Biegam regularnie od 2 lat. Nigdy nie udawałem zawodowca lecz biegam średnio 2-3x tygodniowo po 8-10 km zawsze ze średnią szybkością w przedziale 10-12 km/h. Mam 178 cm wzrostu i 85 kg wagi. Nie jestem grubasem - raczej atletyczna budowa ciała.
Od pewnego czasu biegam z monitorem pracy serca (Polar). Otóż, przy szybkości 10-11 km/h serce pracuje w tempie ok. 170 uderzeń na minutę. Używam tego monitora by wiedzieć czy moje serce pracuje w zakresie "spalania tłuszczu" czy powyżej. Okazuje się, że biegnąć nornalnym tempem joggingowym (10-12 km/h) jestem znacznie wyżej niż "tempo spalania" (110-120). Czy to oznacza, że nie spalam tłuszczu tylko wzmacniam serce i naczynia kwionośne?
Nawet po biegu jak zwolnie do szybkiego marszu (6-7 km/h) to tętno mam wciąż na poziomie 130. Jeżeli chcę mieć 110 to praktycznie muszę iść tiptopkami

Dodam tylko, że biegnąc tempem 11 km/h przez 45-60 min. nie odczuwam żadnego zmęczenia, nierównego oddechu, mroczków w oczach, idzie jak po maśle. Dlatego zastanawia mnie dlaczego moje serce pracuje na tak wysokich obrotach.
Napiszcie parę słów: jak to jest z wami?
Pozdro