
silny ból w udach
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 16 maja 2013, 19:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witajcie! Problem mam następujący.. boli mnie strasznie w udach praktycznie od kolan w górę, ból jest ciężki do zniesienia, boli nawet jak siedzę nie mówiąc o schodzeniu po schodach...(!) chodzę jak na szczudłach mam problem ze wstawaniem i siadaniem.. najbardziej czuje po wewnętrznej i zewnętrznej stronie, jeżeli to tylko zakwasy to ok, ale boję się, że to coś innego ;( trenuję dość regularnie od jakiś 5-6 miesięcy.. w między czasie dopadła mnie już dwa razy "kontuzja" w stopach... najpierw w jednej stopie od góry, kulałam przez 2,5 tygodnia (prześwietlenie nic nie wykazało..lekarz powiedział, że to prawdopodobnie "małe zapalenie" czegoś tam..) po jakimś czasie spuchły mi obie kostki po wewnętrzej stronie.. też chodzić nie mogłam co trwało kolejne 3 tygodnie.. poszłam znowu do lekarza (ortopedy) i dostałam jakieś specjalne wkładki dla sportowców.. co nie zmienia faktu, że nie zostało mi powiedziane co to mogło być z tymi moimi kostkami. No i teraz te uda.. ;/ nie chce znowu do lekarza.. ale może powinnam? gdybym tylko miała pewność, że to zwykłe zakwasy a nie coś poważniejszego.. bo teraz już się boje tymbardziej, że tak jak wyżej wspomniałam miałam już problemy z nogami. Czy ból w udach może być oznaką czegoś, czego nie powinnam bagatelizować? może warto jeszcze dodać, że przygotowuję się do studiów sportowych i boje się, że ze względu na te problemy z nogami nie będę mogła dalej trenować co jest równoznacze z pożegnaniem się ze studiami
te bóle/"kontuzje" pojawiały się po jakimś bardziej intensywnym treningu tak jest i tym razem we wtorek miałam trening: dużo biegalismy i skakaliśmy (skoki na jednej nodze na odległość - duże obciążenie dla nóg.. sprint na 20m wspinaczka po linie i na sam koniec bieg 2400m na czas..) więc może jednak to zakwasy? prosze o jakieś porady.

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 337
- Rejestracja: 20 maja 2010, 21:54
- Życiówka na 10k: 42:10
- Życiówka w maratonie: 3:36:19
Statystycznie szansa że w obu nogach niezaleznie dojdzie do podobnej kontuzji jest bardzo mała...wiec to pewnie " zakwasy"....ccc pisze:Witajcie! Problem mam następujący.. boli mnie strasznie w udach praktycznie od kolan w górę, ból jest ciężki do zniesienia, boli nawet jak siedzę nie mówiąc o schodzeniu po schodach...(!) chodzę jak na szczudłach mam problem ze wstawaniem i siadaniem.. najbardziej czuje po wewnętrznej i zewnętrznej stronie, jeżeli to tylko zakwasy to ok, ale boję się, że to coś innego ;( trenuję dość regularnie od jakiś 5-6 miesięcy.. w między czasie dopadła mnie już dwa razy "kontuzja" w stopach... najpierw w jednej stopie od góry, kulałam przez 2,5 tygodnia (prześwietlenie nic nie wykazało..lekarz powiedział, że to prawdopodobnie "małe zapalenie" czegoś tam..) po jakimś czasie spuchły mi obie kostki po wewnętrzej stronie.. też chodzić nie mogłam co trwało kolejne 3 tygodnie.. poszłam znowu do lekarza (ortopedy) i dostałam jakieś specjalne wkładki dla sportowców.. co nie zmienia faktu, że nie zostało mi powiedziane co to mogło być z tymi moimi kostkami. No i teraz te uda.. ;/ nie chce znowu do lekarza.. ale może powinnam? gdybym tylko miała pewność, że to zwykłe zakwasy a nie coś poważniejszego.. bo teraz już się boje tymbardziej, że tak jak wyżej wspomniałam miałam już problemy z nogami. Czy ból w udach może być oznaką czegoś, czego nie powinnam bagatelizować? może warto jeszcze dodać, że przygotowuję się do studiów sportowych i boje się, że ze względu na te problemy z nogami nie będę mogła dalej trenować co jest równoznacze z pożegnaniem się ze studiamite bóle/"kontuzje" pojawiały się po jakimś bardziej intensywnym treningu tak jest i tym razem we wtorek miałam trening: dużo biegalismy i skakaliśmy (skoki na jednej nodze na odległość - duże obciążenie dla nóg.. sprint na 20m wspinaczka po linie i na sam koniec bieg 2400m na czas..) więc może jednak to zakwasy? prosze o jakieś porady.

powodzenia
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 16 maja 2013, 19:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
edek103 pisze:Statystycznie szansa że w obu nogach niezaleznie dojdzie do podobnej kontuzji jest bardzo mała...wiec to pewnie " zakwasy"....ccc pisze:Witajcie! Problem mam następujący.. boli mnie strasznie w udach praktycznie od kolan w górę, ból jest ciężki do zniesienia, boli nawet jak siedzę nie mówiąc o schodzeniu po schodach...(!) chodzę jak na szczudłach mam problem ze wstawaniem i siadaniem.. najbardziej czuje po wewnętrznej i zewnętrznej stronie, jeżeli to tylko zakwasy to ok, ale boję się, że to coś innego ;( trenuję dość regularnie od jakiś 5-6 miesięcy.. w między czasie dopadła mnie już dwa razy "kontuzja" w stopach... najpierw w jednej stopie od góry, kulałam przez 2,5 tygodnia (prześwietlenie nic nie wykazało..lekarz powiedział, że to prawdopodobnie "małe zapalenie" czegoś tam..) po jakimś czasie spuchły mi obie kostki po wewnętrzej stronie.. też chodzić nie mogłam co trwało kolejne 3 tygodnie.. poszłam znowu do lekarza (ortopedy) i dostałam jakieś specjalne wkładki dla sportowców.. co nie zmienia faktu, że nie zostało mi powiedziane co to mogło być z tymi moimi kostkami. No i teraz te uda.. ;/ nie chce znowu do lekarza.. ale może powinnam? gdybym tylko miała pewność, że to zwykłe zakwasy a nie coś poważniejszego.. bo teraz już się boje tymbardziej, że tak jak wyżej wspomniałam miałam już problemy z nogami. Czy ból w udach może być oznaką czegoś, czego nie powinnam bagatelizować? może warto jeszcze dodać, że przygotowuję się do studiów sportowych i boje się, że ze względu na te problemy z nogami nie będę mogła dalej trenować co jest równoznacze z pożegnaniem się ze studiamite bóle/"kontuzje" pojawiały się po jakimś bardziej intensywnym treningu tak jest i tym razem we wtorek miałam trening: dużo biegalismy i skakaliśmy (skoki na jednej nodze na odległość - duże obciążenie dla nóg.. sprint na 20m wspinaczka po linie i na sam koniec bieg 2400m na czas..) więc może jednak to zakwasy? prosze o jakieś porady.
:) odczekaj 2-3 dni.....jak nie przejdzie....idz do lekarza:):):):)
powodzenia
Dziękuję bardzo za błyskawiczną odpowiedź. Tak właśnie zrobię odczekam jeszcze kilka dni... Pozdrawiam!

- aro05
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 329
- Rejestracja: 20 cze 2012, 14:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
NIE zakwasy ale DOMS czyli opozniona bolesnosc miesni szkieletowych lub Zespół opóźnionego bólu mięśniowego. Tego mozesz jeszcze nie wiedziec ale na studiach sie nauczysz:) Do poczytania przed zajeciami z fizjologii wysiku http://www.napieraj.pl/index.php?option ... icle&id=56 albo w Medicina Sportiwa, vol.6, no. 4 z 2002r (powinien byc dostepny w bibliotece twojej przyszlej (mam nadzieje) uczelni:)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 337
- Rejestracja: 20 maja 2010, 21:54
- Życiówka na 10k: 42:10
- Życiówka w maratonie: 3:36:19
aro05 pisze:NIE zakwasy ale DOMS czyli opozniona bolesnosc miesni szkieletowych lub Zespół opóźnionego bólu mięśniowego. Tego mozesz jeszcze nie wiedziec ale na studiach sie nauczysz:) Do poczytania przed zajeciami z fizjologii wysiku http://www.napieraj.pl/index.php?option ... icle&id=56 albo w Medicina Sportiwa, vol.6, no. 4 z 2002r (powinien byc dostepny w bibliotece twojej przyszlej (mam nadzieje) uczelni:)
To czyste akademickie rozważania teoretyków....dla praktyka ból to ból.....Czy DOMS czy kwas mlekowy...postępowanie i odczucia sa takie same...a twoja złośliwość odnośnie uczelni to taka wrodzona czy nabyta:):):)
Wazne zeby dziewczynie jak najszybciej przesżło:):)
- aro05
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 329
- Rejestracja: 20 cze 2012, 14:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
po pierwsze, roznica w odczuwaniu bolu spowodowanego nagromadzeniem kwasu mlekowago a mikrourazami jest mimo wszystko inna i nie wiem jak ty, ale ja moge ja odczuc(w praktyce) a roznicach w mechanizmie ich powstawania juz nie wspomne.edek103 pisze:aro05 pisze:NIE zakwasy ale DOMS czyli opozniona bolesnosc miesni szkieletowych lub Zespół opóźnionego bólu mięśniowego. Tego mozesz jeszcze nie wiedziec ale na studiach sie nauczysz:) Do poczytania przed zajeciami z fizjologii wysiku http://www.napieraj.pl/index.php?option ... icle&id=56 albo w Medicina Sportiwa, vol.6, no. 4 z 2002r (powinien byc dostepny w bibliotece twojej przyszlej (mam nadzieje) uczelni:)
To czyste akademickie rozważania teoretyków....dla praktyka ból to ból.....Czy DOMS czy kwas mlekowy...postępowanie i odczucia sa takie same...a twoja złośliwość odnośnie uczelni to taka wrodzona czy nabyta:):):)
Wazne zeby dziewczynie jak najszybciej przesżło:):)
Twoim zdaniem postepowanie w obu przypadkach jest takie same?
Po drugie, moze w twoim przypadku nadmiar wiedzy jest rzecza zbedna, ale uwazam ze warto odpowiadac na pytania i rownoczesnie obalac mity (jak chocby ten o zakwasach) i nazywa sie to edukacja.
Po trzecie, nie ma tu zadnej zlosliwosci, sam skonczylem jedna z tych uczelni, wiec mam prawo wypowiadac sie na ten temat.
Wazne, zeby dziewczyna nastepnym razem potrawila odroznic jedno od drugiego, zwlaszcza ze byc moze za kilka lat, ktos mlodszy i z mniejszym doswiadczeniem zada jej podobne pytanie.
- adam1adam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1754
- Rejestracja: 20 lis 2011, 09:59
- Życiówka na 10k: 33:10
- Życiówka w maratonie: 2:32:24
Moim zdaniem to naderwanie miesnii udowych.
Ostatnio borykam sie z "ciagnieciem" miesnia srodkowego podudzia.
Spowodowane uszkodzenia: najprawdopodobniej sprintami pod gorke
na zwirze (stopa moze sie slizgac jak na lodzie).Bol przechodzil , ale
po wznowieniu treningu cala naoga odretwiala, unikam na razie szybkiego
biegania w szczegolnosci sprintow czy interwalow- cwiczenia rozciagajace
mozna stosowac w zaleznosci od uznania, ale ostroznie. Moze jakies masci,
ale nie stosuje.
W twoim przypadku chodzi o miesnie zewnetrzne podudzia (jak twierdzisz),
ale postepowanie -podobne (musialas dostac "niezle w kosc", ze masz takie
objawy. Z czasem powinno przejsc- jesli moja diagnoza jest wlasciwa.
Zastanawialem sie tez, czy akupunktrura tutaj by nie pomogla?
Moze wypowie sie ktos kto ma jakies doswiadczene, ale temat jest interesujacy.
Ostatnio borykam sie z "ciagnieciem" miesnia srodkowego podudzia.
Spowodowane uszkodzenia: najprawdopodobniej sprintami pod gorke
na zwirze (stopa moze sie slizgac jak na lodzie).Bol przechodzil , ale
po wznowieniu treningu cala naoga odretwiala, unikam na razie szybkiego
biegania w szczegolnosci sprintow czy interwalow- cwiczenia rozciagajace
mozna stosowac w zaleznosci od uznania, ale ostroznie. Moze jakies masci,
ale nie stosuje.
W twoim przypadku chodzi o miesnie zewnetrzne podudzia (jak twierdzisz),
ale postepowanie -podobne (musialas dostac "niezle w kosc", ze masz takie
objawy. Z czasem powinno przejsc- jesli moja diagnoza jest wlasciwa.
Zastanawialem sie tez, czy akupunktrura tutaj by nie pomogla?
Moze wypowie sie ktos kto ma jakies doswiadczene, ale temat jest interesujacy.

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 337
- Rejestracja: 20 maja 2010, 21:54
- Życiówka na 10k: 42:10
- Życiówka w maratonie: 3:36:19
Tak jest w obu przypadkach postępowanie u nas amatorów jest takie samo....... 2-3 dni odpoczynku. Cała reszta to akademickie teoretyzowanie. A jesli chodzi o złosliwość to chodzilo mi własnie o insynuacje ( niezbyt grzeczną) ...."że ja skonczylem tą uczelnie....a tobie jeśli sie nie zaczniesz uczyć nigdy sie to nie uda..i tyle:):):)aro05 pisze:po pierwsze, roznica w odczuwaniu bolu spowodowanego nagromadzeniem kwasu mlekowago a mikrourazami jest mimo wszystko inna i nie wiem jak ty, ale ja moge ja odczuc(w praktyce) a roznicach w mechanizmie ich powstawania juz nie wspomne.edek103 pisze:aro05 pisze:NIE zakwasy ale DOMS czyli opozniona bolesnosc miesni szkieletowych lub Zespół opóźnionego bólu mięśniowego. Tego mozesz jeszcze nie wiedziec ale na studiach sie nauczysz:) Do poczytania przed zajeciami z fizjologii wysiku http://www.napieraj.pl/index.php?option ... icle&id=56 albo w Medicina Sportiwa, vol.6, no. 4 z 2002r (powinien byc dostepny w bibliotece twojej przyszlej (mam nadzieje) uczelni:)
To czyste akademickie rozważania teoretyków....dla praktyka ból to ból.....Czy DOMS czy kwas mlekowy...postępowanie i odczucia sa takie same...a twoja złośliwość odnośnie uczelni to taka wrodzona czy nabyta:):):)
Wazne zeby dziewczynie jak najszybciej przesżło:):)
Twoim zdaniem postepowanie w obu przypadkach jest takie same?
Po drugie, moze w twoim przypadku nadmiar wiedzy jest rzecza zbedna, ale uwazam ze warto odpowiadac na pytania i rownoczesnie obalac mity (jak chocby ten o zakwasach) i nazywa sie to edukacja.
Po trzecie, nie ma tu zadnej zlosliwosci, sam skonczylem jedna z tych uczelni, wiec mam prawo wypowiadac sie na ten temat.
Wazne, zeby dziewczyna nastepnym razem potrawila odroznic jedno od drugiego, zwlaszcza ze byc moze za kilka lat, ktos mlodszy i z mniejszym doswiadczeniem zada jej podobne pytanie.
pozdrawiam
Edek
- aro05
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 329
- Rejestracja: 20 cze 2012, 14:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
nie zgadzam sie za tym, ze u nas, amatorow postepownie jest takie samo. Zakwasy nie sa przeciwskazaniem do wykonywania wysilku o podobnym natezeniu czy intensywnosci. Natomiast przy DOMS doszlo do mikrourazow, kontynuowanie takiego wysilku moze wiec doprowadzic do przekroczenia granicy, po przekroczeniu ktorej nasz organizm nie jest w stanie sie skutecznie zregenerowac, jest to wiec prosta droga do kontuzji. Prosze wiec nie pisac podobnych bzdur, nawet jesli uprawiamy sport tylko amatorsko, bo tak sie sklada, ze amatorzy, to grupa podwyzszonego ryzyka.
Co do rzekomych insynuacji, to wcale nie o to mi chodzilo. Sam przed studiami mialem blade pojecie o wiekszosci rzeczy. Dodatkowo, gdybym nie szukal sam odpowiedzi na pewne pytanie, moze dalej opowiadalbym podobne bzdury.
Co do rzekomych insynuacji, to wcale nie o to mi chodzilo. Sam przed studiami mialem blade pojecie o wiekszosci rzeczy. Dodatkowo, gdybym nie szukal sam odpowiedzi na pewne pytanie, moze dalej opowiadalbym podobne bzdury.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 337
- Rejestracja: 20 maja 2010, 21:54
- Życiówka na 10k: 42:10
- Życiówka w maratonie: 3:36:19
Mysle ze niedawno skonczyłeś studia...i brak ci pokory. To charakterystyczne dla młodych gniewych którym wydaje sie wiedzą wszystko i ze zawsze bedą mieli racje. Pamietaj akurat te zawodu uczą pokory i mistrzów swiata tu nie ma ( sam jestem lekarzem). Dalej twierdze ze dla koleżanki amatorki to bez znaczenia.....postanowiła pare dni odpocząć wiec objawy ustąpią bez względu na to jak mądre będzie rozpoznanie.aro05 pisze:nie zgadzam sie za tym, ze u nas, amatorow postepownie jest takie samo. Zakwasy nie sa przeciwskazaniem do wykonywania wysilku o podobnym natezeniu czy intensywnosci. Natomiast przy DOMS doszlo do mikrourazow, kontynuowanie takiego wysilku moze wiec doprowadzic do przekroczenia granicy, po przekroczeniu ktorej nasz organizm nie jest w stanie sie skutecznie zregenerowac, jest to wiec prosta droga do kontuzji. Prosze wiec nie pisac podobnych bzdur, nawet jesli uprawiamy sport tylko amatorsko, bo tak sie sklada, ze amatorzy, to grupa podwyzszonego ryzyka.
Co do rzekomych insynuacji, to wcale nie o to mi chodzilo. Sam przed studiami mialem blade pojecie o wiekszosci rzeczy. Dodatkowo, gdybym nie szukal sam odpowiedzi na pewne pytanie, moze dalej opowiadalbym podobne bzdury.
pozdrawiam i koncze dyskusje na ten temat...
- aro05
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 329
- Rejestracja: 20 cze 2012, 14:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Moj staz nie jest tu chyba wazny. Nie nalezy mylic braku pokory z ciekawoscia. Zdaje sobie sprawe, ze wielu rzeczy jeszcze nie wiem, ale nie zgadzam sie, ze leczenie objawow bez refleksji na temat ich przyczyny wystarczy. Pacjenci tez maja prawo wiedziec...Z calym szacunkiem dla zawodu lekarza, istnieja profesje bardziej kompetentne w temacie chociazby fizjologii wysilku. Uparcie bede tez twierdzil, ze kazdy amator powinien posiadac jakas wiedze podstawowa na temat pewnych mechanizmow dzialajacych na jego cialo. Jesli nie, amator jak ja, bedzie zmuszony zglosic sie po kazdym treningu u lekarza, a ten ostatni za kazdym razem zapisywal bedzie... kilka dni odpoczynku. Pozdrawiam.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 16 maja 2013, 19:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Widze, ze tu sie poważna dyskusja wywiązała. Chciałam tylko napisać, ze poprawiło sie, ból minął. W piątek było zdecydowanie lepiej a w sobotę mnie już w ogóle przestały boleć. Dzięki za wszystkie rady, wskazówki, poprawki
(co do tego, ze to nie zakwasy.. Tak wiem ale pojęcie "zakwasy" jest powszechnie używane więc tez takie użylam aczkolwiek błędne). Pozdrawiam.

- adam1adam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1754
- Rejestracja: 20 lis 2011, 09:59
- Życiówka na 10k: 33:10
- Życiówka w maratonie: 2:32:24
edek103 , a co pan sadzi o tej akupunkturze?
Jest zalecana w terapii miesni uda. Przyspieszy proces regeneracji??
Juz drugi tydz.nie robie czegos mocnego niechce tracic wiecej czas
na luzny trening (rozbiegania ).
Jest zalecana w terapii miesni uda. Przyspieszy proces regeneracji??
Juz drugi tydz.nie robie czegos mocnego niechce tracic wiecej czas
na luzny trening (rozbiegania ).
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 337
- Rejestracja: 20 maja 2010, 21:54
- Życiówka na 10k: 42:10
- Życiówka w maratonie: 3:36:19
No cóz...to medycyna alternatywna. i nie mam zadych doświadczen. Ale z drugiej strony nigdzie nie spotkalem doniesień ze akupunktura pomaga w gojeniu sie tkanek miekkich. Nie trafilem na zadne powazne opracowania.adam1adam pisze:edek103 , a co pan sadzi o tej akupunkturze?
Jest zalecana w terapii miesni uda. Przyspieszy proces regeneracji??
Juz drugi tydz.nie robie czegos mocnego niechce tracic wiecej czas
na luzny trening (rozbiegania ).
Spróbować mozna bo krzywdy nie zrobi....gorzej nie bedzie najwyzej nie pomoze.
Naprawde nie ma sposobów na przyspieszenie gojenia. Prosze wziąc pod uwage ze np nie potrafimy przyspieszyć zrostu skóry w bliznie ( to musi potrwac 5-7-10dni). Podobnie jest z mięsniami a jeszcze gorzej ze słabo ukrwionymi przyczepami mięśni, rozścięgniami lub aparatem więzadłowym. To proces gojenia tkanki łacznej wynosi do 6 tygodni...i koniec!!!! czasami zagoi sie w 3 tygodnie, czasami w 4.
Czasami po 4 tyogdniach wrócisz do mocnego biegania i bedzie super..a czasami kontuzja sie odnowi.....ryzyko jest zawsze. Ale czas, czas i jeszcze raz czas...żadna fizjo czy fizykoterapia tego z znaczący sposób nie przyspieszy. Może zmniejszy aseptyczny stan zapalny towarzyszący kazdej kontuzji.....ale gojenie i wytworzenia blizny nie przyspieszy...
Tak wiec czas....
Potem z wyczuciem stopniowe zwiekszanie obciązeń i delikatne rozciaganie i ulestycznianie blizny,a potem wzmacnianie ( najlepsze gumy) zagojonego miesnia....calosc w zależnosci od miejsca uszkodzenia 3-6 tyogdni....bez gwarancji ze sie nie odnowi....bo skoro uraz powstał w zdrowym mięsniu to w zagojonym tym bardzije moze sie to odnowic.
Pewnie duzo nie pomogłem ale tak to niestety wyglada
Edek
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 21 maja 2013, 20:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam na Forum. To mój pierwszy wpis, więc się przedstawię - jak łatwo domyśleć się po moim nicku - real name is Jarek 
Zastanawiałem się gdzie zawrzeć moje pytanie i wydaje mi się, że tutaj (w tym wątku) jest to właściwe miejsce. Od razu zaznaczam, że studia magisterskie mam ukończone, ale nie w dziedzinie sportu
, więc od razu pomijam trwające tu w tym zakresie dywagacje
. Podłączam się jednak pod pytanie - bolą mnie uda jak diabli. Mam 46 lat, 185 cm i 110 kilogramów. Po poważnej rozmowie z własnym "ja", pomimo potężnych protestów własnego ducha, rozpocząłem bieganie (codzienne) - wg klucza "dla urzędników siłą oderwanych od biurka", czyli w cyklu dziesięciotygodniowym - pierwszy tydzień (mam go już za sobą) - biegnij 2 minuty, idź 4 minuty, powtórz 5 razy, drugi tydzień (w trakcie) - biegnij 3 minuty, idź 3 minuty, powtórz 5 razy, itd. Mając świadomość wagi i w wielkich obawach o stawy zakupiłem odpowiednie obuwie (biegam po asfalcie) i korzystając z dobrodziejstw amortyzacji rozpocząłem bieganie. I tu nastąpiła wielka niespodzianka. Spodziewałem się kontuzji stawów, a stawy nic - mają się dobrze. Tymczasem bezpośrednio po biegu mam takie bóle w udach, jakieś pulsowania, skurcze, że ledwo dochodzę do domu (oczywiście bieg to trucht). Bolą mnie nawet kości piszczelowe - jakby mnie ktoś po goleniach kopał i jakbym miał siniaki. Generalnie po prysznicu i po nocy mi przechodzi, ale w ciągu biegu i zaraz po nim ból jest naprawdę ciężki do zniesienia - czuję jakby mi mięśnie płonęły i jednocześnie jakbym miał je z waty. Nie są to z pewnością zakwasy, ponieważ to nie ten rodzaj bólu. Czuję się jakbym mięśnie udowe miał zerwane. Aż się boję kolejnego tygodnia - biegnij 5 minut, idź 2,5 minuty, powtórz 4 razy. Do biegania dołączyła oczywiście zasada NŻT i ŻP, czyli "nie żryj tyle" i "żryj połowę", czego efektem był spadek wagi w pierwszym tygodniu o 3 kg ze 110 na 107. Po tym tygodniu spodziewam się spadku o 2 kg, potem już po 1 - 1,5 kg tygodniowo.
Czy jednak robię coś źle, zbyt forsownie, będąc dosłownie oderwanym zza biurka? Co prawda po pierwszych dniach cały organizm wrzeszczał "Yaroo, czy ty oszalałeś, chcesz mnie zabić?", po kilku dniach był to już krzyk "Dobra, Yaroo, pobiegaliśmy, ale już wystarczy", teraz jest już "Ok, Yaroo, biegamy, zgadzam się, ale nie za dużo"
Póki co ignoruję te głosy
i mówię sobie "nie pyskuj mi tu, tylko biegnij", no ale ból mnie trochę zniechęca. Szczególnie ostatnia seria jest już wręcz bolesna. Mam kontynuować czy dawać sobie więcej przerw?
Przepraszam za aż tak długi wywód, ale jakoś tak wyszło...

Zastanawiałem się gdzie zawrzeć moje pytanie i wydaje mi się, że tutaj (w tym wątku) jest to właściwe miejsce. Od razu zaznaczam, że studia magisterskie mam ukończone, ale nie w dziedzinie sportu


Czy jednak robię coś źle, zbyt forsownie, będąc dosłownie oderwanym zza biurka? Co prawda po pierwszych dniach cały organizm wrzeszczał "Yaroo, czy ty oszalałeś, chcesz mnie zabić?", po kilku dniach był to już krzyk "Dobra, Yaroo, pobiegaliśmy, ale już wystarczy", teraz jest już "Ok, Yaroo, biegamy, zgadzam się, ale nie za dużo"


Przepraszam za aż tak długi wywód, ale jakoś tak wyszło...
