Biegam 2 miesiace i nic... POMOCY!!
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Masa mniej więcej po tygodniu normalnego regularnego żywienia, rano, po wizycie w toalecie. Z reguły jest prawdziwa, no i nie zmienia się wiele.
Wiadomo, po większym obżarstwie waga potrafi skoczyć nawet 2-3kg w górę, a po długich zawodach może być i 3kg mniejsza, ale tego nie licze jako mojej "prawdziwej" wagi.
Wiadomo, po większym obżarstwie waga potrafi skoczyć nawet 2-3kg w górę, a po długich zawodach może być i 3kg mniejsza, ale tego nie licze jako mojej "prawdziwej" wagi.
The faster you are, the slower life goes by.
-
Adrian26
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Mi się nie chce wierzyć w to co dziś zobaczyłem. Na treningu pod wieczór zrobiłem w sumie 15 km, z czego 10 km na granicy 2/3 zakresu. Przed wyjściem na trening wszedłem na wagę w samych majtkach, podobnie teraz. Różnica jest 3 kg w dół, mimo że od przyjścia z treningu (prawie 3h) wypiłem koło 2 litrów płynów...
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
- cava
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie mam siły.klosiu pisze: Zaraz mnie cava zaatakuje, co ja tu wypisuję.
Pół kilo mięsa dziennie + mój "qasiwegetarianizm"(?! że co !?) ogłupiły mnie dokumentnie.
Siedzę i próbuję sobie to zwizualizować od wczoraj. :/
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
@cava, wegetarianizm jest "gópi" 
Choć przyzna,m ze odkąd zacząłem szurać to mniej mięsa jem, a więcej warzyw i nabiału.
Ale i tak uważam, że wegetarianizm jest "gópi"
Choć przyzna,m ze odkąd zacząłem szurać to mniej mięsa jem, a więcej warzyw i nabiału.
Ale i tak uważam, że wegetarianizm jest "gópi"
- cava
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Żeby tam tylko gópi.
Właśnie się dowiedziałam, że od wegetarianizmu stawy człowiekowi wysychają.
To dopiero jest COŚ!
Nie przyznawaj się Skoor do tego nabiału, przyjdzie Kłosiu i Cię przejedzie za karę swoją czadziarską 29tką.
Bo nabiał to dopiero jest GÓPI.

Właśnie się dowiedziałam, że od wegetarianizmu stawy człowiekowi wysychają.
To dopiero jest COŚ!
Nie przyznawaj się Skoor do tego nabiału, przyjdzie Kłosiu i Cię przejedzie za karę swoją czadziarską 29tką.
Bo nabiał to dopiero jest GÓPI.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
cava, a może tak bardziej merytorycznie
.
Otóż fakty są takie, że wszystkie wyniki sportowe mi się poprawiły i to nie o 1-5% co byłoby ostatecznie do zrobienia z treningu, tylko o 15-20%, im dłuższe zawody, tym większa poprawa. W czterodniowej etapówce o międzynarodowym składzie w generalce zająłem o 120 pozycji lepsze miejsce niż dwa lata temu, a to już po prostu przepaść.
Czyli wyniki są lepsze od 40 minut na pięciogodzinnych zawodach, do ponad godziny na sześciogodzinnych.
Ok, część z tego to nowy rower i solidne ćwiczenia zjazdów, ale na podjazdach też jestem znacznie lepszy, mimo że waga mi się nie zmieniła. Zmienił się skład ciała, zrobiłem się mniej otłuszczony.
Wytrzymałość skoczyła niesamowicie, często pod koniec długiego wyścigu wyprzedzam zawodników jak słupki, nie dlatego że jestem szybszy. To oni zwalniają w miarę dystansu, ja jadę równo.
I powtarzam, to nie wynika z treningu, bo zasadniczo jest prawie taki sam jak rok i dwa lata temu. Więc z czego?
Wywlekanie literówek to bardzo słaby argument
.
Otóż fakty są takie, że wszystkie wyniki sportowe mi się poprawiły i to nie o 1-5% co byłoby ostatecznie do zrobienia z treningu, tylko o 15-20%, im dłuższe zawody, tym większa poprawa. W czterodniowej etapówce o międzynarodowym składzie w generalce zająłem o 120 pozycji lepsze miejsce niż dwa lata temu, a to już po prostu przepaść.
Czyli wyniki są lepsze od 40 minut na pięciogodzinnych zawodach, do ponad godziny na sześciogodzinnych.
Ok, część z tego to nowy rower i solidne ćwiczenia zjazdów, ale na podjazdach też jestem znacznie lepszy, mimo że waga mi się nie zmieniła. Zmienił się skład ciała, zrobiłem się mniej otłuszczony.
Wytrzymałość skoczyła niesamowicie, często pod koniec długiego wyścigu wyprzedzam zawodników jak słupki, nie dlatego że jestem szybszy. To oni zwalniają w miarę dystansu, ja jadę równo.
I powtarzam, to nie wynika z treningu, bo zasadniczo jest prawie taki sam jak rok i dwa lata temu. Więc z czego?
Wywlekanie literówek to bardzo słaby argument
The faster you are, the slower life goes by.
- Bylon
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1613
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Piszesz w tym momencie o korzyściach z tłuszczówki, Klosiu?
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Tak myślę. Różnica w wytrzymałości na długich zawodach jest ogromna w stosunku do poprzednich lat. Przynajmniej częściowo przypisuję to zimowej diecie, choć i teraz można chyba powiedzieć że odżywiam się wysokotłuszczowo, z tłuszczu idzie 30-40% kalorii w zależności od dnia.
The faster you are, the slower life goes by.
- Bylon
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1613
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Czyli teraz masz dietę mieszaną? Połowa węgle, połowa tłuszcze?
Uważaj, taka dieta jest uważana za niekorzystną dla zdrowia (nie przez jakieś tam "instytuty zdrowego żywienia", tylko trochę mądrzejsze osoby o trochę większej wiedzy na temat biochemii, na forum menshealth.pl możesz o tym dużo poczytać, podyskutować), metabolizm węglowodanów przy takim udziale tłuszczu jest zupełnie inny i bardzo niefajny dla człowieka.
Uważaj, taka dieta jest uważana za niekorzystną dla zdrowia (nie przez jakieś tam "instytuty zdrowego żywienia", tylko trochę mądrzejsze osoby o trochę większej wiedzy na temat biochemii, na forum menshealth.pl możesz o tym dużo poczytać, podyskutować), metabolizm węglowodanów przy takim udziale tłuszczu jest zupełnie inny i bardzo niefajny dla człowieka.
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
- cava
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Klosiu, po pierwsze, to musiałoby być Cię podwójnie, jeden na diecie takiej jaką masz a drugi na innej, żeby móc realnie ocenić co jest kwestią diety a co treningu.
Obserwuję męża i jego sporą grupę młodszych i równoletnich kolegów- żaden nie jest na diecie tłuszczowej do tego stopnia, że nawet moje quasiwegetraińskie gotowanie, to dla nich masakra- za dużo tłuszczu i poczęstowani, jedzą tylko z uprzejmości jakieś homeopatyczne porcje.
Niektórzy zapaleńcy sa wmiksowani w sport na maksa i mają komplenego szmergla na punkcie wydolności i jakości swoich ciał, niektórzy dodatkowo ze sportu żyją (są trenerami, instruktorami). Postępy w pierwszych latach porobili kolosalne a wyniki sa dla nich konieczne do posiadania jakiejś marki więc zarabiania.
To jest kwestia treningu. I co z tego że trening jest cykliczny, przecież trzeba LAT na wypracowanie właśnie wytrzymałości i techniki. A co tu wymyślić, jak "żeby jeżdzić to trzeba jeżdzić" i tyle. No i trzeba mieć jakies tam predyspozycje, jedni mają inni nie, najwyraźniej Ty je masz a to one są kluczowe.
Jakby dieta tłuszczowa była kluczem do nawet 0,01% lepszych wyników, to by na niej wszyscy jeżdzili, nawet jakby była zabójcza i zabroniona. Wbrew sugestiom jednego z użytkowników że panuje zmowa milczenia i w tajemnicy zawodowcy jeżdża na tłuszczówce, to... to sa ludzie żyjacy między ludzmi. Z Kwiatkiem można sobie pojeździć i zapytac co jada Alberto, Majkę spotkać przy posiłku i własnym okiem zobaczyć co je. Amatorzy jezdzą sobie z nimi na zgrupowania lub kiedys jezdzili w teamach, patrzą, podglądają a potem kłapią paszczą na prawo i lewo.
Podsumuję to tak.
Spieram się z Tobą, bo mam inne zdanie
a da się z Tobą rozmawiać. Ale najważniejsze tak naprawdę jest, jak każdy z nas czuje się na swojej diecie i na ile jest przekonany że jest dla niego dobra.
Bo jesteśmy różni. Może Tobie, faktycznie służy w jakimś sensie, ale tak naprawdę o długofalowych skutkach, będziemy mogli sie wypowiedzieć obydwoje za jakieś naście-dzieści lat.
Ja uważam, ze dieta tłuszczowa to marketingowa ściema opracowna tylko i wyłącznie w nastawieniu na szybki zysk ludzi którzy na jej promowaniu zarabiają, a dieta wysokobiałkowa niszczy nerki i wywołuje w późniejszym czasie choroby reumatoidalne.
Są skuteczne przy szybkim odchudzaniu i nigdy tego nie negowałam, ale IMO przyszłe koszty zdrowotne są większe niż doraźne zyski.
Dostaję też drgawek, jak widzę konfabulacje, że węglowdany to takie zło.
Co innego węglowodany w naturalnej formie, a co innego słodycze czy żywność wysokoprzetworzona.
No kto by dał radę nabić wagę na kaszy gryczanej z warzywami i truskawkach na deser?! Nikt, bo to okropnie mało kalorii i trzebaby zagęszczać masakrycznie żeby w ogóle wyrobić limit dzienny.
Natomiast faktycznie nie ma problemu sie zaokrąglić, jak tu sie zje drozdzówkę, a tam klucha ze skwarkami i poprawi piwkiem z chipsem i cocacolą itd.
Nawet małe ilości takiego jedzenia, są masakrycznie kaloryczne i na dodatek niezdrowe i w tym też zawsze sie z tobą zgadzałam ze dieta ma byc mozliwie jak najbardziej oparta na produktach jak najniżej przetworzonych.
BTW
Zwierzęta tyją- np. miś po wylezieniu wiosną z gawry, je swoje misiowe jedzenie i tyje jak najęty. Jakby nie przyszła zima i nie musiał głodować w hibernacji przejadając zgromadzony zapas, to by sie kolejnej wiosny kalendarzowej toczył a nie szedł.
Wiem też, jak potrafią się zapaść konie puszczone na obfitą łąkę w wolnym letnim chowie. Jak kule, które wstyd pokazać na zawodach nawet towarzyskich, takich "U Mariana za drewutnią" trzeba pakowac do stajni, stawiac na trociny, 2 razy dziennie karuzela i odchudzać na przetworzonej diecie z odżywek.
W naturalnych warunkach, schudłyby sobie zimą w czasie głodu i zimna i znów utyły latem.
My mamy te same mechanizmy wbudowane przez naturę, tyle że zyjac w dobrobycie otoczeni łatwodostępnym jedzeniem, nie mamy okazji glodować.
Ale jednk umysłowo, chyba jesteśmy (a przynajmniej powinniśmy być)jednak bardziej świadomi konsekwencji swoich
czynów niż zwierzęta.
Obserwuję męża i jego sporą grupę młodszych i równoletnich kolegów- żaden nie jest na diecie tłuszczowej do tego stopnia, że nawet moje quasiwegetraińskie gotowanie, to dla nich masakra- za dużo tłuszczu i poczęstowani, jedzą tylko z uprzejmości jakieś homeopatyczne porcje.
Niektórzy zapaleńcy sa wmiksowani w sport na maksa i mają komplenego szmergla na punkcie wydolności i jakości swoich ciał, niektórzy dodatkowo ze sportu żyją (są trenerami, instruktorami). Postępy w pierwszych latach porobili kolosalne a wyniki sa dla nich konieczne do posiadania jakiejś marki więc zarabiania.
To jest kwestia treningu. I co z tego że trening jest cykliczny, przecież trzeba LAT na wypracowanie właśnie wytrzymałości i techniki. A co tu wymyślić, jak "żeby jeżdzić to trzeba jeżdzić" i tyle. No i trzeba mieć jakies tam predyspozycje, jedni mają inni nie, najwyraźniej Ty je masz a to one są kluczowe.
Jakby dieta tłuszczowa była kluczem do nawet 0,01% lepszych wyników, to by na niej wszyscy jeżdzili, nawet jakby była zabójcza i zabroniona. Wbrew sugestiom jednego z użytkowników że panuje zmowa milczenia i w tajemnicy zawodowcy jeżdża na tłuszczówce, to... to sa ludzie żyjacy między ludzmi. Z Kwiatkiem można sobie pojeździć i zapytac co jada Alberto, Majkę spotkać przy posiłku i własnym okiem zobaczyć co je. Amatorzy jezdzą sobie z nimi na zgrupowania lub kiedys jezdzili w teamach, patrzą, podglądają a potem kłapią paszczą na prawo i lewo.
Podsumuję to tak.
Spieram się z Tobą, bo mam inne zdanie
Bo jesteśmy różni. Może Tobie, faktycznie służy w jakimś sensie, ale tak naprawdę o długofalowych skutkach, będziemy mogli sie wypowiedzieć obydwoje za jakieś naście-dzieści lat.
Ja uważam, ze dieta tłuszczowa to marketingowa ściema opracowna tylko i wyłącznie w nastawieniu na szybki zysk ludzi którzy na jej promowaniu zarabiają, a dieta wysokobiałkowa niszczy nerki i wywołuje w późniejszym czasie choroby reumatoidalne.
Są skuteczne przy szybkim odchudzaniu i nigdy tego nie negowałam, ale IMO przyszłe koszty zdrowotne są większe niż doraźne zyski.
Dostaję też drgawek, jak widzę konfabulacje, że węglowdany to takie zło.
Co innego węglowodany w naturalnej formie, a co innego słodycze czy żywność wysokoprzetworzona.
No kto by dał radę nabić wagę na kaszy gryczanej z warzywami i truskawkach na deser?! Nikt, bo to okropnie mało kalorii i trzebaby zagęszczać masakrycznie żeby w ogóle wyrobić limit dzienny.
Natomiast faktycznie nie ma problemu sie zaokrąglić, jak tu sie zje drozdzówkę, a tam klucha ze skwarkami i poprawi piwkiem z chipsem i cocacolą itd.
Nawet małe ilości takiego jedzenia, są masakrycznie kaloryczne i na dodatek niezdrowe i w tym też zawsze sie z tobą zgadzałam ze dieta ma byc mozliwie jak najbardziej oparta na produktach jak najniżej przetworzonych.
BTW
Zwierzęta tyją- np. miś po wylezieniu wiosną z gawry, je swoje misiowe jedzenie i tyje jak najęty. Jakby nie przyszła zima i nie musiał głodować w hibernacji przejadając zgromadzony zapas, to by sie kolejnej wiosny kalendarzowej toczył a nie szedł.
Wiem też, jak potrafią się zapaść konie puszczone na obfitą łąkę w wolnym letnim chowie. Jak kule, które wstyd pokazać na zawodach nawet towarzyskich, takich "U Mariana za drewutnią" trzeba pakowac do stajni, stawiac na trociny, 2 razy dziennie karuzela i odchudzać na przetworzonej diecie z odżywek.
W naturalnych warunkach, schudłyby sobie zimą w czasie głodu i zimna i znów utyły latem.
My mamy te same mechanizmy wbudowane przez naturę, tyle że zyjac w dobrobycie otoczeni łatwodostępnym jedzeniem, nie mamy okazji glodować.
Ale jednk umysłowo, chyba jesteśmy (a przynajmniej powinniśmy być)jednak bardziej świadomi konsekwencji swoich
czynów niż zwierzęta.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
cava pisze:Zwierzęta tyją- np. miś po wylezieniu wiosną z gawry, je swoje misiowe jedzenie i tyje jak najęty. Jakby nie przyszła zima i nie musiał głodować w hibernacji przejadając zgromadzony zapas, to by sie kolejnej wiosny kalendarzowej toczył a nie szedł.
Wiem też, jak potrafią się zapaść konie puszczone na obfitą łąkę w wolnym letnim chowie. Jak kule, które wstyd pokazać na zawodach nawet towarzyskich, takich "U Mariana za drewutnią" trzeba pakowac do stajni, stawiac na trociny, 2 razy dziennie karuzela i odchudzać na przetworzonej diecie z odżywek.
W naturalnych warunkach, schudłyby sobie zimą w czasie głodu i zimna i znów utyły latem.
My mamy te same mechanizmy wbudowane przez naturę, tyle że zyjac w dobrobycie otoczeni łatwodostępnym jedzeniem, nie mamy okazji glodować.
Ale jednk umysłowo, chyba jesteśmy (a przynajmniej powinniśmy być)jednak bardziej świadomi konsekwencji swoich
czynów niż zwierzęta.
Cava, pieknie to ujelas... Bo czym wiecej jestesmy jesli nie troche bardziej ogarnietymi (czy napewno) zwierzakami?
- wiercipieta
- Wyga

- Posty: 83
- Rejestracja: 29 lis 2011, 15:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Moim zdaniem redukując wagę z czegoś trzeba ciąć. Z białka ciąć nie należy bo to nasz budulec. Z tłuszczu też nie, bo zaburzamy gospodarkę hormonalną. Ich zastąpić się nie da. Węglowodany dostarczają energii. I tutaj możemy dokonywać w miarę najmniej szkodliwych cięć. Nie mówię już o diecie ketogennej, ale nawet obcinając z książkowych 55% energii z węgli na dobę, do 20%, żadnej krzywdy sobie nie robimy. A zatem, mając do wyboru rezygnację z porcji mięsa, porcji oliwy, czy łyżyki mąki pełnoziarnistej, zrezygnujmy z tego ostatniego. Przynajmniej ja tak robię. 
- JackStaff
- Wyga

- Posty: 100
- Rejestracja: 11 mar 2013, 14:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak




