Biegam 2 miesiace i nic... POMOCY!!
-
Adrian26
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Owszem, to nie jest prosta sprawa, ale tak naprawdę to jak wyglądamy zależy tylko i wyłącznie od nas, nie możemy wszystkiego zwalać na mamy, babcie, źle wyposażone sklepiki szkolne czy zapracowany tryb życia
Piszę to z perspektywy osoby, która ważyła kiedyś 30 kg więcej i nigdy nie miała rewelacyjnej przemiany materii. Jeżeli komuś naprawdę zależy, to w końcu osiągnie swoją wymarzoną wagę/figurę, potrzeba tylko trochę wysiłku, systematyczności, silnej woli, no i pewnych zmian w jadłospisie 
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
-
gryczana
- Wyga

- Posty: 92
- Rejestracja: 10 maja 2013, 13:15
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
zgadzam się. Ja ważyłam kiedyś ponad 100 kg, teraz 78 i walczę o dalszy spadekAdrian26 pisze:Owszem, to nie jest prosta sprawa, ale tak naprawdę to jak wyglądamy zależy tylko i wyłącznie od nas, nie możemy wszystkiego zwalać na mamy, babcie, źle wyposażone sklepiki szkolne czy zapracowany tryb życiaPiszę to z perspektywy osoby, która ważyła kiedyś 30 kg więcej i nigdy nie miała rewelacyjnej przemiany materii. Jeżeli komuś naprawdę zależy, to w końcu osiągnie swoją wymarzoną wagę/figurę, potrzeba tylko trochę wysiłku, systematyczności, silnej woli, no i pewnych zmian w jadłospisie
-
Adrian26
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Też mam koleżanke, która waży około 100 kg (przy wzroście 168 cm). Patrząc jednak na jej jadłospis to się nie dziwie...Prawie codziennie je chipsy, lody, piwka itp. Nie wiem już ile razy "chciała" schudnąć. Prosiła mnie o pomoc, nie pamiętam już ile takich pogadanek mieliśmy. Niby wszystko zrozumiała, a za kilka godzin widze ją z batonem w ręce i butelką coca coli...niestety bez silnego charakteru i poświęceń nie da się osiągnąć celu 
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Kiedyś na szkoleniu przyglądałem się kobiecie ważącej ze 30kg więcej ode mnie, a "zdrowe" rumieńce wyraźnie świadczyły o nadciśnieniu, mimo że była dość młoda. W ciągu trzech godzin wypiła po litrowej butelce coli i sprite, a przy okazji zjadła paczkę jakichś cukierków, pewnie nawet nie uważając tego za posiłek. Przy takim odżywianiu nie ma najmniejszych szans na schudnięcie.
Przy jakimś tam poziomie spożycia cukru schudnięcie jest bardzo trudne, bo insulina jest podwyższona cały czas, kierując gros kalorii w tkankę tłuszczową, więc jest się głodnym co chwilę.
Po prostu komórki nie otrzymują wystarczających ilości energii z posiłku, a to co idzie w tłuszcz dzięki insulinie nie może się z niego wydostać. Konieczne jest kilka dni drastycznego ograniczenia węgli, żeby insulina spadła do fizjologicznego poziomu. Wtedy apetyt spadnie i będzie można zacząć chudnąć. Ale swoje trzeba przecierpieć.
Zdrowy człowiek, z chwilą gdy spadnie mu insulina po strawieniu posiłku zaczyna wykorzystywać kalorie z własnego tłuszczu i jeszcze długo nie jest głodny, po prostu jego komórki cały czas "mają co jeść". A człowiek z rozregulowaną gospodarką insuliny jest głodny w momencie, gdy skończy się dopływ kalorii z trawionego posiłku, nieważne ile z niego poszło w zapas tłuszczu. Więc jest głodny znacznie częściej, im bardziej lekkostrawne węglowodany je, tym częściej. I to cała tajemnica.
Przy jakimś tam poziomie spożycia cukru schudnięcie jest bardzo trudne, bo insulina jest podwyższona cały czas, kierując gros kalorii w tkankę tłuszczową, więc jest się głodnym co chwilę.
Po prostu komórki nie otrzymują wystarczających ilości energii z posiłku, a to co idzie w tłuszcz dzięki insulinie nie może się z niego wydostać. Konieczne jest kilka dni drastycznego ograniczenia węgli, żeby insulina spadła do fizjologicznego poziomu. Wtedy apetyt spadnie i będzie można zacząć chudnąć. Ale swoje trzeba przecierpieć.
Zdrowy człowiek, z chwilą gdy spadnie mu insulina po strawieniu posiłku zaczyna wykorzystywać kalorie z własnego tłuszczu i jeszcze długo nie jest głodny, po prostu jego komórki cały czas "mają co jeść". A człowiek z rozregulowaną gospodarką insuliny jest głodny w momencie, gdy skończy się dopływ kalorii z trawionego posiłku, nieważne ile z niego poszło w zapas tłuszczu. Więc jest głodny znacznie częściej, im bardziej lekkostrawne węglowodany je, tym częściej. I to cała tajemnica.
The faster you are, the slower life goes by.
- smopi
- Stary Wyga

- Posty: 221
- Rejestracja: 16 wrz 2010, 08:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
klosiu, wszyscy miłośnicy "słodkich" kalorii powinni sobie to wydrukować i powiesić na łóżkiem. Znam kilka osób których dieta wygląda tak jak to opisałeś. Najpierw słodycze, bardzo szybko ponowne uczucie głodu i przymulenia.... na to słodycze bo po tym czują się dobrze. A najfajniejsze są tłumaczenia, że nie mogą schudnąć bo takie geny....klosiu pisze:Kiedyś na szkoleniu przyglądałem się kobiecie ważącej ze 30kg więcej ode mnie, a "zdrowe" rumieńce wyraźnie świadczyły o nadciśnieniu, mimo że była dość młoda. W ciągu trzech godzin wypiła po litrowej butelce coli i sprite, a przy okazji zjadła paczkę jakichś cukierków, pewnie nawet nie uważając tego za posiłek. Przy takim odżywianiu nie ma najmniejszych szans na schudnięcie.
Przy jakimś tam poziomie spożycia cukru schudnięcie jest bardzo trudne, bo insulina jest podwyższona cały czas, kierując gros kalorii w tkankę tłuszczową, więc jest się głodnym co chwilę.
Po prostu komórki nie otrzymują wystarczających ilości energii z posiłku, a to co idzie w tłuszcz dzięki insulinie nie może się z niego wydostać. Konieczne jest kilka dni drastycznego ograniczenia węgli, żeby insulina spadła do fizjologicznego poziomu. Wtedy apetyt spadnie i będzie można zacząć chudnąć. Ale swoje trzeba przecierpieć.
Zdrowy człowiek, z chwilą gdy spadnie mu insulina po strawieniu posiłku zaczyna wykorzystywać kalorie z własnego tłuszczu i jeszcze długo nie jest głodny, po prostu jego komórki cały czas "mają co jeść". A człowiek z rozregulowaną gospodarką insuliny jest głodny w momencie, gdy skończy się dopływ kalorii z trawionego posiłku, nieważne ile z niego poszło w zapas tłuszczu. Więc jest głodny znacznie częściej, im bardziej lekkostrawne węglowodany je, tym częściej. I to cała tajemnica.
- apaczo
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1565
- Rejestracja: 09 lut 2012, 12:07
- Życiówka na 10k: 34:54
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Jak zwykle perfekcyjnie MISTRZU!klosiu pisze:Kiedyś na szkoleniu przyglądałem się kobiecie ważącej ze 30kg więcej ode mnie, a "zdrowe" rumieńce wyraźnie świadczyły o nadciśnieniu, mimo że była dość młoda. W ciągu trzech godzin wypiła po litrowej butelce coli i sprite, a przy okazji zjadła paczkę jakichś cukierków, pewnie nawet nie uważając tego za posiłek. Przy takim odżywianiu nie ma najmniejszych szans na schudnięcie.
Przy jakimś tam poziomie spożycia cukru schudnięcie jest bardzo trudne, bo insulina jest podwyższona cały czas, kierując gros kalorii w tkankę tłuszczową, więc jest się głodnym co chwilę.
Po prostu komórki nie otrzymują wystarczających ilości energii z posiłku, a to co idzie w tłuszcz dzięki insulinie nie może się z niego wydostać. Konieczne jest kilka dni drastycznego ograniczenia węgli, żeby insulina spadła do fizjologicznego poziomu. Wtedy apetyt spadnie i będzie można zacząć chudnąć. Ale swoje trzeba przecierpieć.
Zdrowy człowiek, z chwilą gdy spadnie mu insulina po strawieniu posiłku zaczyna wykorzystywać kalorie z własnego tłuszczu i jeszcze długo nie jest głodny, po prostu jego komórki cały czas "mają co jeść". A człowiek z rozregulowaną gospodarką insuliny jest głodny w momencie, gdy skończy się dopływ kalorii z trawionego posiłku, nieważne ile z niego poszło w zapas tłuszczu. Więc jest głodny znacznie częściej, im bardziej lekkostrawne węglowodany je, tym częściej. I to cała tajemnica.
Troszeczkę się znam na sporcie i jestem praktykiem. Wszystkie moje rady opieram na swoim wieloletnim doświadczeniu, ale przyznaję, że nie jestem nieomylny, gdyż człowiek uczy się całe życie i ma prawo zmienić swoje poglądy, przekonania.
-
piotrek90
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 581
- Rejestracja: 08 mar 2012, 15:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Admin
biegaczkaxxx pisze: Biegam juz 2 miesiace ponad 40 min i jestem zawiedziona, poniewaz nic nie schudłam, stoje w miejscu z waga...
Straszne rzeczy
Nie wiem ludziom to się wydaje że pójdą se trochę poczłapać i 10kg w tali po tygodniu mniej.
Samo bieganie w utracie wagi nic nie da, mało tego może spowodować wzrost wagi, potrzebna jest zmiana nawyków żywieniowych.
-
saper
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
Widac cukroholizm to nalog jak kazdy inny.smopi pisze:Najpierw słodycze, bardzo szybko ponowne uczucie głodu i przymulenia.... na to słodycze bo po tym czują się dobrze
-
piotrek90
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 581
- Rejestracja: 08 mar 2012, 15:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Admin
saper pisze:Widac cukroholizm to nalog jak kazdy inny.smopi pisze:Najpierw słodycze, bardzo szybko ponowne uczucie głodu i przymulenia.... na to słodycze bo po tym czują się dobrze
Podobno mocniejszy od uzależnienia od heroiny. Były prowadzone takie badania na szczurach, gdzie podawano im cukier i heroinę i szczury wybierały cukier. Ogólnie to ciężko mi w to uwierzyć, no ale badania naukowe to badania naukowe
-
Adrian26
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Tylko nie wiadomo jakie miałoby to przełożenie na ludzi
Gdybyś krowie postawił trawe i cukierki, to zapewne po cukierki by nie sięgnęła
W przypadku szczurów trudno byłoby oczekiwać, aby korzystały z heroiny, bo przecież raczej zbyt wielkiego kontaktu z nią zwykle nie mają - chyba, że były nią faszerowane wcześniej
Z drugiej strony niekoniecznie musiałaby ona działać uzależniająco na nie. To jest zbyt złożony problem moim zdaniem 
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
-
Mar.co
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 685
- Rejestracja: 17 lis 2012, 17:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Myśle że kolega zapomniał dopisać, że szczury biorące udział w tym eksperymencie były systematycznie szprycowane kompotem a karmione cukrem i wtedy podstawiono im do wyboru jedną z opcji i wyszło na to że jedno uzależnienie wpływa bardziej na behawioryzm niż inne. Ciekawe jak by jeszcze dodać do tego alkohol, co by wybrał.
- cava
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
klosiu pisze:Oczywiście, ale co powoduje tą nadpodaż?
Chciwość.
Człowiek je bo: jest smaczne, nie ma co robić, leży w zasięgu, bo inni jedzą itd. itp.
Jak siadłam na tyłku z braku koncepcji to nabiłam 3 kilo w niecałe pół roku, choć w sumie nie obżerałam się.
Ale spalałam sporo mniej a wieczorami czasu i okazji na jedzenie i winko miałam sporo więcej.
A podejrzewam ze samego tłuszczu nabiłam więcej bo mięśnie spadły a waga wzrosła.
Nie jadam śmieci (sporadycznie), nie lubię piwa, chipsów, pizzy itp. Nie mam problemów hormonalnych, mitycznych "grubych kości" , genu otyłości , problemów hormonalnych .
Na normalnym zdrowym jedzeniu jak się go je za dużo, się tyje nawet jak się jest zdrowym i niespecjalnie żarłocznym.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
cava --> Ja generalnie jestem przeciw szukaniu powodów otyłości w łakomstwie, chciwości i słabej woli otyłych. Pewnie, świetnie to dowartościowuje szczupłych (jacy to oni nie są wspaniali że wytrzymują, a tak naprawdę mają po prostu znacznie mniejszy apetyt), ale jest kompletnie niemerytoryczne. Otyłość można bez trudu wywołać u zwierząt, np hamując wydzielanie estrogenów czy podając im insulinę. I co, też nagle stają się łakome?
A to, że utyłaś na swojej "zdrowej", wysokowęglowodanowej quasiwegetariańskiej diecie, to jak dla mnie jest dowód, że taka zdrowa ona znów nie jest. Po prostu trzymasz wagę w ryzach za pomocą sportu, który poprawia metabolizm insuliny.
A to, że utyłaś na swojej "zdrowej", wysokowęglowodanowej quasiwegetariańskiej diecie, to jak dla mnie jest dowód, że taka zdrowa ona znów nie jest. Po prostu trzymasz wagę w ryzach za pomocą sportu, który poprawia metabolizm insuliny.
The faster you are, the slower life goes by.
-
Adrian26
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Jak już jesteśmy przy temacie żywienia. To czy ktoś mógłby rozpisać przykładowy dzień "diety" niskowęglowodanowej (niekoniecznie książkowy, ale sprawdzony na sobie), bo ja jakoś sobie tego nie wyobrażam 
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Nie trzeba do tego mega wyobraźni
.
Śniadanie jajecznica z trzech na bekonie i smalcu.
Obiad 300g schabu w gulaszu z dwoma bakłażanami, pomidorami, papryką, cebulką itp itd
Kolacja smażona pierś kurzęca, karkówka itp itd
Do tego w dowolnych ilościach sałatki np z pomidorów, ogórków małosolnych i sałaty, jakieś warzywka, gotowana kapusta itp itd, możliwości są niezliczone, a dopóki nie będzie się jadło dużych ilości owoców, to za nic nie wejdzie się powyżej 100g węgli dziennie.
Nie trzeba się bawić w 5 posiłków dziennie, bo jest się znacznie mniej głodnym niż na węglach. Je się gdy się jest głodnym i ile się chce.
Z tym że zaznaczam, że kompletnie to się nie nadaje do intensywnych treningów, nawet nie wyjdzie się z intensywnością poza tlen. Dlatego stosowałem to tylko w czasie roztrenowania, schudłem wtedy w miesiąc 5 kg.
Za to sprawność umysłowa po paru dniach się znacznie podnosi, nie ma problemów z koncentracją i sennością po południu. Bardzo mi się to podobało.
Zaraz mnie cava zaatakuje, co ja tu wypisuję
.
Śniadanie jajecznica z trzech na bekonie i smalcu.
Obiad 300g schabu w gulaszu z dwoma bakłażanami, pomidorami, papryką, cebulką itp itd
Kolacja smażona pierś kurzęca, karkówka itp itd
Do tego w dowolnych ilościach sałatki np z pomidorów, ogórków małosolnych i sałaty, jakieś warzywka, gotowana kapusta itp itd, możliwości są niezliczone, a dopóki nie będzie się jadło dużych ilości owoców, to za nic nie wejdzie się powyżej 100g węgli dziennie.
Nie trzeba się bawić w 5 posiłków dziennie, bo jest się znacznie mniej głodnym niż na węglach. Je się gdy się jest głodnym i ile się chce.
Z tym że zaznaczam, że kompletnie to się nie nadaje do intensywnych treningów, nawet nie wyjdzie się z intensywnością poza tlen. Dlatego stosowałem to tylko w czasie roztrenowania, schudłem wtedy w miesiąc 5 kg.
Za to sprawność umysłowa po paru dniach się znacznie podnosi, nie ma problemów z koncentracją i sennością po południu. Bardzo mi się to podobało.
Zaraz mnie cava zaatakuje, co ja tu wypisuję
The faster you are, the slower life goes by.


