niedziela, 28 kwietnia
XXX Jubileuszowy Bieg Kosynierów
Czas: 59:27 (netto), 59:58 (brutto)
Miejsce Open: 526/554
Miejsce K30: 42/51
Buty: Skechers GoRun
1: 5:47
2: 5:55
3: 5:58
4: 6:02
5: 6:00
6: 5:55
7: 5:58
8: 5:59
9: 5:58
10: 5:41
38m : 4:28
Ania już wstawiła
wszystkie fotki w słit komciach, więc nie będę się powtarzać

W ramach komentarza dodam, że do zdjęcia "królowa angielska pozdrawia poddanych" starałam się trzymać fason, jak widać, udało się
A teraz od początku. Zajechałam do Ani w sobotę, niedługo potem dojechała concordia, pojadłyśmy, popróbowałyśmy muffinek, bloku i innych pyszności, pogadałyśmy, pospinałyśmy agrafki - bardzo miły wieczór

W niedzielę rano okazało się, że pada. I zimno. Trochę zasiedziałyśmy się w domu, w sumie dobrze, bo gdybyśmy wybrały się wcześniej, nie wzięłybyśmy garmina dla mimika. Wszyscy już chwalili organizację zawodów, ja pochwalę jeszcze raz - była na piątkę! Odbiór pakietu - zero problemu, depozyt - zero problemu (przy odbiorze panie wyczaiły nasze numery z daleka i zanim podeszłyśmy, rzeczy już czekały

), łazienki - pierwsza klasa, gorąca woda była nawet dla takich maruderów jak ja

Wprawdzie coś się popsuła klamka i nie mogłyśmy wyjść, ale zadzwoniłam do Ani i akcja ratunkowa również przebiegła sprawnie

Pogoda również jak na zamówienie, padać przestało sporo przed startem, więc było przyjemnie rześko. Zrobiłyśmy z Patrycją krótką rozgrzewkę, jakieś przebieżki, rozciąganie - czułam, że jest dobrze, może nie forma życia, ale solidnie. Decyzja - biegnę poniżej godziny. Dotarłyśmy na start, ustawiłam się grzecznie z tyłu, odliczanie i ruszyliśmy

Na pierwszym kilometrze poniósł mnie melanż

, nawet dogoniłam concordię, ale potem się ustatkowałam. Parę razy tak mnie coś przyspieszało, ale starałam się trzymać wewnętrznego Kenijczyka na smyczy

Biegło się dobrze, po raz pierwszy nie przechodziłam do marszu na wodopojach, zresztą nie trzeba było dużo pić, brałam wodę raczej dla przepłukania gardła. Na ostatnim wodopoju w ogóle zrezygnowałam z wody. Progi zwalniające na osiedlu trochę mnie wybijały z rytmu, no ale jak ktoś ledwo podnosi nogi nad ziemię, to co się dziwić, taki mimik na przykład w ogóle ich nie zauważył, jak nad nimi przelatywał

Po półmetku zaczęłam powoli gonić ludzi przede mną, jedną osobę za drugą. Nie było łatwo, bo sił trochę brakowało, no ale jakoś szło. Udało mi się zmotywować jedną laseczkę, która myślała, że biegnie na półtorej godziny, a jak usłyszała, że dwa km przed metą ma czas ok. 48 minut, to wstąpiły w nią nowe siły - później na finiszu ją dogoniłam, ale wtedy w ogóle dostała pałera i wyprzedziła mnie o sekundę

Tak samo jak jeden facet, którego minęłam 20-30m przed metą - też dostał pałera i też wyprzedził mnie o sekundę

W każdym bądź razie ostatnie 15 minut leciałam na rzęsach, na 10-tym kilometrze zaczęłam przyspieszać, a finisz zrobiłam dość krótki, bo może na ostatnich 200m - za to był prawie na wyrzygu

Meta, medal, piątki z Kosynierami i z bezpośrednimi rywalami, od razu znalazły mnie Ania i Pati, uściski, gratulacje, uśmiechy

Potem poszłyśmy się przebrać, z Birdie i mężem skonsumowaliśmy blok, potem grochówkę, potem byliśmy na pizzy, potem u mimika w samochodzie było blok-party, wyżerka jak się patrzy

Bardzo fajne zawody, fajny czas, fajni ludzie - cel nr 7 realizuję zgodnie z planem, lepiej się chyba nie da
Buty sprawowały się bardzo dobrze, w ogóle o nich nie myślałam. Po biegu czułam, że bolą mnie łydki, trochę też ćmiło kolano w pociągu (jak się siedzi tak niewygodnie, to stawy trochę nieruchomieją i bolą przy prostowaniu), tuż przed biegiem lekko rozbolało mnie udo i dziś jeszcze je trochę czuję, ale generalnie samopoczucie bdb. A biegłam nieoklejona. Powoli wracam do formy, poprawiłam się od Maniackiej o ponad minutę - wprawdzie tam był ten nieszczęsny śnieg, no ale i tak jest progres. W piątek lecę tę piątkę, ale się okazało, że w Wawie jest zimno i żadnego upału nie będzie. Cóż, nie będzie na co zwalić winy, jak mi źle pójdzie
Jutro albo dziabnę interwały, albo polecę luźno, w zależności od samopoczucia. Stay tuned!
PS Ciekawostka: pan McMillan z wyniku na 1000m 4:52 prognozuje wynik na dychę 59:26
