Komentarz do artykułu Jak wybrać buty biegowe
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 303
- Rejestracja: 02 lip 2010, 18:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Brujeria, to jest Twoja interpretacja, a raczej nadinterpretacja. Ja nic nie pisałem o wielkiej polemice. Raczej jest to inne spojrzenie na ten sam temat. Adam przedstawia swój punkt widzenia, raczej od strony kupującego, zwłaszcza początkującego. My z drugiej strony, od strony sprzedających. To nie jest druga strona barykady, bo tak naprawdę obie strony mają współpracować, żeby wszyscy byli w miarę zadowoleni.
Aby tylko nogi nieśli...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wg mnie czym innym jest wymiana opinii i rozmowa z osobą, która liznęła biegania, coś poczytała, czegoś spróbowała itp. - nawet jeśli nie jest doświadczonym biegaczem... a co innego klient zupełnie zielony i początkujący. Te różne wywiady, sugestie itp. mają większe szanse sprawdzić się w przypadku pierwszym, biegacz który już polizał jest w stanie w takiej rozmowie wziąć świadomy udział, zinterpretować słowa sprzedawcy itp. A klient biegowo zielony i słaby jak pisklę? Albo nie wie nic i rozmowa jest tureckim kazaniem, albo - może jeszcze gorzej - przychodzi napakowany "wiedzą" o różnych "czujnikach w podeszwie jeszcze lepiej poprawiających wymianę energii między stopą a Wszechbytem w trakcie przetaczania". I co z takim/taką zrobić? Co z tego, że decyzję podejmuje zawsze klient, skoro jeden jest do niej przygotowany a drugi nie? Dlatego, powtórzę, z perspektywy sklepu logiczna i bezpieczna wydaje się sugestia buta, w której ta osoba w tym momencie i najbliższej przyszłości nie zrobi sobie dużej krzywdy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1337
- Rejestracja: 10 cze 2009, 16:59
- Życiówka w maratonie: brak
Filmik w sklepie czas: 2:25
"Buty w którym możemy biegać ze śródstopia jak i z pięty. Czasami łydka nie wytrzymuje pełnego maratonu i przechodzimy na piętę."
Jeżeli zachodzi takie zjawisko to nie jesteśmy przygotowani na maraton z punktu poprawnego biegania. Niech taki ktoś polata kilka półmaratonów i wróci za 2-3 lata do maratonu. Wtedy da rade.
"Buty w którym możemy biegać ze śródstopia jak i z pięty. Czasami łydka nie wytrzymuje pełnego maratonu i przechodzimy na piętę."
Jeżeli zachodzi takie zjawisko to nie jesteśmy przygotowani na maraton z punktu poprawnego biegania. Niech taki ktoś polata kilka półmaratonów i wróci za 2-3 lata do maratonu. Wtedy da rade.
Ostatnio zmieniony 30 maja 2013, 20:36 przez thomekh, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 376
- Rejestracja: 01 sie 2012, 15:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dla mnie jest to ciekawe, bo jakbym miał ze zmęczenia przejść na piętę to bym wolał zejść z trasy, ja dziękuję bardzo za te wstrząsy idące od pięty aż po kark i ból w biodrach, zresztą męczyłbym się dużo bardziej niż na śródstopiu. Biegam w żelazkach, z tego względu, że nie mam zamiaru wydawać 400zł za buty, które są żelazkami z upierdzieloną podeszwą. ZENki próbowałem zrobić ale moje zdolności manualne mi na to nie pozwalają niestety.
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 09 kwie 2013, 14:20
- Życiówka na 10k: 49:03
- Życiówka w maratonie: 4:16:02
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontakt:
Moja przygoda ze specjalistycznym sklepem dla biegaczy, ale po kolei. Pierwsze buty to był przypadkowy zakup w popularnej sieci (nie na D..) w bardzo promocyjnej cenie ( ok. 100zł). Drugi zakup w Austrii, też ze względu na cenę ( ok. 20 euro). W jednych i drugich butach biegało mi się bardzo dobrze. Postanowiłem przebiec maraton, potrzebowałem dobrych butów. Wybrałem się do odpowiedniego sklepu, bieżnia, kamery, przymierzanie. Kupiłem buty ponad dwa razy droższe niż obie poprzednie pary liczone razem. Okazało się, że w tych butach nie jestem wstanie przebiec nawet 8-10km, pierwszy raz zdarzyło mi się wracać w połowie treningu prawie "na czworaka". Kilka prób, może się ułoży... nic z tego. Powrót do sklepu, ponowne sprawdzanie, wszystko OK, wszystko tak jak powinno być, jednak biegać w nich nie ma szans. Pojechałem do outletu, kupiłem najtańsze buty (ok. 150zł) tej samej marki, co pierwsze buty, przygotowałem się w nich do maratonu i pokonałem ten dystans. Na mecie poza, małym odciskiem, żadnych oznak, ze właśnie pokonałem królewski dystans.
Teraz chciałbym kupić buty z mniejszą amortyzacją, jednak nie chciałbym mieć kolejnych prawie nowych butów, w których nie mogę biegać.
Na koniec, nie mam i nie miałem pretensji do tego sklepu. Oni dobrali buty prawidłowo, wg wszelkich znanych zasad. Sam jestem ciekawy dlaczego akurat w tych nie mogę biegać, jeżeli w bardzo podobnych butach innych marek biegam bez żadnych problemów.
Teraz chciałbym kupić buty z mniejszą amortyzacją, jednak nie chciałbym mieć kolejnych prawie nowych butów, w których nie mogę biegać.
Na koniec, nie mam i nie miałem pretensji do tego sklepu. Oni dobrali buty prawidłowo, wg wszelkich znanych zasad. Sam jestem ciekawy dlaczego akurat w tych nie mogę biegać, jeżeli w bardzo podobnych butach innych marek biegam bez żadnych problemów.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dla Ciebie może te buty są i bardzo podobne i różnią się głównie marką... ale może Twoje stopy mają inne zdanie? Może z ich punktu siedzenia te buty różnią się bardziej znacząco niż myślisz? Usztywnieniami (trochę inne, trochę gdzie indziej) w podeszwie i górze buta, amortyzacją, spadkiem, ciężarem... Coś powoduje, że Twój układ ruchu jest wrzucony w na tyle odmienną niż dotychczas sytuację biomechaniczną (siły, dźwignie itp. tajemne sprawy), że protestuje. I żeby nie wracać na czworakach trzeba byłoby go trochę "przestawić".
Ostatnio zmieniony 31 maja 2013, 10:05 przez hassy, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
takich historii jak jbednarka sam znam co najmniej kilka. ludzie wybierają się do profesjonalnego sklepu, tam zajmują się nimi znawcy, dobierają buty według wszystkich prawideł sztuki, buty są na pewno dobrze dobrane, profesjonalizmowi sprzedawcy nie można nic zarzucić. wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż to są optymalne buty dla danej osoby. po czym rzeczony biegacz wychodzi na trening, i tak jak kolega, wraca na czworakach. albo nawet nie na czworakach, ważne, że boli, że nie pasuje.
dla mnie te historie są ostatecznym dowodem, że dobór żelazek to ściema, że żelazka to zło wcielone, że cały ten proces, i nawet godziny całe wyprutych żył i serc Janków z Ergo nie pomogą (choć ja szczerze wierzę, że robią to dobrze, że mają wielką wiedzę i doświadczenie, że naprawdę chcą jak najlepiej dla każdego biegacza) - bo żelazka to zło
dla mnie te historie są ostatecznym dowodem, że dobór żelazek to ściema, że żelazka to zło wcielone, że cały ten proces, i nawet godziny całe wyprutych żył i serc Janków z Ergo nie pomogą (choć ja szczerze wierzę, że robią to dobrze, że mają wielką wiedzę i doświadczenie, że naprawdę chcą jak najlepiej dla każdego biegacza) - bo żelazka to zło

-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 09 kwie 2013, 14:20
- Życiówka na 10k: 49:03
- Życiówka w maratonie: 4:16:02
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontakt:
Zgadzam się z Tobą, to były pierwsze buty z "dodatkami" czy "systemami". Uwierz mi, dosyć długo się męczyłem z tymi butami. Chciałem, żeby nogi się do nich przystosowały, żebym mógł w nich biegać, bo wydałem na nie sporo kasy (w porównaniu do pozostałych). Później biegałem w nich raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie, po biegu odczuwałem ból, który znikał po treningu i kolejny trening w innych butach mogłem zrobić normalnie. Bieganie 2-3 treningów pod rząd w tych butach kończył się tak jak pisałem wcześniej.hassy pisze:Dla Ciebie może te buty są i bardzo podobne i różnią się głównie marką... ale może Twoje stopy mają inne zdanie? Może z ich punktu siedzenia te buty różnią się bardziej znacząco niż myślisz? Usztywnieniami (trochę inne, trochę gdzie indziej) w podeszwie i górze buta, amortyzacją, spadkiem... Coś powoduje, że Twój układ ruchu jest wrzucony w na tyle odmienną niż dotychczas sytuację biomechaniczną (siły, dźwignie itp. tajemne sprawy), że protestuje. I żeby nie wracać na czworakach trzeba byłoby go trochę "przestawić".
Qba Krause pisze:dla mnie te historie są ostatecznym dowodem, że dobór żelazek to ściema, że żelazka to zło wcielone, że cały ten proces, i nawet godziny całe wyprutych żył i serc Janków z Ergo nie pomogą (choć ja szczerze wierzę, że robią to dobrze, że mają wielką wiedzę i doświadczenie, że naprawdę chcą jak najlepiej dla każdego biegacza) - bo żelazka to zło
Dla mnie, na początku biegania żelazka były OK (oczywiście poza wyżej opisaną parą), obeszło się bez większych kontuzji i problemów. Teraz ta podeszwa zaczyna mi trochę przeszkadzać i rozglądam się za butami z mniejszą amortyzacją. Nie mam wiedzy i doświadczenia, aby polemizować z Twoją opinią, że żelazka to zło


-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 303
- Rejestracja: 02 lip 2010, 18:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Przydałaby się jakaś definicja "żelazka", żeby można się do tych zarzutów ustosunkować. Oczywiście, zawsze znajdą się wypadki, że buty "z systemami" nie sprawdzają się, ale tysiącom ludzi biega się w nich dobrze. Nikogo nie zmuszamy do tego, żeby takie buty kupował, zwykle klient kupuje takie buty bo takie chce kupić.
Qba, masz swoje podejście, dość wg mnie skrajne i dopasowujesz rzeczywistość do niego. Robisz z kilku wyjątkowych sytuacji "ostateczny dowód", a z naszej roboty "ściemę". Jest w tym coś... religijnego. Chciałbyś, żeby cała ludzkość biegała w minimalach. Zapewniam Cię, że tak nigdy nie będzie.
Qba, masz swoje podejście, dość wg mnie skrajne i dopasowujesz rzeczywistość do niego. Robisz z kilku wyjątkowych sytuacji "ostateczny dowód", a z naszej roboty "ściemę". Jest w tym coś... religijnego. Chciałbyś, żeby cała ludzkość biegała w minimalach. Zapewniam Cię, że tak nigdy nie będzie.
Aby tylko nogi nieśli...
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
Qba, nie obraź się, ale Ty w swoim zafiksowaniu chyba już całkiem odleciałeś.
wiesz w jakich butach mi najtrudniej się biega? w Nike Free. i to dlatego, że robią mi się potężne odciski od spodu na dużych palcach. po mniej więcej 4km biegu zaczynam czuć pieczenie, które stopniowo przechodzi w ból. po 10km jest on już bardzo dokuczliwy. kończy się tak samo zawsze mimo, że wielokrotnie próbowałem w tych butach biegać - duże palce w odciskach lub odarte od spodu. teraz Free służą mi tylko do chodzenia i są do takiej aktywności bardzo wygodne.
czy to znaczy, ze Nike Free są złe? są złe dla mnie, ale pewnie dla wielu fantastyczne.
wiesz w jakich butach mi najtrudniej się biega? w Nike Free. i to dlatego, że robią mi się potężne odciski od spodu na dużych palcach. po mniej więcej 4km biegu zaczynam czuć pieczenie, które stopniowo przechodzi w ból. po 10km jest on już bardzo dokuczliwy. kończy się tak samo zawsze mimo, że wielokrotnie próbowałem w tych butach biegać - duże palce w odciskach lub odarte od spodu. teraz Free służą mi tylko do chodzenia i są do takiej aktywności bardzo wygodne.
czy to znaczy, ze Nike Free są złe? są złe dla mnie, ale pewnie dla wielu fantastyczne.
Go Hard Or Go Home
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1060
- Rejestracja: 30 lis 2009, 11:32
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Qba, a ile znasz historii, bo jakoś się nimi nie dzielisz, a z kilku twych dyskusji z yacoolem wynika, że takie znasz - ludzi, co po wejściu w minimale się "skontuzjowali"?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W pierwszym odruchu można powiedzieć: no i po cóż starałeś się swoje nogi przymusić do czegoś, czego one po prostu nie chciały?jbednarek pisze:Zgadzam się z Tobą, to były pierwsze buty z "dodatkami" czy "systemami". Uwierz mi, dosyć długo się męczyłem z tymi butami. Chciałem, żeby nogi się do nich przystosowały, żebym mógł w nich biegać, ....

Po zastanowieniu... protesty ciała mogą się przecież zdarzać przy różnego typu zmianie: z lepszego na gorsze, ale też z gorszego na lepsze. Po prostu chodzi o zmianę jakiegoś czynnika, który zakłóca dotychczasową "miłą stabilizację". Czy wstać z wygodnej kanapy, odrywając się od michy ptasiego mleczka i butli coli aby zacząć biegać jest od razu euforycznie i bezboleśnie? Ależ skąd, organizm jest zszokowany i protestuje. Zakłóciliśmy mu słodkie lenistwo. Ale wierzymy, że należy ruszyć dupę, więc staramy się własne ciało zmusić. Jeśli człowiek jest przekonany, że zmiana jest na lepsze to zaciska zęby i ostrożnie stara się przeczekać i się zaadaptować. Jeśli nie jest przekonany, nie zaciska zębów tylko ciska butami na dno szafy.
Ostatnio zmieniony 31 maja 2013, 10:03 przez hassy, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie znając szczegółów jak ci ludzie wchodzili w minimale, jakiego typu były to kontuzje i z jakiej przyczyny wystąpiły - trudno chyba o takich przypadkach (o przypadkach kontuzji "żelazkowych" zresztą również) rozmawiać, możemy najwyżej przytaczać sam fakt bez kontekstu aby się bić po głowach statystykami czy przykładami typu "a moja ciocia paliła jak smok a dożyła 101 lat".brujeria pisze: z kilku twych dyskusji z yacoolem wynika, że takie znasz - ludzi, co po wejściu w minimale się "skontuzjowali"?
Ech, pole minowe - prawie tak podstępne i zagorzałe jak obóz Canona versus gang Nikona wśród fotografów

-
- Dyskutant
- Posty: 34
- Rejestracja: 07 lis 2012, 17:46
- Życiówka na 10k: 51.16
- Życiówka w maratonie: brak
No patrz, dzieki ze mnie uswiadomiles. Robie tysieczny km w moich free 4.0 v2 bez zadnej kontuzji, pecherza czy otarcia, ale skoro nie nadaja sie do biegania to chyba czas je wyrzucic. Mierzylem 3.0 v2 i byly zbyt ciasne "od gory", wiec nie generalizuj.