin z conajmniej minutowa strata. Nie spodziewal sie takiej konkurencji ale nawet nie weim, cy jakies nagrody byly, szczerze watpie Za to najlepsza babka nawet 20 min nie zlamala, ale nie doslyszalam czasu bo zaczelo kropic i zesmy poszli do domu.
Aha, ten co wygral to niektorych 2 razy zdarzyl zdublowac takze raczej ostatnia bym nie dobiegla. W przyszlym roku startuje, siary nie bedzie
Wieczorem, w przerwie pomiedzy malowaniem okien,
Rower
Dystans: 13.6 km
Czas: 53 min
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
23.06.2013 Niedziela
Truchtanie
Dystans: 5.45 km
Czas: 38:36 min
Po meczacym desczowym dniu w domu musialam wyjsc sie przewietrzyc. Na rower nie bylo co isc w desczu, wiec padlo na bieganie. Ubralam sie w minimusy i poszlam poszurac.
Pierwsza rzecz ktora mnie uderzyla 10 krokow od domu to to, ze minimusy maja dzire w podeszwie. Dobrze ze nie zalozylam skarpet nie wiem czemu maja sluzyc te otworki, ale na mokrym podlozu ma sie w sekunde mokre nogi.
Nic to, poszuralam dalej. Najpierw powoli, jak zolw ociezale... piewszy kawalek z gorki to prawie w marszu, zeby noe dobijac nierozgrzanych piszczeli. Potem coraz szybciej. Zaplanowana 3 km petle wydluzylam, bo bylo mi malo i pobieglam jeszcze na jeden podbieg (0.5 km, 12 m up) i do domku.
Ogolnie w sroede sobie cos zrobilam z jakims przyczepem przy kostce. Posmarowalam sie mascia chlodzaca i se pomasowalam piszczele, a w rano jak wstalam to wszystkie sciegna jakby zrobily sie za krotkie no nie wiem jak to opisac. Ale robie gimnastyke i rozciaganie i pomaga. A dzisiejsze szuranie to w ogole bezbolesne pod kazdym wzgledem, az sie zdziwilam
A maz sie dziwi, ze mnie przyczepy bola ciagle bo on mowi ze jego zadna z jego dwoch przyczep nie boli... i ebym se juz lepiej dala spokoj z tym bieganiem
Truchtanie
Dystans: 5.45 km
Czas: 38:36 min
Po meczacym desczowym dniu w domu musialam wyjsc sie przewietrzyc. Na rower nie bylo co isc w desczu, wiec padlo na bieganie. Ubralam sie w minimusy i poszlam poszurac.
Pierwsza rzecz ktora mnie uderzyla 10 krokow od domu to to, ze minimusy maja dzire w podeszwie. Dobrze ze nie zalozylam skarpet nie wiem czemu maja sluzyc te otworki, ale na mokrym podlozu ma sie w sekunde mokre nogi.
Nic to, poszuralam dalej. Najpierw powoli, jak zolw ociezale... piewszy kawalek z gorki to prawie w marszu, zeby noe dobijac nierozgrzanych piszczeli. Potem coraz szybciej. Zaplanowana 3 km petle wydluzylam, bo bylo mi malo i pobieglam jeszcze na jeden podbieg (0.5 km, 12 m up) i do domku.
Ogolnie w sroede sobie cos zrobilam z jakims przyczepem przy kostce. Posmarowalam sie mascia chlodzaca i se pomasowalam piszczele, a w rano jak wstalam to wszystkie sciegna jakby zrobily sie za krotkie no nie wiem jak to opisac. Ale robie gimnastyke i rozciaganie i pomaga. A dzisiejsze szuranie to w ogole bezbolesne pod kazdym wzgledem, az sie zdziwilam
A maz sie dziwi, ze mnie przyczepy bola ciagle bo on mowi ze jego zadna z jego dwoch przyczep nie boli... i ebym se juz lepiej dala spokoj z tym bieganiem
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
25.06.2013 Wtorek
Elixia Power
Czas: 55 min
Wczorajszy dzien pod znakiem obowiazkow domowych czyli "odpoczynek"
Dzisiaj poszlam na sztangi, bo dawno nie bylam. W zastepstwie byla moja ulubiona prowadzaca Litwinka, zebym nie byla taka zmeczona to bym boki zrywala ze smiechu
slaba dzis bylam, oj slaba. Ale nie presadzilam z obciazeniami, dalam rade wszystkie serie, choc koncowki ze lzami w oczach czyli tak jak ma byc.
I w ogole dzis stalo sie cos niesamowitego.
Prawie doklandnie w rocznice mojego truchtania maz moj wylicytowal sobie na aukcji policyjnej rower. I to zeby na nim jezdzic, tak twierdzi rower wymaga troche nasmarowania tu i tam, ale ogolnie wyglada calkiem fajnie. Moze jutro jak znajdziemy nianie na wieczor to sie wybierzemy na przejazdzke
Elixia Power
Czas: 55 min
Wczorajszy dzien pod znakiem obowiazkow domowych czyli "odpoczynek"
Dzisiaj poszlam na sztangi, bo dawno nie bylam. W zastepstwie byla moja ulubiona prowadzaca Litwinka, zebym nie byla taka zmeczona to bym boki zrywala ze smiechu
slaba dzis bylam, oj slaba. Ale nie presadzilam z obciazeniami, dalam rade wszystkie serie, choc koncowki ze lzami w oczach czyli tak jak ma byc.
I w ogole dzis stalo sie cos niesamowitego.
Prawie doklandnie w rocznice mojego truchtania maz moj wylicytowal sobie na aukcji policyjnej rower. I to zeby na nim jezdzic, tak twierdzi rower wymaga troche nasmarowania tu i tam, ale ogolnie wyglada calkiem fajnie. Moze jutro jak znajdziemy nianie na wieczor to sie wybierzemy na przejazdzke
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
26.06.2013 Sroda
Rower
Dystans: 13.5 km
Czas: 44 min
Ciezki dzien w pracy, uda tez ciezkie po wczorajszych sztangach, ale jak sie powiedzialo A to trzeba powiedziec B. Niania zalatwiona, wiec jak dzieci przestaly impreowac o 9 i posnely wskoczylismy z mezem na rowery i pognalismy w sina dal.
Oczywiscie mnie denerwowal, bo ja mam zadyszke a on se jedzie jak gdyby nigdy nic i jeszcze jakies "dobre rady" daje
a tak serio to bylo bardzo fajnie, po poczatkowej zadyszce troche oddech sie uspokoil i jechalismy sobie szybko ale spokojnie. Jako tak szybciej szlo, niz samemu Podjechalismy pod morderce gorki w pobliskim lasku (na ktorych ostatnio musialam zejsc z roweru) i tak jakos wyszlo ze na tej samej trasie co ostatnio urwalismy 9 min szok.
Na weekend chyba bedzie u nas meza siostrzenica, wiec bedzie pilnowaczka dzieci, maz juz mowi ze znowu sie wybierzemy
Normalnie pieklo zamarzlo
Rower
Dystans: 13.5 km
Czas: 44 min
Ciezki dzien w pracy, uda tez ciezkie po wczorajszych sztangach, ale jak sie powiedzialo A to trzeba powiedziec B. Niania zalatwiona, wiec jak dzieci przestaly impreowac o 9 i posnely wskoczylismy z mezem na rowery i pognalismy w sina dal.
Oczywiscie mnie denerwowal, bo ja mam zadyszke a on se jedzie jak gdyby nigdy nic i jeszcze jakies "dobre rady" daje
a tak serio to bylo bardzo fajnie, po poczatkowej zadyszce troche oddech sie uspokoil i jechalismy sobie szybko ale spokojnie. Jako tak szybciej szlo, niz samemu Podjechalismy pod morderce gorki w pobliskim lasku (na ktorych ostatnio musialam zejsc z roweru) i tak jakos wyszlo ze na tej samej trasie co ostatnio urwalismy 9 min szok.
Na weekend chyba bedzie u nas meza siostrzenica, wiec bedzie pilnowaczka dzieci, maz juz mowi ze znowu sie wybierzemy
Normalnie pieklo zamarzlo
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
27.06.2013 Czwartek
Truchtanie
Dystans: 5.46 km
Czas: 37:40 min
W sumie to powinnam zostac w domu i odpoczac, bo troche zmeczona jestem zbyt poznym chodzeniem spac, stresami w pracy i ogolna liczba aktywnosci, ale wieczor taki piekny...
Problemy przed wyjsciem mialam dwa: dokad pobiec i jakie buty zalozyc
Zdecydowalam sie nie bieg wzdluz fiordu (dawno tam nie bylam) i Minimusy. Po ostatnim wyjsciu zueplnie nic mnie nie bolalo, wiec postanowilam kontynuowac dobra passe
Pol kilometra od domu zaatakowaly mine mewy. Glupie ptaki maja teraz mlode i jak sie przechodzi gdzies w poblizu to sie robia naprade agresywne. A maja tych miejsc legowych sporo, w zasadzie nad fiord nie da sie dostac nie mijajac ich glupie ptaki, nie znosze ich.
Po ok. 1.5 km zaatakowala mnie kolka i najpierw z jednej strony, potem z drugiej strony, trzymala w zasadzie do konca.
Szuralam sobie powoli, pierwsze km 7:07/7:03/7:02, po nawrotce troche przyspieszylam 6:43/6:46 i ostanie pol km po 6:28.
Nauczylam sie wolno biegac w Minimusach i dzisiaj nic mnie nie boli, co napawa mnie wrecz szalonym optymizmem. Oby tylko znowu nie przeszarzowac
Truchtanie
Dystans: 5.46 km
Czas: 37:40 min
W sumie to powinnam zostac w domu i odpoczac, bo troche zmeczona jestem zbyt poznym chodzeniem spac, stresami w pracy i ogolna liczba aktywnosci, ale wieczor taki piekny...
Problemy przed wyjsciem mialam dwa: dokad pobiec i jakie buty zalozyc
Zdecydowalam sie nie bieg wzdluz fiordu (dawno tam nie bylam) i Minimusy. Po ostatnim wyjsciu zueplnie nic mnie nie bolalo, wiec postanowilam kontynuowac dobra passe
Pol kilometra od domu zaatakowaly mine mewy. Glupie ptaki maja teraz mlode i jak sie przechodzi gdzies w poblizu to sie robia naprade agresywne. A maja tych miejsc legowych sporo, w zasadzie nad fiord nie da sie dostac nie mijajac ich glupie ptaki, nie znosze ich.
Po ok. 1.5 km zaatakowala mnie kolka i najpierw z jednej strony, potem z drugiej strony, trzymala w zasadzie do konca.
Szuralam sobie powoli, pierwsze km 7:07/7:03/7:02, po nawrotce troche przyspieszylam 6:43/6:46 i ostanie pol km po 6:28.
Nauczylam sie wolno biegac w Minimusach i dzisiaj nic mnie nie boli, co napawa mnie wrecz szalonym optymizmem. Oby tylko znowu nie przeszarzowac
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
30.06.2013 Niedziela
Truchtanie
Dystans: 6.03 km
Czas: 36:58 min
Z przyczyn obiektywnych rowerowanie z mezem nie wyszlo, wiec ja wyszlam potruchtac.
Standardowy problem: dokad pojsc i jakie buty wlozyc
Padlo na dwie rundki dookola jeziorka i Minimusy, Zastawialam sie nad zelazkami zeby dac nogom odsapnac, ale jako ze po ostatnich razach nic mnie nie bolalo, a nawet stan moich koncyn dolnych jakby sie poprawil, to wzielam Minimusy.
Zaczelam dosc zwawo, zastanawiama sie czy nawet nie zbyt zwawo. No nic, se mysle, zrobie sobie testa tempo udalo mi sie utrzymac na pierwszym okrazeniu, a nawet troche przyspieszyc. W pewnym momencie pojawila sie przede mna jedna pani, ktora pelnila mi za zajaca. I tak sie jej trzymalam. Po 3 km lydki zaczely sie troche odzywac wiec zatrzymalam sie na minutke zeby je rozciagnac (nic nie dalo) i biegne dalej (choc nie powiem, korcilo mnie zeby wrocic). Drugie kolko szlo tylko szybciej i szybciej, mimo postepujacego zmeczenia, jakos tak nogi niosly, a ostatni km to juz polecialam na maxa (na moje skromne mozliwosci po 5 km dosc sybkiego biegu).
Ogolnie dawno nie mialam takiego fajnego treningu (i nie wstydze sie uzyc tego slowa ). Rzeczywiscie dalam z siebie duzo i na koniec bylam zmeczona
Lydki troche protestuja, ale wbilam je w domu w kompressporty i se siedze mam nadzieje tylko ze piszczele mi wybacza te moja ulanska fantazje, ktora mnie dzis poniosla, bo juz sie troche przyzwyczailam, ze mnie nie bola
Edit: jeszcze chcialam sie moimi pieknymi miedzyczasami pochwalic
1 km 6:33
2 km 6:22
3 km 6:19
4 km 6:10
5 km 5:59
6 km 5:24
Truchtanie
Dystans: 6.03 km
Czas: 36:58 min
Z przyczyn obiektywnych rowerowanie z mezem nie wyszlo, wiec ja wyszlam potruchtac.
Standardowy problem: dokad pojsc i jakie buty wlozyc
Padlo na dwie rundki dookola jeziorka i Minimusy, Zastawialam sie nad zelazkami zeby dac nogom odsapnac, ale jako ze po ostatnich razach nic mnie nie bolalo, a nawet stan moich koncyn dolnych jakby sie poprawil, to wzielam Minimusy.
Zaczelam dosc zwawo, zastanawiama sie czy nawet nie zbyt zwawo. No nic, se mysle, zrobie sobie testa tempo udalo mi sie utrzymac na pierwszym okrazeniu, a nawet troche przyspieszyc. W pewnym momencie pojawila sie przede mna jedna pani, ktora pelnila mi za zajaca. I tak sie jej trzymalam. Po 3 km lydki zaczely sie troche odzywac wiec zatrzymalam sie na minutke zeby je rozciagnac (nic nie dalo) i biegne dalej (choc nie powiem, korcilo mnie zeby wrocic). Drugie kolko szlo tylko szybciej i szybciej, mimo postepujacego zmeczenia, jakos tak nogi niosly, a ostatni km to juz polecialam na maxa (na moje skromne mozliwosci po 5 km dosc sybkiego biegu).
Ogolnie dawno nie mialam takiego fajnego treningu (i nie wstydze sie uzyc tego slowa ). Rzeczywiscie dalam z siebie duzo i na koniec bylam zmeczona
Lydki troche protestuja, ale wbilam je w domu w kompressporty i se siedze mam nadzieje tylko ze piszczele mi wybacza te moja ulanska fantazje, ktora mnie dzis poniosla, bo juz sie troche przyzwyczailam, ze mnie nie bola
Edit: jeszcze chcialam sie moimi pieknymi miedzyczasami pochwalic
1 km 6:33
2 km 6:22
3 km 6:19
4 km 6:10
5 km 5:59
6 km 5:24
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
01.07.2013 Poniedzialek
Pilates
Czas: 55 min
Wczoraj pilates wieczorkiem, bo jakos tak chcialam sie powyciagac. Troche inne zajecia niz zwykle, duzo cwiczen na uda, biodra i brzuch, troce kontroli oddechu i 15 min rozciagania.
Moje lydki po niedzieli bola (juz wiem ze to nie zakwasy tylko mikrouszkodzenia ), piszczel troche sygnalizuje dyskomfort, wiec na pewno dam sobie odpoczac conalmniej do jutra.
Poza tym wczoraj przed pilatesem wskoczylam do CH i zobaczylam w obuwniczym wielki napis przecena, a ze musze skobie kupic jakies cywilne buty, to weszlam. I co znalazlam?
http://www.merrell.com/UK/en-GB/Product ... mensions=0
Przymierzylam i po porstu musze je miec! A nie mieli mojego rozmiaru, 38 jednak troche przyciasne byly. Szukalam w intetnecie polskim i norweskim, ale czarne ciezko dorwac, a juz zwlaszcza przecenione. Dzis chyba pojde na polowanie do innej filii tego samego sklepu, moze jeszcze je dorwe.
Pilates
Czas: 55 min
Wczoraj pilates wieczorkiem, bo jakos tak chcialam sie powyciagac. Troche inne zajecia niz zwykle, duzo cwiczen na uda, biodra i brzuch, troce kontroli oddechu i 15 min rozciagania.
Moje lydki po niedzieli bola (juz wiem ze to nie zakwasy tylko mikrouszkodzenia ), piszczel troche sygnalizuje dyskomfort, wiec na pewno dam sobie odpoczac conalmniej do jutra.
Poza tym wczoraj przed pilatesem wskoczylam do CH i zobaczylam w obuwniczym wielki napis przecena, a ze musze skobie kupic jakies cywilne buty, to weszlam. I co znalazlam?
http://www.merrell.com/UK/en-GB/Product ... mensions=0
Przymierzylam i po porstu musze je miec! A nie mieli mojego rozmiaru, 38 jednak troche przyciasne byly. Szukalam w intetnecie polskim i norweskim, ale czarne ciezko dorwac, a juz zwlaszcza przecenione. Dzis chyba pojde na polowanie do innej filii tego samego sklepu, moze jeszcze je dorwe.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
02.07.2013 Wtorek
Rower
Dystans: 6.8 km
Czas: 23 min
Krotki przejazd na rowerze wieczorem w ramach zaczerpniecia swiezego powietrza. Wybralam sie nad fiord i tak wialo, ze nic w sluchawkach nie slyszalam, tylko wiatr.
03.07.2013 Sroda
Truchtanie
Dystans: 8 km
Czas: 55 min
wolny truchcik najpierw 1 km pod gore, podem dobieg do jeziorka, petla 3 km (nawet troche wiecej, bo skonczylam troche dalej niz zaczelam) i powrot do odomu inna droga. Bardzo milo sie bieglo, dookola jeziorka musialam sie troche hamowac co by za szybko nie zasuwac i sie nie zmeczyc
kupilam se na wyprzedazy (za 5 dych ) legginsy 3/4 adidasa, wiec do kompletu ubralam tez adidasy, wiec odpoczynek dla lydek.
Ostatnio se tez kupilam na wyprzedazy w H&M spodniczke, ale jej jeszcze nie wyptobowalam, jakos 15 stopni nie zacheca
Rower
Dystans: 6.8 km
Czas: 23 min
Krotki przejazd na rowerze wieczorem w ramach zaczerpniecia swiezego powietrza. Wybralam sie nad fiord i tak wialo, ze nic w sluchawkach nie slyszalam, tylko wiatr.
03.07.2013 Sroda
Truchtanie
Dystans: 8 km
Czas: 55 min
wolny truchcik najpierw 1 km pod gore, podem dobieg do jeziorka, petla 3 km (nawet troche wiecej, bo skonczylam troche dalej niz zaczelam) i powrot do odomu inna droga. Bardzo milo sie bieglo, dookola jeziorka musialam sie troche hamowac co by za szybko nie zasuwac i sie nie zmeczyc
kupilam se na wyprzedazy (za 5 dych ) legginsy 3/4 adidasa, wiec do kompletu ubralam tez adidasy, wiec odpoczynek dla lydek.
Ostatnio se tez kupilam na wyprzedazy w H&M spodniczke, ale jej jeszcze nie wyptobowalam, jakos 15 stopni nie zacheca
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
05.07.2013 Piatek
Truchtanie
Dystans: 4 km
Czas: 27:28 min
zrobilam to. Kupilam buty
maja 0 dropu, ale 13 mm podeszwy i sa zdecydowanie mniej mini niz Minimusy. Niemniej zostaly zakupione jako but uniwersalny, zebym mogla do Polski zabrac tylko jedna pare trampek i zeby sie nadawaly zarowno do biegania jak i lazenia po miescie. Niestety Minimusy do lazenia to sie nie nadaja, najki w wersji shield to tworza latem w srodku swoj niepowtarzalni mikroklimat, a adidasy sa brzydkie poza tym mala dziurka sie w nich zrobila, tak wiec nie mialam wyboru
A dzis musialam przeciez je wyprobowac. Juz do pracy je zalozylam i stwierdilam ze sa bardzo wygodne, a poza tym bardzo przewiewne. W srodku bardzo starannie wykonane, chyba lepiej niz Minimusy, z powodzeniem mozna biegac bez skarpet. Troche mnie wnerwia ze sa pol numeru przyduze, ale polowek nie robia, a bieganie skutecznie mnie wyleczylo z kupowania przyciasnych butow na pewno sie przyzwyczaje.
Jesli chodzi o 4 km dzisiaj to jednak 0 dropu robi swoje,lydki sie troche zmeczyly. Poza tym niestety zmeczyl sie tez piszczel, nie dalam mu sie odpowiednio zregenerowac po ostatnim "dlugim" wybieganiu. Takze teraz pauza, az przestanie sie burzyc. Widze ze idzie ku lepszemu z tymi piszczelami, ale musze dac im tyle czasu ile potrzebuja.
A jesli chodzi o buty, to calkiem OK. Niski i miekki zapietek na plus, sztywna tylna polowa podeszwy na minus. Maja tez lekkie wsparcie luku stopy, co mnie w lewym bucie zaczelo uwierac pod koniec, ale mysle ze tez kwestia przyzwyczajenia.
To teraz mam cala szafe butow, na razie nie kupuje nic nowego!
Truchtanie
Dystans: 4 km
Czas: 27:28 min
zrobilam to. Kupilam buty
maja 0 dropu, ale 13 mm podeszwy i sa zdecydowanie mniej mini niz Minimusy. Niemniej zostaly zakupione jako but uniwersalny, zebym mogla do Polski zabrac tylko jedna pare trampek i zeby sie nadawaly zarowno do biegania jak i lazenia po miescie. Niestety Minimusy do lazenia to sie nie nadaja, najki w wersji shield to tworza latem w srodku swoj niepowtarzalni mikroklimat, a adidasy sa brzydkie poza tym mala dziurka sie w nich zrobila, tak wiec nie mialam wyboru
A dzis musialam przeciez je wyprobowac. Juz do pracy je zalozylam i stwierdilam ze sa bardzo wygodne, a poza tym bardzo przewiewne. W srodku bardzo starannie wykonane, chyba lepiej niz Minimusy, z powodzeniem mozna biegac bez skarpet. Troche mnie wnerwia ze sa pol numeru przyduze, ale polowek nie robia, a bieganie skutecznie mnie wyleczylo z kupowania przyciasnych butow na pewno sie przyzwyczaje.
Jesli chodzi o 4 km dzisiaj to jednak 0 dropu robi swoje,lydki sie troche zmeczyly. Poza tym niestety zmeczyl sie tez piszczel, nie dalam mu sie odpowiednio zregenerowac po ostatnim "dlugim" wybieganiu. Takze teraz pauza, az przestanie sie burzyc. Widze ze idzie ku lepszemu z tymi piszczelami, ale musze dac im tyle czasu ile potrzebuja.
A jesli chodzi o buty, to calkiem OK. Niski i miekki zapietek na plus, sztywna tylna polowa podeszwy na minus. Maja tez lekkie wsparcie luku stopy, co mnie w lewym bucie zaczelo uwierac pod koniec, ale mysle ze tez kwestia przyzwyczajenia.
To teraz mam cala szafe butow, na razie nie kupuje nic nowego!
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
06.07.2013 Sobota
Rower
Dystans: 15.1 km
Czas: 46 min
Oj, jaki wczoraj byl piekny dzien! 20 stopni i to w weekend nieczesto sie zdarza, wiec trzeba bylo wykorzystac na maxa. Na plazy zameldowalismy sie juz o 11.30, dzieciaki szalaly, ja sie opalalam. Po 3 godinach wizyta w Mc Donalds (kto by tracil czas na gotowanie pry takiej pogodzie) i dalej na plac zabaw.
Nareszcie sie opalilam
A wieczorem rower z mezem. Nogi byly bardzo swieze, wiec dobrze sie jechalo, srednia predkosc wyszla nam prawei 20 km/h. Piszczele do mnie wolaly z tego roweru "dziekujemy ci!" super sie zregenerolwaly, chociaz powiem ze nie bylo z nimi az tak zle jak sie spodziewalam po piatku. Mysle ze kompressporty tez niezle przyczyniaja sie do regeneracji.
No a dzisiaj powrot do normalnosci, czyli 16 stopni i mzawka.
Rower
Dystans: 15.1 km
Czas: 46 min
Oj, jaki wczoraj byl piekny dzien! 20 stopni i to w weekend nieczesto sie zdarza, wiec trzeba bylo wykorzystac na maxa. Na plazy zameldowalismy sie juz o 11.30, dzieciaki szalaly, ja sie opalalam. Po 3 godinach wizyta w Mc Donalds (kto by tracil czas na gotowanie pry takiej pogodzie) i dalej na plac zabaw.
Nareszcie sie opalilam
A wieczorem rower z mezem. Nogi byly bardzo swieze, wiec dobrze sie jechalo, srednia predkosc wyszla nam prawei 20 km/h. Piszczele do mnie wolaly z tego roweru "dziekujemy ci!" super sie zregenerolwaly, chociaz powiem ze nie bylo z nimi az tak zle jak sie spodziewalam po piatku. Mysle ze kompressporty tez niezle przyczyniaja sie do regeneracji.
No a dzisiaj powrot do normalnosci, czyli 16 stopni i mzawka.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
07.07.2013 Niedziela
Dalsnuten up
Dystans: 1.9 km, 282 m up
Czas: 29 min
Poniewaz w ciagu dnia ladnie sie wypogodzilo, najpierw zabralam dzieci na spacer po pagorkach, ale nie chcieli wchodzic do lasu (za duzo bajek braci Grimm, podejrzewam), pozostal nam spacerek wzdluz pol.
A wieczorem wyciagnelam koleznake z pracy i jej chlopaka na bieg gorski w ramach przygotowan do naszych sieprniowych zawodow Mielismy obczaic trase biegu i zobaczyc, czy rzeczywiscie jest tak ciezko, jak to strasb majuje.
Punkt zbiorki byl w okolicach przepieknie polozonego domu dla uchodzcow. Sam dom kiedys byl szpitalem psychiatrycznym i jak kiedys bylam w tej okolicy zima to robil potworne wrazenie, ale latem, wsrod drzew bylo bardzo labnie.
Fotka zapozyczona, bo nie robilam zdjec z auta
Zawody zaczynaja sie zaraz nam pozionem morza, my stwierdzilismy ze nie bedziemy pajacowac i zaczniemy z parkingu, jak sie okazalo juz calkiem wysoko bo ok. 30 m. Pierwszy podbieg nie taki zly, wystraszylismy po drodze dzikie norweskie owce
no a potem zaczela sie prawdziwa zabawa, czyli wbieganie po kamieniach
i tak w zasadzie do samego konca raz zgubilam szlak w lesie i pobieglam "na skroty", co okazalo sie srednim wyborem bo wspielam sie po znacznie bardziej stromej scianie niz powinnam.
Ostatnia prosta
I widok z gory, troche przymglony ale ladny
Podsumowujac, nie bylo az tak zle nawet kolezanka za bardzo nie narzekala i chyba jednak ze mna wystartuje no zobaczymy.
Ogolnie wczoraj duzo na nia czekalam, bo nie chcialam jej zostawiac samej na tych kalmotach. Z chlopakiem umowilysmy sie od poczatku, ze on poleci i nie bedzie sie na nas ogladal W zasadzie dopiero na ostatniej prostej, jak szczyt byl juz w zasiegu wzroku to powiedzialam jej, ze biegne i jakby sobie cos zrobila to ma glosno krzyczec a na pewno ja uslysze. Na szczescie nie by lo takiej potrzeby.
Jeszcze jedna fota zrobiona przy schodzeniu, jeziorko w cieniu gory.
08.07.2013 Poniedzialek
Rower
Dystans: 14.2 km
Czas: 44 min
Odreagowanie stresow w pracy na rowerze. Bylam sama, a poszlo mi calkiem szybko. Zabojcze gorki gdzies w 3/4 trasy wchodza coraz lepiej, ale jest jeszcze nad czym pracowac
Dalsnuten up
Dystans: 1.9 km, 282 m up
Czas: 29 min
Poniewaz w ciagu dnia ladnie sie wypogodzilo, najpierw zabralam dzieci na spacer po pagorkach, ale nie chcieli wchodzic do lasu (za duzo bajek braci Grimm, podejrzewam), pozostal nam spacerek wzdluz pol.
A wieczorem wyciagnelam koleznake z pracy i jej chlopaka na bieg gorski w ramach przygotowan do naszych sieprniowych zawodow Mielismy obczaic trase biegu i zobaczyc, czy rzeczywiscie jest tak ciezko, jak to strasb majuje.
Punkt zbiorki byl w okolicach przepieknie polozonego domu dla uchodzcow. Sam dom kiedys byl szpitalem psychiatrycznym i jak kiedys bylam w tej okolicy zima to robil potworne wrazenie, ale latem, wsrod drzew bylo bardzo labnie.
Fotka zapozyczona, bo nie robilam zdjec z auta
Zawody zaczynaja sie zaraz nam pozionem morza, my stwierdzilismy ze nie bedziemy pajacowac i zaczniemy z parkingu, jak sie okazalo juz calkiem wysoko bo ok. 30 m. Pierwszy podbieg nie taki zly, wystraszylismy po drodze dzikie norweskie owce
no a potem zaczela sie prawdziwa zabawa, czyli wbieganie po kamieniach
i tak w zasadzie do samego konca raz zgubilam szlak w lesie i pobieglam "na skroty", co okazalo sie srednim wyborem bo wspielam sie po znacznie bardziej stromej scianie niz powinnam.
Ostatnia prosta
I widok z gory, troche przymglony ale ladny
Podsumowujac, nie bylo az tak zle nawet kolezanka za bardzo nie narzekala i chyba jednak ze mna wystartuje no zobaczymy.
Ogolnie wczoraj duzo na nia czekalam, bo nie chcialam jej zostawiac samej na tych kalmotach. Z chlopakiem umowilysmy sie od poczatku, ze on poleci i nie bedzie sie na nas ogladal W zasadzie dopiero na ostatniej prostej, jak szczyt byl juz w zasiegu wzroku to powiedzialam jej, ze biegne i jakby sobie cos zrobila to ma glosno krzyczec a na pewno ja uslysze. Na szczescie nie by lo takiej potrzeby.
Jeszcze jedna fota zrobiona przy schodzeniu, jeziorko w cieniu gory.
08.07.2013 Poniedzialek
Rower
Dystans: 14.2 km
Czas: 44 min
Odreagowanie stresow w pracy na rowerze. Bylam sama, a poszlo mi calkiem szybko. Zabojcze gorki gdzies w 3/4 trasy wchodza coraz lepiej, ale jest jeszcze nad czym pracowac
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
10.07.2013 Sroda
Truchtanie
Dystans: 6.1 km
Czas: 40 min
Buty: minimusy
Wyszlam z domu dopiero po 21, bo wczesniej sie nie dalo. Bylo juz dosc rzesko, 14 stopni, ale przynajmniej wiatr zelzal, bo w ciagu dnia wialo mocno. Zrobilam 6 km petelke po miescie. Pierwszy km bardzo pod gore, wiec wolno, 7:06, ale reszta juz w granicach 6:3x. Na 4 km znowu zlapala mnie kolka, chociaz nic nie jadlam na 3 godziny przed biegiem. Zatrzymalam sie, porozciagalam, i ruszylam dalej, ale kolka wrocila pod koniec przeszla. Ot, i tyle wszystkiego. W domu porzadne rozciaganie.
Truchtanie
Dystans: 6.1 km
Czas: 40 min
Buty: minimusy
Wyszlam z domu dopiero po 21, bo wczesniej sie nie dalo. Bylo juz dosc rzesko, 14 stopni, ale przynajmniej wiatr zelzal, bo w ciagu dnia wialo mocno. Zrobilam 6 km petelke po miescie. Pierwszy km bardzo pod gore, wiec wolno, 7:06, ale reszta juz w granicach 6:3x. Na 4 km znowu zlapala mnie kolka, chociaz nic nie jadlam na 3 godziny przed biegiem. Zatrzymalam sie, porozciagalam, i ruszylam dalej, ale kolka wrocila pod koniec przeszla. Ot, i tyle wszystkiego. W domu porzadne rozciaganie.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
11.07.2013 Czwartek
Rower
Dystans: 15.2 km
Czas: 45 min
Samotna przejazdzka wzdluz fiordu. Juz mialam nie jechac, ale zostalo mi 50 min audiobooka do wysluchania i chcialam dokonczyc
Pierwszy raz srednia predkosc mialam powyzej 20 km/h
12.07.2013 Piatek
Dalsnuten up
Dystans: 1.9 km, 282 m up
Czas: 26 min
Znowu pojechalsmy z kolezanka wspiac sie na gore
Nie miala wyjscia po tym, jak w pracy nadeser po lunchu zaserwowala sobie moj wynalazek, kanapke z nutella, maslem orzechowym i bita smietana
Jak przyjechalysmy na miejsce to bylo slonecznie, ale Yasemin mowila ze bardziej na poludnie (tam gdzie mieszka), nadciagnela jakas gigantyczna chmura.
I rzeczywiscie, jak eczelysmy sie wspinac, na szcycie juz widac bylo gesta mgle. Udalo nam sie dostac na szczyt w momencie jak jedna strona byla kompletnie zasnuta, a druga wlasnie sie zaciagala. Fajne uczucie
a tu widok na miasto i fiord:)
z gorki poszlysmy powoli, bo po co sie spieszyc
Rower
Dystans: 15.2 km
Czas: 45 min
Samotna przejazdzka wzdluz fiordu. Juz mialam nie jechac, ale zostalo mi 50 min audiobooka do wysluchania i chcialam dokonczyc
Pierwszy raz srednia predkosc mialam powyzej 20 km/h
12.07.2013 Piatek
Dalsnuten up
Dystans: 1.9 km, 282 m up
Czas: 26 min
Znowu pojechalsmy z kolezanka wspiac sie na gore
Nie miala wyjscia po tym, jak w pracy nadeser po lunchu zaserwowala sobie moj wynalazek, kanapke z nutella, maslem orzechowym i bita smietana
Jak przyjechalysmy na miejsce to bylo slonecznie, ale Yasemin mowila ze bardziej na poludnie (tam gdzie mieszka), nadciagnela jakas gigantyczna chmura.
I rzeczywiscie, jak eczelysmy sie wspinac, na szcycie juz widac bylo gesta mgle. Udalo nam sie dostac na szczyt w momencie jak jedna strona byla kompletnie zasnuta, a druga wlasnie sie zaciagala. Fajne uczucie
a tu widok na miasto i fiord:)
z gorki poszlysmy powoli, bo po co sie spieszyc
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
14.07.2013 Niedziela
Rower
Dystans: 23.07 km
Czas: 1h 12 min
Weekend dosc leniwy, choc w neidziele dzieci zgodnie zarzadaly wyjscia na wycieczke, wiec tak jak stalismy, wsiedlismy do samochodu i pojechalismy w pobliskie gorki. Ania w bialej sukience za kolano zdobylismy szczyt na ktory zasadzalismy sie juz kilka razy, dzieciom sie podobalo, takze misja zakonczona podejscie dosc strome, oczywiscie zgubilam ta najlatwiejsza sciezke, ale co to dla nas, przeciez trzeba dzieci do wspinaczki zaprawiac. Zejscie juz po schodkach wykutych w skale, a przez chwile sie balam ze trzeba bedzie po helikopter dzdwonic
A wieczorem rower. Pojechalam sama i tak dobrze mi sie jechalo, ze tu skrecilam ze swojej stalej trasy, tam troche odbilam i wyszlo wszystkiego razem 23 km w tempie jak na mnie szybkim. Wrocilam cala mokra
16.07.2013 Wtorek
Truchtanie
Dystans: 5 km
Czas: 32 min
Jakos takie mam slabe samopoczucie ostatnio, ale jakos nie moglam wieczorem w domu wysiedziec i jak dzieciom bajke zapodalam, to szybciutko wymknelam sie na krotka petelke dookola przystani. I to byla bardzo dobra decyzja, od razu sie lepiej czuje i poniewaz nie wyszlam mega pozno, jeszcze duzo wieczoru mi zostalo na rozne domowe sprawy, bleeee...
coz, nie powiem zeby bieglo sie lekko, moze troche za szybko jak na moja forme, ale jakos tak samo wyszlo zawrotne tempo 6:30. W polowie trasy troche gorek, a pod koniec juz standardowo mnie chwycila kolka. I mzawka. Ale i tak nie zaluje
Rower
Dystans: 23.07 km
Czas: 1h 12 min
Weekend dosc leniwy, choc w neidziele dzieci zgodnie zarzadaly wyjscia na wycieczke, wiec tak jak stalismy, wsiedlismy do samochodu i pojechalismy w pobliskie gorki. Ania w bialej sukience za kolano zdobylismy szczyt na ktory zasadzalismy sie juz kilka razy, dzieciom sie podobalo, takze misja zakonczona podejscie dosc strome, oczywiscie zgubilam ta najlatwiejsza sciezke, ale co to dla nas, przeciez trzeba dzieci do wspinaczki zaprawiac. Zejscie juz po schodkach wykutych w skale, a przez chwile sie balam ze trzeba bedzie po helikopter dzdwonic
A wieczorem rower. Pojechalam sama i tak dobrze mi sie jechalo, ze tu skrecilam ze swojej stalej trasy, tam troche odbilam i wyszlo wszystkiego razem 23 km w tempie jak na mnie szybkim. Wrocilam cala mokra
16.07.2013 Wtorek
Truchtanie
Dystans: 5 km
Czas: 32 min
Jakos takie mam slabe samopoczucie ostatnio, ale jakos nie moglam wieczorem w domu wysiedziec i jak dzieciom bajke zapodalam, to szybciutko wymknelam sie na krotka petelke dookola przystani. I to byla bardzo dobra decyzja, od razu sie lepiej czuje i poniewaz nie wyszlam mega pozno, jeszcze duzo wieczoru mi zostalo na rozne domowe sprawy, bleeee...
coz, nie powiem zeby bieglo sie lekko, moze troche za szybko jak na moja forme, ale jakos tak samo wyszlo zawrotne tempo 6:30. W polowie trasy troche gorek, a pod koniec juz standardowo mnie chwycila kolka. I mzawka. Ale i tak nie zaluje
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
17.07.2013 Sroda
Rower
Dystans: 15.2 km
Czas: 45 min
Oj nie chcialo mi sie, ale ze sie juz wczesniej z mezem na rower umawialam, opiekuna do dzieci zaklepana, to nie mozna bylo sie wymigac troche za lekko sie ubralam i zapomnialam bufa na glowe ubrac, wiec troszku mnie przewialo. Maz mnie poganial, nie bylo slimaczenia ale tym razem on tez sie troche zmeczyl, zeby nie bylo ze tylko ja jedna odczuwam ze jadne na rowerze
19.07.2013 Piatek
Truchtanie
Dystans: 7 km
Czas: 44 min
Tempo: 6:18 min/km
Ostanie bieganie przed urlopem, wiec postanowilam pobiec cos "dluzszego" przyodzialam Minimusy i wybieglam nad fjord z zamiarem dobiegniecia na plaze i spowrotem. Audiocoach wylaczony, slonce swieci wiec nie mam pojecia ile biegne. Po 1 km udalo mi sie przyuwazyc, ze ciut ponizej 6:30. O, za szybko, se mysle, ale biegnie sie dobrze, oddech spokojny, piszczele na poczatku sztywne ale po 1 km sie rozruszaly. Lydki za to zaczely sie buntowac
No wiec mysle sobie, ze biegne dalej jak mi sie tak dobrze biegnie i rzeczywiscie, tempo wyszlo w miare rowne. Powiem szczerze ze po 3 km to juz sie czulam zmeczona i nawet sie rozgladalam za jakims przystankiem na rozciaganie, ale przelamalam ryzys i nastepne km weszly po 6:04 i 6:08. Lydki juz dosc mocno piekly, ale przeciez do domu trzeba bylo wrocic, wiec jeszcze 1 km po 6:15 i ostatni,lekko pod gorke 6:22.
Poniewaz dzis w koncu bylo wieczorem z 18 stopni, wyprobowalam te spodniczke do biegania. Wygladam w niej przekomicznie, moje biale nogi i te pokraczne uda... matko, skad mi sie takie uda zrobily????? Za to biega sie fajnie i wygodnie, przynajmniej mi za cieplo nie bylo, ale zbyt dobrze sie w tym stroju niestety nie preentuje.Poza tym nie mam zadnej bluzki co by dobrze do niej pasowala
A maz powiedzial, zebym w ogole pojechala autem do sasiedniego miasta i tam poszla w niej biegac, gdzie mnie nikt nie zna
Rower
Dystans: 15.2 km
Czas: 45 min
Oj nie chcialo mi sie, ale ze sie juz wczesniej z mezem na rower umawialam, opiekuna do dzieci zaklepana, to nie mozna bylo sie wymigac troche za lekko sie ubralam i zapomnialam bufa na glowe ubrac, wiec troszku mnie przewialo. Maz mnie poganial, nie bylo slimaczenia ale tym razem on tez sie troche zmeczyl, zeby nie bylo ze tylko ja jedna odczuwam ze jadne na rowerze
19.07.2013 Piatek
Truchtanie
Dystans: 7 km
Czas: 44 min
Tempo: 6:18 min/km
Ostanie bieganie przed urlopem, wiec postanowilam pobiec cos "dluzszego" przyodzialam Minimusy i wybieglam nad fjord z zamiarem dobiegniecia na plaze i spowrotem. Audiocoach wylaczony, slonce swieci wiec nie mam pojecia ile biegne. Po 1 km udalo mi sie przyuwazyc, ze ciut ponizej 6:30. O, za szybko, se mysle, ale biegnie sie dobrze, oddech spokojny, piszczele na poczatku sztywne ale po 1 km sie rozruszaly. Lydki za to zaczely sie buntowac
No wiec mysle sobie, ze biegne dalej jak mi sie tak dobrze biegnie i rzeczywiscie, tempo wyszlo w miare rowne. Powiem szczerze ze po 3 km to juz sie czulam zmeczona i nawet sie rozgladalam za jakims przystankiem na rozciaganie, ale przelamalam ryzys i nastepne km weszly po 6:04 i 6:08. Lydki juz dosc mocno piekly, ale przeciez do domu trzeba bylo wrocic, wiec jeszcze 1 km po 6:15 i ostatni,lekko pod gorke 6:22.
Poniewaz dzis w koncu bylo wieczorem z 18 stopni, wyprobowalam te spodniczke do biegania. Wygladam w niej przekomicznie, moje biale nogi i te pokraczne uda... matko, skad mi sie takie uda zrobily????? Za to biega sie fajnie i wygodnie, przynajmniej mi za cieplo nie bylo, ale zbyt dobrze sie w tym stroju niestety nie preentuje.Poza tym nie mam zadnej bluzki co by dobrze do niej pasowala
A maz powiedzial, zebym w ogole pojechala autem do sasiedniego miasta i tam poszla w niej biegac, gdzie mnie nikt nie zna