Zacznę od tego, że liczę tu na Wasze wsparcie i wyjaśnienie paru kwestii. OK, to teraz lecę z koksem

Mam tendencję do nadpronacji, szczupłe kostki, ale "szerokie" stopy przez dość mocne haluksy. Od początku mojej regularnej przygody z bieganiem, biegam w "żelazkach" bardzo mocno amortyzowanych i wspierających - Saucony Hurricane. Ich drop wynosi coś koło 10 mm, są mega rozbudowane, a co za tym idzie - ciężkie. Marzą mi się lekkie, wygodne buty do biegania, jestem już zmęczona moimi "buciorami". Sęk w tym, że biegam z pięty, nigdy nawet nie próbowałam biegać ze śródstopia i dopiero ostatnio, przeglądając forum, zainteresowałam się tym tematem.
Pytanie pierwsze brzmi: czy przy moim schorzeniu (haluksy) i bólem, jaki się z nimi wiąże, powinnam zmieniać technikę biegu? Co jest mniej obciążające: bieganie z pięty czy ze śródstopia?
Pytanie 2: Jeśli zdecyduję się na pójście w kierunku butów bardziej minimalistycznych, co wybrać, żeby nie zrobić sobie kuku na dzień dobry i móc biegać w nowych butach raz z piety, a raz ze śródstopia?
Przymierzałam dziś w 3 sklepach kilka modeli:
- Puma Faas 350: super wygodne, szerokie z przodu, bez przeszyć, przez co haluksów nic nie uwierało, a przy tym mocno trzymające piętę. Do tego bardzo dynamiczne i lekkie. Już miałam je wziąć, ale jest jeden problem: w nich muszę lądować na śródstopiu - lądując z pięty, czułam się niekomfortowo. Drop to około 4 mm, do tego podobają mi się od str. wizualnej, no i mają lekką kontrolę pronacji.
- Brooks Ravenna 4 - większa amortyzacja, również lekkie i dynamiczne, szerokie z przodu, ale gorzej trzymały piętę. Zauważyłam, ze ląduję w nich raczej na pięcie, na śródstopiu jest trudniej. Nie wiem, jaki mają drop, ale na pewno większy niż Faas'y. Wizualnie kiepsko.
- Nike Pegasus - w nich udawało mi się lądować i na pięcie i na śródstopiu, ale są dość luźne przy pięcie. Ogromnym minusem jest ich strona wizualna - chamski pomarańcz albo zieleń, odstarasza mnie to.
- Nike Lunar Glide 4 - ok, sztywniejsze niż Pegasusy, więc chyba odpadają.
- Asics Lyte 33 - ciekawe, szerokie z przodu, ale chyba mniej dynamiczne niż Puma Faas 350.
Zainteresowały mnie Flyknity, ale są dla mnie za drogie. Przymierzałam też Skory i Nike Free, ale to już wyższa szkoła jazdy, za płaskie dla mnie. Ktoś wczesniej polecał mi Brook Pure Cadence - odpadają, są niewygodne dla mnie. Podobne odczucia miałam po przymierzeniu Puma Faas 500.
Cenowo chciałabym się zamknąć w 450 zł. Docelowo zależy mi na porzuceniu "żelazek" i bieganiu wyłącznie w nowych butach. Jesteście w stanie mi pomóc/doradzić? Będę niezmiernie wdzięczna
