xrazowy pisze:
Artykuł jest (przynajmniej ja tak to odbieram) o stereotypach i ja o nich się wypowiadam, jeśli to nie o Tobie, to nie rozumiem, czemu odbierasz ten tekst tak osobiście.
Wybacz, zbyt emocjonalnie za pierwszym razem do tego podszedłem. Jest we mnie jeszcze troche frustracji i sportowej złości, że nie udało mi się w jednej z dwóch docelowych imprez w sezonie osiągnąć zamierzonego rezultatu. W kazdym razie nie tracę nadziei i motywacji do dalszej pracy W kazdym razie zgadzam się z mihumorem, że każdy odczytuje dany tekst z własnej perspektywy, zwłaszcza jeżeli w pewnym sensie go dany problem dotyczy
mihumor pisze:Tak to działa, większość tekstów ludzie komentują ze swojej perspektywy bo niby z jakiej mają komentować, ale generalnie tego typu podejście jest w dużej mierze nie przydatne bo albo jesteśmy na zupełnie innym poziomie i to co dla mnie sufitem dla innego podłogą lub też widzimy w bieganiu zupełnie inne rzeczy zarówno od strony motywacji jak i celów samych w sobie. Ja np artykuł Bartka i jego pomysł rozumiem bo jest mi bliski ideowo zarówno od strony motywacji jak i celów (robię mniej więcej to samo tylko na niższym poziomie), do tego mam już swoje doświadczenia nie tylko osobiste ale też od strony osób, którym pomagałem pokonać pewne tematy i rozumiem o co mu chodzi, co on rozumie przez nadmiar a co przez prostotę. Wszelkie uproszczenia i adaptacje własne luźnego tekstu prowadzą jednak na manowce a doprecyzowywanie prostego skądinąd przesłania do własnego ja jest zawsze indywidualne i jednym coś wnosi a innym wcale.
To mi się zdaje, że odebrałem artykuł zupełnie inaczej. Wg mnie traktuje on prosto: biegaczu, do pewnego poziomu nie kombinuj, wystarczy Ci to, to i to, a tam dojdziesz.
Bartek nikogo nie zniechęca do kombinowania powyżej, ani nie każe początkującemu siekać 100km tygodniowo. Zakładam optymistycznie, że każdy jest w stanie realnie ocenić swoje możliwości i nie robić głupot.
Teza z tytułu „biegaczu, nie kombinuj za bardzo!” jest prosta, nośnia, atrakcyjna i według mnie słuszna, ale podane argumenty na jej poparcie nie bardzo.
1. Biegacze zwiększają swoją wiedzę – bez wiedzy nie będziesz wiedział, że masz biec prosto, jak dobrać obciążenie, co może pomóc, a co już zaszkodzić. Jeżeli truchtasz rekreacyjnie co jakiś czas wiedzy nie potrzebujesz. Jeżeli zaczynasz bawić się obciążeniem, biegowy know-how zaczyna być przydatny.
2. Technika – śródstopie itp. – to zdaje się dobrze, że początkujący będzie chciał pracować nad techniką. Nie zauważyłem również wysypu amatorów, którzy tak potwornie martwią się techniką.
3. Trzymanie się zakresów na ślepo, badanie zakwaszenia – i tu również nie zauważyłem, żeby takie zachowanie było bardzo popularne wśród amatorów
4. Prosty trening na przebiegnięcie maratonu / złamanie 40 minut na dychę – tak, szczególnie w tym pierwszym przypadku prosty trening wystarczy, ale na jakiś trzeba się zdecydować. I tu też trzeba czytać, testować, próbować, pytać. Jakiegoś wielkiego kombinowania z treningami też nie zauważyłem – ludzie raczej szukają czegoś, co będzie im odpowiadać, da efekty, będzie dopasowane do trybu życia pozabiegowego i preferencji
5. Trening za złamanie 3 h w maratonie, który opisał autor owszem, jest prosty, ale po pierwsze podany przepis jest niekompletny, a po drugie nie jest łatwy. Jakoś trzeba wyliczyć tempa, zrobić coś z periodyzacją. Tempo oczywiście można na czuja, ale jest duża szansa, że się zajedziemy, albo niedotrenujemy. A i takiego opisanego treningu raczej 6 miesięcy nie polecimy, przed startem trzeba odpuścić, jakoś sensownie ułożyć treningi w tygodniu. I tu widać, że do prostego przepisu coś tam warto jednak dodać. W dodatku jak kilka osób pisało wcześniej 100 km nie jest dla każdego.
6. Kiedyś było lepiej… - niełatwo porównywać zawodowców do amatorów. W dodatku czuję, że jest subtelna różnica między bieganiem ciężej, a bieganiem lepiej. Korzystajmy ze zdobyczy techniki, myśli treningowej, szczególnie, że jako amatorzy (w większości) nie mamy czasu, sił i przeszłości w sporcie, która umożliwi bieganie w opór. Naszą przewagą jest mądre wykorzystywanie tych zasobów, którymi dysponujemy
7. Magicznej metody – nie ma czy jest? Autor ją opisał – biegaj więcej i mocniej, czyli jakby była, a twierdzi, że nie ma. Przychylam się jednak do twierdzenia, że nie ma – nie każdemu posłuży proste zwiększenie kilometrażu i długości akcentów, nie każdy może sobie na to pozwolić. Dajmy na to, że mam w miesiącu średnio 32 godziny na trening – więcej nie wyciągnę i nie dołożę kolejnych 8. Czyli nie mam szansy poprawić wyników? Doświadczenia innych pokazują, że mam.
8. Wnioski, czyli co autor radzi – prostota jest ważna, a bieganie jest piękne samo w sobie (przynajmniej dla znacznej części biegaczy) – jak najbardziej tak. Ale nie idźmy w tej prostocie za daleko i nie przyjmujmy, że to co dobre i możliwe dla jednej osoby, będzie dobre i możliwe dla wszystkich. Stąd do słusznego hasła „biegaj prościej”, dorzuciłbym drugie „biegaj mądrzej”.
Gorąca prośba o pomoc w badaniu do pracy magisterskiej. Tematyka biegowa: viewtopic.php?f=1&t=37461
Jako że zawsze uważałem, iż nigdy nie zejdę w maratonie na więcej niż nieco poniżej 3g:40m wykonam Twój pewny plan na poniżej 3h
Maraton poniżej 3h. SYSTEMATYCZNIE co tydzień 100 km a w tym:
- 25 km BNP
- Długi i ciężki bieg tempowy.
- Szybkie odcinki raz 0,4 km raz 1 km.
.... i nie będę nic więcej kombinował, choć uważam, że ten trening jest mega bardzo ciężki w porównaniu z wększością jakie do tej pory widziałem.
Dodam, że choruję na POChP (ok. 70% objętości płuc - spirometria, a bieganie zalecone przez pulmonologa) oraz to mój debiut maratoński dlatego sukcesem będą okolice 3g:30m.
Przestawiałem się na śródstopie (nie było łatwo - to jak zaczynać od nowa praktycznie) ale niestety nie będę tego zmieniał, bo przy bieganiu z pięty strasznie boli mnie piszczel i łydki.
22 czerwca biegnę dychę TUTAJ, którą planuję na 45 minut. Nie trenuje do niej wg. żadnego planu, a tylko biegam. Po niej mam równo 90 dni czyli 13 tygodni podczas których będę jechał powyższy plan, uwzględniając dwa ost. tyg. na świeżość.
Kamil, nie wiem co ty chcesz udowodnić. Wiadomo, że przy 70% czynnej powierzchni płuc będziesz miał tylko 70% rezultatu jaki osiągnąłbyś będąc zdrowym, cudów nie ma, bez tlenu nie pobiegniesz.
Zresztą moim zdaniem, maraton w 3:30, czyli w tempie 5:00/km, nie wymaga najmniejszych specjalistycznych treningów. Wystarczy tylko te 100km tygodniowo, to się powinno pobiec z samej objętości. Nawet kalkulator na stronie pokazuje 3:28 przy dyszce w 45 minut .
Ale między 3:30 a 3:00 w maratonie jest ogromna przepaść, i nie wiem dlaczego się dziwisz że trening jest ciężki. Trening prosty nie wyklucza treningu ciężkiego, a nie da się pobiec maratonu po 4:20/km na lekkim treningu.
5:00/km to u większości ludzi dość komfortowa prędkość, ale 4:20/km już niekoniecznie. Widać choćby po tym, ilu ludzi kończy piątki poniżej 21:40, a to przecież śmieszny dystans, który się biegnie na maksa.
Na 3.30 w maratonie to wystarczy spokojnie 60-70km tygodniowo i to w tygodniach maksymalnych - bez większych predyspozycji, na średnim talencie i z ponad rocznym stażem biegowym. Kamil - nawet przy twojej dolegliwości taki trening pod 3.30 to przesada, może Ci to w osiągnięciu celu bardziej przeszkadzać niż pomagać, możesz w ogóle nie dobiegać do tego maratonu lub się totalnie wyjałowić. Ja przy obciążeniach rzędu 70-90km byłem mocno dojechany, pewnie tej wiosny te dodatkowe 10km bym jeszcze przeszedł (ale czy z pożytkiem to trudno mi powiedzieć) ale do jesiennego maratonu w zeszłym roku takie bieganie po 100km by mnie zabiło, jeszcze nie byłem przygotowany do takich obciążeń, czy już jestem sprawdzę jesienią . Samo podnoszenie objętości bez refleksji czy na taką objętość jesteśmy już gotowi to jazda po cienkim lodzie - zresztą popularna niezwykle i z bolesnymi upadkami
klosiu pisze:Kamil, nie wiem co ty chcesz udowodnić..
Zupełnie nic, chcę pobiec najlepiej jak mogę maraton
klosiu pisze:Nawet kalkulator na stronie pokazuje 3:28 przy dyszce w 45 minut .
Ach te kalkulatory
Wpisując np. rekord świata
Bekele Kenenisa robi maraton w 2g:02m:06s
a Rudisha z 800 m. mamy prognostyk na maraton 1:54:30
mihumor pisze:... możesz w ogóle nie dobiegać do tego maratonu lub się totalnie wyjałowić. Ja przy obciążeniach rzędu 70-90km byłem mocno dojechany ...
Nie ukrywam, że patrząc na ten plan mam identyczne wrażenie, ze mnie to dojedzie. Nie lubię biegać wg planów, a jeśli to lubię plany na zasadzie każdego tygodnia to samo i dlatego ten z artykułu mi pasował.
nie ma sensu stosowac kalkulatora dla rekordów. ma sens stosowanie kalkulatorów dla amatorów. to przeliczenie ma tobie pokazać, że z dychą w 45 minut powinieneś spokojnie przy treningu maratońskim pobiec 3:30.
mnie w badaniu spirometrycznym pomimo regularnych treningow oraz sprawnej pracy aparatu oddechowego dzięki 10 lat śpiewania wyszło, że ledwie mieszczę się nad krzywą, poniżej której jest już masakra. mam astmę, alergię, ale nie traktuję jednak tego jak wymówkę.
tak to bywa jak ktoś nie chce zrozumieć tekstu tylko za wszelka cenę próbuje na podstawie jednostkowego przypadku od czapy zakwestionować słusznośc stwierdzeń z założenia ogólnych.
Qba Krause pisze:Kamil dopieprzasz się zupełnie bez sensu.
nie ma sensu stosowac kalkulatora dla rekordów. ma sens stosowanie kalkulatorów dla amatorów. to przeliczenie ma tobie pokazać, że z dychą w 45 minut powinieneś spokojnie przy treningu maratońskim pobiec 3:30.
mnie w badaniu spirometrycznym pomimo regularnych treningow oraz sprawnej pracy aparatu oddechowego dzięki 10 lat śpiewania wyszło, że ledwie mieszczę się nad krzywą, poniżej której jest już masakra. mam astmę, alergię, ale nie traktuję jednak tego jak wymówkę.
tak to bywa jak ktoś nie chce zrozumieć tekstu tylko za wszelka cenę próbuje na podstawie jednostkowego przypadku od czapy zakwestionować słusznośc stwierdzeń z założenia ogólnych.
Przepraszam ale teraz to już zupełnie nie wiem co i jak, więc po prostu będę chyba biegał tak jak do tej pory. Przed siebie i nic więcej - lubię fartleki. Bo im więcej wypowiedzi tym głupszy się robię
Astma to chyba (do końca nie interesowałem się tym) skurcz oskrzeli, przy braniu leków jest rozkurcz i wszystko działa w miarę OK. Sorki jeśli się mylę. POChP do trwałe i nieodwracalne zgrubianie (zaciskanie) się dróg oddechowych, dodatkowo ciągle 24h 356 dni w roku odpluwanie flegmy - nie wiem skąd jej tyle bo ja chyba nawet tyle nie jem . Nie chcę polemizować, bo lekarzem nie jestem. Nie tłumczę się chorobą tylko anlizując ten plan nie wymagałem od niego zejścia poniżej 3h biorąc to pod uwagę. That's all.
Sorki za zamieszanie nie było to moim celem. EOT.
Ostatnio zmieniony 10 maja 2013, 11:41 przez gonefishing, łącznie zmieniany 5 razy.
Kamil, chyba nie o to chodzi Trening, który zaproponował Bartek nie jest dla każdego amatora. Jeżeli ktoś jest wytrenowany powiedzmy na 4h w maratonie, to nie powinien nagle brać się za treningi pod złamanie 3h. Pewnych rzeczy nie powinno się przeskakiwać. Pomiędzy tempem 5:40/km, pozwalającym złamać 4h w maratonie, a prędkością 4:15/km, którą musisz utrzymać, aby pobiec poniżej 3h jest przepaść.