Paweł - 40:XX wiosna, 39:XX jesień

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

23/06/2013
29'43" (4:55KM) - 6,034 KM
6km-75%

Pełen luz. Przez cały bieg nie spojrzałem ani na chwilę na stoper. Nie patrzyłem na tempo i wyszło teoretycznie za szybkie. Mimo tego się nie zmęczyłem i to był bieg spokojny dla mnie, więc nie ma się czym przejmować. Trochę czułem jeszcze łydki po wczorajszym przymusowym tysiaku, ale to minimalnie. Do niedzieli przejdzie. Cały czas podczas biegu padało, ale w sumie przyjemnie było. W niedzielę ma być ok. 14 stopni o 12. Zapowiada się dobra pogoda do biegania. Trochę się obawiam, ale będzie dobrze. Przynajmniej mam taką nadzieję.
PKO
Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

26/05/2013
42'00" (4:12KM) - 10 KM
InterRUN - Kraków.

Pobudka o 4:30. Wczoraj oglądałem finał LM, więc z wyspaniem jest tak w miarę przyzwoitości, ale szału nie ma. Dzień wcześniej byłem spakowany, więc wstałem, ubrałem się, zrobiłem śniadanie, ogarnąłem się i jazda. Pociąg odjeżdża 5:26, nieco po 8 jestem już w Krakowie. Zjadam jakieś drobne śniadanie. Idziemy na rynek. Widzę osoby z przypiętym numerem startowym, od razu sobie przypominam, że mam tylko dwie agrafki. Ups... Podchodzę do stoiska, poprosiłem i dostałem 6. Elegancko. Teraz pozostaję odebrać tego całego chipa. W końcu znajduję stoisko, odbieram, oddaję oświadczenie. Wszystko mam, ale nie jestem przebrany. Idę z tatą do jakiegoś parku, on wypija sobie po kryjomu piwko, ja się przebieram. Mocuję numer startowy, etui na telefon, zegarek, buty. Idę do łazienki. Jestem gotowy. Jest godzina 9:30. Postanawiam coś jeszcze zjeść. Dorywam jakiś jogurt, żelki. Może być. Idziemy w stronę rynku. Popijam sobie 4move, siadam na ławeczce, czekam. Oczywiście po drodze jeszcze byłem ze 3 razy w łazience. Chodziłem do restauracji, bo do rozstawionych ubikacji były takie kolejki, że nie szło się tam dopchać. Mam pewne problemy z etui na telefon, ale w końcu dochodzimy do ładu. Dobra. Chwila na relaks, choć już byłem tak zestresowany, że ciężko mi to wychodziło. Niektórzy powoli się rozgrzewają, ja dalej koncentruję się, siedząc na ławce. Dobra. Półgodziny do biegu. Czas się poruszać. Wbiegam na trasę, 4 razy przebiegam wybrany przeze mnie odcinek, nie jest źle. Patrzę co robią inni, a sam stoję jak głupi. Gdzie mi tu do nich? Czuję jakby łapała mnie kolka, więc odpuszczam rozgrzewkę i staję w miejscu. Przechodzi. Mam niby pewnie obawy, czy nie wróci, ale nie ma co się denerwować dodatkowo. Jakieś tam wygibasy przy scenie nie idą mi najlepiej, więc staję i się koncentruję. W końcu zapraszają do stref. 2 strefa jest mi przydzielona, więc postanawiam nie oszukiwać, tylko iść do niej. Ustawiam się na początku, nie na samym, ale gdzieś jakieś 5 metrów za pierwszymi. 1 strefa rusza, czas na mnie. Przybieram pozycję taką jaką Messi po bramkach, głowa do góry, ostatnie szlify. START! Wolno ludzie biegną. Przepycham się skok tu, skok tam. Skręt w lewo, lekko z góry dostrzegam trochę chodnika na którym nikt nie biegnie. Rura... Wyprzedzam, wyprzedzam, wyprzedzam. Spotykam pewnego pana, pytam na ile biegnie, 45 minut. Mówię super, to łamiemy te cholerne liczby. Ciągnę z nim do Wisły, lekko się odrywam. Wydaję mi się, że mam przewagę, ale po kilku minutach dopada mnie. Żartobliwie pytam, czy ja biegnę tak wolno, czy on tak szybko. No nic, znowu się od niego odrywam. Chcę mi się pić, nie ma stoiska żadnego. Dostrzegam gościa z Powerade, pytam, czy mogę. Dał mi się napić. Ekstra. Można żyć. Lekko pod górkę. Tam w stronę mostu. Krakowianie wiedzą, o czym mówię, trochę daje w kość, ale dużo trenowałem na podbiegach, więc jadę ostro. Wyprzedzam, tu i tam. Stoi stoisko z piciem, nacisnąłem za mocno na kubek i prawie wszystko mi się wylało. Trochę polałem usta, resztę chciałem wylać na głowę, ale wyszło tak, że wszystko wylądowało na koszulce. Nawrót, trochę nogi na nim zostały, bo w sumie trzeba było obrócić się w miejscu, ale nie narzekam. Lekko w dół. Tempo równe, oddech kontroluję. Dość długo tam biegnę. Trzymam się w 5 osobowej grupce, która później zostawiam za plecami. Dostrzegam dość krótki, ale ostry podbieg, czyli coś co na treningu pokonuję co najmniej dwa razy. Raz, dwa, trzy. Sprawnie idzie, motywuję jeszcze jakiegoś pana, któremu daje się on we znaki. Odzyskał siły, biegnie równo ze mną. Jednak po chwili zostaje. Trudno. Ja robię swoje. Jakieś 3 kilometry do mety. Jestem już zmęczony. Kontroluję czas, widzę, że jak tylko utrzymam tempo, to się uda. Cały czas lekko pod górę. Dobrze, że na ostatnie 10minut biegu zostawiłem sobie dwa bardzo motywujące piosenki. To one dodają mi siłę. Później nie dzieje się już nic specjalnego. Dostrzegam tabliczkę 600m. Lekko z górki. Widzę metę. Dwie proste pozostały. Na pierwszej lekko przyśpieszam, na drugiej obieram sobie za cel grupkę osób przede mną. Wyprzedzam. Finisz. Zmęczony opieram się na barierce. Udało się. Odpoczywam chwilę. Odbieram medal. Szukam taty, gdyż ma picie. Tego na mecie nie dostrzegłem, a było. Wypijam całe picie, rozciągam się i idziemy w kierunku dworca. Zapomniałem oddać chipa, więc musiałem się wrócić trochę, ale to nie był problem. W końcu dotarliśmy na dworzec, wypijam Pepsi, które sobie kupiłem, tata kupuje bilety i wsiadamy. Zadowolony z medalem na szyi, dopiero znalazłem czas by się przebrać. Ruszamy o 14:30, w domu jestem dopiero od 18:20. Podróż trochę męcząca, ale warto było. Tak się wykończyłem, że po powrocie zjadłem 6 parówek i w sumie sobie nie pojadłem. :taktak: Dzięki wszystkim za wsparcie i trzymanie kciuków! Z tego co widzę w klasyfikacji OPEN mężczyzn byłem 121, ale były do niej liczone czasy brutto, więc mi policzono 43:50. Moim zdaniem jak już kategorię robią według czasu netto, to i OPEN też tak powinno być. No, ale przecież nie będę narzekać. Mimo, że na początku był duży tłok, to imprezę oceniam bardzo pozytywnie. Spotkałem dużo sympatycznych osób, wykręciłem dobry czas, pogoda była idealna. Było EKSTRA!

P.S. Przepatrzyłem na szybkiego listę i wyszło, że gdyby czas OPEN był w netto byłbym 99, bo 26 biegaczy, którzy byli przede mną w brutto miało gorszy czas netto, a 4, którzy byli za mną w brutto, miało lepszy czas netto. Grubo.
Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

28/05/2013
2h, piłka nożna.

Pograliśmy dzisiaj trochę. Nogi w sumie już nie bolą. Jutro pierwszy trening. Planuję zrobić 8km powolutku.

Zastanawiam się co teraz robić. Cel osiągnąłem. No i to chyba czas wyznaczyć sobie kolejny? Na pewno znowu będzie on dotyczyć dyszki. Zastanawiam się jaki on powinien być, złamać 40minut, a może 40:XX. To w sumie teraz nie jest takie ważne, bo przecież mogę sobie wyznaczyć cel życiówka - Krynica. Tylko jak mam teraz trenować. Bez planu sobie tego nie jestem w stanie ogarnąć, a nie wiem jaki trening będzie odpowiedni. Tym bardziej, że sytuacja wygląda tak, że do następnego startu mam 5 tygodni od teraz, później 2 tygodnie wolnego, bo jadę na obóz, i później znowu 6 tygodni czasu na trening. Co radzicie? Za wszystkie rady będę ogromnie wdzięczny.
Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Masakra. Wyszło, aż 5 dni niebiegowych. Niby planowałem zrobić jakąś przerwę, ale nie aż tak długą. Co nie zmienia faktu, że osiągnąłem to co chciałem, czyli poczułem znowu głód treningów.

29/05/2013

2h gry na orliku. Dałem sobie na nim w kość. Jednym słowem nie opierdzielałem się.

31/05/2013

Byłem trochę poboksować w worek treningowy. Trochę też pomachałem hantlami. W sumie wyszła gdzieś 1h treningu. Wróciłem do domu i zrobiłem jeszcze 40 minut treningu mięśni brzucha, który będę teraz, przynajmniej mam taką nadzieję, regularnie robił. Nie brałem się za żadne gotowe zestawy np. A6W. Tylko posklejałem kilka i zrobiłem swój. Brzuszki zwykłe, skośne, scyzoryki, nożyce itd. W sumie 8 ćwiczeń.

01/06/2013

Ćwiczenia na brzuch. Dodatkowo znowu pomachałem trochę hantlami, bo ręce takie słabe, że szok. Myślę, że takie ćwiczenia też przełożą się na wyniki biegowe.

01/06/2013
50'22" (5:05KM) - 9.92 KM

Wyszedłem na trening, ale nie planowałem określonej ilości kilometrów. Dopiero w trakcie biegu, gdzieś na drugim kilometrze, ustaliłem, że robię 10. Śmiać mi się chciało, bo jak wbiegłem do centrum miejscowości, to nagle wszystkie lampy zgasły, a już się cieszyłem, że w końcu będę widział gdzie biegnę. Prąd padł i na ostatnie 2 kilometry było bardzo ciemno, bo o ile tam gdzie nawet nie ma lamp, to dociera światło z domów, to dzisiaj nawet z tego nie było pożytku. Jutro też będzie biegowo.

W trakcie biegu doszedłem, że wypadałoby już nie ograniczać się do 4 treningów tygodniowo, tylko starać się, jak będę miał tylko siłę robić ich 5. Podejdzie trochę wtedy kilometraż do góry, a że swoje trzeba wybiegać, to progres powinien być. Jutro ułożę sobie jakiś plan na podstawie Bartoszaka 40minut/10KM. Muszę go trochę pozmieniać, bo nie mam wystarczająco czasu by go zrealizować w całości. Zresztą nie wydaję mi się, żebym był w stanie robić interwały w 3:45/KM, więc prawdopodobnie zmienię je na 4:00/KM.
Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

02/06/2013
51'59" (4:54 KM) - 12.638 KM

Biegło się lekko i przyjemnie. Mimo, że widziałem, że podkręcam tempo, to zmęczenia nie przybywało.
Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

04/06/2013
2h, piłka nożna, hala + 30min ćwiczeń na mięśnie brzucha

05/06/2013
2h, piłka nożna, orlik + 30min ćwiczeń na mięśnie brzucha

06/06/2013
80'20" (5:27 KM) - 14.750 KM

Bardzo źle mi się biegło. Mimo wolnego tempa byłem niesamowicie zmęczony. Wróciłem zdenerwowany i niezadowolony. Kompletny brak formy przytrafił mi się na rocznicę pierwszego biegowego roku. Jak tak siadłem na podwórku po biegu chwilę, to pomyślałem. Cholera czego ty oczekujesz, jak od czasu zawodów mało się przykładasz? Mało treningów biegowych, mało mocy. Proste. No bo, co to było? Zawody. Dwa dni przerwy. Trening. 5 dni przerwy (!). 2 treningi. 3 dni przerwy. Niby było granie w piłkę, ale to coś innego.

+ 30min ćwiczeń na mięśnie brzucha

07/06/2013
67'32" (5:21 KM) - 12.638 KM

Znowu ciężko, ale już wiedziałem czego to jest wynikiem, więc nawet nie miałem zamiaru się wkurzać. Swoje trzeba wybiegać. Dopiero na ostatnie 1,5 kilometra cały ból, całe te ciężkie nogi puściły. Poczułem luz. Od razu wiedziałem, że wnioski wyciągnięte z beznadziejnego czwartkowego treningu był słuszne.

08/06/2013
45'30" (4:35 KM) - 9.920 KM

Potwierdzenie tego co pisałem wcześniej. Trzeba często biegać, by dobrze biegać. Niby proste, ale jakoś ostatnio o tym zapomniałem. Pierwsze dwa kilometry ostrożnie. Tempo 5:12. Później wszystko zaskoczyło. Na 4km stoper pokazywał już ok. 19 minut, więc tempo 4:45. Zaczynałem połykać wręcz kilometry. Każdy podbieg nie był pretekstem do zwolnienia, lecz przyśpieszenia. Udało się przywrócić oko tygrysa. :uuusmiech: Ostatnie 300 metrów, to już wyglądało mniej więcej tak - http://www.youtube.com/watch?v=MOaxwb1V ... page#t=95s. Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz pozwoliłem sobie na taki sprint na koniec treningu. Piosenka na dziś nie może być inna niż ta - http://www.youtube.com/watch?v=btPJPFnesV4. Dodam tylko, że w sumie nie byłem jakoś bardzo zmęczony. Czwartkowe 15km dało mi bardziej w kość. Jednym zdaniem ten trening był podsumowaniem tego, dlaczego uwielbiam biegać. Biegniesz szybko, ale zmęczenie za tobą nie nadąża. Tak bym to ujął.
Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Piszę dopiero teraz, bo po burzy w niedzielę spaliło mi antenę do internetu, router, zasilacz i kartę sieciową. Zanim to naprawili, to trochę zeszło.

09/06/2013
2h, piłka nożna, orlik + 30min ćwiczeń na mięśnie brzucha

Po powrocie
41'27" (5:12 KM) - 7.980 KM

Trochę zmęczony byłem, bo na orlik jechałem na rowerze. Niby nic po 6km w jedną stronę, ale na moim złomie trochę dało w kość.

11/06/2013
2h, piłka nożna, hala + 30min ćwiczeń na mięśnie brzucha

12/06/2013
2h, piłka nożna, orlik

13/06/2013
52'01" (5:15 KM) - 9.920 KM

14/06/2013
3h, siatkówka + 2h ładowanie i rozładowywanie drewna

60'25" (4:47 KM) - 12.638 KM
Trochę szybciej, bo dobrze się biegło. Mobilizacja była, więc wyszedł fajny trening. W sumie dzień wyszedł tak niespodziewanie, że za każdym razem kiedy chciałem coś zjeść, to już nie było jak. Zjadłem 3 kromki na śniadanie i 3 kostki czekolady przed biegiem, jak już wiedziałem, że na większe jedzenie jest już za późno. Pewnie jeszcze chwila biegu i odcięłoby mi prąd, bo już pod koniec czułem brak energii.
Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

15/06/2013
51'20" (5:10 KM) - 9.920 KM

Nie ma na co narzekać odnośnie treningu. Dzisiaj rano układałem drewno. Zostało jeszcze tego mnóstwo, ale powoli to zrobię. Później ogarnąłem się i poszedłem na festyn parafialny. Nie było może tam nic specjalnego, ale dużo znajomych, więc można było pogadać. Później był mecz PIS vs KSIĘŻA. Trochę można było pośmiać. Zaraz przed koncertem jakieś 300 metrów od imprezy był wypadek. Motocyklista uderzył w autobus. Zmarł mimo natychmiastowej akcji ratowniczej. To już druga młoda osoba z mojej miejscowości, która umiera w wypadku na motorze. Masakra. Szkoda gadać zresztą...
Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

17/06/2013
78'15" (5:18 KM) - 14.750 KM

Wcześniej grałem dwie godziny w siatkę, więc wyszedłem lekko zmordowany, bo graliśmy pięciosetowy, zacięty mecz. W sumie to wyglądało tak. Siatkówka, prysznic, zjedzenie dwóch kostek czekolady, bieganie. Gdzieś tak po cichu zastanawiałem się, czy nie odpuścić, ale sobie pomyślałem o tych, co wracają zmordowani po pracy, a mimo to potrafią zrobić trening. Dało mi to do myślenia. No bo jak? Ja co cały dzień się obijam, po dwóch godzinach gry w siatkę nie mam siły na trening? To co mają powiedzieć właśnie oni. Nie odpuściłem. Na początku biegło się ciężko, ale później złapałem rytm. Na ostatnich 3km poczułem, że słabnę. Zrobiłem się po prostu głodny, bo od godziny drugiej nic nie jadłem, oprócz 2 kostek czekolady, a biegałem o 21:40. Muszę ogarnąć regularne posiłki, bo tak nie będzie. Z tego wszystkiego nogi zrobiły mi się miękkie, nie było już paliwa by je podnosić, ale siłą woli dotarłem do domu. Na oparach.
Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

17/06/2013
45'53" (5:45 KM) - 7.980 KM

Z kolegą. Krótko, bo więcej nie dałby rady. Tak i tak musiał mnie trochę upominać, bo automatycznie przyśpieszałem. Po prostu oduczyłem się biegania w takim tempie. Mimo wszystko bieg cieszy, bo w poniedziałki zazwyczaj przegrywam z lenistwem.
Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

20/06/2013
57'05" (4:31 KM) - 12.638 KM

Tempo jest git. :sss: Jakoś zmotywowała mnie piosenka Hall of Fame na początku i później jakoś poszło. Czułem, że biegnę szybko, ale sił nie ubyło jakoś bardzo szybko. Spociłem się niby jak świnia, ale to głównie dlatego, że był duszno. Ogólnie to jest siła i moc. Tak się zastanawiam. Będę miał dwutygodniową przerwę niedługo dokładnie od 6 lipca, bo jadę na obóz. Czy do tego czasu zrobić jakieś interwały? Czy może wystarczy tak jak do teraz, że jak czuję moc, to robię jakiś szybszy trening raz w tygodniu w granicach 4:30 - 4:50 min/km?
Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

21/06/2013
W planach był trening biegowy, ale zaczęło grzmieć, więc nie było jak wyjść. Zamiast tego 45min ćwiczeń na mięśnie brzucha, 45min machania hantlami.

22/06/2013
46'54" (4:44 KM) - 9.920 KM

Dobrze się biegło. Jutro, czyli dziś coś dłuższego. Dobranoc.
Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

24/06/2013

Wychodzę z planem zrobienia zaległego wybiegania, które miałem zrobić w niedzielę. Nie zrobiłem, bo zadzwonił kolega i... się zasiedziałem. Trening normalnie wpisałem jakby był wczoraj.

39'54" (5:00 KM) - 7.980 KM

No i nie wyszło. Biegło się elegancko tempo blisko 5:20, ale na 5km zaczęło się błyskać. Zastanawiam się, czy zrobić te planowane 15km. Ale rozsądek podpowiada, że bezpieczniej pobiec do domu, bo zaczyna błyskać coraz mocniej. Niby nie słychać, ale widać. Teraz jak siedzę w domu, to widzę, że to była chyba dobra decyzja. Zaraz będzie porządna burza. Przynajmniej tak się zapowiada. Nawet jakby przeszła bokiem, to rozsądek wygrał, a to w takiej sytuacji też dobrze, bo nie ma co ryzykować. Niby siadł kilometraż tygodniowy, no bo wyszło 38, a miało być 45km. Ale co tam! Jak tylko będę miał chęci, to swoje w życiu wybiegam. Ostatnie 2-3 kilometry w tempie 4:15. Nawet tego nie odczułem. Zastanawiam się czy nie przebiec z chłopakami z akcji "Biegiem przez świat" ze 30km tak, żeby skończyć w Krakowie. Przeczytałem o tej akcji u Kachity na blogu i w sumie myślę, że to byłoby świetne zakończenie wakacji. Jeszcze muszę to przemyśleć, bo na miejsce spotkania jakoś musiałbym dotrzeć. To byłoby coś w każdym razie.
Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

25/06/2013
XX'XX" (X:XX KM) - 9.600 KM

"ty ?
zdziwisz się co napisze ale.. biegamy ?"

Napisał kolega, więc nie wypadało się nie wybrać na bieganie. Akurat to znajomy, który w klubie piłkarskim grał bardzo długo, na zawody lekkoatletyczne ze szkoły zawsze jeździł, więc że to nie będzie wolny bieg, byłem pewny. Pierwsze trzy kilometry szybko, później trochę zwolniliśmy, bo kolega już odczuwał bieg, zwolniliśmy, ostatni 1km pociągnąłem szybko, pewnie poniżej 4min/km, bo byłem ciekawy, czy się się utrzyma. Został. W sumie byłem dumny, bo jeszcze niedawno traciłem do niego minutę na kilometr patrząc na nasze czasy ze szkoły. Się pozmieniało.

26/06/2013
29'00" (4:45 KM) - 6.107 KM

Biegłem w turfach, bo pojechałem z kolegą autem na orlika, ale że było dużo osób, a nie chciałem czekać na zmianę i marznąć postanowiłem wrócić biegiem. Jakieś 200 metrów przeszedłem, bo spotkałem kolegę i chwilę pogadałem. Turfy mi lekko "wchodziły do dupy", ale tak i tak niespodziewany trening zawsze jest git.
Awatar użytkownika
pawelkolejarz
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 179
Rejestracja: 22 cze 2012, 09:00
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

29/06/2013
114'49" (5:17 KM) - 21.746 KM

Pierwszy raz tak długo, ale miałem po prostu ochotę. Ostatnie dwa kilometry w tempie 4:55, wiec trochę szybciej.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ