Jakie to niesprawiedliwe !
Moderator: beata
-
- Dyskutant
- Posty: 38
- Rejestracja: 28 paź 2012, 16:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Biegam od ponad pół roku, zawzięcie trenuję 2-3 razy w tyg. , nie odpuszczam gdy wiatr, deszcz i inne burze, ale nie mogę przekroczyć tych moich 30minut ciągłego biegu. A mój znajomy, po przerwie 3m-cy w bieganiu (wcześniej wcale systematycznie nie latał ) oznajmia mi, że właśnie przebiegł godzinkę, nie złapał zadyszki, nogi go nie bolą i właściwie mógłby spokojnie biec dalej i dalej...
Ja po tyg. przerwy miałam problem,by wrócić do poprzedniej formy, a ten kurcze na pełnym luziku, bez przygotowania itp. ceregieli. Wkurzył mnie, no !
Ja po tyg. przerwy miałam problem,by wrócić do poprzedniej formy, a ten kurcze na pełnym luziku, bez przygotowania itp. ceregieli. Wkurzył mnie, no !
- mungo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 12 lip 2012, 22:21
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 3:23:50
- Lokalizacja: Jastarnia
- Kontakt:
takie gadki znajomych to też musisz przez dwa podzielić
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1427
- Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
być może. ale faktycznie dziwne jest, ze po roku regularnego biegania kolezanka nie moze przekroczyć 30 min. bo to nie jest szczegolny wyczyn.mungo pisze:takie gadki znajomych to też musisz przez dwa podzielić
Asiula, ale wlasciwie dlaczego nie mozesz, co jest nie tak - wydolność, miesnie, cos cie boli? na pewno biegasz regularnie tak jak piszesz? probowałas biec dluzej? moze jednak zwolnij?
wiele tu niewiadomych.
ale wiem jedno - cos musisz robic nie tak, bo 30 min. powinnas osiagnac po max 10 tyg. robiąc pierwszy lepszy plan dla poczatkujacych.
- Provitamina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1070
- Rejestracja: 04 sty 2013, 11:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: śląsk
5 km w 30 min to za szybkie tempo. Zwolnij. Zrelaksuj sie. Oddychaj glęboko ale spokojnie. Pomysl o czymś miłym lub posluchaj muzyki - to odwraca uwage od monotonej trasy, zajmuje myśli. Może za bardzo sie napinasz...? Ile jesteś w stanie przebiec bez zatrzymania na ta chwilę?
Life is short... running makes it seem longer.
Mój blog
Popiszmy, czyli komentarze do bloga
=========
-----
Moje endo
Mój blog
Popiszmy, czyli komentarze do bloga
=========
-----
Moje endo
- Wilma
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 562
- Rejestracja: 21 maja 2009, 09:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Chciałabym biegać 5km w 30 minut... Przecież to jest bardzo szybkie tempo jak na początkującego. Jakieś 6 min/km a uwzględniając przerwy na marsz, to biegasz jeszcze szybciej. Zwolnij do 7-7.30/km to przebiegniesz ten dystans z palcem w nosie.
o
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
A może warto by było dorzucić chociaż jeden dzień biegania w tygodniu? Dwa treningi w tygodniu dają tyle co nic. Aby zapewnić sobie jakiś progres 3 treningi to jest minimum. Pisał chyba nawet o tym Skarżyński w swojej książce. A co do Twojego kolegi to niektórzy tak mają i już. Nie warto sobie tym głowy zawracać, lepiej skupić się na sobie i poprawiać swoje osiągi
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 252
- Rejestracja: 24 cze 2010, 12:25
- Życiówka na 10k: 58:30
z facetami to się nie ma co porównywać
5 km w 30 minut to jest dobre tempo jak chcesz dłużej to musisz troszkę wolniej - nie porównuj się z facetami bo to inny gatunek
wystarczy że na buty do biegania popatrzą a już mają 5 kg mniej
my biegamy trzy lata i jak tylko nie trzymamy diety to mamy 5 kg więcej - takie życie trzeba się pogodzić
ja też doła łapię jak się z facetami, którzy dopiero biegać zaczęli porównuję - dlatego dla mojego zdrowia psychicznego tego nie robię (albo przynajmniej staram się nie robić)
czasami się nie da - bo faceci to jak się dowiedzą że biegam to tylko o czasie i dystansach gadać potrafią a ja w tej pierwszej materii chwalić się nie mam czym
ale... żeby nie było tak smutno
ostatnio u lekarza - pan się pyta czy ja sportowcem jestem - a ja mówię że nie, że tylko biegam - a on od razu widać to w pulsie (+1000 do samooceny)
- kolega w pracy "nie po tobie to widać że ty wysportowana jesteś" (+100 do samooceny:))
więc może wolno biegam - ale jak widać - może maratonu nie wygram (nigdy go nie przebiegnę nawet poniżej 4:30) ale jestem zdrowsza, zgrabniejsza i czuję się młodo - a po to w końcu zaczęłam biegać więc jak ktoś pyta o czas - odpowiadam "wolno ale do celu" i tego się trzymaj!
5 km w 30 minut to jest dobre tempo jak chcesz dłużej to musisz troszkę wolniej - nie porównuj się z facetami bo to inny gatunek
wystarczy że na buty do biegania popatrzą a już mają 5 kg mniej
my biegamy trzy lata i jak tylko nie trzymamy diety to mamy 5 kg więcej - takie życie trzeba się pogodzić
ja też doła łapię jak się z facetami, którzy dopiero biegać zaczęli porównuję - dlatego dla mojego zdrowia psychicznego tego nie robię (albo przynajmniej staram się nie robić)
czasami się nie da - bo faceci to jak się dowiedzą że biegam to tylko o czasie i dystansach gadać potrafią a ja w tej pierwszej materii chwalić się nie mam czym
ale... żeby nie było tak smutno
ostatnio u lekarza - pan się pyta czy ja sportowcem jestem - a ja mówię że nie, że tylko biegam - a on od razu widać to w pulsie (+1000 do samooceny)
- kolega w pracy "nie po tobie to widać że ty wysportowana jesteś" (+100 do samooceny:))
więc może wolno biegam - ale jak widać - może maratonu nie wygram (nigdy go nie przebiegnę nawet poniżej 4:30) ale jestem zdrowsza, zgrabniejsza i czuję się młodo - a po to w końcu zaczęłam biegać więc jak ktoś pyta o czas - odpowiadam "wolno ale do celu" i tego się trzymaj!
-
- Wyga
- Posty: 92
- Rejestracja: 10 maja 2013, 13:15
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
cieszę się, że nie jestem sama z problemem, bo już myślałam, że to jestem jakaś nienormalna. Biegam od stycznia - 167cm, 78 kg żywej wagi. Wcześniej też dużo się ruszałam rolki, łyżwy, siłownia, rower. W każdym razie nie kanapowiec (mimo, że waga mówi coś innego).
Do rzeczy. Kolega biega od jakiś 2 miesięcy. I co?
Ja nie przebiegnę 10 km w czasie poniżej 1h ( obecnie zajmuje mi to jakieś 1h 15), a kolega startuje w zawodach z czasem grubo poniżej 1h.
Generalnie wszyscy, którzy biegają z mojego towarzystwa to faceci i oczywiście zostawiają mnie daleko w tyle....
A jak mnie widzą na treningu to podśmiechujki sobie robią, że "człap, człap dobiegniesz".
No i co? Nawet mnie to nie wkurza, bo fakt jest taki, że biegam wolno. Ale czasami przykro jest, że wkładam często więcej pracy i zapału, a to oni mają wyniki.
Dodam, że bieam 3 do 4 razy w tygodniu, średnio ok 7km, raz na tydzień długie wybiegania 10-12km, w dniu wolne rower i rolki, jeden dzień laby. Początkowo głównie w celu odchudzającym, teraz dla frajdy.
Chcę wystartować 27.07.2013 w "pogoni za wilkiem" na 10 km. Przebiegnąć przebiegnę, ale obawiam się, że zamknę stawkę.
Ale tak jak mówicie " wolno, ale do celu".
Do rzeczy. Kolega biega od jakiś 2 miesięcy. I co?
Ja nie przebiegnę 10 km w czasie poniżej 1h ( obecnie zajmuje mi to jakieś 1h 15), a kolega startuje w zawodach z czasem grubo poniżej 1h.
Generalnie wszyscy, którzy biegają z mojego towarzystwa to faceci i oczywiście zostawiają mnie daleko w tyle....
A jak mnie widzą na treningu to podśmiechujki sobie robią, że "człap, człap dobiegniesz".
No i co? Nawet mnie to nie wkurza, bo fakt jest taki, że biegam wolno. Ale czasami przykro jest, że wkładam często więcej pracy i zapału, a to oni mają wyniki.
Dodam, że bieam 3 do 4 razy w tygodniu, średnio ok 7km, raz na tydzień długie wybiegania 10-12km, w dniu wolne rower i rolki, jeden dzień laby. Początkowo głównie w celu odchudzającym, teraz dla frajdy.
Chcę wystartować 27.07.2013 w "pogoni za wilkiem" na 10 km. Przebiegnąć przebiegnę, ale obawiam się, że zamknę stawkę.
Ale tak jak mówicie " wolno, ale do celu".
- Wilma
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 562
- Rejestracja: 21 maja 2009, 09:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Ja myślę, że czasami przełamanie impasu to jest jakaś informacja, która nagle nas oświeci, da nam do myślenia i zaczniemy analizować swój bieg. Bo okaże się, że lecimy za szybko, złą techniką albo po prostu trenujemy za dużo czy zbyt monotonnie. Do mnie właśnie zaczęło docierać, że muszę coś w swoim bieganiu zmienić bo to co robiłam do tej pory się już nie sprawdza. I co? Jeden trening skierowany na technikę i od razu zeszłam na każdym kilometrze o 30 sekund w dół
o
-
- Stary Wyga
- Posty: 211
- Rejestracja: 29 wrz 2012, 07:11
- Życiówka na 10k: 48:33
- Życiówka w maratonie: 3:49:58
- Lokalizacja: Kraków
Faceci to zdecydowanie inny gatunek
Nie zapomnę jak na jakimś spotkaniu biegowym pewien "świeżak" pomykał na 10 km w tempie 5:30. Ja miałam wtedy zadyszkę, a on luzik zupełny i zgrzyt moich zębów było słychać chyba na całych Błoniach Chociaż właśnie dzięki wspólnemu bieganiu z płcią przeciwną nauczyłam się, że żeby biegać szybciej trzeba się męczyć i to tylko wychodzi na dobre. Powolny trucht jest fajny, ale tylko w trakcie przygotowań do maratonu
Asiula, dużo było dobrych rad w poprzednich postach, ale ja mam jeszcze jedna propozycję. Olej 30 minut ciągłego biegu, to jest fatamorgana dla początkujących i takie 30 minut niewiele w sumie daje. Powiedz sobie, że wychodzisz z domu na godzinę, albo nawet na półtorej, przez ten czas biegaj mocniej - nie nudny trucht, ale ekscytujący bieg z rozwianym włosem - taki żeby ci się kopara uśmiechała i endorfiny zalewały. Wyznaczaj sobie małe cele - dobiec szybko do tamtego drzewa, albo do jeszcze tamtej ławki czy latarni. Niestety przy takich ćwiczeniach czerwona gęba jest nieunikniona, ale coś za coś... A jak się zmęczysz, to odpoczywaj w marszu - oczywiście proporcje więcej biegu niż marszu, albo przynajmniej pół na pół na początku. Pomyśl, że to jest czas dla ciebie, na odstresowanie, na odchudzanie, na poprawę kondycji i pracy serca. Może akurat taka forma biegania bardziej ci przypasuje?
Z doświadczenia wiem, że potem, z perspektywy godziny w ruchu, łatwiej te magiczne 30 minut złamać, a i 10 kilometrów nie wygląda przerażająco...
Nie zapomnę jak na jakimś spotkaniu biegowym pewien "świeżak" pomykał na 10 km w tempie 5:30. Ja miałam wtedy zadyszkę, a on luzik zupełny i zgrzyt moich zębów było słychać chyba na całych Błoniach Chociaż właśnie dzięki wspólnemu bieganiu z płcią przeciwną nauczyłam się, że żeby biegać szybciej trzeba się męczyć i to tylko wychodzi na dobre. Powolny trucht jest fajny, ale tylko w trakcie przygotowań do maratonu
Asiula, dużo było dobrych rad w poprzednich postach, ale ja mam jeszcze jedna propozycję. Olej 30 minut ciągłego biegu, to jest fatamorgana dla początkujących i takie 30 minut niewiele w sumie daje. Powiedz sobie, że wychodzisz z domu na godzinę, albo nawet na półtorej, przez ten czas biegaj mocniej - nie nudny trucht, ale ekscytujący bieg z rozwianym włosem - taki żeby ci się kopara uśmiechała i endorfiny zalewały. Wyznaczaj sobie małe cele - dobiec szybko do tamtego drzewa, albo do jeszcze tamtej ławki czy latarni. Niestety przy takich ćwiczeniach czerwona gęba jest nieunikniona, ale coś za coś... A jak się zmęczysz, to odpoczywaj w marszu - oczywiście proporcje więcej biegu niż marszu, albo przynajmniej pół na pół na początku. Pomyśl, że to jest czas dla ciebie, na odstresowanie, na odchudzanie, na poprawę kondycji i pracy serca. Może akurat taka forma biegania bardziej ci przypasuje?
Z doświadczenia wiem, że potem, z perspektywy godziny w ruchu, łatwiej te magiczne 30 minut złamać, a i 10 kilometrów nie wygląda przerażająco...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 730
- Rejestracja: 02 kwie 2013, 18:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A bieganie samo w sobie jest dla Ciebie atrakcyjne? Ja biegam głównie dla przyjemności - po prostu świetnie się czuję, kiedy biegnę przed siebie. Starty w zawodach traktuję jako rywalizację z sobą samą. Na innych się nie oglądam, nie porównuję. Mam swoje cele i realizuję je dokręcając sobie treningową śrubkę i nie odpuszczam.
Jeżeli chcesz mieć konkretne wyniki, to weź sobie do serca rady z wcześniejszych wpisów. 2-3 w tygodniu to za mało, żeby robić postępy. 4x to minimum. Wybiegania powinny być dłuższe, do tego praca nad siłą biegową. Grunt, żebyś czerpała z tego radość, bo jak masz się męczyć w ciągłej frustracji, że komuś tam lepiej idzie, to wg mnie nie ma sensu...
Jeżeli chcesz mieć konkretne wyniki, to weź sobie do serca rady z wcześniejszych wpisów. 2-3 w tygodniu to za mało, żeby robić postępy. 4x to minimum. Wybiegania powinny być dłuższe, do tego praca nad siłą biegową. Grunt, żebyś czerpała z tego radość, bo jak masz się męczyć w ciągłej frustracji, że komuś tam lepiej idzie, to wg mnie nie ma sensu...
Ostatnio zmieniony 06 cze 2013, 11:45 przez ania102, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Wyga
- Posty: 123
- Rejestracja: 05 mar 2013, 13:47
- Życiówka na 10k: 40m00s
- Życiówka w maratonie: 2h59min09s.
- Kontakt:
Znajomych nie ma co słuchać a swoją droga może biegasz za szybko, jak zwolnisz będą i postępy. Czasem cierpliwość popłaca. A poza tym każdy jest inny
pozdr
pozdr
www.runtheworld.pl - bloguję