A jak nie ma wyjscia i trzeba biegac w upal a zle sie go znosi (mi tetno skacze o 10% minimum przy tym samym tempie) to jest jeszcze jedno wyjscie. Porzadnie sie schlodzic po jakims czasie (np. w polowie dystansu). Porzadnie, czyli nie napic sie kilka lykow cieplej wody z bidona, bo to nic nie daje, tylko sie konkretnie oblac. Jesli biega sie po wsiach sprawa jest prosta - zawsze kogos sie spotka przy jakims domku za plotem. Prosisz taka osobe zeby cie oblala woda ze szlaucha. Jakkolwiek glupio to brzmi, mi jeszcze nigdy nikt nie odmowil

Po takim prysznicu (z naciskiem na porzadne zmoczenie glowy i tulowia, nogi mozna odpuscic) mozna biec kolejne 5-10 km. Przynajmniej mi to bardzo pomaga, tetno tez znaczaco sie obniza na kolejne km. Na wsiach spradzaja sie tez cmentarze - na kazdym jest kranik, chociaz trzeba uwazac zeby nie trafic akurat na jakis zalobnikow, ale ja ze 3 razy z cmentarzy korzystalem i sie chlodzilem. W miescie jest gorzej, ale mozna sobie wsadzic glowe do fontanny (nie wiem czy to karalne

), albo po drodze kupowac w kioskach wode i ja pic/polewac sie. Niemniej mi samo picie malo pomaga, natomiast schlodzenie sie duzo bardziej.