Ale jeśli ktoś jest przyzwyczajony do "świętych" biegowych zakresów i pojęć treningowych to faktycznie Friel może nie pasować.
Tempo a puls - jak to w końcu jest?
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Adam --> no fakt, Friel prezentuje inne podejście niż tradycyjne, nie wiem na ile to pasuje do treningu biegacza, ja trenuje tak na rowerze. Ale "Trening z pulsometrem" wydaje mi się dość uniwersalny, w każdym razie przygotowując się do sezonu rowerowego poprawiłem przy okazji życiówkę na 5km z 20:50 na asfalcie do 20:12 w przełaju
.
Ale jeśli ktoś jest przyzwyczajony do "świętych" biegowych zakresów i pojęć treningowych to faktycznie Friel może nie pasować.
Ale jeśli ktoś jest przyzwyczajony do "świętych" biegowych zakresów i pojęć treningowych to faktycznie Friel może nie pasować.
The faster you are, the slower life goes by.
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Klosiu - twój przykład ma się nijak, pewnie jakbyś trenował równie systematycznie na tempo, na puls metodą polską, ruska czy kaszubską to i tak byś tą życiówkę poprawił więc obstawiam, że tej metodzie z pulsometrem to fizycznie zawdzięczasz do 3% sukcesu, prawdopodobnie więcej jej zawdzięczasz w kwestii motywacji do tego treningu bo "gadżetem" może też być metoda czy idea, oczywiście gadżet występuje tu w sensie bardzo pozytywnym. Nie podważam tu absolutnie metody czy sensu, polemizuje jedynie z przykładem jako jej potwierdzeniem bo można go zasypać setkami przykładów, że taki postęp robi się biegając na tempo, czucie lub zupełnie bez żadnego rozkładu jazdy.Ja się zgadzam z Adamem, mi bieganie na tętno bardziej przeszkadza niż pomaga, stosowałem go jedynie jako parametr dodatkowy by się nauczyć czucia zmęczenia, na dziś po prostu wiem jakie mam tętno w danym momencie, potrafię wyczuć jaka jest mi potrzebna przerwa pomiędzy powtórzeniami, kiedy ma być nieco dłuższa, kiedy mogę skrócić i kiedy mam progres i mogę podnieść obciążenia. Zupełnie nie rozumiem dywagacji o pomiarach i instrumentach, jak ktoś z rok biega po kilka razy w tygodniu to się chyba powinien tego nauczyć i na poziomie amatorskim robić to z automatu - to się potem bardzo przydaje na startach bo to jest to samo czucie - takie jest moje zdanie i nie widzę sensu by komplikować rzeczy proste.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Zapewne, chciałem tylko pokazać, że system Friela mimo niekonwencjonalnego podejścia jest również skuteczny, a przy okazji bardziej uniwersalny, bo nadaje się do kolarstwa czy triatlonu. Nie wyobrażam sobie np trenowania do maratonu MTB według Danielsa
. Friel jest bardziej elastyczny i uniwersalny, daje spójny system sprawdzający się w wielu dyscyplinach, co akurat mnie pasuje.
Poprawienie życiówki to najzwyklejszy wzrost wytrenowania, niezależny od metody, a o to w tym wszystkim chodzi. Niemniej taka poprawa w momencie gdy biegałem naprawdę bardzo mało, a byłem skupiony na MTB dala mi do myślenia.
Poprawienie życiówki to najzwyklejszy wzrost wytrenowania, niezależny od metody, a o to w tym wszystkim chodzi. Niemniej taka poprawa w momencie gdy biegałem naprawdę bardzo mało, a byłem skupiony na MTB dala mi do myślenia.
The faster you are, the slower life goes by.
-
turysta110
- Rozgrzewający Się

- Posty: 11
- Rejestracja: 06 lip 2009, 19:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Brodnica/Bydgoszcz
Cześć,
Odkopuję ten temat, bo nurtuje mnie pewna kwestia.
Moje bieganie zaczęło się ok. 2 miesiące temu. Główną motywacją jest chęć zrzucenia ok. 10kg.
Jakieś 4 lata temu miałem okres 7-8 miesięczny kiedy biegałem z podobnym celem, ale z przyczyn braku czasu przestałem.
Teraz do tego wracam, bo nie mogę patrzeć w lustro. Ale nie w tym rzecz...
Obecnie: 180cm wzrostu, 85kg wagi, lat 32.
Niedawno zakupiłem pulsometr, by biegać w strefie spalania tłuszczu i tu pojawił się problem. Po pierwszym treningu z pulsometrem stoje na rozdrożu: tempo, które lubię czy strefa spalania tłuszczu?
Gdy biegam jak lubię, gdzie przebiegam ok. 6,5km w 38 min - średnie tętno mam 174, gdzie na podbiegach osiągam tętno 190-194. Taki poziom tętna raczej nie mieści się w strefie spalania tłuszczu, lecz znacznie wyżej.
Natomiast gdy udaje mi się utrzymać strefę spalania tłuszczu to bieg w takim żółwim tempie jest dla mnie niesamowitą nudą.
Co począć?
Wiadomo, że powinienem biegać jak lubię, ale tracę wówczas efektywność spalania tłuszczu, a to jest dla mnie mega ważne - gubić kilogramy.
Ma ktoś jakiś pomysł?
Odkopuję ten temat, bo nurtuje mnie pewna kwestia.
Moje bieganie zaczęło się ok. 2 miesiące temu. Główną motywacją jest chęć zrzucenia ok. 10kg.
Jakieś 4 lata temu miałem okres 7-8 miesięczny kiedy biegałem z podobnym celem, ale z przyczyn braku czasu przestałem.
Teraz do tego wracam, bo nie mogę patrzeć w lustro. Ale nie w tym rzecz...
Obecnie: 180cm wzrostu, 85kg wagi, lat 32.
Niedawno zakupiłem pulsometr, by biegać w strefie spalania tłuszczu i tu pojawił się problem. Po pierwszym treningu z pulsometrem stoje na rozdrożu: tempo, które lubię czy strefa spalania tłuszczu?
Gdy biegam jak lubię, gdzie przebiegam ok. 6,5km w 38 min - średnie tętno mam 174, gdzie na podbiegach osiągam tętno 190-194. Taki poziom tętna raczej nie mieści się w strefie spalania tłuszczu, lecz znacznie wyżej.
Natomiast gdy udaje mi się utrzymać strefę spalania tłuszczu to bieg w takim żółwim tempie jest dla mnie niesamowitą nudą.
Co począć?
Wiadomo, że powinienem biegać jak lubię, ale tracę wówczas efektywność spalania tłuszczu, a to jest dla mnie mega ważne - gubić kilogramy.
Ma ktoś jakiś pomysł?
-
kawo
- Stary Wyga

- Posty: 212
- Rejestracja: 29 gru 2012, 18:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
turysta110 pisze:Cześć,
Odkopuję ten temat, bo nurtuje mnie pewna kwestia.
Moje bieganie zaczęło się ok. 2 miesiące temu. Główną motywacją jest chęć zrzucenia ok. 10kg.
Jakieś 4 lata temu miałem okres 7-8 miesięczny kiedy biegałem z podobnym celem, ale z przyczyn braku czasu przestałem.
Teraz do tego wracam, bo nie mogę patrzeć w lustro. Ale nie w tym rzecz...
Obecnie: 180cm wzrostu, 85kg wagi, lat 32.
Niedawno zakupiłem pulsometr, by biegać w strefie spalania tłuszczu i tu pojawił się problem. Po pierwszym treningu z pulsometrem stoje na rozdrożu: tempo, które lubię czy strefa spalania tłuszczu?
Gdy biegam jak lubię, gdzie przebiegam ok. 6,5km w 38 min - średnie tętno mam 174, gdzie na podbiegach osiągam tętno 190-194. Taki poziom tętna raczej nie mieści się w strefie spalania tłuszczu, lecz znacznie wyżej.
Natomiast gdy udaje mi się utrzymać strefę spalania tłuszczu to bieg w takim żółwim tempie jest dla mnie niesamowitą nudą.
Co począć?
Wiadomo, że powinienem biegać jak lubię, ale tracę wówczas efektywność spalania tłuszczu, a to jest dla mnie mega ważne - gubić kilogramy.
Ma ktoś jakiś pomysł?
Spokojnie. ja też tak miałem. nie można cały czas utrzymać się w zadanym pulsie. ja w ten sposób schudłem w 6 miesięcy 18 kg. po drugie to za jakiś czas tętno, w tym spoczynkowe ci spadnie, ale to musi trochę potrwać. Teraz zapewne organizm przechodzi szok wiązany z większym wysiłkiem i próbuje zwiększone zapotrzebowane na tlen nadrobić szybszym tętnem.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
W ogóle nie ma czegoś takiego jak strefa spalania tłuszczu. Jest strefa, w której głównym substratem energetycznym jest tłuszcz. Co nie znaczy, że spala się w niej więcej tłuszczu niż w wyższych strefach. Spala się więcej procentowo, nie bezwzględnie.
70% z 500kcal/h to znacznie mniej tłuszczu, niż 60% z 700kcal/h. A stracony glikogen też trzeba uzupełnić kaloriami.
70% z 500kcal/h to znacznie mniej tłuszczu, niż 60% z 700kcal/h. A stracony glikogen też trzeba uzupełnić kaloriami.
The faster you are, the slower life goes by.
-
turysta110
- Rozgrzewający Się

- Posty: 11
- Rejestracja: 06 lip 2009, 19:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Brodnica/Bydgoszcz
Dzięki za odpowiedzi.
Ale przecież można znaleźć informację, że tętno 75% i powyżej to strefa tzw. power, wyrabiająca wytrzymałość itd, która czerpie więcej z bieżących kalorii, a nie zgromadzony tłuszcz. Natomiast w okolicach 60% to strefa fat burner, która właśnie ma mnie pozbawić części tłuszczu.
Oczywiście poprawcie mnie jeśli się mylę, bo jak widzicie raczkuję w temacie..
Ale przecież można znaleźć informację, że tętno 75% i powyżej to strefa tzw. power, wyrabiająca wytrzymałość itd, która czerpie więcej z bieżących kalorii, a nie zgromadzony tłuszcz. Natomiast w okolicach 60% to strefa fat burner, która właśnie ma mnie pozbawić części tłuszczu.
Oczywiście poprawcie mnie jeśli się mylę, bo jak widzicie raczkuję w temacie..
-
Hol02
- Rozgrzewający Się

- Posty: 1
- Rejestracja: 11 lis 2013, 07:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam człowiek tak czyta i czyta i czyta i wie, że już nic nie wie. Prośba pomóżcie jak najlepiej wyznaczyc Hr max. Wzory jakoś mnie nie przekonują. Pulsometr jaki posiadam ma magiczną funkcję FitTest. Po włączeniu trzeba przebiec 1600 m, czy wg Was takie Hr max wyznaczamy beignąc na wyplucie płuc ? Czy normalny bieg ? A może jakiś inny magiczny sposób ?
-
ijon
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 360
- Rejestracja: 11 maja 2013, 15:59
- Życiówka na 10k: 00:39:21
- Życiówka w maratonie: 03:01:54
Moim skromnym zdaniem wyznaczanie Hrmax jest niezwykle trudne (o ile w ogóle możliwe). Mówię tutaj oczywiście o warunkach "nielabolatoryjnych", czyli kiedy jesteśmy wyposażeni tylko w pulsometr i buty do biegania (albo rower, czy inne urządzenie do wykonywania tortury). Ale próbować oczywiście możnaHol02 pisze:Witam człowiek tak czyta i czyta i czyta i wie, że już nic nie wie. Prośba pomóżcie jak najlepiej wyznaczyc Hr max. Wzory jakoś mnie nie przekonują. Pulsometr jaki posiadam ma magiczną funkcję FitTest. Po włączeniu trzeba przebiec 1600 m, czy wg Was takie Hr max wyznaczamy beignąc na wyplucie płuc ? Czy normalny bieg ? A może jakiś inny magiczny sposób ?
Acha, są też oczywiście dziesiątki wzorów do obliczeń. Być może któryś dobrze Ci wyznaczy, tylko będziesz miał znowu dylemat czy aby prawidłowo. Najlepiej wybrać się do ośrodka medycyny sportowej gdzie wymęczą Cie metodycznie i z pewnością dadzą w miarę dokładne dane. Tylko to kosztuje....
Pozdrawiam
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
ijon - w większości ośrodków akurat nie wymęczą Cie na tyle, żeby zmęczyć do poziomu HRmax.
Poza tym - trochę chyba nie rozumiesz po co wyznaczamy HRmax.
Nie po to, żeby wiedzieć, jakie jest najwyższe tętno na jakie stac nasz organizm ale po to, żeby wiedzieć jakie jest najwyższe tętno przy którym osiagamy najwyższy poziom pochłaniania tlenu, bo trenując z pulsometrem trenujemy z założeniem, że przyrost zmęczenia jest proporcjonalny do przyrostu pochłaniania tlenu (że ta zależność jest liniowa).
Na zawodach mozna tymczasem wejść na pułap tlenowy ale tętno może jeszcze pójść wyżej i możemy błednie przyjąć najwyższe tętno jako to właściwe HRmax. Różnice pewnie będą niewielkie ale ten przykład pokazuje, że mogą być całkiem spore: http://www.bieganie.pl/?show=1&cat=263&id=3048
Hol02 - przyjmij wzór 220 - wiek
Poza tym - trochę chyba nie rozumiesz po co wyznaczamy HRmax.
Nie po to, żeby wiedzieć, jakie jest najwyższe tętno na jakie stac nasz organizm ale po to, żeby wiedzieć jakie jest najwyższe tętno przy którym osiagamy najwyższy poziom pochłaniania tlenu, bo trenując z pulsometrem trenujemy z założeniem, że przyrost zmęczenia jest proporcjonalny do przyrostu pochłaniania tlenu (że ta zależność jest liniowa).
Na zawodach mozna tymczasem wejść na pułap tlenowy ale tętno może jeszcze pójść wyżej i możemy błednie przyjąć najwyższe tętno jako to właściwe HRmax. Różnice pewnie będą niewielkie ale ten przykład pokazuje, że mogą być całkiem spore: http://www.bieganie.pl/?show=1&cat=263&id=3048
Hol02 - przyjmij wzór 220 - wiek
-
ijon
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 360
- Rejestracja: 11 maja 2013, 15:59
- Życiówka na 10k: 00:39:21
- Życiówka w maratonie: 03:01:54
Dzięki Adam, ciekawy artykułAdam Klein pisze:ijon - w większości ośrodków akurat nie wymęczą Cie na tyle, żeby zmęczyć do poziomu HRmax.
Poza tym - trochę chyba nie rozumiesz po co wyznaczamy HRmax.
Nie po to, żeby wiedzieć, jakie jest najwyższe tętno na jakie stac nasz organizm ale po to, żeby wiedzieć jakie jest najwyższe tętno przy którym osiagamy najwyższy poziom pochłaniania tlenu, bo trenując z pulsometrem trenujemy z założeniem, że przyrost zmęczenia jest proporcjonalny do przyrostu pochłaniania tlenu (że ta zależność jest liniowa).
Na zawodach mozna tymczasem wejść na pułap tlenowy ale tętno może jeszcze pójść wyżej i możemy błednie przyjąć najwyższe tętno jako to właściwe HRmax. Różnice pewnie będą niewielkie ale ten przykład pokazuje, że mogą być całkiem spore: http://www.bieganie.pl/?show=1&cat=263&id=3048
Hol02 - przyjmij wzór 220 - wiek


