Boberek_21 pisze:1. wzmocnić mięśnie brzucha na ile się da by pozbyć sie kolek - trener brzuszków w telefonie zainstalowany i bierzemy się do roboty.
2. starty 7 i 15 czerwca potraktować jak normalny trening (i tak najczęściej kręce się w okolicy 10 km na treningu)
3. W tygodniu jeden dzień przeznaczyć na wybieganie ok. 14 km nawet jeśli miałoby to oznaczac bieg w tempie 6:50/km
4. Jeśli wpada drugi dzień w tygodniu wolny to zrobić mocny trening z akcentami - przebieżki, interwały czy zabawa biegowa (skipy, wieloskoki itd) plus solidne rozciąganie i ćwiczenia ogólnorozwojowe
5. Jeśli pracuje to choćby po pracy o 21 ale wyjść na szybkie 3,5 km (taka moja pętelka od której zaczynałam przygodę z bieganiem) i zrobić ją w tempie poniżej 6:00/km
6. Wykonać 4 treningi tygodniowo, tydzień przed startem wrzucić na luz.
Punkty 4. i 5. budzą pewne obawy u mnie. Bowiem jeżeli planujesz 4 treningi w tygodniu to może być tak, że po każdym treningu będziesz miała dzień wolny. A przecież nie może być tak, że będziesz robiła mocny akcent co trening. Przebieżki, skipy, wieloskoki itd - ok, to na pewno Ci nie zaszkodzi. Jednak interwały i trening interwałowy to już zupełnie inna bajka. Taki trening bardzo mocno obciąża organizm i prawdę mówiąc w ogóle bym się zastanowił nad jego stosowaniem jeżeli do zawodów zostało tak niewiele czasu. Bardzo ważne są natomiast ćwiczenia ogólnorozwojowe. Ja wyznaję zasadę, że pełny trening to bieg + ćwiczenia + rozciąganie. Jeżeli zabraknie któregoś elementu to znaczy, że wykonałem tylko część treningu.
No i ten punkt 5. Wychodzę z założenia, że wychodząc na trening muszę wiedzieć co chcę dzięki temu treningowi poprawić/osiągnąć. A nie bardzo wiem jakie korzyści może dać trening trwający niecałe 20 minut w ramach przygotowań do półmaratonu i to wykonywany na mocnym zmęczeniu po całym dniu pracy (nie mówię, że nie daje nic, tylko że ja tego nie wiem - skoro ktoś Ci to doradził to pewnie wie i może nam zdradzi

). Wydaje mi się, że lepiej wtedy przełożyć trening na dzień następny, albo zrobić go przed pracą. Często jest tak, że wiemy wcześniej (chociaż dzień czy dwa) o której będziemy kończyć pracę. Dlatego warto by było jakoś sensownie zaplanować treningi.
Boberek_21 pisze:Pytanie do Małego - start jest o 22.00 - jak jeść w ciągu dwóch dni przed startem by podczas biegu nie pogoniło mnie "za grubszą sprawą do toi toia" - może glupi problem ale niezwykle upierdliwy podczas biegania.
Szczerze? Nie jestem zwolennikiem kombinowania i ładowania się jakoś specjalnie węglami przed startem. I to nie ważne czy to półmaraton, dycha czy maraton. Proponuję jeść normalnie - to co zawsze. A jedynie w dniu zawodów można by nieco zmienić posiłki. Jeżeli o mnie chodzi to tak:
Start o 11:00 - 5:00 - owsianka + kawa; 9:00 - bułka pszenna + miód + dżem
Start o 16:00 - 5:00 - owsianka + kawa; 9:00 - normalne II śniadanie (grahamka + wędlina + herbata itd); 13:00 - bułka pszenna + miód + dżem
Jeżeli miałbym startować o 22 to jadłbym normalnie to co zawsze przez cały dzień, a o 19-20 wciągnął białe pieczywo z dżemem i miodem. Jedyne czego bym unikał w dniu biegu to tłuszcze, a na kilka godzin przed startem odpuściłbym sobie nabiał i generalnie białko. Kiedyś przed startem zjadłem twarożek to przez cały bieg go czułem. Raz też wypiłem jogurt do mojej pszennej bułki - podziałał tak samo jak zjedzony przed biegiem tłuszcz - przez całe zawody ból brzucha, a po biegu kolejny wyścig, tym razem do TOI-TOI'a
